fot. Olga Urban, miasto produkcji butów - Zlin, widok na osiedle byłych domów pracowniczych

Bez Baty ani kroku

Wybory powinny być proste, a życie kolorowe. Czasem okazuje się, że łatwiej o to drugie, choć jak pokazuje międzywojenna sztuka nęcenia klienta – wybór musi być oczywisty. Bata – czeska marka obuwnicza swój marketing opierała także na innym chwycie marketingowym – miało być tanio i wygodnie.

Bata w Polsce cieszyła się estymą, lub – jakby powiedziały młodsze pokolenia – wzięciem. Czeska filia w Kaliszu to historia kultowego miejsca, pełnego butów eksponowanych, jak małe dzieła sztuki. Kalisz najprawdopodobniej „zbatyzował” się w 1935 roku.

Bata

Czeska marka powstała w 1894 roku z inicjatywy Tomáša Baťy/Tomasza Baty, który odziedziczył po ojcu szewcu skromny zakład na Morawach. W 30 lat po otwarciu pierwszego salonu obuwniczego w Zlinie w ówczesnej Czechosłowacji, Bata wynajęła lokal na parterze kamienicy przy ul Śródmiejskiej 31 w Kaliszu (wtenczas noszącej imię Józefa Piłsudskiego), przy najruchliwszym deptaku w mieście i bardzo wdzięcznej przestrzeni dla lubiących się fotografować kaliszan.

 

Idylla obuwnicza, co należy wyłożyć, nie dotyczyła wtedy już tylko najbogatszych mieszkańców Kalisza.

Na zakup butów z salonu morawskiej marki mogła sobie pozwolić nie tylko wąska grupa wysoko sytuowanego mieszczaństwa czy burżuazji. Zręcznie odczarowana łatka towaru luksusowego, jakim były skórzano-płócienne buty, powodowała, że wśród uszczuplających swoje portfele w Bacie, była też spora liczba obywateli sytuowanych nie nazbyt wysoko. Dziś powiedzielibyśmy – zaliczających się do klasy średniej.

Afisz nad wejściem do sklepu Bata przy ulicy Śródmiejskiej w Kaliszu, po 1935 roku, fot. ze zbiorów Marcina Bratka

Afisz nad wejściem do sklepu Bata przy ulicy Śródmiejskiej w Kaliszu, po 1935 roku, fot. ze zbiorów Marcina Bratka

Wspomina Stefania Woźniak, urodzona w Kaliszu w 1931 roku:

 

„Do „Baty” zachodziłam z moimi rodzicami i rodzeństwem. Wewnątrz było bardzo jasno i cicho, jak w kościele. Największe wrażenie robiły na mnie pojedyncze pary butów podświetlone, jak dzieła sztuki.”

 

Tak w skrócie moja rozmówczyni opisuje klika wizyt w sklepie Bata na krótko przed wybuchem II wojny światowej. Nim Bata przywędrowała do Kalisza, odbyła długą krętą drogę o przetrwanie. To droga nacechowana charyzmą i zmysłem kupieckim – cechami, z których słynęła rodzina z Zlina.

Koło fortuny

Tomasz Bata – założyciel firmy, to przykład kogoś, kto własnymi siłami, dzięki pomysłowości i inteligencji zdobył wielkie pieniądze. Pomógł mu w tym również łut szczęścia. Po objęciu zadłużonego zakładu szewskiego i na skutek niemocy kupna skór do produkcji nowych butów, młody przedsiębiorca wpadł na pomysł, by obuwie szyć z płótna, a resztki skór wykorzystać na podeszwy.

 

Tak powstają „batovki”. Tomasz jedzie do Wiednia i w ciągu jednego dnia zbiera kilka tysięcy zamówień na swoje „szmacianki”.

Skromnych rozmiarów zakład w Zlinie, na czeskich Morawach, po zakupieniu pierwszej maszyny z USA, mógł produkować jedną parę butów w czasie czterech godzin. Był to prawdziwy szok dla uprawiających tradycyjny zawód szewca, bowiem Ci wykonywali tę samą pracę w czasie znacznie dłuższym, nierzadko liczonym w dniach.

 

I wojna światowa, kładąc się cieniem na los milionów mieszkańców Europy i zmieniając mapę starego kontynentu, okazała się dla „Baty” prawdziwym błogosławieństwem. Duży kontrakt na dostawę butów dla wojska, nie tylko zapewnił pracę, ale także uratował przed wywózką na front zatrudnionych w zakładzie.

 

Po roku 1920, kiedy Tomasz Bata wprowadził do swoich zakładów produkcję taśmową, zawód szewski praktycznie upada, bowiem szycie butów na miarę przestaje się opłacać. W kolejno otwieranych fabrykach na terenie Czechosłowacji, na początku lat 30 XX wieku wyrabiano 10.000 par butów – dziennie.

Francuski plakat reklamowy: Ani kroku bez Baty - lata 30. XX wieku, fot. domena publiczna

Francuski plakat reklamowy: Ani kroku bez Baty – lata 30. XX wieku, fot. domena publiczna

„Bata” weszła na polski rynek w roku 1929. Wówczas powołano do życia Polską Spółkę Obuwia Bata S.A. w Krakowie, do której szybko przylgnęło określenie „spółki córki” bijącej rekordy popularności marki. Sklepy „Baty” w największych polskich miastach, zaopatrywane były w towar przez zakłady produkcyjne w Chełmku koło Chrzanowa.

Z Baty najwygodniej się wychodziło…

Kiedy dokładnie zaczęła funkcjonować filia Baty nad Prosną? Milczą na ten temat archiwalia. Pewną podpowiedzią są zdjęcia. Ostatnio odkryta fotografia, pomaga przybliżyć czas otwarcia popularnego salonu z butami.

 

„Czy Lucyna to dziewczyna?” – pytał na początku lat 30-tych ubiegłego wieku Eugeniusz Bodo.

 

Premiera filmu z udziałem jednego z najpopularniejszych przedwojennych polskich aktorów odbyła się we wrześniu 1934 roku. Powiązanie kina z przedwojenną czeską sieciówką obuwniczą może wydawać się kuriozalne, ale w warsztacie historyka równie osobliwe tropy poszukiwań występują bardzo często.

Afisz reklamowy filmu, obecny na jednej z historycznych fotografii dzisiejszej Śródmiejskiej wskazuje na fakt, że zdjęcie musiało powstać na koniec 1934 i nie później niż w maju 1935. A to ze względu na uwiecznione na nim obchody święta 29 pułku strzelców kaniowskich przypadających właśnie na 15 maja. W tym czasie, jak widać na drugim planie, salonu „Baty” jeszcze nie było. Sugerując się dodatkowo wspomnieniami nadal żyjących osób, oraz zapisami tyczącymi się ogólnopolskiej dystrybucji produktów czeskiej firmy, można przypuszczać, że Kalisz z dużym prawdopodobieństwem otrzymał salon „Baty” w lecie lub na jesieni 1935 roku.

Polska reklama marki Bata i Polskiej Spółki Obuwia Bata, fot. domena publiczna

Polska reklama marki Bata i Polskiej Spółki Obuwia Bata, fot. domena publiczna

 

„Bata”, jako jeden z nielicznych w Kaliszu sklepów, funkcjonował w czasie okupacji hitlerowskiej nie zmieniając nazwy i nie rezygnując z barwnych reklam również w języku polskim.

Przyczyny tego stanu rzeczy należy upatrywać w sytuacji geopolitycznej w ówczesnej Europie i podległości Czech i Słowacji (macierzy obuwniczej marki) względem III Rzeszy. Zakłady „Baty” zostały przejęte przez Niemców i produkowały obuwie na potrzeby Wermachtu. Nie było więc w interesie hitlerowców, by działać na szkodę fabryki, która obuwała ich wojsko. Pocztówka z 1940 roku podpisana jako „Hindenburgstrasse” (ulica Hindenburga – czyli dzisiejsza Śródmiejska) z widokiem na most Reformacki i znajdującą się tuż za nim, kamienicą ze sklepem „Bata”, potwierdza te ustalenia. Bata jest wówczas trójjęzyczna.

W nowym porządku świata

Po II wojnie cały majątek firmy w Czechosłowacji został znacjonalizowany, a fabryki zmieniły nazwę na „Świt”. „Bata” nadal funkcjonowała, lecz już poza Czechosłowacją; m.in. w Stanach Zjednoczonych i Brazylii. Sklepy na wschód od Odry nie miały szans przetrwać i zapewne jeszcze przed zakończeniem działań wojennych w 1945 roku, upadły.

W Kaliszu, miejsce po marce która w XX wieku obuła niemal cały świat, zajmowały w PRL w kolejności chronologicznej: Dom Książki, sklep odzieżowy Miejskiego Handlu Detalicznego oraz słynna Moda Polska. W świadomości współczesnych niewielu już pamiętających „Batę” kaliszan, Moda Polska uchodzi za jeden z jaskrawszych kolorów w mozaice środowiska handlowego tamtego miasta.

 

Bata współcześnie, jeden ze sklepów w Czechach, fot. domena publiczna

Bata współcześnie, jeden ze sklepów w Czechach, fot. domena publiczna

Znamienne, że klientela „Mody”, jak daje się słyszeć we wspomnieniach, bardzo często używała nazwy „Bata” jako równoważnika dla tego adresu. Tak działa siła prawdziwej marki.

We współczesnym czeskim Zlinie natomiast, dziedzictwo Batów napawa tutejszych dumą i dowodzi tego, że tożsamość miasta nie musi każdorazowo opierać się o staromiejską tkankę architektoniczną oraz średniowieczną metrykę. Przemysłowe miasto buduje swoje jestestwo m.in. na legendzie spod znaku słynnego obuwia.

 

Symbol fortuny Tomasza Baty przybrał tutaj formę modernistycznego wieżowca ze szkła i metalu. Kolejni właściciele zakładu przemieszczali się po kilkunastu piętrach tego niebotyka w „ruchomym biurze” działającym na zasadzie windy, doglądając swoich pracowników. Mrakodrap nr 21 – czyli w czeskim języku drapacz chmur, jest dziś siedzibą tamtejszego urzędu marszałkowskiego oraz jedynym w swoim rodzaju muzeum marki Baty.

 

Wykonane w dobrej jakości produkty „Baty” ceni się po dziś dzień. Pomimo ostracyzmu marki przed rokiem 1939 i głosów, że Tomasz Bata to czeski Żyd, opinii we Francji, że to Niemiec, we Włoszech, że to krytykant Mussoliniego, oraz przekonania Polaków, iż pomagał Sowietom, „Bata” przetrwała po dziś dzień mając za synonim słowo solidność, a za swojego pana… klienta.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
2
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0