fot. Marta Konek, na zdj. mazurek

Marek od plamek mazurka

Jak to się zaczęło? Wersje są dwie. Jedna, że przy karmniku, który Marek Pióro zrobił na prośbę syna Artura, pojawił się krogulec. Ta niespodziewana wizyta tak zaciekawiła naszego bohatera, że zaczął wertować literaturę w poszukiwaniu informacji o drapieżnym gościu.

Druga wersja mówi o tym, że na rynku w Obrzycku przycelował w niego złośliwy gołąb i trafił zawartością kuperka prosto w łysinę. 

 

„Gdybym go wtedy dorwał, pewnie wszystkie pióra bym mu z ogona powyrywał.” – śmieje się Marek dzisiaj

 

Niezależnie od tego, która wersja wydarzeń jest prawdziwa, niewątpliwie to ptaki spowodowały, że Marek zaczął zwracać uwagę na … ptaki. I to jest najlepszy dowód na to, że od przeznaczenia uciec niepodobna.

Plamka Mazurka

2350 gramów. Tyle dokładnie waży sukces, czyli książki o ptakach napisane przez Marka: „Kalendarz ptaków”, „Plamka mazurka”, „Trele na morelach” oraz „Ptaki doliny Biebrzy i Narwi”. Zanim jednak powstały te publikacje, przez kilkanaście lat Marek Pióro prowadził blog o nazwie „Plamka Mazurka”.

Dla tych, którzy na ptakach znają się tak sobie, konieczne jest w tej chwili małe wyjaśnienie. Mazurek to mały ptaszek podobny do wróbla. Jednak zamiast zawadiackiego krawacika pod brodą, jakim szczycą się samce wróbli, mazurki mają brązowe plamki na policzkach. Dlaczego to właśnie mazurek stał się inspiracją do stworzenia nazwy bloga?

 

Marek Pióro

Marek Pióro, fot. Marta Konek

Być może za sprawą Kasi Skakuj, która stwierdziła, iż kto nie dostrzeże plamki mazurka, tego i najbardziej barwny ptak nie zachwyci.

Skoro już wspomnieliśmy o Kasi Skakuj (utalentowanej graficzce, edukatorce i właścicielce firmy AKuKu, specjalizującej się w tworzeniu modeli ptasich jaj), to przyznać trzeba, że tych dobrych duchów na drodze Marka Pióro pojawiło się nadzwyczaj dużo.

Zdjęcia ptaków na bloga udostępniali mu między innymi Cezary Korkosz, Cezary Pióro, Mateusz Matysiak. 

 

„Dzięki blogowi poznałem Artura Tabora, Marcina Kostrzyńskiego. Kilka zdań zamieniłem z Olgą Tokarczuk.” – wymienia

 

Anna Zuch-Szczepanowska autora swojego ulubionego ptasiego bloga zarekomendowała w Rzeczpospolitej Ptasiej. Tak zaczęła się kolejna przygoda, bo rekomendacja Ani skłoniła Towarzystwo Przyjaciół Słońska do przyznania Markowi tytułu wirtualnego ambasadora Rzeczpospolitej Ptasiej. Po akt nadania tytułu trzeba się było do Słońska wybrać osobiście. 

 

„Spotkałem się tam z Tomkiem Kłosowskim, Arturem Taborem, Marcinem Karettą. Z osobami, które podziwiałem i szanowałem” – wspomina

 

Tytuł wirtualnego ambasadora otworzył nowe możliwości. Za sprawą Marka Pióro w Wilanowie powstała ptasia ambasada, a podczas zlotu inaugurującego jej działalność, pojawili się między innymi Andrzej Kruszewicz czy Michał Skakuj.

Marek Pióro, fot. Marta Konek

Marek Pióro, fot. Marta Konek

 

Przez kilkanaście lat budował markę swojego bloga. 

„25 razy moje wpisy były udostępniane na wyborcza.pl, przy której działała platforma blogowa blox. Pierwszy udostępniony tekst nosił tytuł „Kaczor z czubem”. Przez 13 lat nazbierałem ponad trzy miliony wejść na Plamkę Mazurka.” – wymienia Marek, nazywany Krogulcem od nicka krogulec14, którego przez lata używał

 

Później blox.pl został zlikwidowany, więc pojawiła się strona plamkamazurka.pl.

 

„Na początku moje blogowanie wyglądało tak, że pisałem, że byłem nad Wartą i widziałem takie i inne ptaki. Później do tych wpisów o obserwacjach zacząłem dodawać coraz więcej odniesień do literatury, mitologii, historii. Kiedy spodobały mi się czyjeś zdjęcia, brałem telefon i dzwoniłem z pytaniem o to, czy mogę je udostępnić na blogu. Dzięki pisaniu poznawałem coraz więcej ciekawych ludzi różnych zawodów, z różnych części Polski. Wszystkich nas po prostu łączyły ptaki. – opowiada

 

„Muszę powiedzieć, że jestem szczęśliwym, spełnionym człowiekiem.” – stwierdza Marek Pióro, podsumowując swoje ptasie lata

 

Marek Pióro

Marek Pióro, fot. Marta Konek

Spełniło się też jego największe marzenie – teksty z Plamki zostały wydane przez wydawnictwo Marginesy.

Ba, marzenia spełniły mu się z naddatkiem, bo zanim wyszła „Plamka Mazurka”, w jego życiu pojawił się Piotr Brysacz i wydawnictwo Paśny Buriat, w którym pojawiły się kolejne książki Marka: „Kalendarz ptaków”, „Trele na morelach” i „Ptaki doliny Biebrzy i Narwi”.

Obrzyckie Stowarzyszenie Miłośników Ptaków

Jest takie powiedzenie, że najtrudniej być prorokiem we własnym kraju. Trochę czasu musiało minąć i kilka książek musiało się pojawić, by w Obrzycku, gdzie Marek mieszka, dostrzeżono, iż mają u siebie człowieka, który jest rozpoznawalny i który może pomóc w promowaniu miasteczka.

 

Podczas pandemii powstało Obrzyckie Stowarzyszenie Miłośników Ptaków, na które magistrat sypnął nieco grosza.

 

Udało się za te środki zorganizować wycieczkę ornitologiczną do Słońska do Rzeczpospolitej Ptasiej oraz zaprosić do Obrzycka zacnych gości – Marcina Kostrzyńskiego, Piotra Tryjanowskiego i Rafała Śniegockiego.

Młode stowarzyszenie planów ma bardzo dużo, a w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Obrzycku ptasie dyskusje przeradzają się w czyny.

Marek, oprowadzając gości po Obrzycku i okolicach, z pasją opowiada o historii obrzyckiego ratusza, o diable ze słopanowskiego kościoła, który chytrą karczmarkę ukarał, o pałacu, w którym znajduje się Dom Pracy Twórczej i Wypoczynku UAM.

 

Marek Pióro i Fred

Marek Pióro i Fred, fot. Marta Konek

W długich spacerach nad Wartą towarzyszy mu czteronożny przyjaciel Fred.

Jako że Marek bardzo często w swoich wpisach nawiązuje do przygód Freda i częściej publikuje zdjęcia psa, niż swoje, Fred stał się ptasim celebrytą. Do tego stopnia, że na którymś z festiwali prowadzący zaanonsował pisarza w ten oto sposób:

 

„O, widzę, że Marek Pióro dotarł, bo Fred się pojawił”

Pióro i Piórko

Pisanie wciąga. Żona Marka, Mariola, zwana przez przyjaciół Piórkiem, już się przyzwyczaiła do tego, że jak chłop siedzi przy komputerze, to na każdą prośbę reagować będzie nieprzytomnym: „Zaraz, chwileczkę, momencik”. 

 

Piórko - Mariola Pióro, fot. z archiwum domowego

Piórko – Mariola Pióro, fot. z archiwum domowego

„Nawet, jak mam za co na niego naburczeć, to czekam, aż skończy pisać.” – śmieje się

 

Mariola Pióro to domowy logistyk i organizator wszystkiego, co Markowi do pisania potrzebne. W wolnych chwilach z pasją oddaje się szydełkowaniu i pieczeniu słodkich arcydzieł.

 

„Ptaki stały się moją pasją i ścieżką do innych pasji.” – Marek w codziennych wpisach na blogu opowiada o spotkaniach z ptakami z sąsiedztwa

 

Pisze na przykład, że dzisiaj sroka była pierwszym z napotkanych ptaków i wtrąca jakieś literackie nawiązanie do tego gatunku. Wymienia kolejne nazwy, a jego czytelnicy zaczynają widzieć je w swoim otoczeniu.

 

Mazurek, fot. Marta Konek

Mazurek, fot. Marta Konek

Sikory, kawki, mazurki, gawrony, gołębie grzywacze czy sierpówki – dla wielu osób to właśnie dzięki blogowi Marka ptaki przestają być bezimienne.

Pisze też o ptasich rarytasach, które udało mu się wypatrzyć. O dzierlatkach i płomykówce, które widuje w pracy. I o tych, których jeszcze nie widział, ale bardzo chciałby zobaczyć. O sowach, które nieodmiennie od lat go fascynują. I o ludziach, których spotyka dzięki ptakom.

 

„Pracuję nad kolejną książką.” – Marek mówi, że o ptakach jest jeszcze sporo do opowiedzenia i że w tej kwestii nie napisał jeszcze ostatniego zdania

 

Siada przy komputerze, zakłada okulary, patrzy w stronę okna, za którym na płocie skaczą mazurki i przelewa na komputer swoje ptasio-ludzkie obserwacje.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
8
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0