Je-dzie-my! Je-dzie-my!
Opublikowano:
30 sierpnia 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Kilka? Nie, kilkanaście godzin dobrej zabawy i świetnej muzyki. Spontaniczne znajomości, szerokie uśmiechy, gorące rytmy bluesa i muzyczne przystanki na stacjach kolejowych. I choć wszystkim brakowało parowej lokomotywy, to SZYNOBLUES spisał się znakomicie.
8 lipca 2023, o godzinie jedenastej na Dworcu Letnim w Poznaniu rozbrzmiały pierwsze akordy. To było jak lep na fanów bluesa, bo w krótkim czasie plac przed budynkiem zapełnił się miłośnikami muzyki.
Tymczasem Joanna Dudkowska BAND i Chuc Frazier grali kawałek za kawałkiem, załoga Domu Polskiego – Centrum Idei Rodła w Zakrzewie rozdawała festiwalowe wiatraczki, a autor tego zamieszania Henryk Szopiński dopinał ostatnie szczegóły przed wyjazdem i udzielał wywiadów.
Szybkie zakupy na festiwalowym straganie, jeszcze szybsza przebieranka w zaroślach przy peronie i już w koszulkach Blues Express Festiwal dołączyłyśmy do rozkołysanego tłumu.
„Zróbcie hałas!” – zaapelował Henryk Szopiński i brawami za współpracę przy organizacji bluesowego święta nagrodzono Marka Nitkowskiego, prezesa zarządu Kolei Wielkopolskich.
Klimatyzacja w szynobluesie nie zdołała schłodzić atmosfery. W pierwszym wagonie prym wiodła ekipa, która wkrótce zaintonowała piosenkę „Piła tango”, a potem popłynęły kolejne przeboje.
Wyprzedzając fakty – za Krajenką trzej panowie rozśpiewali cały wagon, intonując jedyną piosenkę, którą znają wszyscy bez wyjątku Polacy, a mianowicie „Sto lat”. W drugim wagonie bluesa grał Romek Puchowski. Pierwszy muzyczny przystanek przypadł w Chodzieży, gdzie wystąpił Blue Wave Band.
„A ciuchci nie ma?” – dopytywało małżeństwo, które niedawno było na zlocie kolejek wąskotorowych w Białośliwiu.
„Nie ma parowozu? A to on robił ten klimat.” – przez kilkanaście minut rozmawialiśmy o tym, że lokomotywy są remontowane w Wolsztynie, że może w przyszłym roku, że ten zapach, ten hałas, że dzieciaki takich klimatów już nie znają, że fachowców już nie ma, którzy by się na naprawie parowozów znali.
„A zdjęcia gdzie będą?” – ktoś zapisuje sobie starannie, że trzeba zaglądać na „Kulturę u podstaw”.
Odjazd 14.19! – na hasło rzucone przez Henryka Szopińskiego ostatni maruderzy zniknęli z peronu.
„Je-dzie-my! Je-dzie-my!” – wyskandowali pasażerowie i pociąg ruszył w stronę Piły, gdzie na peronie grał Michał Kielak z zespołem.
Atmosfera w pociągu i na peronie robiła się coraz bardziej gorąca. Blues łączył pokolenia i znajomych, którzy przez lata się nie widzieli.
„Widziałam, że wrzuciłyście zdjęcia z Poznania, więc przyprowadzam wam „dzieci” do popilnowania w Zakrzewie.” – śmiała się koleżanka koleżanki. Sama w ich wieku była weteranką koncertów, ale z dziećmi to wiadomo…
„Pani z aparatem, bo my tu taki sondaż robimy. Czy pani wie, jak się nazywa ten ładny konduktor?” – zaskoczyła mnie pytaniem sąsiadka z wagonu.
Nie wiedziałam, ale się dowiedziałam. Ten ładny konduktor nazywał się Szymon, a jego kolega to Rafał. Przy okazji okazało się, że szynobluesem powozi ekipa z Miasteczka Krajeńskiego, które darzę sentymentem po kilku latach pracy w tamtejszym domu kultury.
„A parowóz gdzie stoi?” – wyhaczył mnie młody tata, który dzieci na dworzec przyprowadził, żeby ciuchcię im pokazać.
Niestety, szynoblues musiał tym razem wystarczyć, ale kto wie, kto wie… Henryk Szopiński z niegasnącym optymizmem zapewniał, że przecież w tym Wolsztynie parowozy naprawią i w przyszłym roku lokomotywa pociągnie bluesowe wagony do Zakrzewa.
W Krajence grał „Duch Delta”, w Złotowie zespół „Graffiti”, a w Zakrzewie na peronie „Siciarek Blues Trio”. W drodze od Piły do Zakrzewa szosami wzdłuż torów jechała parada motocyklistów. Szampanem wzniesiono toast za kolejne edycje Blues Express Festiwal.
A gdy szynoblues odjechał z peronu, wszyscy ruszyli do amfiteatru nad jeziorem, gdzie odbyły się kolejne koncerty. I to jakie koncerty!
Na początku na scenie pojawił się zespół Wild Flame oraz Blues Shaker, a potem i scenę i amfiteatr objęli w posiadanie członkowie zespołu Boogi Boys. Chłopaki dali czadu – ich koncert przepełniony był taką energią i takim seksapilem, że w pewnym momencie w stronę muzyków poleciał stanik. A że chłopaki świętowali dwudziestą rocznicę powstania zespołu, nie było się bez prezentów. Jako pierwszy z upominkiem pojawił się prezydent Piły Piotr Głowski, a później na scenę wjechał rybny tort z Muzycznej Smażalni „DWA BRATY” z Piły. Boogi Boys zaśpiewali także kawałek z Big Daddy Wilsonem. A gdy kończyli występ, lider zespołu powiedział:
„Nazywam się Bartek Szopiński i jestem z Zakrzewa.” – co wywołało aplauz publiczności.
Podczas ostatniego koncertu scena należała do Sławomira Wierzcholskiego i Nocnej Zmiany Bluesa. Było… gorąco!
„Dziękuję wam za cudowną atmosferę tego festiwalu. Dziękuję wam za to, że nie ma tu agresji, że wszyscy cudownie się bawicie!” – Henryk Szopiński zmęczony, ale szczęśliwy zwrócił się do festiwalowej publiczności.
O 1.10 ze stacji w Zakrzewie Złotowskim ruszył powrotny szynoblues do Poznania. I tak oto 31. Blues Express Festiwal przeszedł do historii.