Dzieciaki od kultury
Opublikowano:
18 maja 2015
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Co roku do Puszczykowa przyjeżdżają dzieci z najróżniejszych miejsc na świecie – od Europy, przez Afrykę, po Azję i Amerykę Południową. Różni ich właściwie wszystko, a łączy sztuka. Podczas Festiwalu Brave Kids dzielą się swoją kulturą, zwyczajami, językiem i religią.
KUBA WOJTASZCZYK: Projekt edukacyjny Brave Kids odbywa się już od sześciu lat, a w Puszczykowie od trzech. Co takiego jest w tej imprezie, że cieszy się tak dużym powodzeniem?
ANNA MIESZAŁA: Formuła Brave Kids opiera się na spotkaniu dziecięcych grup artystycznych z całego świata i wymianie między nimi swoich doświadczeń, umiejętności. Co roku dzieciaki przyjeżdżają z najróżniejszych miejsc na świecie (od Europy, przez Afrykę, po Azję i Amerykę Południową). Większość z tych grup wywodzi się ze środowisk deficytowych, czyli np. z domów dziecka, gett, brazylijskich faweli, czy polskich ośrodków dla uchodźców. To im oddajemy głos, aby mogły podzielić się z nami kulturą, zwyczajami, językiem, religią. Te dzieci różni właściwie wszystko, a łączy sztuka. Jest ona dla nich narzędziem do zmiany swojego życia, często pomaga im w przetrwaniu. Jest to artyzm pojmowany dosłownie, mamy więc np. grupy teatralne, cyrkowe, taneczne, instrumentalne, czy folklorystyczne. Podczas projektu w Polsce te umiejętności artystyczne przekazują sobie wzajemnie poprzez metodę „dzieci uczą dzieci”. Polega ona na tym, że każdy z uczestników jest jednocześnie uczniem i nauczycielem. W związku z tym poszerza swoje kompetencje w tych obu obszarach. Ta metoda funkcjonuje we wszystkich miastach, które organizują Brave Kids, czyli w Puszczykowie, Przemyślu, Warszawie, Wałbrzychu, Zagórzu Śląskim i we Wrocławiu.
Metoda „dzieci uczą dzieci” to ostatnio bardzo modny sposób na organizowanie zajęć w różnych warsztatowniach dla maluchów, także w Poznaniu. Czy projekt Brave Kids chce się wpisywać w tak powszechny nurt?
Mogłabym od razu temu zaprzeczyć, biorąc pod uwagę, że Brave rozpoczął swą działalność już sześć lat temu, o wiele wcześniej od boomu na wartsztatownie w dużych miastach. Wytłumaczę ci skąd pomysł na formułę „dzieci uczą dzieci”. Narodziła się samoistnie.
Do każdego z miast przyjeżdżają po cztery grupy dziecięce, każda mówiąca innym językiem i posiadająca inną umiejętność. Angielskim posługuje się mniej niż 1/3 naszych uczestników.
Dlatego też metoda „dzieci uczą dzieci” pojawiła się w sposób naturalny – dzieciaki, podczas zajęć, znalazły własny klucz do porozumienia się – naśladownictwo. To przecież najbardziej powszechny sposób nauki, podobnie dzieci uczą się od dorosłych. Liderzy artystyczni, koordynujący warsztaty, zorientowali się, że ten sposób jest bardzo efektowny i postanowili go wykorzystać. To niesamowite, że dzieciaki potrafią podzielić się wiedzą, pozostając poza danym systemem językowym! W praktyce wygląda to następująco, np. rok temu grupa z Izraela, grająca na ukulele, przywiozła dla każdego z uczestników instrument i dzielnie uczyła gry na nim. Próby były straszne! (śmiech) Wyobraź sobie prawie trzydziestkę dzieciaków, brzdękających na zupełnie nowym instrumencie. Izraelczycy pokazywali do skutku, jak grać i faktycznie im się udało. Ta metoda nie jest dla nas ani ideologią, ani trendem. Jest czymś zupełnie naturalnym.
Jak poszukujecie grup artystycznych? Wysyłacie emisariuszy Brave Kids w najdalsze zakątki globu w nadziei na pozyskanie chętnych?
Za nami już pięć edycji projektu, współpracujemy ze sprawdzonymi instytucjami. Co nie znaczy, że nie poszukujemy nowych grup – co roku nabór jest otwarty, a nowe zespoły mogą zgłaszać się do głównego organizatora, czyli wrocławskiego Stowarzyszenia Kultury Teatralnej „Pieśń Kozła”. Jednym z kryteriów, jakie musi spełnić dany zespół, to opieka lokalnej organizacji, która pomoże w załatwieniu formalności i jest w stanie wysłać na Brave Kids dorosłego opiekuna, będącego liderem i opiekunem prawnym podczas pobytu dzieci w Polsce.
Co się dzieje z dzieciakami po przyjeździe do Polski?
Uczestnicy projektu nie mieszkają w hotelach, czy schroniskach, tylko zapraszane są do domów przez lokalną społeczność, w naszym wypadku Puszczykowa i najbliższych okolic. Zakwaterowanie u rodzin goszczących, uczestniczących w projekcie na zasadzie wolontariatu, to jeden z kluczowych elementów projektu. Przez dwa tygodnie dzieciaki z innej kultury, często innego wyznania, posiadające zupełnie inne zwyczaje, stają się częścią polskiej rodziny. Relacja pomiędzy nimi a domownikami bardzo szybko przeradza się w relację czysto familijną. Nierzadko przyjazd do Polski jest dla uczestników Brave Kids pierwszą w życiu wyprawą poza miejsce zamieszkania; przyjeżdżają z tak odległych miejsc, jak chociażby indyjski Radżastan! Robią to po to, by zaprezentować nam fragment swojej kultury, tożsamości, zwyczajów. Wyobraź sobie, że masz 10 lat, nigdy nie wyjechałeś poza swoją wioskę i nagle wyruszasz tysiące kilometrów do kraju o dziwnie brzmiącej nazwie, mieszkasz z tamtejszą rodziną i jesz niespotykane wcześniej jedzenie – to niesamowita odwaga! Stąd nazwa projektu – Brave Kids.
Goszczenie biednych dzieciaków z odległych miejsc świata trochę pachnie snobizmem. Charytatywność jest przecież bardzo powszechna wśród zamożnych tego świata, a przecież, generalizując, rodziny z Puszczykowa do ubogich nie należą.
To nie są biedne dzieci. To młodzi ambasadorzy swoich kultur. Przyjeżdżają do nas artyści, których mamy szansę zaprosić do swojego domu. My nie robimy im żadnej przysługi, bardziej oni dają nam nowe doświadczenia, a ten spędzony czas jest świetną przygodą. Taki też dostajemy odzew od rodzin goszczących, nie tylko z Puszczykowa.
Przed przyjazdem dzieciaków, każdy wolontariusz musi odbyć szkolenia międzykulturowe i antydyskryminacyjne, by nie pogłębiać różnych stereotypów. Dzięki temu świadomie uczestniczy w wydarzeniu. Mamy zasady wewnętrzne, których staramy się przestrzegać, jak np. nieobdarowywanie prezentami dzieci. Oczywiście czasami się to nie udaje, ale wiem, że rodziny robią to z wielkim zaangażowaniem i, po prostu, z głową. Nie ubierają ich od stóp do głów w super ciuchy, tylko tworzą dla nich prezenty pamiątkowe, jak np. wspólnie stworzony album ze zdjęciami. Media często wychwytują ten wątek i dość łatwo przyjmują narrację „pomocową”. A to jest błąd.
Te dzieci nie potrzebują materialnych prezentów, potrzebują uwagi, poczucia, że to co robią, tańczą czy śpiewają, jest wyjątkowe, ma sens. Zresztą bardzo szybko, dzięki rodzinom goszczącym, czują się w Polsce, jak u siebie.
Polskie dzieciaki uczą się dzielić swoimi rodzicami, oddać swój pokój na dwa tygodnie i po prostu zająć się gościem. Wizyta grup Brave Kids to świetna, wręcz ekspresowa, lekcja otwartości, pewnie trudna do odrobienia na wycieczce w najdalsze części świata. Przykładowo w zeszłym roku gościli u nas chłopcy z Maroko, którzy w połowie pobytu zaczęli ramadan. Rodzina goszcząca stanęła na wysokości zadania i, chociaż nikt tego od niej nie wymagał, przeszła na żywienie ramadanowe. Z drugiej strony re rezydencje uwydatniają klisze kulturowe, które każdy z nas posiada, nawet jeżeli myślimy o sobie, jako o tolerancyjnych i otwartych. Na przykład rodziny goszczące grupę romską, opowiadały mi, że po raz pierwszy poczuły, jak to jest być dyskryminowanym. Takie osobiste doświadczenie staje się fundamentem dla myślenia o dyskryminacji, czy szerzej o problemach, dotykających innych ludzi. Ale, żeby doświadczyć, trzeba się spotkać i tym jest Brave Kids – jest spotkaniem.
Przekonałaś mnie. Jednak trzytygodniowy projekt to nie tylko rezydencja u polskich rodzin.
To tylko jeden z elementów. Na samym początku, tuż po zakwaterowaniu, cztery grupy dziecięce prezentują swoje spektakle. W tym roku występy odbędą się 20 czerwca podczas Dni Puszczykowa. Oczywiście, pokaz jest otwarty dla publiczności. Następnie przez dwa tygodnie, po osiem godzin dziennie, dzieciaki biorą udział w warsztatach. Ich przebieg każdorazowo zależy od scenariusza, przygotowywanego przez uczestników i liderów artystycznych, jednak finalnie zawsze powstaje jeden spektakl z połączonych elementów poszczególnych występów grup. Wyniki tych prac poznamy 2 lipca podczas występu na puszczykowskim Rynku. Nie zapominamy też o warsztatach dla dzieci z rodzin goszczących, a jeżeli pojawią się wolne miejsca zapraszamy do udziału też lokalnych uczestników. W drugim tygodniu wraz z nimi liderzy grup zagranicznych przygotowują mały spektakl, który jest supportem dla finałowego występu dzieciaków z Brave Kids. W międzyczasie organizujemy zamknięty pokaz dla zaprzyjaźnionego ośrodka pomocowego.
Po dwóch tygodniach uczestnicy Brave Kids ze wszystkich pięciu miast udają się do Zagórza Śląskiego. Blisko setka warsztatowiczów, przez tydzień, łączy wszystkie półfinały, tworząc jedno wielkie widowisko.
Jego pokaz zaplanowano na 10 lipca we wrocławskim Teatrze Polskim. To jest finał Brave Kids, a tym samym początek Brave Festiwalu, skierowanego dla widzów dorosłych.
Z tego, co mówisz, wynika, że jest to bardzo wielowątkowy projekt, który potrzebuje dużego wsparcia finansowego. Skąd zdobywacie pieniądze?
Dofinansowania zdobywamy lokalnie. W Puszczykowie projekt organizuje Stowarzyszenie Mondo Kolektiv. Od trzech lat regularnie udaje nam się pozyskać środki z Samorządu Województwa Wielkopolskiego oraz od sponsorów. Impreza odbywa się pod Honorowym Patronatem Marszałka Województwa Wielkopolskiego i Burmistrza Miasta Puszczykowa. Bardzo często w nasze działania włączają się regionalne firmy, np. ktoś nas zaprasza na basen, a ktoś inny przywozi owoce. Środki na przyjazd dzieci i ich wizy pozyskiwane są ze środków krajowych z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Tym zajmuje się wrocławskie stowarzyszenie. Im większe fundusze, tym więcej grup – z odległych miejsc – możemy zaprosić. Projekt Brave Kids odbywa się pod patronatem UNESCO oraz Rzecznika Praw Dziecka.
Projekt się kończy i co dalej? Czy ten kontakt pomiędzy polskimi rodzinami a przyjezdnymi dzieciakami jest trwały?
Oczywiście, ale odbywa się on już indywidualnie, niezależnie od nas. Najczęściej znajomość podtrzymywana jest przez portale społecznościowe. Rodziny podróżują też do zaprzyjaźnionych dzieciaków. Wiem, że w tym roku jedna z rodzin z Izraela odwiedziła polską rodzinę. Z kolei chłopcy z Maroko zaczęli uczyć się angielskiego, by ułatwić sobie kontakt z polskimi przyjaciółmi. Podtrzymywanie znajomości jest nieuniknione, przecież te dzieciaki przez dwa tygodnie stają się częścią rodziny. Bardzo nas to cieszy, bo tylko pokazuje, że Brave Kids jest potrzebny. Nie tylko bawi, ale przede wszystkim zmienia myślenie, uwrażliwia na innych.
ANNA MIESZAŁA – prezeska Stowarzyszenia Mondo Kolektiv, które prowadzi działania z zakresu miedzykulturowości, walki z wykluczeniem i ochrony prawa dziecka. Od trzech lat koordynuje w Puszczykowie międzynarodowy projekt edukacyjny Brave Kids.
CZYTAJ TAKŻE: Nigdy więcej łez. Polski Teatr Tańca
CZYTAJ TAKŻE: Nie łapię chwili. Rozmowa z Bownikiem
CZYTAJ TAKŻE: (nie)materialność – o fotografii