Bibliotekarz nie chowa się wśród książek
Opublikowano:
4 czerwca 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Przywykliśmy sądzić, że ludzie nie czytają, ale to się zmienia. Bardzo dużo zależy od bibliotekarza, czy jest człowiekiem, do którego chce się pójść” – o Dyskusyjnych Klubach Książki w Wielkopolsce opowiada Małgorzata Bochińska z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.
Barbara Kowalewska: Jak książka pojawiła się w pani życiu?
Małgorzata Bochińska: To znana prawda, że jeśli dziecko wyrasta w domu, w którym się czyta, na ogół będzie to robić również jako dorosły. W moim życiu książka zaistniała na dobre między innymi dzięki siostrze mojej babci, która była bardzo oczytana, lubiła kryminały. Miałyśmy taki zwyczaj, że czytałyśmy razem fragmenty książek na głos i na zmianę. Czytali mi także rodzice. Lubiłam również pisać, pewnie dlatego trafiłam na filologię polską.
Wśród fascynacji studenckich pamiętam zwłaszcza prozę Bruno Schulza, a jego odczuwanie świata było mi bliskie.
Obcowanie z literaturą okazało się ważne dla młodzieńczego rozwoju emocjonalności. Fascynowały mnie też zawsze powieści psychologiczne, od czasu mojej pracy nad feminizującymi powieściami Nałkowskiej.
BK: Jakie predyspozycje powinien mieć nowoczesny bibliotekarz?
MB: Od czasu, kiedy podjęłam pracę w bibliotece w 2007 roku, podejście do tego zawodu zmieniło się bardzo, zwłaszcza gdy rozpoczęły się masowe szkolenia, w ramach Programu Rozwoju Bibliotek, które były przedsięwzięciem Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, w Polsce realizowanym przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego w latach 2009–2015. Był to moment przełomowy. Na szkoleniach podejmowaliśmy różne działania, które pozwalały „otworzyć głowy”.
Bo bibliotekarz nie jest samotną wyspą w społeczności lokalnej, potrzebna jest otwartość na nowe doświadczenia i odwaga. Zobaczyliśmy, że możemy sami poszukać sponsora, pomocy w zorganizowaniu jakiejś imprezy, że ktoś może nam sfinansować nagrody w konkursach.
Jest taka ogólnopolska akcja promocji czytelnictwa „Odjazdowy Bibliotekarz”, wsiadamy na rowery, zakładamy koszulki z logo akcji i organizujemy rajdy literackie w terenie. Ruszamy w trasy krótsze lub dłuższe. Czasami do grupy bibliotekarzy przyłączają się czytelnicy. Zwiedzamy okolicę, pijemy kawę, rozmawiamy, nie tylko o książkach. Chcemy być przez chwilę widoczni w terenie. Bibliotekarz jest więc dziś kimś innym, niż wskazywałby na to dawny stereotyp introwertyka, siedzącego w kącie wśród książek.
BK: Jak i w jakim celu powstały Dyskusyjne Kluby Książki?
MB: Projekt rozpoczął się w 2007 roku i trwa do dziś we współpracy z Instytutem Książki, który jest patronem projektu i go nadzoruje. Pomysł zaczerpnięto z angielskiego obyczaju spotykania się w bibliotekach, księgarniach i domach, by rozmawiać o książkach. Inicjatywę przeniósł na polski grunt British Council, od tego czasu projekt rozwija się bardzo prężnie. Pracuję przy nim od 2013 roku. W 2010 roku mieliśmy w Wielkopolsce 27 klubów książki, w tym roku jest ich już 59. Kluby działają w miastach regionu, ale też w większych i mniejszych wsiach. W Chodzieży, Rawiczu, Grodzisku, Jarocinie, Szamotułach i w mniejszych miejscowościach, takich jak Jędrzejewo czy Golina, grupy te są bardzo aktywne dzięki niezwykłemu zapałowi ich opiekunów. Czasem są to bibliotekarze z bibliotek publicznych lub szkolnych, czasem po prostu osoby bardzo aktywne w swojej społeczności, które szkolą się i przygotowują te spotkania. Ważne, by każdy opiekun współpracował ze swoją lokalną biblioteką publiczną.
BK: Jaką rolę odgrywa w tych działaniach Wojewódzka Biblioteka Publiczna?
MB: Anna Sabiłło i ja jesteśmy moderatorkami projektu na terenie Wielkopolski i utrzymujemy stały kontakt z klubami. Przede wszystkim wskazujemy książki warte omawiania, ale zbieramy też propozycje z klubów i rozsyłamy uczestnikom egzemplarze projektowych pozycji. Wśród książek, które znalazły się w projekcie, mamy powieści, reportaże, biografie, są też propozycje lżejsze, jak kryminały, ale dziś już nie są tak popularne, jak wcześniej.
Poza tym organizujemy spotkania z pisarzami oraz szkolenia dla opiekunów klubów, dając im narzędzia krytycznoliterackie i pomagając zbudować ciekawe spotkanie, w czasie którego będą mogli przekazać dodatkową wiedzę o książce czy autorze.
Uczymy na przykład, jak przygotować kontekst historycznoliteracki, kulturowy, społeczny, jak zestawić fragmenty omawianej książki z innym tekstem, który może wywołać dyskusję (bywają burzliwe).
BK: Potrzebujemy dyskutować o książkach?
MB: Tak jak obgadujemy z innymi nasze codzienne doświadczenia prywatne, tak też mamy naturalną potrzebę, by podzielić się przemyśleniami po przeczytaniu książki czy obejrzeniu filmu, o ile znajdujemy w nich odzwierciedlenie naszych problemów i mamy jakieś poczucie wspólnoty z bohaterami. Widać tę chęć szczególnie na spotkaniach młodzieżowych klubów książki, w czasie których młodzi ludzie są bardzo aktywni w dyskusji, mają potrzebę zinterpretowania tego, co przeżywają przy czytaniu.
BK: Czy śledzicie efekty działań klubów w regionie?
MB: Tak, regularnie zbieramy informacje, co się udało, co się nie powiodło albo co się nie podobało uczestnikom, żeby nadal wspierać naszych opiekunów i reagować na potrzeby klubowiczów. Jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym i mailowym z opiekunami klubów.
BK: Kim są klubowicze?
MB: To są ludzie w różnym wieku. W klubach działają młodzież i dorośli aż do wieku senioralnego. Wśród uczestników spotkań są stali członkowie (średnio od ośmiu do dwunastu), ale na każdym spotkaniu jest też sporo osób, które uczestniczą doraźnie. Ludzie spotykają sie nie tylko w bibliotekach, ale czasem też w przydomowych ogrodach. Pamiętam, gdy w 2016 roku Instytut Książki zorganizował zlot członków DKK we Wrocławiu, przyjechało tam mnóstwo klubowiczów, opiekunów i sympatyków tego ruchu, żeby uczestniczyć w warsztatach i spotkaniach z autorami. To robiło wrażenie! Wówczas można było zobaczyć siłę naszego projektu, jak ważna jest dla tych ludzi rozmowa o książkach. Myślę, że w małych lokalnych społecznościach bycie klubowiczem może nobilitować te osoby i zachęcać współmieszkańców do czytania.
BK: Książki jakich pisarzy pojawiają się w ramach projektu?
MB: Najczęściej czytani w ostatnim roku to Wojciech Chmielarz i jego thrillery („Rana”, „Żmijowisko”), Jakub Małecki („Rdza”, „Dżozef”, „Horyzont”), który swoim bohaterom przygląda się z dużą czułością i delikatnością, Marcin Wicha ze swoją książką nagrodzoną Nike „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”. Niezmienną popularnością cieszy się Sylwia Chutnik, której się wspaniale słucha („Smutek cinkciarza”, „W krainie czarów”). Oprócz tego ciekawi polscy reportażyści: Marcin Kołodziejczyk („Bardzo martwy sezon”, „Peryferyjczyk”), Cezary Łazarewicz („Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”), Karolina Bednarz ze swoim reportażem o miejscu kobiet w dawnej i współczesnej Japonii („Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet”) oraz Joanna Kuciel-Frydryszak i jej reportaż historyczny „Służące do wszystkiego”, który czyta się jak fascynującą powieść.
W przypadku młodzieży sprawdziły się książki fantasy, wśród nich propozycje Marty Kisiel („Dożywocie”, „Nomen omen”, „Pierwsze słowo”), a z zagranicznych autorów Annabel Pitcher („Chmury z keczupu”), Neil Gaiman („Koralina”) i Cath Crowley („Graffiti Moon”, „Słowa w ciemnym błękicie”).
BK: Jak wygląda czytelnictwo w Wielkopolsce?
MB: Co roku prowadzimy na ten temat badania i z wielką radością obserwujemy jego powolny wzrost, w 2019 roku po raz pierwszy od czterech lat zatrzymał się trend spadkowy w liczbie czytelników i wypożyczeń. W Wielkopolsce przybyło 6639 czytelników, a wypożyczenia skoczyły o 147 549 w górę. Przywykliśmy sądzić, że ludzie nie czytają, że jest coraz gorzej, ale okazuje się, że to się zmienia. Bardzo dużo zależy od człowieka, od bibliotekarza, czy jest osobą, do której chce się pójść, czy ma pomysły na promowanie książek i czy dana biblioteka jest przestrzenią, gdzie ludzie chcą przebywać. W takich miejscach wzrasta liczba czytelników.
BK: Jak wygląda działalność biblioteki i klubów w czasie epidemii?
MB: Biblioteki bardzo szybko się zorganizowały, proponują zdalne spotkania autorskie. Jesteśmy pod wrażeniem ciekawych aktywności w mediach społecznościowych. Wielkopolscy bibliotekarze chcą mieć stały kontakt z czytelnikami, prowadzą z nimi pozytywną komunikację. To bardzo miłe i ważne dla wielu ludzi. Pokazują pracę biblioteki od kuchni, jak przygotują się do przyjęcia pierwszych czytelników, polecają książki, wymyślają konkursy. Miejska Biblioteka Publiczna w Złotowie publikowała na swoim FB zdjęcia zagadkowych przedmiotów i prosiła o wskazanie miejsca, w którym się one znajdują. Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Nowym Tomyślu w cyklu „Rozśpiewani Kucharze” zaprosiła swoich przyjaciół do wyśpiewania przepisów kulinarnych inspirowanych literaturą, zadaniem czytelników było odgadnąć, co to za przepis. Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Czerniejewie zapraszała do zabawy w odgadywanie tytułu i autora książki po hasłach wywoławczych. To tylko kilka przykładów.
Wyobraźnia i kreatywność bibliotekarzy okazała się nieograniczona!
My z kolei, jako wojewódzkie koordynatorki projektu, utrzymujemy stały kontakt z opiekunami, ci zaś ze swoimi klubowiczami. Przesiewamy co kilka dni Internet, poszukując wydarzeń literackich i kulturalnych online i proponując je do oglądania i słuchania. Jesteśmy gotowe do przesyłania książek tym klubom, które korzystają z nowoczesnych technologii i chcą spotykać się wirtualnie, by dyskutować o przeczytanych lekturach. Opiekunowie dzwonią do swoich klubowiczów, interesują się, co się z nimi dzieje. To ważne zwłaszcza dla starszych osób. Staramy się ich motywować, pracujemy nad organizacją działań online dla wszystkich uczestników projektu. Opiekunom chcemy zaproponować warsztaty, a klubowiczom spotkania autorskie.
Małgorzata Bochińska – polonistka i bibliotekarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Niezmiennie zainteresowana kobiecą perspektywą w literaturze pięknej. Miłośniczka teatru, Herkulesa Poirota, Sherlocka Holmesa, starych miast i Karkonoszy.