Wielkopolska organiczna
Opublikowano:
14 lutego 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Przyzwyczailiśmy się już, że o naszej historii mówimy, piszemy i czytamy „na kolanach”. Z nabożnym patosem. Niestety przy okazji jest też nudno. Czy można inaczej? Książka „Wielkopolska organiczna. Reportaże o sztuce pracy” udowadnia, że może być ciekawie.
Konia z rzędem temu, kto pamięta co to jest praca organiczna
Coś było o tym w szkole, na nudnych lekcjach języka polskiego albo na historii. Nazwiska i daty równie szybko wyleciały z głowy, jak szybko musieliśmy je wykuć na klasówkę. Przypomnę. To termin z okresu pozytywizmu. Organicznicy działali, pomagając słabszym. Małymi krokami poprawiali byt ludzi i budowali niezależność gospodarczą kraju.
Pozytywizm a teraźniejszość? Tym większe zdziwienie wywołał temat projektu „Szlak wolności od podstaw”, który Departament Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego ogłosił w połowie ubiegłego roku. Jego celem było napisanie reportaży dotyczących „pracy organicznej w Wielkopolsce, ludzi z nią związanych lub jej dzisiejszych implementacji”.
Tytuł projektu nie napawał optymizmem. Wielu kiwało z niedowierzaniem głowami. Po pierwsze dlatego, że reportaż to najtrudniejsza forma dziennikarska. Pisania reportaży trzeba się uczyć latami. Po drugie, sam temat. Jak napisać o historii, by wyszło coś, co nie odstraszy Czytelnika? Jak połączyć historię z teraźniejszością? I czy w obecnych czasach można znaleźć ludzi, których działalność nawiązuje do tego, co przed ponad wiekiem robili organicznicy?
Dlaczego literatura?
Pomysł karkołomny, ale wielkopolscy urzędnicy już po raz trzeci podjęli się tak trudnego wyzwania. W 2017 roku efektem projektu była książka „Wielkopolska poza Poznaniem. Reportaże z regionu”. W 2018 tematem, który miał zainspirować uczestników stało się stulecie powstania wielkopolskiego. O zbiorze „Powstanie ’18. Opowiadania Wielkopolan” w ubiegłym roku pisał Piotr Bojarski.
Jak widać, urzędnicy z Poznania z powodzeniem robią to, czego inni jeszcze nie dostrzegli. Minęły już czasy promowania regionu poprzez rozdawane na targach kolorowe ulotki. Do lamusa odchodzą albumy z pięknymi zdjęciami. Pokazują tylko walory estetyczne. A przecież region to ludzie, społeczeństwo ze swoją historią i teraźniejszością. Dlatego promocja małych ojczyzn szuka nowej formuły.
Nikt nie uczynił więcej dla Sandomierza jak postać Ojca Mateusza. Film to jednak drogie medium, a do tego mało jest tak udanych przedsięwzięć jak wspomniany serial.
Tu swoje miejsce znajduje literatura. Na zachodzie Europy samorządowcy już dawno wykorzystują jej zalety. Gminy, miasta, a nawet wsie, zabiegają o pisarzy, aby osiedlali się i tworzyli na ich terenie. Aby fabuły książek rozgrywały się w ich małej ojczyźnie. By to właśnie te wsie i miasteczka stały się scenografią akcji. A zarazem przyciągały.
Projekt „Szlak wolności od podstaw” idzie o krok dalej
Wielkopolska ma piękną historię i mnóstwo zapomnianych postaci sprzed lat. Co więcej, ma też współczesnych bohaterów, którzy wciąż działają wzorem dawnych organiczników. Tych pierwszych wystarczy wydobyć z archiwalnych mroków. Tych drugich – odnaleźć na ulicy.
Nie ma w tym żadnej przesady. Temat na reportaż można znaleźć dosłownie wszędzie. W urzędzie pracy, wśród seniorów, którzy nie chcą bezczynnie siedzieć w domu, wśród pracowników socjalnych. Wyciągnąć ich z cienia i odrzucić stereotypy, którymi przez lata obrastali. Pokazać z innej, bardziej ludzkiej strony.
Łatwo powiedzieć. A reportaż to rzeczywiście trudna sztuka. I dlatego partnerem projektu była „Maszyna do pisania”, specjalizująca się w kursach pisarskich.
Ktoś to musiał napisać
Zgłosić mógł się każdy. Warunkiem udziału w projekcie było napisanie szkicu lub wstępnej formy reportażu związanego z tematem pracy organicznej. Spośród autorów kilkudziesięciu nadesłanych prac wybrano piętnaścioro uczestników. Prawniczka, księgowa, dwie polonistki, lokalny dziennikarz, pracownica socjalna. Osoby z różnych środowisk, o odmiennych doświadczeniach zawodowych. Piszący już opowiadania lub blogi. Ale i tacy, którzy po raz pierwszy spróbowali swoich sił.
Co ważne, tak samo jak w latach ubiegłych, do projektu zgłosiło się więcej kobiet niż mężczyzn. Nic w tym dziwnego, bo statystyki czytelnictwa są nieubłagane. W Polsce więcej czytają kobiety. I kobiety coraz częściej garną się do pisania. W tej dziedzinie, tak jak w innych, muszą sobie wywalczyć miejsce. O ile w literaturze kobiecej dominują autorki, o tyle w innych gatunkach kobiety są już w mniejszości.
W połowie sierpnia piętnastu zakwalifikowanych uczestników i trzech nauczycieli, Marcin Kącki, Piotr Bojarski i ja, spotkaliśmy się w zabytkowym Pałacu Myśliwskim Książąt Radziwiłłów w Antoninie. Dwa dni intensywnych warsztatów, które w ekspresowym tempie miały nauczyć kursantów, czym jest reportaż i jak się do niego zabrać. Resztę pracy musieli wykonać już sami.
„Wielkopolska organiczna. Reportaże o sztuce pracy”
To zbiór siedemnastu tekstów reporterskich. Część z nich powraca do zamierzchłej historii, by przypomnieć Czytelnikowi postaci mniej lub bardziej znane ze szkolnych lekcji. Opisane na nowo, z pokazaniem odrobiny reporterskiej kuchni, zyskują na aktualności. W znakomitej większości są to jednak teksty pokazujące fenomen pracy organicznej jako wciąż żywego kulturowo zjawiska. Współczesne „siłaczki” są nie tylko nauczycielkami. Prowadzą działalność społeczną w niewielkich środowiskach. W skali dzielnicy czy małego miasteczka. Niosą pomoc. Od dzielenia się ubraniami po organizowanie zbiórek na rzecz chorych. To świat, który nas otacza, a który nie zawsze dostrzegamy. Dlatego warto sięgnąć po zbiór opisujący współczesne oblicze organicznej Wielkopolski.
Ta książka oraz inne wydane przez samorząd Województwa Wielkopolskiego dostępne są na portalu kulturaupodstaw.pl w zakładce „naczytnik”.