Dwa prezenty dla Moniuszki
Opublikowano:
6 lipca 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Stanisław Moniuszko urodził się 5 maja 1819 roku, tegorocznych urodzin nie obchodzono co prawda tak hucznie jak dwusetnych dwa lata temu, ale kompozytor dostał z ich okazji szczególne prezenty.
Jubileusz „nieodfajkowany”
Gdy w 2019 roku świętowano Rok Moniuszki, niektórzy ostrzegali, że efektem tego może być przesyt twórczością tego kompozytora. Faktycznie zrobiono wtedy bardzo wiele dla popularyzacji jego dorobku, jak i samej osoby. Powstała specjalna strona internetowa oraz liczne materiały opublikowane w sieci, wydawano książki i płyty, w tym także z reinterpretacjami utworów choćby na jazzowo, oczywiście także grano kompozycje i wystawiano opery.
Trzeba uczciwie przyznać, że to się Stanisławowi Moniuszce po prostu należało, bo przez wiele lat nie doceniono jego twórczości tak, jak na to zasługuje. Należało się to także słuchaczom, którzy mieli dzięki temu okazję poznać różne oblicza kompozytora, bo o ile opery „Straszny dwór” i „Halka” są powszechnie kojarzone, to inne dokonania już mniej.
Podczas intensywnych obchodów pojawiły się też głosy ostrzegające przed tym, żeby nie wytworzyć przekonania, że przy okazji dwusetnych urodzin niejako Moniuszkę sobie „odfajkujemy”, żeby mieć z nim spokój na dłuższy czas. Na szczęście tak się nie stało, bo okazało się, że dorobek Moniuszki może być rzeczywiście interesujący i nie daje spokoju – domaga się, by do niego wracać, wciąż go słuchać i odkrywać na nowo. Czas, który mija od zakończenia obchodów pozwala spojrzeć na to, co po nich zostało z pewnej perspektywy.
Prezent pierwszy: „Paria” jako dzieło docenione. Wreszcie…
Niestety nadal często jest tak, że zaczynamy bardziej doceniać rodzimych twórców, gdy zainteresuje się nimi ktoś z zagranicy, jakbyśmy szukali u kogoś innego potwierdzenia wartości.
Przykładem tego może być inscenizacja „Parii”, Moniuszkowskiej opery do niedawna zgodnie uznawanej za najmniej udaną, której reżyserowania na zaproszenie Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki właśnie podjął się światowej sławy artysta Graham Vick.
Niezwykły spektakl, który rozgrywał się w poznańskiej hali Arena, był oglądany na całym świecie dzięki streamingowi za pośrednictwem platformy OperaVision (obecnie dostępny jest bezpłatnie w serwisie VOD Opery Narodowej). Inscenizacja uzyskała znakomite recenzje, za czym poszła nominacja do prestiżowych International Opera Awards w kategorii „dzieło odkryte na nowo”, a kilka dni po tegorocznych urodzinach kompozytora ogłoszono, że „Paria” zdobyła tę nagrodę zwaną operowym Oscarem.
Prezent drugi: „Halka” wydana w „Naxosie”
Do tego prezentu wkrótce dołączył drugi – ceniona wytwórnia Naxos wydała właśnie „Halkę” zarejestrowaną siłami poznańskiej opery podczas tradycyjnego Koncertu Marszałkowskiego z okazji Dnia Niepodległości w 2019 roku.
W roli tytułowej usłyszymy Magdalenę Molendowską, śpiewaczkę o już międzynarodowej renomie, jako Jontek towarzyszy jej dobrze znany poznańskim melomanom Dominik Sutowicz, w partii Janusza błyszczy Łukasz Goliński, a obsadę uzupełniają śpiewacy z poznańskiego zespołu: Rafał Korpik, Magdalena Wilczyńska-Goś, Damian Konieczek i Piotr Friebe. Swoją klasę pokazuje też chór przygotowany przez Mariusza Otto oraz orkiestra prowadzona przez dyrektora artystycznego poznańskiej sceny Gabriela Chmurę.
To wydawnictwo jest swoistym testamentem artystycznym zmarłego w listopadzie maestro Chmury. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Joanny Wnuk-Nazarowej, która we wspomnieniu na łamach „Ruchu Muzycznego” tak opowiadała o młodości przyszłego dyrygenta: „Jego ojciec, mimo braku wykształcenia muzycznego, miał piękny głos i został zatrudniony w chórze opery wrocławskiej. Gabriel właściwie wychowywał się w tej operze, jak podkreślał – przede wszystkim na repertuarze Moniuszkowskim”. Choć potem jako dyrygent przez większość życia robiący karierę za granicą wiele lat nie zajmował się twórczością Moniuszki, to zainteresował się nim po objęciu stanowiska w teatrze noszącym jego imię (prowadził również wykonanie „Parii”). W książeczce towarzyszącej albumowi z „Halką” wyraża się o talencie Stanisława Moniuszki z największym uznaniem.
Mniej białych plam
Trwałą pozostałością Roku Moniuszki są właśnie nagrania. W końcu ktoś faktycznie zainteresowany tą muzyką nie będzie miał problemu z dotarciem do płyt na wysokim poziomie. Cieszy fakt, że dyskografia Moniuszkowska tak się powiększyła i poszerza się też rejestrowany repertuar. Bo okazuje się, że wciąż mamy fonograficzne białe plamy. Dyrygent Łukasz Borowicz z orkiestrą Filharmonii Poznańskiej dokonali pierwszego nagrania dwóch kantat Moniuszki na motywach mitologicznych: „Milda” i „Nijoła”. Warto było podjąć to ryzyko, bo wydawnictwo docenił szacowny miesięcznik „Gramophone”, który nie szczędził pochwał zwłaszcza sopranistce Wioletcie Chodowicz. Towarzyszą jej m.in. Ewa Wolak, Sylwester Smulczyński, Robert Gierlach i Szymon Kobyliński.
Również Łukasz Borowicz poprowadził poznańskich filharmoników w 2019 roku w wykonaniu „Parii” we włoskiej wersji językowej, co także znalazło finał w wydawnictwie płytowym. Co ciekawe, o przekład libretta na włoski zabiegał sam Moniuszko, który miał nadzieję tym utworem zawojować europejskie sceny. Dzięki temu możemy niedocenianemu wcześniej dziełu teraz przysłuchiwać się z różnych perspektyw.
Wśród solistów w tym wykonaniu znaleźli się Katarzyna Hołysz, Robert Jezierski, Yuri Gorodetski i Szymon Komasa. O kompozytorze nie zapomina także Wrocławska Orkiestra Barokowa, która już w 2018 roku nagrała równie zapomnianą kantatę „Widma” na podstawie „Dziadów” Mickiewicza, co nagrodzono Fryderykiem. Ostatnio z kolei zaproponowała uwerturę do opery „Bajka” w wersji bez „poprawek”, jakie po śmierci twórcy naniesiono w dobrej wierze. Cieszy też przypominanie o kwartetach smyczkowych Moniuszki, w 2019 roku ukazała się płyta z ich interpretacjami autorstwa Pławner Quintet, a w tym samym roku w poznańskiej operze rozpoczął działalność złożony z koncertmistrzów orkiestry Moniuszko String Quartet, który regularnie prezentuje dzieła patrona.