fot. A. Ciereszko

Paulina Wycichowska na niezależnej ścieżce

Po odejściu z Polskiego Teatru Tańca w 2015 Paulina Wycichowska wybrała ścieżkę niezależnej kariery. Zrealizowała sześć spektakli kameralnych i pandemiczny projekt wideo w sieci. Przygotowała też choreografię do czterech spektakli teatralnych i kilku teledysków. Równolegle na co dzień pracuje jako pedagog w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu i na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie.

Paulina Wycichowska zawsze była niespokojnym duchem. I chociaż po studiach w Londynie zakotwiczyła na długie lata w Polskim Teatrze Tańca, nieustannie szukała nowych aktywności. Bycie tancerką łączyła z tworzeniem własnych choreografii, działalność pedagogiczną z pracą wśród osób z niepełnosprawnościami. W 2015 roku porzuciła bezpieczny kąt i rozpoczęła karierę artystki niezależnej. Podjęta decyzja ma swoje konsekwencje: Paulina Wycichowska robi tylko to, co ją w danym momencie interesuje, wchodzi w interakcje w twórcami – podobnie jak ona – poszukującymi i eksperymentującymi. W efekcie każdy jej nowy projekt jest inny.

W forcie i willi

W 2017 roku Paulina Wycichowska zrealizowała dwa projekty: kameralny z udziałem muzyków i solowy. Pierwszy nosił tytuł „Noc i mgła”, drugi – „Wychodząc z domu”. W obu ważne było miejsce. Spektakl „Noc i mgła” rozgrywał się w Forcie VII w Poznaniu, miejscu kaźni, w którym naziści zamordowali około 4 tysięcy ludzi. To było wyzwanie, zatańczyć w byłym obozie zagłady. Twórcy widowiska, Jakub Królikowski i Patryk Piłasiewicz – muzyka oraz choreografka Paulina Wycichowska, znaleźli sposób. Warstwę dźwiękową stanowiły fragmenty muzyczne grane na żywo z użyciem instrumentów smyczkowych i oboju oraz odgłosów nagranych w zakamarkach Fortu VII: skrzypienie drzwi, chrobot zamków, stuk zamykanych krat itp. – dźwięków, które towarzyszyły więźniom obozu. Na tę warstwę nakładały się słowa: wspomnienia i wiersze pisane przez więźniów. Paulina Wycichowska jako autorka choreografii i performerka połączyła te dwie płaszczyzny. Przed premierą zadeklarowała:

 

„To miejsce wymaga szacunku, uczczenia pamięci ofiar; stanęło przede mną zadanie bardzo trudne, wymagające wielkiej wrażliwości. Od samego początku moim zamierzeniem było, by nie odbywały się tutaj pląsy, chodziło mi o kreowanie obrazów ruchowych, które pomogą widzom odnaleźć człowieczeństwo tego miejsca”.

 

Nie kryła, że inspirowała się serią obrazów Andrzeja Wróblewskiego „Rozstrzelanie”. Spektakl „Noc i mgła” przypominał misterium, w którym trudno było być widzem przyglądającym się akcji performatywnej.

Paulina Wycichowska, fot. Adam Ciereszko

 

Publiczność stała się niemym uczestnikiem. Paulina Wycichowska dotrzymała słowa, jej działania ruchowe tylko, a może aż uruchamiały wyobraźnię tych, którzy przyszli do Fortu VII, ewokowały coś, co dla nas – współczesnych – trudne jest do wyobrażenia.

Kilka tygodni później artystka zaprosiła publiczność do Kamińska, do ośrodka konferencyjnego położonego w lesie, by opowiedzieć o pewnej kobiecie i mężczyźnie, którego tam nie spotkaliśmy. Zostały po nim tylko rzeźby. Publiczność na dużym ekranie podglądała i podsłuchiwała kobietę w czarnej sukni, która – jak się szybko okazało – była choreografką: „Spieszy się na próbę. I jak to zwykle bywa, miota się po swoim domu, a może hotelu, szuka baletek, swetra… Jeszcze ostatnie ustalenia telefoniczne… Prawie gotowa zauważa przez okno postaci siedzące przy wyjściu, próbuje z nimi nawiązać kontakt. Relacja zostaje przerwana, bo widzimy przez okno, że Abigail właśnie zbiega po schodach sąsiedniego domu, zatrzymuje się przy zastygłych w bezruchu postaciach (rzeźbach Norberta Sarneckiego). Ponownie próbuje z nimi nawiązać kontakt, otula je swetrami, które ma w torbie, i przybiega na próbę do sali baletowej, gdzie czeka na nią… publiczność. Abigail, bo tak ma na imię, traktuje ją jak potencjalnych tancerzy. Spektakl-performans »Wychodząc z domu« ma swobodną konstrukcję. Scenariusz napisał Marek Chojnacki. Historia oglądana wieczorem w odludnym Kamińsku nawiązuje nie wprost do twórczości Augusta Rodina (premiera odbyła się w setną rocznicę śmierci rzeźbiarza)”. Paulina Wycichowska bohaterkę tego monodramu nasyciła elementami autobiograficznymi, przez co stała się ona bardzo wiarygodna.

Jeden raz

W następnym roku Paulina Wycichowska wystawiła w Teatrze Muzycznym „Historię żołnierza”  Igora Strawińskiego, balet niezwykle wymagający zarówno od choreografa, jak i wykonawców. Szkoda, że spektakl został pokazany tylko raz.

Plakat spektaklu Ekphrasis

Plakat spektaklu Ekphrasis

 

Choreografka znalazła dla tego ponadstuletniego dzieła klucz, który przenosi je do współczesności, nie rezygnując z kontekstu, w którym ono powstało. Wycichowska przyjęła założenie inscenizacyjne, że każdy z nas jest i żołnierzem i diabłem – stąd odtwórcy tych ról się zmieniali, a symbolami tych postaci była żołnierska kurtka i czerwona marynarka. Drugi oryginalny chwyt zastosowała natomiast w warstwie choreograficznej i polegał on na tym, że tancerze ruchem realizowali rytm wypowiedzi Narratora (Radosław Elis), tworząc tym samym „odwrócony dubbing”.

 

W „Historii żołnierza” Paulina Wycichowska pokazała możliwości zespołu baletowego poznańskiego Teatru Muzycznego, który na co dzień nie ma okazji zaprezentować się w klasyce baletowej XX wieku.

Poszukiwania bardzo osobiste

Premierę „Cichej” poprzedziły warsztaty, cykl spotkań z kobietami z Polski, Białorusi i Ukrainy. Paulina Wycichowska wspólnie z Malwiną Paszek postanowiły sprawdzić model albo sposób funkcjonowania kobiet w słowiańszczyźnie, zarówno w przeszłości, jak i teraźniejszości. Wycichowska i Paszek wprowadziły uczestniczki warsztatów w tradycję śpiewu białego i pozwoliły im poczuć swoje ciało w ruchu. W zamian słuchały opowieści, które warsztatowiczki przyniosły ze sobą, ze swoich domów i stron rodzinnych. Wynikiem tych doświadczeń dwóch artystek jest „Cicha”, sięgająca w głąb życia dawnych Słowian/Słowianek, a jednak bardzo nam współczesnym bliska. Przeszłość w tym spektaklu to opowieść o doświadczeniach dwóch kobiet, których życie reguluje porządek natury: wiosna, lato, jesień, zima. Nakłada się on na role przypisane kobiecie, które można połączyć odpowiednio z byciem panną, matką, wdową i macochą. Wykonawczynie w subtelny sposób pokazywały blaski i cienie każdego czasu i każdej roli przypisanej kobiecie. Ta opowieść układa się w nielinearną historię pokazującą, jak teraźniejszość odbija się w przeszłości i na odwrót. Ta dwoistość czasowa znajduje odzwierciedlenie w muzyce i ruchu. Malwina Paszek gra na lirze korbowej, fujarze słowackiej i bębnach, ale nie stroni od loopera, co przenosi jej poszukiwania muzyczne w teraźniejszość.

 

Plakat spektaklu "Cicha"

Plakat spektaklu „Cicha”, Scena Wspólna, 2019

Podobnie postępuje Paulina Wycichowska. Jest w trudniejszej sytuacji, ponieważ nie rekonstruuje tradycyjnych tańców słowiańskich, jedynie wybiera z nich pewne elementy, które filtruje przez swoje ciało i doświadczenie tańca współczesnego. „Cicha” kojarzy mi się z balladą, w której dwie młode kobiety dzielą się doświadczaniem życia, które bywa promienne i ciemne, wesołe i smutne. Spektakl jest niespieszny. Wycichowska i Paszek pozwalają wybrzmieć muzyce, słowom i ruchowi. Dają odbiorcy czas na odczytanie ukrytych znaków i poszukanie kontekstów.

Miesiąc później Paulina Wycichowska wyreżyserowała monodram z udziałem Ewy Wycichowskiej. Tym razem odbyła podróż w czasie ze swoją matką, wybitną tancerką i choreografką. „Sybillewo” to monodram autobiograficzny, ale nie hagiograficzny. Autorka ma dystans do matki-artystki. Wybiera z bogatego życiorysu punkty zwrotne. Pokazuje nie tyle sukcesy matki, ile przełomy, które ona pokonywała, implementując na przykład do Polski technikę Marthy Graham lub proponując absolutnie nowatorskie pomysły, jak w spektaklu „Cień” z 1985 roku. Ewa Wycichowska w przedstawieniu córki okazała się znakomitą performerką.

Solo i kable

Najnowszy spektakl Pauliny Wycichowskiej nosi tytuł „Ekphrasis”. Jest efektem współpracy z kompozytorem Jarkiem Kordaczukiem, który sam tworzy instrumenty. W tym przypadku są to mięśniotron i monocton. Tancerka jest do nich podłączona za pomocą elektrod i kabli, a dźwięk jest wynikiem ruchów mięśni, gestów, ruchów poszczególnych części ciała. I to jest ciekawe.

 

Ale twórcy i wykonawcy zarazem ten sposób przetworzenia, a właściwie jego efekt, uznali – nawiązując do retoryki – jako ekphrasis i tak zatytułowali przedstawienie. Brzmi intrygująco. Niestety, pojęcie to na gruncie muzyki, tańca, sztuk wizualnych jest bardziej skomplikowane.

 

I jako tytuł spektaklu wydaje mi się efektownym nadużyciem. Wizualnie i audialnie propozycja Wycichowskiej i Kordaczuka robi wrażenie, zmusza do myślenia, ale w przypadku pojęcia ekphrasis odbiorca powinien znać pierwowzór. W tej sytuacji zna go tylko performerka, ponieważ ona uruchamia i kontroluje swoje mięśnie, ona jest świadoma tego, co się z jej ciałem dzieje.

 

Pandemiczny film

16 marca 2020 roku Paulina Wycichowska wysłała do kilkorga choreografek i choreografów list następującej treści: „Cześć, mam taki spontaniczny pomysł, że skoro siedzimy w domach, a nasze premiery i spektakle są przełożone na nieokreśloną przyszłość, to możemy sobie zrobić własny »Koronadance« (tytuł roboczy). [… ] Każdy nagrałby po parę sekund takiej sztafety ruchowej (oczywiście u siebie w mieszkaniu – komórką) – ustalilibyśmy kolejność, żeby chwytać w jakiś sposób ruch od poprzedniej osoby ([…] ale może być też np. »przerzucanie« sobie jakiegoś przedmiotu lub inny pomysł). Po zebraniu materiału może znaleźlibyśmy kogoś, kto włączy się w to kreatywnie i to zmontuje oraz podłoży jakąś nieobciążoną kosztami muzykę. Jeśli myślicie, że to fajny pomysł: zaproście do tej grupy, kogo uważacie – pomyślałam o »polskich choreografach«, którzy działają już jakiś czas w obszarze […] tańca współczesnego/teatru tańca”.

 

Spektakl "Sybillewo", fot. A. Hajdasz

Spektakl „Sybillewo”, fot. A. Hajdasz

W filmie ostatecznie wzięło udział 157 artystów, którzy tańczyli w swoich pokojach, kuchniach, podziemnym garażu w bloku, przydomowym ogrodzie, na trawniku przed domem… Każdy choreograf/tancerz dostał 5 sekund. Zadaniem każdego z nich było nawiązać do ruchu poprzednika i rozpocząć swój występ w momencie, w którym kończy go koleżanka czy kolega. Artyści tańczą ze swoimi ulubieńcami, sięgają po charakterystyczne dla siebie gadżety lub ulubione przedmioty. Tańczą we wszystkich możliwych stylach, odwołują się do różnych technik. Najpopularniejszym kostiumem jest pandemiczny dres.

Film rozpoczyna autor muzyki do całości – Michał Strugarek, a kończy Paulina z kartką „Taniec łączy”. Pandemiczny film podbił świat. I chociaż powstawał w zamknięciu, kipi pozytywną energią.

W teatrze dla dzieci i w teledysku

Po rozstaniu z Polskim Teatrem Tańca Paulina Wycichowska oprócz omówionych spektakli realizowała się jako choreografka i konsultantka ruchu scenicznego w spektaklach produkowanych przez Centrum Sztuki Dziecka. Jej choreograficzny charakter pisma można było dostrzec w takich przedstawieniach, jak: „Nina i Paul”, „Morfeusz sen”, „Jeremi się ogarnia” czy „Jagoda i niedźwiedzie”.

Paulina Wycichowska realizuje się także jako choreografka, a często również tancerka, w teledyskach. Równie dobrze czuje się w tangu – teledysk do „Gotango” zespołu Bandonegro czy „Tango Mortale” Piotra Woźniaka, jak i piosence jazzowej Ewy Nawrot „Going Home”. Stworzyła choreografię do teledysku Lelity Petit (cover „Mam chłopczyka na Kopernika”) i Poznańskiego Chóru Chłopięcego (piosenka „Let our voices Ely”).

Paulina Wycichowska jako artystka niezależna odnajduje się w różnych formach i stylistykach. Nie boi się żadnych środowisk, nie boi się eksperymentu, często ryzykuje. Niezależność instytucjonalna dała jej artystyczną wolność, z której korzysta. Czasami tylko chciałoby się zobaczyć jej dużą formę inscenizacyjną, by wspomnieć choćby tylko zrealizowane w Polskim Teatrze Tańca: „Alexanderplatz”, „Desert” czy „Architekturę światła”.

 

Informacje o spektaklach:

 „Noc i mgła”, chor. Paulina Wycichowska, muz. Patryk Piłasiewicz, Jakub Królikowski, premiera 12 sierpnia 2017 roku w Forcie VII w Poznaniu.

„Wychodząc z domu”, scenariusz i reż. Marek Chojnacki, chor. i wykonanie Paulina Wycichowska, suknia Anny Regimowicz-Korytowskiej, rzeźby Norberta Sarneckiego, premiera 17 listopada 2017 roku w Novel House w Kamińsku.

„Historia żołnierza”, chor. Paulina Wycichowska, muz. Igor Strawiński, libretto Charles Ramuz, kier muz. Agnieszka Nagórka, wykonanie tancerze Teatru Muzycznego i Orkiestra św. Marcina, premiera 30 października 2018 roku w Teatrze Muzycznym w Poznaniu.

„Cicha”, reż. i chor. Paulina Wycichowska, muz. Malwina Paszek, reż. świateł i kost. Aleksander Prowaliński, produkcja Fundacja „Art-On”, premiera 11 października na Scenie Wspólnej w Poznaniu.

„Sybillewo”, chor. Paulina Wycichowska, muz. Jeff Gburek, reż. świateł Maciej Fincel, wideo Daniel Stryjecki, kostium Adrianna Cygankiewicz, kreacja Ewa Wycichowska, produkcja I Mind The Step, premiera 29 listopada 2019 roku na Scenie Wspólnej w Poznaniu.

„Ekphrasis”, chor. Paulina Wycichowska, muz. Jarek Kordaczuk, pokaz przedpremierowy 17 grudnia 2019 roku w Studio Aktorskim STA w Poznaniu. Premiera online 20 czerwca 2020 roku.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0