Goście Radziwiłłów: Izabela Fietkiewicz-Paszek
Opublikowano:
29 marca 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
W październiku 2022 roku, w ramach programu pt. "Goście Radziwiłłów", odbyła się trwająca cztery tygodnie rezydencja literacka. W jej trakcie, pięć osób pracowało nad autorskimi utworami lub przekładami.
Rezydentów zaprosił Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłłów w Antoninie – Dom Pracy Twórczej.
Jedną z uczestniczek Programu „Goście Radziwiłłów” była poetka i animatorka kultury – Izabela Fietkiewicz-Paszek. Poniżej prezentujemy fragment jej poematu:
Śmierć przy drodze
1.
Listopad, a przecież w listopadzie
dużo jest śmierci.
Zmierzch, a kiedy umierać,
jeśli nie o zmierzchu?
Droga, a gdzie jeśli nie na drodze
spotkać śmierć?
Powrót, a przecież śmierć
ma coś wspólnego z powrotem.
Powrót od ciebie,
a wtedy zawsze jestem najbliżej
śmierci.
2.
Szkodę wyceniono
na pięć tysięcy sześćset czterdzieści trzy złote.
Wgniecenia na masce,
zdarty lakier, stłuczona żarówka.
W pęknięciach plastiku
kępki sierści.
3.
Chwila, kiedy jeszcze można
zrezygnować, przełożyć, zmienić
trasę, zawrócić, chociaż krzyknąć.
chwila, kiedy jeszcze można.
4.
I chwila, kiedy już wiadomo,
nie można zrobić nic,
skręcić, zahamować, cofnąć.
chwila, kiedy już wiadomo.
5.
Nikt nie jest gotowy
na odgłos uderzenia ciała
o maskę samochodu.
Nikt nie jest gotowy
na opowieść o nagłej śmierci,
ona się nie układa dobrze
na języku.
6.
Ciężar odpowiedzialności – śmierć
będzie odtąd taka, jak ją opiszę.
7.
A to wszystko w pół drogi – wokół pola, słońce
chowa się za linią drzew, nic szczególnego,
żadnych znaków, przeczuć. No może ten sen
poprzedniej nocy? Ale żeby zaraz śmierć?
8.
To było jeszcze dziecko. Dziecko wskoczyło
wprost pod koła. Czy można się obwiniać?
Czy wolno się nie obwiniać? Czym są te pytania
wobec naprawdę ważnych pytań
o śmierć?
9.
Byłoby łatwiej, gdyby zginęła od razu.
zadałam jej śmierć, zadałam jej
umieranie. Jeszcze wstała, jeszcze pozwoliła
przejrzeć się w swoich oczach, odjechać,
dzwonić po pomoc, nie uzyskać pomocy,
wrócić, podbiec do siebie, trzymać za głowę,
znów patrzeć w oczy, które powoli matowiały,
zostawić swoje sarnie dziecięce ciało w rowie,
odjechać, śnić się, myśleć o sobie kolejne lata,
uparcie nie poddawać się
próbie wiersza.
10.
Po dwóch latach wyrwałam resztki sierści z plastiku.
Naprawiłam samochód, siadłam do pisania i uległam
złudzeniu, że to zakończy żałobę
albo chociaż umieranie sarny.
3-4.10.2022