Goście Radziwiłłów. Jolanta Sroczyńska-Pietz
Opublikowano:
23 marca 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
W sierpniu ubiegłego roku, w ramach programu pt. "Goście Radziwiłłów", odbyła się trzytygodniowa rezydencja literacka. W jej trakcie, sześć osób związanych z Wielkopolską i aktywnych w dziedzinie literatury, pracowało nad swoimi autorskimi utworami.
Program „Goście Radziwiłłów” został zainicjowany przez Samorząd Województwa Wielkopolskiego w roku 2020.
Rezydentów zaprosił Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłłów w Antoninie – Dom Pracy Twórczej.
Jedną z uczestniczek Programu „Goście Radziwiłłów” była pisarka Jolanta Sroczyńska-Pietz. Prezentujemy fragment powieści pt. „Światłoczuli”, nad którą pracowała w trakcie swojej antonińskiej rezydencji.
Książka została już wydana w gnieźnieńskim Wydawnictwie Gaudentinum.
„I dalej siedziały już w całkowitym milczeniu, przyglądając się, jak w rozpalonym na podwórku ognisku znikają pęki ziół, wysypywane z płóciennych woreczków mieszanki, wylewane z flaszek i słoików mikstury, a nawet drewniane naczynia.
W powietrzu unosił się skondensowany zapach łąk, pól i lasów. Pachniało oszałamiająco i gdyby nie tragiczne okoliczności, najlepszą rzeczą byłoby dać się odurzyć tym zapachom.
Nie wiadomo, czy pod wpływem słów Babki, emanującego z niej spokoju, a może tego aromatu, Zosia uspokoiła się i spojrzała na Babkę inaczej. To, co na początku nazwała biernością, teraz jawiło się jako niesłychana mądrość. I ukłuła ją zazdrość. O, jak chciałaby być jak ta kobieta! Nic, co przychodzi z zewnątrz, nie jest w stanie jej zranić.
Zapragnęła być bliżej niej. Przysunęła się na ławeczce, chwyciła Babkę pod pachę i oparła głowę o jej ramię. Jej ciało było takie maleńkie i kruche, jak zasuszona pestka brzoskwini. Dlaczego brzoskwini? Matka Zosi nosiła całe życie w kieszeniach takie pestki. Czasami je ściskała w dłoni, jakby próbowała wydusić z nich siłę, którą kiedyś miały, dając życie owocom. Już jako dziecko Zosia wyczuwała w tym jakąś skrywaną dziwność. Ida miała swoje tajemnice.
Wtedy pod chatą Zosia poczuła, że pomarszczona staruszka, do której się przytuliła, jest pestką wielkiej tajemnicy. Babka nie pomoże jej zrozumieć świata, ale pozwoliła poczuć jego naturę, jeszcze bardziej złożoną niż dotąd się zdawało. Jakimż idiotą był ten, który sądził, że niszcząc kram Babki, jej mikstury, maści i zioła ususzone latem, zostawia Babkę z pustymi rękami, niszczy to, po co przychodzą ludzie.
Przychodzą tu, by zobaczyć sprawy w innym świetle. Zosia przemierzyła kawał świata i spotkała takich, którzy dla nowego oglądu spraw wyruszali w dalekie podróże, albo zapadali w książki, albo oddawali się muzyce, albo zmieniali sobie kochanki. Mężczyźni z Trzemeszna, by uciec od dokuczliwej rzeczywistości, najczęściej się upijali. Kobiety szły do Babki z Trąb.
Zosia wpatrywała się w ognisko. To, co żandarmi tam wrzucali z zamiarem zniszczenia, nie ginęło, tylko zmieniało swoją postać. Intensywne zapachy unoszące się nad całą zagrodą były tego niezbitym dowodem. Życie składa się z trwania i przemijania. Nie ma w tym sprzeczności. I nawet to, co niewątpliwie przemija, ma swój udział w trwaniu. Wiadomo, można to dostrzec w przyrodzie, obserwując kolejne cykle wegetacji, ale można też zauważyć, idąc ulicami Trzemeszna, gdzie bazaltowa kostka kładziona jest na dawnych traktach. Można to uchwycić w twarzach młodych, które noszą w sobie rysy przodków. W tym obumieraniu i rodzeniu się jest ziarno wieczności. Czy tym była pestka brzoskwini w kieszeni jej matki?”
Jolanta Sroczyńska-Pietz, Światłoczuli, Wydawnictwo Gaudentinum, Gniezno 2021