I AM
Opublikowano:
9 czerwca 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
8 maja w Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie odbył się wernisaż wystawy prof. Roberta Kuśmirowskiego „I AM”. Do współpracy przy jej powstaniu zaprosił artysta Martę Zgierską, Łukasza Owczarzaka, Jerzego Norkowskiego i Fundację Czarnego Karła.
Wbrew oczekiwaniom, nie jest to wystawa poświęcona Adamowi Mickiewiczowi, chociaż odniesienia do niego pojawiają się zarówno wśród prezentowanych dzieł, jak i w ogólnym jej wyrazie. Upraszczając nieco kwestię, jest to wystawa o ekspozycji (ekspozycjach), twórczym z nią dialogu, z narracją do niej się odnoszącą, z paradygmatem muzeum, jako instytucji, konstrukcji myślowej.
Robert Kuśmirowski
Robert Kuśmirowski jest performerem, fotografem, finezyjnym naśladowcą i imitatorem, kolekcjonerem, rysownikiem, fałszerzem i nauczycielem akademickim. Ukończył Wydział Artystyczny Instytutu Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Marii Curie–Skłodowskiej w Lublinie, a następnie był stypendystą na Uniwersytecie Rennes 2, Beaux-Arts Rennes.
W swej twórczości dotyka granic perfekcji, zwłaszcza w tworzeniu obiektów, imitacji, które mają dawać złudzenie historycznej metryki, czy stylistycznej wierności określonej tradycji.
Poprzez swoją twórczość konfrontuje się z historią, kulturowymi nawarstwieniami, problemem przemijania, traumami. Jego realizacje obejmują dzieła zarówno niewielkiej skali, jak i aranżacje spektakularnych rozmiarów, jak odtworzony w skali 1:1 wagon towarowy wraz z bocznicą i poczekalnią eksponowane w 2002 roku w Lublinie.
Istotnym problemem w jego dorobku jest okres PRL, do których odniósł się w ramach projektu „Double V” (2003) czy „Prace” (2006). O rozmachu projektów świadczą najdobitniej realizacje „Balkon” (2004) prezentowany na Biennale Sztuki w Łodzi czy „Fontanna” (2003) wystawiana w Galerii XX1. Były to spektakularne „rekonstrukcje” elementów architektonicznych, w wielu przypadkach z towarzyszącym im wyposażeniem.
Jednym z najlepiej przyjętych projektów Kuśmirowskiego była niewątpliwie instalacja „D.O.M.”, gdzie przedstawiono fragment cmentarza, do złudzenia naśladujący realne miejsce.
Charakter performatywny miał „Wymarsz rowerowy” obejmujący podróż rowerem z dwudziestolecia międzywojennego (w takimż stroju) z Paryża do Lipska, czy piesza wędrówka z Łodzi do Paryża.
Doktor Vernier
Swoistym alterego artysty jest doktor Vernier, anatom, badacz, autor tajemnych ksiąg, kolekcjoner, który przy okazji wystaw objawiał się jako wynalazca, właściciel gabinetu osobliwości, chorobliwie namiętny zbieracz, który łącząc wiedzę/naukę z pewnymi o niej wyobrażeniami, tworzył alternatywną przestrzeń.
Nie obce jest Kuśmirowskiemu archeologiczne penetrowanie czasu i przestrzeni. Stąd też „Kanał” (2006) i kampania poszukiwawcza w łódzkiej sieci kanalizacyjnej, czy „budowa” urządzeń służących cofaniu czasu i odmładzaniu ciała ludzkiego. Idea czasu jest jedną z najważniejszych w jego twórczości.
Spojrzenie na przeszłość wiąże się z koncentracją na jednym punkcie, uchwyceniu akcydentalności sytuacji, swoistej pamięciowej „stop-klatce”.
Tak było w przypadku wystawy „Bunkier”, gdzie widzowie zostali przeniesieni do pieczołowicie odtworzonego bunkra z czasów II wojny światowej. Fascynacja zbieraniem, kolekcjonowaniem zaowocowała wystawą „Masyw kolekcjonerski”, która prezentowała arcybogatą i zarazem nie do końca uporządkowaną, lękającą się pustki instalację, w której do granic artysta wypełnił przestrzeń. Nie odzwierciedlała ona zarazem jego manii zbieractwa, ile nieposkromioną chęć poznania osób, miejsc, wydarzeń, przez pryzmat związanych z nimi przedmiotów.
Równie intrygujące było „Muzeum Sztuki Zdeponowanej” (2010), w którym znalazły się komisyjnie zniszczone prace, których szczątki umieszczono w specjalnych urnach i wyeksponowano w przestrzeni wystawienniczej.
Tworzenie, odtwarzanie, niszczenie artystyczny recykling, sztuka jako usługa dla ludności, wyrywanie obiektów z objęć niszczycielskiego czasu, nostalgia za przemijającym, niezgoda na znikanie, szacunek dla przeszłości, gra z przestrzenią, alchemiczne dociekania, fałszerskie realizacje, przepracowanie traumy, zegarmistrzowska dokładność, rzadko spotykana skrupulatność, to zaledwie kilka sformułowań, którymi można opisać Roberta Kuśmirowskiego i jego twórczość.
Pałac w Śmiełowie
Pałac w Śmiełowie, siedziba Muzeum Adama Mickiewicza, stał się w pewien sposób arką, w której schronienie znalazło niechciane, zniszczone, ale zarazem doskonałe, cenne, „muzealne”. W dwóch galeriach-łącznikach zawisły stare ramy przeznaczone do likwidacji, w których umieszczono fotografie roślin autorstwa Marty Zgierskiej. Żywotność roślin znajdujących się w galeriach i tworzących własny mikroświat, została przeciwstawiona rozpadowi, przemijaniu ram (uszkodzonych, pozbawionych polichromii, zainfekowanych przez drewnojady), które jednak raz jeszcze zyskały miano użytecznych, stając się oprawą dla prac fotografki. Ową żywotność podkreśla jednocześnie odtwarzany dźwięk będący zapisem odgłosów parku Śmiełowskiego.
Wystawa
Zasadnicza część wystawy została skoncentrowana w dwóch pomieszczeniach, na co dzień będących odpowiednio salonem niebieskim (dawnym gabinetem pana domu, miejscem spotkań członków loży masońskiej, wreszcie izbą lekcyjną dla licznych dzieci rodziny Chełkowskich) oraz salą kominkową (niegdyś pokojem dziewcząt).
Pierwsze z nich stało się „pokojem czystym”. Ekspozycja ukazuje symetrycznie zaaranżowane meble, o ciemnym fornirze, tworzące wyraźną dominantę barwną, z którą skonfrontowana została biel „eksponatów” stojących na nich.
Wśród nich znalazły się obiekty intrygujące, wieloznaczne interpretacyjnie, budzące pytania o cel i sens ich obecności. Na ścianach możemy zobaczyć serię portretów przypominających maski pośmiertne. Lustro w tyle sali otwiera nieznaną perspektywę, w której odbija się szafa biblioteczna z serią białych książkowych obwolut. Aranżacja jest perfekcyjna. Biel, ciemne meble i symetria.
Tuż obok umieszczono „pokój brudny” wypełniony destruktami, zniszczonymi meblami, nadpalonymi książkami, starymi ramami, afiszami, tablicami, rzeźbami, słowem tym, co moglibyśmy znaleźć w niejednym muzealnym magazynie, antykwariacie czy pchlim targu.
Na myśl przychodzi również obraz przestrzeni (mieszkalnej, dworskiej, muzealnej) po jakimś kataklizmie, który zdmuchując wszelkie pozłoty, patynę czasu i historii, odsłania ulotność, podatność na zniszczenie, śmiertelność. Dopełnieniem aranżacji – finezyjnej – jest widoczny wokół eksponatów kurz, zdawałoby się gromadzący się na nich latami niemy świadek upływającego czasu. Aranżacja do złudzenia imituje potencjalnie realną przestrzeń. Oglądając ją stajemy się uczestnikami wyjątkowej mistyfikacji, w której obok siebie współegzystują zarówno autentyczne obiekty, jak też współczesne „kopie”, „atrapy”, „rekwizyty”.
Poza dwoma głównymi salami ekspozycyjnymi, również w innych pomieszczeniach możemy dostrzec ślady „wirusa I AM”. Warto uważnie obejrzeć całą ekspozycję znajdującą się na piętrze pałacu i odszukać w niej jego ślady, które odpowiadają za pewną dysharmonijną spójność przestrzeni, w której się pojawiają. Wyjątkowe wrażenie tworzą obiekty znajdujące się w sali centralnej (o charakterystycznej, czerwonej tonacji ścian), w której artyści nawiązali polemiczną dyskusję ze współczesną kulturą (jej załamaniem, upadkiem czy brakiem) savoir vivre’u.
Wernisaż
Wernisaż rozpoczął się przywitaniem gości przez kuratorkę wystawy Ewę Kostołowską, która zaprezentowała sylwetkę artysty, przekazując mu następnie głos. Kuśmirowski w swych słowach przedstawił swoich współpracowników oraz koncepcję, która przyświecała mu w tworzeniu wystawy. Wskazał, że tytułowe „I AM” odnosi się również do niego samego, który stał się w pewien sposób Mickiewiczem, mieszkając w muzeum jemu dedykowanym, chłonąc historię tego miejsca, wpisując się w kult wieszcza, jaki jest nieprzerwanie tworzony w tym miejscu. Organicznym elementem wernisażu był performance, który zorganizowano na dziedzińcu przed pałacem.
Zapętlane, powtarzane niczym mantra fragmenty z dzieł Mickiewicza wywoływały pewien chocholi taniec, który przenikał artystów niczym w hipnozie, przemieszczających się między obserwatorami.
Seria odgłosów przypominających wystrzały z karabinu automatycznego przerywała zarówno taniec, jak i ciszę, przypominając – również za sprawą Kuśmirowskiego, „cara” w quasi mundurowym stroju – o współczesnym wymiarze przesłania dzieł Mickiewicza…
Obie aranżacje wpisują się zarówno w przestrzeń muzealną, z którą prowadzą dialog, z którą się łączą, ale i wobec której sytuują się w opozycji. Jednocześnie równie, a może bardziej wyraziste, byłyby w galerii o jednolitych, monochromatycznych ścianach. Siła oddziaływania ekspozycji jest niejednoznaczna.
Z jednej strony na pierwszy rzut oka można dostrzec, że mamy do czynienia z obecnością elementów „obcych”, ingerujących w ekspozycję stałą, odmienne od niej, zaburzającymi narrację od lat obecną w muzeum. Z drugiej natomiast strony obecne przedmioty w sposób immanentny przynależą do ekspozycji, siłą inercji łączą się z nią, wpisują się w koncepcję prezentacji właściwą placówkom galeryjno-muzealnym.
Na ile więc mamy do czynienia z muzealną niemuzealnością lub niemuzealną muzealnością?
Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sam, odwiedzając wystawę czasową w Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie, która dostępna będzie do 30 września 2022 (wystawa w cenie biletu wstępu do muzeum).