Będziemy umierać z Halką?
Opublikowano:
23 marca 2017
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Halka jest idealistką, wierzy że miłość pokona każdą przeszkodę. W momencie samobójczej śmierci, jest zupełnie samotna. Dlatego też chciałabym, by w każdym spektaklu publiczność rzuciła się wraz z moją bohaterką w górską otchłań. Na śmierć Halki nie można być obojętnym – mówi Magdalena Nowacka, nowa odtwórczyni roli Halki w operze Moniuszki.
ADAM OLAF GIBOWSKI: W tym sezonie publiczność mogła podziwiać panią w operze Piotra Czajkowskiego „Eugeniusz Oniegin” i w ostatniej premierze Teatru Wielkiego – „Rozwodzie Figara”, gdzie wystąpiła pani w roli Hrabiny. Teraz czas na “Halkę” Moniuszki. Łatwo przestawić się śpiewaczce z estetyki śpiewu, jaką proponuje muzyka współczesna na typowo romantyczną?
MAGDALENA NOWACKA: Rzeczywiście są to dwa różne światy. Każdy z nich inaczej traktuje głos. W przypadku „Rozwodu Figara” Elene Langer, głos wymaga użycia bardzo specyficznych środków wyrazu, zbliżonych bardziej do estetyki teatru dramatycznego, aniżeli teatru operowego. Natomiast Moniuszko, to wielkie inspiracje muzyką włoską, pełną melodii i ornamentów. Odpowiadając na pana pytanie. Nie jest to łatwe, ale z drugiej strony, my śpiewacy, jesteśmy przyzwyczajeni, że często musimy przestawiać swój głos na odmienny – w stosunku do bieżącego, czy też śpiewanego w nieodległej przeszłości – repertuar.
Z jakimi problemami interpretacyjnymi zetknęła się pani pracując nad rolą Halki?
Halka nie jest postacią łatwą. Jest bardzo samotna w świecie, w którym przyszło jej żyć. Nie znajduje zrozumienia ani u Janusza, cynicznego szlachcica, który ją wykorzystał, ani u Jontka, który ją kocha, niestety bez wzajemności. Halka jest skończoną idealistką, wierzy że miłość jest w stanie pokonać każdą przeszkodę. Proszę zwrócić uwagę na moment jej samobójczej śmierci, jest zupełnie osamotniona. Dlatego też chciałabym, by w każdym spektaklu publiczność rzuciła się wraz z moją bohaterką w górską otchłań. Na śmierć Halki nie można zostać obojętnym.
Jakie pułapki muzyczne czyhają na sopran w partyturze?
Odpowiem na to pytanie krótko. Moniuszko.
To znaczy?
Stanisław Moniuszko w sposób ewidentny inspirował się zdobyczami opery włoskiej, co usiłował przeszczepić na polski grunt. To zaś nastręcza szeregu problemów wykonawczych. Bardzo często stosował dźwięki przejściowe, co nie jest wygodne dla śpiewaka, nader często zachodzą niezgodności prozodii języka polskiego z tekstem nutowym [chodzi o właściwą relację akcentów słownych i muzycznych, które powinny być zgodne – przyp. red]. Trzeba z tego jakoś wybrnąć. Mimo tych wszystkich problemów, jest to partia bardzo urokliwa, z pięknymi, popisowymi ariami, których dobre wykonanie przynosi dużo satysfakcji publiczności, ale i śpiewaczce.
„Halka” w ujęciu Pawła Passiniego dla niektórych widzów była niemałym zaskoczeniem. Reżyser wybebeszył przedstawienie ze wszystkich tradycyjnych imponderabilów. Spektakl został rzucony w pewne uniwersum. Czy udało się pani wejść w ten świat?
Trudno mi teraz to ocenić. Będę to mogła powiedzieć dopiero po spektaklu, kiedy zmierzę się z reakcją publiczności. Wiem, że ten spektakl ma wielu szczerych zwolenników, ale ma także przeciwników. Każda ze stron ma swoje argumenty. Uważam, że jest to dobra sytuacja. Właściwie sama nie wyobrażam sobie Halki w kierpcach, obecnie teatr operowy intensywnie poszukuje nowych rozwiązań, co z tego zostanie, oceni historia. Z drugiej jednak strony, każdy, kto orientuje się we współczesnym teatrze wie, że Passini nie dokonał tutaj jakiejś rewolucji scenicznej. Po prostu zrezygnował z wykorzystania uświęconych tradycją środków.
Poznań ma bardzo silne i piękne tradycje, związane z grywaniem „Halki”. Pomijając czasy przedwojenne, w pamięci widzów pozostają trzy wielkie heroiny tej sceny, z których każda święciła triumfy w roli Halki: Antonina Kawecka, Krystyna Kujawińska i Barbara Kubiak. Teraz pani dołączy do tej galerii.
Każda z wymienionych przez pana śpiewaczek, w moim przekonaniu, była Halką „klękajcie na kolana”. Stworzyły wspaniałe kreacje, o których trudno zapomnieć. Na mnie działa to bardzo inspirująco, to wielki zaszczyt kreować tę partię na scenie teatru, który miał tak wybitne śpiewaczki.
Jakie są pani najbliższe plany artystyczne?
Najbliższe, to piątkowa i niedzielna „Halka”. Jeszcze w tym sezonie zaśpiewam Aidę, natomiast w sezonie kolejnym zaproponowano mi udział w premierze „Śpiewaków norymberskich” Ryszarda Wagnera.
Teatr Wielki w Poznaniu, „Halka” Stanisław Moniuszko, reż. Paweł Passini, kier. muz. Grzegorz Wierus.
MAGDALENA NOWACKA – absolwentka Akademii Muzycznej w Poznaniu w klasie śpiewu Krystyny Pakulskiej. Jej bardzo udana rola tytułowa w studenckim przedstawieniu Siostry Angeliki Giacomo Pucciniego zaowocowała propozycją pracy w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Do dziś pozostaje solistką poznańskiej Opery, powiększając swój repertuar przede wszystkim o pierwszoplanowe role sopranowe z repertuaru Verdiowskiego – jako Elwira w Ernanim, Desdemona w Otellu, Elżbieta w Don Carlosie. W 2002 wystąpiła w bardzo wymagającej roli tytułowej w operze Norma Vincenzo Belliniego. W swoim repertuarze ma też dzieła Piotra Czajkowskiego, Feliksa Nowowiejskiego i Ludwiga van Beethovena
CZYTAJ TAKŻE: Taniec, który łączy i daje siłę
CZYTAJ TAKŻE: Razem dla folkloru: Wojewódzki Przegląd Folklorystyczny w Szreniawie
CZYTAJ TAKŻE: Muzyka bezcenna w Wielkopolsce #4