Nie-opowieść na czystej tablicy
Opublikowano:
25 listopada 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Duchy Edwarda Stachury i Stanisława Moniuszki, przywołane w projekcie Rok Wyklętych, spotkały się na scenie Polskiego Teatru Tańca w nowym spektaklu Macieja Kuźmińskiego „Fabula rasa”, który widz sam może wypełnić treścią.
Premierowy spektakl PTT łamie schematy. Pytanie „o czym to było?” jest tu nie do końca zasadne, bowiem nie bez powodu tytuł nawiązuje z jednej strony do łacińskiego terminu „tabula rasa” (niezapisana, czysta tablica), z drugiej – do prozy Edwarda Stachury, która jest raczej zapisem wewnętrznego procesu psychologicznego niż historią. Z tej „nie-książki” twórca koncepcji – Maciej Kuźmiński – zaczerpnął ideę konstruowanej i dekonstruowanej tożsamości, rozpadu osobowości na „człowieka-ja” i „człowieka-nikt”. „Człowiek–nikt to ten – jak tłumaczy reżyser i choreograf spektaklu – który wyzbył się przymiotów człowieczeństwa, ale nadal jest człowiekiem”.
MONIUSZKO NA NOWO SKOMPONOWANY
W Roku Wyklętych premierowa sztuka nawiązuje do dwóch historycznych postaci: Edwarda Stachury – „wyklętego” przez swoją nieprzystawalność do dawnej i obecnej rzeczywistości – oraz Stanisława Moniuszki, na którym ciąży „klątwa” oper narodowych, redukująca jego twórczość do aspektu patriotycznego.
W Roku Stanisława Moniuszki, w 200-lecie jego urodzin, twórcy „Fabula rasa” zastanawiali się, jak inaczej przedstawić jego muzykę.
Z niemożliwego – jakby się wydawało – spotkania Wielkich Wyklętych powstała zaskakująco współczesna i przekonująca forma przekazu.
Muzykę Moniuszki słyszymy bowiem nie tylko w oryginale (jak zastosowany w jednej ze scen „Mazur” z „Halki”), ale też w interesujących przetworzeniach poznańskiego kompozytora Zbigniewa Kozuba, współpracującego z Maciejem Kuźmińskim. Mamy tu do czynienia z muzyką zdekomponowaną, która już nie brzmi „po moniuszkowsku”, ale jest echem jego stylu, oraz z autorską muzyką poznańskiego kompozytora, opartą jednak wciąż na motywach z Moniuszki, a zrealizowaną na instrumentach elektronicznych. Udane zestawienie tak różnych stylistyk w inspiracji literackiej, muzyce i choreografii pozwoliło „odkurzyć” to, co wydawało się już archiwalne, a okazało się – uniwersalne.
DYNAMIKA RUCHU
W sztuce przenikają się nieustannie dwa światy: zewnętrzny, w którym bohater siłą rzeczy musi uczestniczyć i wewnętrzny, w którym prowadzi nieustanne dialogi z samym sobą. W tanecznej wersji podróż bohatera odbywa się przez granice tego, co w człowieku żywe i tego, co umarłe. Po rozpadzie osobowości następuje wysiłek integracji, by przerodzić się ponownie w chaos.
Struktura spektaklu oparta jest na tej psychologicznej dynamice, a środkiem do jej wyrażenia staje się autorska technika ruchowa choreografa (Dynamic Phrasing), oparta na teorii ruchu Rudolfa Labana.
Poprzez zmiany dynamiki i innych aspektów ruchu Maciej Kuźmiński uzyskał czytelną analogię do zmieniających się stanów psychicznych człowieka. Każdy stan wewnętrzny wiąże się przecież z określoną reprezentacją w ciele: napięć mięśniowych, dysponowania oddechem, ruchu swobodnego lub „złamanego” oraz z określonym zachowaniem ciała w przestrzeni realnej i społecznej.
WYKLĘTY W PRZESTRZENI PUBLICZNEJ
Przestrzeń społeczna staje się w spektaklu tym, czym jest w rzeczywistości: nieodzownym, choć często niechcianym elementem, wobec którego bohater/człowiek musi się określić. To, czy nasza tożsamość będzie uważana za „zdrową” czy „chorą”, nawet przez nas samych, definiuje się poprzez innych. W wersji Kuźmińskiego bohater istnieje w kilku tancerzach, w wielu „odłamkach lustra”. Przegląda się w sobie i w innych. Próbuje scalać okruchy siebie i jak puzzle dopasowywać je do innych. Relacja pomiędzy jednostką a grupą pokazana jest dwoiście: nie wiemy, kto jest tu „wyklętym”, a kto „wyklinającym”, czy grupa wyklucza bohatera, czy bohater sam wyklucza siebie z tłumu.
UBRANI
Podział na to, co indywidualne i zbiorowe został podkreślony również w kostiumach. Persona, „publiczna wersja” bohatera ubrana jest w lekko różniące się odcieniami zuniformizowane płaszcze i garniturowe spodnie. Dzika natura człowieka została natomiast przyobleczona – w opozycji do uniformów – w futro. Ilona Binarsch w swojej scenografii gra szaro-beżowo-czarnymi odcieniami tła i strojów tancerzy. Szarości te na ascetycznej płaszczyźnie z tyłu sceny, przypominające strukturę kamienia, trafnie obrazowały ideę niezapisanej tablicy. Plastyczność wizualną podkreślała też dyskretna aranżacja światła autorstwa Pawła Murlika.
CIAŁO SPOŁECZNE I PRYWATNE
W choreograficznej koncepcji Macieja Kuźmińskiego odkryta zostaje podstawowa różnica widoczna w „ciele społecznym” i w „ciele prywatnym”.
Wirtuozowsko oddane zostało to w „Mazurze”. Na tle patriotycznie kojarzącej się muzyki mamy zestaw klisz ruchowych, które mogą stanowić satyryczny obraz współczesnego społeczeństwa (nie tylko polskiego), powtarzającego gesty aktywności nastawionych na zarobek, usztywnionych, stereotypowych i zmechanizowanych.
Próbując naśladować ów zbiorowy gest, bohater kończy w samotności: wraz z ostatnimi dźwiękami mazura znika obecność innych. Wobec zbiorowej gestyki, kojarzącej się chwilami z cyfrowym, odhumanizowanym porządkiem, „złamany” ruch bohatera (odzwierciedlający jego złamanego ducha) pozostaje w jaskrawym kontraście. Jest boleśnie indywidualny, odarty z „choreograficznej” przewidywalności i normalności – to ciało „w krzyku”.
CZY TO JEST NIEBO?
Z fazy intensywnych zderzeń pomiędzy jednostką i zbiorowością spektakl przechodzi do części o charakterze transowym. Widz zostaje skonfrontowany z długimi sekwencjami powtarzalnych ruchów, których dynamika się zmienia: płynność, stopniowość i lekkość ruchu zabiera nas w odrealniony świat. Możemy to różnie interpretować: czy jest to świat „po życiu” (co sugerowałoby nawiązanie do samobójczej śmierci Stachury), czy odnalezienie duchowej przestrzeni łagodności i pogodzenia się ze sobą samym.
Zamierzeniem Macieja Kuźmińskiego nie było jednak podanie rozwiązania, nie ma tu też konkretnej fabuły. To raczej taneczna ekspresja innej rzeczywistości, w której ciało zyskuje inną dynamikę, płynie, oddycha i lewituje.
Słowa z trudem oddają ten stan. Ten, kto widział taneczne wirowanie derwiszów, może pojąć, jaki rodzaj ruchu został wykreowany na scenie.
To przestrzeń niedookreślona, wolna od narracji. Od widza zależy, czy wypełni „Fabula rasa” swoją treścią, czy pozostanie z białą kartą, czystym ruchem, muzyczną prostotą i niegadającym umysłem. Być może istota stachurowego „się” jest dzisiaj warta przypomnienia jako równowaga wobec tego, co związane z działaniem nakierowanym, racjonalnością i skłonnością do mierzenia rezultatów. Ciało w ruchu, w tańcu, w oddechu przypomina sobie siebie i po prostu „jest”.
Przyszły rok będzie w Polskim Teatrze Tańca Rokiem Szyderców. Poświęcony zostanie polskim wątkom abstrakcyjnym i awangardowym oraz szyderczym i autoironicznym w portretowaniu Polaków. Czekamy na twórców, którzy pokazując nas w krzywym zwierciadle, nie pozwolą zasnąć w samozadowoleniu.
„Fabula rasa”, premiera Polskiego Teatru Tańca, 20 listopada 2019, Centrum Kultury Zamek, koncepcja i choreografia: Maciej Kuźmiński; muzyka: Zbigniew Kozub; kostiumy i scenografia: Ilona Binarsch; reżyseria światła: Paweł Murlik; dramaturgia: Paul Bargetto; wykonanie: zespół tancerzy PTT