Wnętrze cię zdradzi
Opublikowano:
11 sierpnia 2017
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Chciałabym zrealizować projekt śladami domków porozrzucanych na całym świecie i wybudowanych samodzielnie przez ludzi, którzy uciekli z miast i postanowili żyć bliżej natury – mówi Maja Musznicka, która wraz z Magdą Bałkowską prowadzi pierwszy w Polsce blog, prezentujący sylwetki ciekawych osób, przez pryzmat wnętrz, w których mieszkają.
KUBA WOJTASZCZYK: Chyba trudno być fotografką, gdy wszyscy wokół robią foty?
MAJA MUSZNICKA: O, właśnie już w pytaniu udzieliłeś odpowiedzi na to. Wszyscy robią foty. Foty to dla mnie zdjęcia sernika, kawy, burgerów, prosecco, pośladków na siłowni, selfie. Welcome to Instagram. Oczywiście, nie chcąc generalizować – istnieje mnóstwo osób, które mają bardzo fajne oko do zdjęć, wrzucają do sieci naprawdę ciekawe kadry, aczkolwiek to jest nadal robienie fot, zajawka, przyjemność z dokumentowania swojej codzienności.
Myślę, że to przeświadczenie, o którym mówisz, jest potęgowane tym, że żyjemy w Internecie, a tam z każdej strony jesteśmy zalewani obrazami. To, w połączeniu z kulturą dzielenia się swoim życiem w social mediach z gronem znajomych, bądź nieznajomych osób sprawia, że faktycznie mamy wrażenie, że każdy jest teraz fotografem. Ale czy nie uważasz, że tak naprawdę teraz zmieniło się tylko medium i jego zasięg? Bo naście lat temu wszystko dokumentowaliśmy analogiem i pokazywaliśmy zdjęcia na imprezach rodzinnych. Teraz bierzemy w dłoń iphona, robimy zdjęcie i dodajemy do albumu na Facebooku.
Myślisz, że Instagram pomaga czy wręcz przeciwnie?
Lubię Instagram. W momencie, gdy prowadzisz coś więcej niż tylko prywatny profil, czyli np. konto swojej marki, bloga, etc., dzięki Instagramowi możesz dotrzeć do fajnej społeczności, do której nie dotrzesz na przykład za pośrednictwem tylko bloga lub sklepu w internecie, albo nawet Facebooka. Tak też jest w przypadku moich działań. Na profilu Milk & Sun docieram z moimi fotografiami cały czas do nowych osób, które faktycznie interesują się tym, co robię, jak to robię i reagują na to.
W moim odczuciu Instagram przoduje tym, że treści tam publikowane możesz bardziej spersonalizować, obserwujesz tylko osoby, które cię interesują, bo publikują treści, które ci się podobają, i które lubisz. Minusem tego medium jest to, że zdecydowana większość kadrów tam to kopie kopii innych zdjęć. Jednak przed założeniem Instagramu pamiętajmy, że nie jest to chęć wyróżnienia się za wszelką cenę, tylko bardziej przynależenie do pewnej społeczności. To platforma dla każdego.
Kiedy połknęłaś bakcyla fotografii?
To był taki naturalny etap. Nie było absolutnie takiego momentu, że nagle stwierdziłam: chcę być fotografką. To była płynność, która pojawia się u większości osób tym się zajmujących, czyli od pasji. Od dziecka towarzyszył mi aparat na rodzinnych wyjazdach w góry, na kolonie. W domu mieliśmy też slajdy z młodości moich rodziców, które mi się zawsze podobały. Pamiętam, że gdy byłam mała, uwielbiałam oglądać nasze rodzinne albumy ze zdjęciami, pokazywałam je na dywanie owczarkowi nizinnemu mojej babci i opowiadałam, co na tych zdjęciach widać. Gdy trochę podrosłam zaczęłam zabierać aparat analogowy na różne wyjazdy i kolonie, potem cyfrowy z takim mikroskopijnym wyświetlaczem.
Na swoje osiemnaste urodziny, zainspirowana moją przyjaciółką, wymarzyłam sobie lustrzankę, więc to też mogę uznać za istotny moment. Do tego zawsze lubiłam kombinować z tymi zdjęciami, więc postprodukcji nauczyłam się sama, zaczynając od okropnych filtrów, które można znaleźć w Photoshopie. Tak więcej jestem samoukiem.
Zdjęcia są dla ciebie opowieścią? Czym się kierujesz, naciskając migawkę?
Zdecydowanie są opowieścią. Analizując to, o co mnie zapytałeś, to tak naprawdę w każdym moim projekcie, który realizuję opowiadam historię. Odwiedzając bohaterów materiałów publikowanych na Milk & Sun zależy mi przede wszystkim żeby stworzyć historię, pokazać, jak najwięcej zdjęć, które stworzą spójny obraz całości. Powiem Ci, że nawet samo układanie fotografii w każdej z publikacji zajmuje mi sporo czasu, ponieważ rozmieszczam je tak, aby tę historię, jak najlepiej opowiedzieć, żeby odbiorca nie czuł się zagubiony.
Sama o sobie nawet niekiedy piszę „photostoryteller”. Wciskając spust migawki cały czas wiem, że opowiadam historię, więc z tą myślą wykonuję zdjęcia, zazwyczaj robiąc je od ogółu do szczegółu, czyli zaczynam od ogólnych kadrów, kończąc na detalach.
Czy masz temat, o którym marzysz, aby go sfotografować?
Marzy mi się realizacja projektów Milk & Sun w odległych miejscach, na innych kontynentach. Nowojorski loft, betonowe mieszkanie w Japonii, chatka na Alasce. Pozostając przy chatkach, chciałabym zrealizować projekt śladami różnych domów, a nawet bardziej domków porozrzucanych na całym świecie i wybudowanych samodzielnie przez ludzi, którzy uciekli z miast i postanowili żyć bliżej natury. Temat bardzo interesujący z perspektywy socjologicznej, ponieważ taki dom wiele mówi o jego właścicielu, twórcy, który był wcześniej mieszkańcem wielkiego miasta, a teraz wycofuje się. Pokazuje to też pewien styl życia, który chciałabym pokazać właśnie na fotografiach.
Kilkakrotnie wspomniałaś o stronie Milk & Sun, którą prowadzisz razem z Magdą Bałkowską. Co to za projekt?
Milk & Sun to projekt, w którym prezentujemy sylwetki ciekawych postaci przez pryzmat wnętrza, w którym mieszkają. Jest to pierwszy w Polsce blog, który na taką skalę zajmuje się tym zagadnieniem. Naszych bohaterów odwiedzamy w ich domach, mieszkaniach, pokojach bądź pracowniach. Bardzo ważne w tym wszystkim jest to, że najważniejszy dla nas jest człowiek i to on stoi w centrum każdej naszej opowieści. Dlatego rozmawiamy z naszymi bohaterami, o tym co na co dzień robią, o ich miastach, dzielnicach, pasjach. Podpytujemy też często o wnętrze, w którym dana osoba mieszka, bo zawsze jest to przestrzeń ciekawa, intrygująca, ale na pewno nasz blog nie jest wnętrzarski.
Po co zaglądać do mieszkań ludzi związanych z szeroko rozumianą kulturą, branżą kreatywną? Ku inspiracji? Czy może chcecie coś odczarować?
Wiemy, że przestrzenie, które pokazujemy na łamach Milk & Sun inspirują, na tym nam zależy. Te inspiracje prowadzą do zmian, czy to w swoim życiu, czy we wnętrzu mieszkania. Każdy nasz bohater opowiada naprawdę ciekawe historie o sobie, o tym, co w życiu robi, czym się zajmuje po godzinach. Tymi pozytywnymi bodźcami chcemy zarażać naszych czytelników. A tak naprawdę nam również te spotkania dodają mnóstwo energii.
Podobnie jest w przypadku wnętrza – nie skupiamy się stricte na aranżacji, bardziej na sposobie, w jakim nasi bohaterowie personalizują przestrzeń pod siebie. Chcemy pokazać, że często w prosty sposób można wiele zmienić w swoim otoczeniu, ba – w życiu! Innym ciekawym aspektem naszego projektu jest pewien obraz, który się wyłania dzięki dokumentacji, którą prowadzimy. Jesteśmy w stanie powiedzieć, co wyróżnia nasze pokolenie, w jakich przestrzeniach chcemy mieszkać, czym się otaczać. To są naprawdę bardzo ciekawe i cenne wnioski.
Zdjęcia są dodatkiem do wywiadów, czy może jest odwrotnie – rozmowy dopełniają obraz?
Jedno i drugie jest w pełni potrzebne, aby zbudować właśnie taką opowieść, na jakiej nam zależy. Publikując samą rozmowę, nie zbudujemy tego domowego, naturalnego, wręcz nawet mocno prywatnego klimatu spotkania. Z kolei pokazując jedynie zdjęcia, wiele kwestii zostanie niedopowiedzianych lub wręcz pominiętych.
Jak dobieracie rozmówców? Czy kluczowe jest posiadanie modnego mieszkania?
Jedną z ciekawszych rzeczy w tym, co robimy jest to, że w większości przypadków nie wiemy, jak nasz przyszły rozmówca mieszka i nie mamy pojęcia, co nas czeka po przekroczeniu progu jego mieszkania. W dobieraniu rozmówców opieramy się przede wszystkim na naszej intuicji i wiedzy dotyczącej danej osoby, niekiedy także na informacji od znajomych, bądź innych naszych bohaterów. Kluczem jest dla nas to, czym dana osoba zajmuje się na co dzień. Uważamy, że jeżeli ktoś intryguje nas w swojej codzienności, w swojej kreatywnej pracy, ciekawym podejściu do życia, to również inspirująco mieszka. I ta zasada się zawsze sprawdza.
Nie boisz się, że w końcu zabraknie kreatywnych do sfotografowania?
Absolutnie nie. Lista osób, które chcemy odwiedzić każdego tygodnia się powiększa, więc jedyną obawą jaką mam jest czas. Jest tyle fantastycznych ludzi, ciekawych wnętrz, a mimo coraz bardziej rozwiniętych nowych technologii doba nadal jest za krótka.
MAJA MUSZNICKA – fotografka. Współtwórczyni i redaktorka naczelna bloga Milk & Sun prezentującego sylwetki ciekawych osób przez pryzmat wnętrz, w których mieszkają. Jest to pierwszy w Polsce blog, który na taką skalę zajmuje się tym zagadnieniem. W swoich realizacjach fotograficznych najchętniej opowiada historie podglądając i łapiąc momenty. Kolekcjonerka kapeluszy oraz magazynów drukowanych z całego świata. Miłośniczka języka hiszpańskiego i zielonej herbaty