Teatralizacja muzyki i umuzycznianie teatru – cz. 2
Opublikowano:
16 października 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Pierwszy artykuł o Andrzeju Bieżanie koncentrował się na ostatnim okresie jego działalności i twórczości teatralnej. W tym przybliżymy jego wcześniejsze dokonania i opowiemy więcej o samej muzyce.
W przypadku Bieżana nie zawsze sprawdza się jednak ścisłe rozróżnianie. Istotny był dla niego aspekt performatywny, lubował się w różnych muzycznych akcjach i happeningach. Całkiem możliwe, że wyczulenie na tę sferę wzmocniły studia u Bogusława Schaeffera – wszak ten twórca parał się zarówno muzyką, jak i teatrem. Andrzej Bieżan kształcił się także u Piotra Perkowskiego w stołecznej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, gdzie dyplom z kompozycji uzyskał w 1972 roku.
Tradycje rodzinne
Zapewne zajmowanie się muzyką było dla niego czymś naturalnym. Jego ojciec Włodzimierz był cenionym akordeonistą i kompozytorem. Andrzej już podczas studiów współtworzył Materials Service Corporation, zespół założony z zagranicznymi stypendystami PWSM (Nigelem Osbornem, Olavem Antonem Thommessenem i Edem Kobrinem).
Występowali w Piwnicy Artystycznej Kurylewiczów, zdarzały się koncerty z wizualizacjami autorstwa Krzysztofa Wodiczki, utrzymywali kontakty z aktorami współpracującymi z Jerzym Grotowskim.
Z zespołem grywał też gitarzysta Jacek „Krokodyl” Malicki, który równocześnie odbywał próby z Tadeuszem Konadorem. Gdy gdzieś w roku 1970 spotkali się z Milo Kurtisem i Andrzejem Kasprzykiem, narodziła się Grupa w Składzie. Należałoby dopowiedzieć, że w składzie dość płynnym, przez który przewinęli się choćby Andrzej Przybielski, Helmut Nadolski czy Zdzisław Piernik.
Muzyka teraz
Wtedy też Bieżan formułuje hasło „muzyki teraz”, czasem określanej jako muzyka kreowana, kreatywna lub intuicyjna czy intuitywna.
Zasadniczo chodziło o swobodną improwizację, wyzwoloną od wszelkich ograniczeń, nieposiłkującą się nawet tak popularnymi wtedy partyturami graficznymi czy instrukcjami słownymi.
Dla Bieżana istotne było pełne i świadome uczestnictwo w danej sytuacji, bycie tu i teraz, a nie zatracanie się w niekontrolowanych dźwiękowych odlotach. Muzyk ciągle poszukiwał nowych możliwości realizowania tych koncepcji i angażował w kolejne projekty.
Z Malickim i Piernikiem współtworzył Grupę Muzyki Intuicyjnej, z Przybielskim, Nadolskim i Władysławem Jagiełłą Sesję 72 (znaną dzięki nagraniom z Igą Cembrzyńską).
Kolejnym projektem z Nadolskim i Przybielskim była Super Grupa Bez Fałszywej Skromności, której składu dopełniali Andrzej Mitan i Janusz Trzciński. Z kolegami kompozytorami, którzy byli zainteresowani improwizacją – Krzysztofem Knittlem, Mieczysławem Litwińskim i Tadeuszem Sudnikiem – działali jako Cytula Tyfun da Bamba Orkiester. Z tymi formacjami występował na Warszawskiej Jesieni, Jazz Jamboree, Festiwalu Jednego Aktora czy słynnym berlińskim Inventionen. Jego muzyka była też prezentowana na Poznańskiej Wiośnie Muzycznej.
Bieżan żywił przekonanie, że swobodnemu muzykowaniu może oddać się każdy. Dał temu wyraz choćby w akcji przeprowadzonej z Szábolcsem Esztényim, kiedy to najpierw rozdali dzieciom bawiącym się przed PWSM zabawki, a potem zabrali je do wnętrza i zaprosili na scenę. Dzieci nadal się bawiły, a inicjatorzy uzupełniali audiosferę swoimi improwizacjami na instrumentach perkusyjnych.
Praktykowanie takiego swobodnego podejścia bywało też sposobem uzyskania materiału źródłowego do dalszej obróbki. Tak było w przypadku pierwszej kompozycji stworzonej w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia. Jego założyciel Józef Patkowski zaprosił Bieżana i Knittla, którzy na bazie wspólnej improwizacji opracowali na przełomie 1978 i 1979 roku „Poligamię”. Muzyk wrócił do studia w roku kolejnym, czego efektem jest wspaniały „Miecz Archanioła”. Utwór istnieje w wersji podstawowej na taśmę oraz w rozszerzonej, gdzie nagranej ścieżce towarzyszą flet i harfa (można by ponownie przywołać Schaeffera i jego poliwersjonalność). Ostatnią kompozycją Bieżana okazało się porażające „Czyż nie?” (znane także jako „Isn’t It?”) ukończone w 1983 roku.
Alma Art
Niespodziewana śmierć w wypadku tak aktywnego twórcy była wstrząsem i olbrzymią stratą dla całego środowiska. Dla Andrzeja Mitana stała się także impulsem do działania, kiedy zorientował się, że tak ciekawa postać nie jest należycie dokumentowana i upubliczniana.
W ten sposób narodziła się niezwykła inicjatywa Alma Art. To seria płyt z ręcznie robionymi okładkami, specjalnie zaprojektowanymi z myślą o danym wydawnictwie – winyl z nagraniem happeningu „Ptaki” uwięziony jest w klatce z metalowej siatki.
Album z muzyką Bieżana zdobi zdjęcie wykonane przez Tadeusza Rolkego. Oprócz fragmentu „Poligamii” i „Miecza Archanioła” znalazł się tam utwór „Byłem i byłem”. To muzyczny diagram nakreślony z myślą o dwóch wytrawnych improwizatorach – tubiście Zdzisławie Pierniku i wiolonczeliście Marcinie Krzyżanowskim. Ten materiał, uzupełniony o nagrania z Jackiem Malickim, przypomniała w 2014 roku wytwórnia Bôłt.
O Bieżanie pamiętano także w Poznaniu. W 1985 w Teatrze Lalki i Aktora odbyło się wydarzenie „Muzyka w Marcinku”, w improwizacjach nawiązano do muzyki Bieżana do spektaklu „Dziewczynka z ryżowych pól”, wystąpił także Kwartet im. T. Jorgi.
W następnym roku miał miejsce „Collage niekonieczny”, który odwoływał się do zainicjowanych przez Bieżana działań „Przestrzeń symboliczna”. Tym razem nawiązano do zrealizowanych przez niego w Poznaniu „Przygód pędrka wyrzutka” Themersona, zabrzmiały także utwory Charlesa Ivesa, Mariana Borkowskiego, Waldemara Kazaneckiego i Lidii Zielińskiej.
Choć w ostatnich latach nazwisko Bieżana pojawia się coraz częściej, to tak naprawdę wciąż czeka on na odkrycie.
Okazuje się, że w jego archiwum znajdują się nigdy niezarejestrowane kompozycje kameralne, koncert skrzypcowy czy utwór na wielką orkiestrę.
Kilka z nich, na fortepian solo, zarejestrował Esztényi. Wraz z jego utworem dedykowanym przyjacielowi ukazały się w 2019 roku na płycie „For Andrzej Bieżan” wydanej przez Bôłt. Miejmy nadzieję, że dojdzie do kolejnych rejestracji, czekajmy na przygotowywaną przez Bolesława Błaszczyka biografię tego fascynującego twórcy.