fot. A. Grabowski

Kapelusz w sepii

Polski Teatr Tańca  świętuje 50-lecie swojego istnienia trzema premierami.  „Z kapelusza” w reżyserii i choreografii Jo Strømgrena to rzecz o potrzebie wspomnień i o prawie do wolności pamiętania.

 

 

To prestiżowe wydarzenie odbywa się pod honorowym patronatem Ambasady Królestwa Norwegii, we współpracy z Arts and Culture Norway. Spektakl jest autorski, bowiem Jo Strømgren pełni tu nie tylko funkcję reżysera i choreografa, ale jest także autorem scenografii oraz reżyserem światła i dźwięku. Przygotował także do przedstawienia teksty w różnych językach.

 

Na co dzień Jo Strømgren współpracuje z teatrami skandynawskimi (inspirując się w swojej twórczości głównie dramatami Ibsena) oraz z wieloma zespołami baletowymi na całym świecie.

Laureat prestiżowych nagród znany jest już poznańskim widzom ze współpracy z Polskim Teatrem Tańca (spektakl „40” z 2013 roku) oraz ze współtworzonego przez niego filmu tańca „Closed” i spektaklu „Salve Regina”, prezentowanych podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca „Granice natury – granice kultury”.

Los z kapelusza

Tak to było – wyciągało się los z kapelusza. Kto wyciąga ten los? Jakie są reguły gry? Gra przeniesiona w realia życia staje się grą okrutną – na kogo padnie, na tego… Możesz zostać naznaczony, zamknięty, odrzucony lub rozstrzelany. Możesz być tym, który się bawi lub tym, który umiera. Z kapelusza wyciągamy też nasze wspomnienia – nie według jakiegoś porządku, ale chaotycznie, zgodnie z logiką snu. W spektaklu wspominanie jest zarówno procesem osobistym, jak i zbiorową halucynacją.

fot. A. Grabowski

fot. A. Grabowski

 

„To tylko taka gra, wspomnienie, obraz – mówi aktor-widz do mikrofonu – i to było istotne dla kogoś i nie musi być ważne dla ciebie”.

 

Zdanie to staje się prowokacją, paradoksalnie zmusza nas, prawdziwych widzów, do przyjrzenia się temu, co ważne dla tego drugiego, temu, co ktoś inny umieszcza w kadrze.

Wszystkie odcienie sepii

Od początku wszystko skąpane jest w świetle, które przywołuje wspomnienie starych zdjęć z różnych okresów historii fotografii, wykonywanych w różnych technikach i na różnych materiałach. Obraz sceniczny przechodzi przez różne tony – od ciepła sepii przez jej jaskrawe, jakby prześwietlone, wersje, pastelowe błękity i zimne róże aż po odcienie szarości, grafity i czerń.

 

fot. A. Grabowski

fot. A. Grabowski

Przechodzenie światła przez poszczególne tonacje podkreśla przechodzenie między sekwencjami zdarzeń – ruchu i zastygania w kadrze aparatu, dziania się i wspominania unieruchomionego.

Tworzy rzeczywistość magiczną, zaciera ślady między tym, co realne i wyobrażone, żywym i martwym. Warstwa wizualna spektaklu, budująca nastrój nostalgii, ma poetycki charakter. Pozwala widzowi otworzyć się na tęsknotę, rozpamiętywanie i uruchomić własne obrazy z przeszłości. Tancerze raz są w ruchu kojarzącym się ze starym kinem niemym, innym razem nieruchomieją w zmieniających się kadrach, jakbyśmy oglądali album ze zdjęciami.

Tło i figura

Kto jest na zdjęciu, a kto jest widzem? Tego nie da się powiedzieć. Role się zmieniają. Aktorzy przez chwilę są uczestnikami jakiejś akcji, wchodzą w szereg intensywnie emocjonalnych  relacji, by za moment  stać się widzami. Robimy zdjęcie, decydując, kto i w jaki sposób zostanie na nim uwieczniony, ale inni robią z nami to samo. Spojrzenie powołuje do życia tych, na których patrzymy. Patrzeć to czynić kogoś obecnym, potwierdzać jego egzystencję.

 

fot. A. Grabowski

fot. A. Grabowski

Brak kontaktu wzrokowego oznacza ignorowanie istnienia drugiego. W spektaklu widzimy  różne konteksty wyciągania figury z tła. Można zostać zauważonym, wyjętym z tła, żeby zostać stworzonym na nowo albo po to, by zostać oplutym lub rozstrzelanym.

Aktorzy-widzowie patrzą na innych z różnych perspektyw – z boku, z tyłu, z przodu sceny, włączają się płynnie do akcji, po czym ustawiają się jak na zdjęciu i nieruchomieją.

Te zmiany punktów widzenia czynią zamieszanie w świecie podzielonym na obiekt i fotografującego. Jeśli role są płynne, zostajemy wezwani do wzięcia odpowiedzialności za przeszłość. Bo w pewnym  momencie widzowie nie patrzą (nie chcą?) na okrucieństwo pierwszego planu albo nie słyszą tego, co nadaje anonimowe radio. W innym obrazie pochylają się nad stosem ciał. Jeszcze w innym biorą udział w opluwaniu „tej innej”. Bo znaleźć się w czyimś „kadrze” może być niebezpieczne.

Album ze zdjęciami

Na początku historii fotografii uważano, że jest ona sztuką najwierniej odtwarzającą rzeczywistość i prawdę o świecie. Dość szybko jednak zarzucono ten pogląd, a od pewnego momentu uznano, że nawet fotografia dokumentalna nie jest wolna od interpretacji rzeczywistości. 

 

fot. A. Grabowski

fot. A. Grabowski

W spektaklu Jo Strømgrena ze sceny padają słowa: „Każdy album jest wielkim kłamstwem” – uśmiechamy się ze zdjęć, nasi przodkowie wychylają się z aranżowanej na różne sposoby przeszłości.

Robimy wiele fotografii, ale jakie? Jakimi obrazami karmimy pamięć? I jak te obrazy tworzą wspólnotowe dziedzictwo?

XX wiek pełen był wypierania cząstkowych, subiektywnych historii, z których zbudowana jest historia powszechna, a politycy narzucali i nadal narzucają społecznościom narodowym narracje „jedynie słuszne”.

Spektakl Jo Strømgrena przywraca godność świadectwom indywidualnym, pokazując, jak bardzo – nie tylko w naszych albumach ze zdjęciami, ale też w naszych ciałach – mieszkają przodkowie i wydarzenia, których nie da się wymazać. Jeśli wcisnąć je pod dywan, wyjdą w postaci demonów historii, siejących przemoc na polu zapomnienia, przez naszą ignorancję, pychę i  zaniedbania wobec umarłych.

Skrawki wspomnień z kapelusza są naszym widzeniem  cząstkowym, ludzka percepcja jest ułomna, o czym szeroko pisało już wielu neurologów i psychologów. Nasze „albumy” nie pokrywają się, więc to, co wydawało się traumatycznym wspomnieniem, może wyjść z grobu i stać się realnością. Jest jednak w spektaklu nadzieja: pada zdanie o tym, że próba rozmowy z innymi może zmieniać świat.

W wydaniu teatru tańca ta rozmowa odbywa się za pośrednictwem ciała i przyjmuje formę dotyku – namacalnej czułości. Czy w świecie poddanym coraz bardziej technologii ta „czułość w sepii” może nas jeszcze uratować?

„Z kapelusza” – reżyseria, choreografia, reżyseria światła i dźwięku, teksty: Jo Strømgren; kostiumy: Bregje van Balen; muzyka: Mr. Enirbod, Abe Schwarz, Bergmund Waal Skaslien, Kevin Keller, Shimon Dzigan, Carlos Gardel, Maria Tanase, Vaska Ilieva, Jørgen Knudsen; koprodukcja Polskiego Teatru Tańca i Jo Strømgren Kompani.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
1
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0