fot. domena publiczna, siedziba przystani Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego

Modern Talking

Modernizm w Kaliszu to historia niełatwego stawania się. Rozkwit stylu w którym definicja estetyki i piękna ograniczona była tylko (i aż) do prostoty, ukazania funkcji i dbałości o każdy szczegół dyskretnego wystroju, nastał dopiero pod koniec lat 30 XX wieku.

Pod adresem Bankowa 3 w Kaliszu, stoi dom wielorodzinny zaprojektowany latem 1937 roku dla Otylii, Jerzego i Teodora Stenclów oraz Joanny Kneiflowej. To jeden z najlepszych przykładów stylu modernistycznego w Kaliszu. Powojenny modernizm reprezentuje w tym mieście letnia przystań dla wodniaków – dzieło równie wybitne.

Oba budynki łączy stylistyczna tożsamość budynku – okrętu. I w jednym i w drugim przypadku, równie ważne co „hearth and soul” budynków, są ich dostojne elewacje.

Architektura niepodległa

Pierwsza wojna światowa, która zmiotła z powierzchni Europy stary świat, radykalnie zmieniając mapę geopolityczną, obyczaje, modę i sztukę, przyniosła nieufność do tego, co było, a w konsekwencji doprowadziła do przewrotu estetycznego.

Popularność moderny w latach 30. XX w. wiązała się z dążeniem do europeizacji Polski, wyrównania różnic cywilizacyjnych w stosunku do Europy Zachodniej. Każdy z wybudowanych wtenczas domów wyglądających, jak małe transatlantyki, był egzemplifikacją słynnego zawołania prokuratora z ekranizacji powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza „Znachor”:

 

„Wyrok dzisiejszy powinien być odpowiedzią na pytanie, czy należymy do Europy nie tylko geograficznie, ale i kulturowo”.

 

Owa kultura budowania stała się wyznacznikiem w tym zagadnieniu. Potrzebowano nowego także w celach propagandy. Polska bowiem chciała być nowoczesnym, europejskim krajem i tak być postrzegana.

Modernizm w niemy sposób opowiada o niezwykłej woli i sile narodu, który, mimo wyczerpania gospodarczego spowodowanego latami zaborów, aspirował do utworzenia nowoczesnego, prężnego organizmu państwowego. Stojąc u progu odzyskanej wolności, młode państwo polskie wkroczyło w obiecujące jutro, obierając kierunek rozwoju i postępu.

 

Przystań przed przebudową w 1960 roku, zdjęcie z lat 30. XX w., fot. muzeawielkopolski.pl

Przystań KTW przed przebudową w 1960 roku, zdjęcie z lat 30. XX w., fot. muzeawielkopolski.pl

W nurt dokonujących się wówczas historycznych przeobrażeń gospodarczych, ekonomicznych i społecznych włączony był również Kalisz, choć z zauważalnym zapóźnieniem.

Dzięki zapadłym na szczeblu państwowym, decyzjom o odbudowie zrujnowanego w 1914 roku śródmieścia miasta, odzyskano w końcu lat 30 XX wieku substancję miejską wypełniającą historyczne centrum; dzięki zaś gospodarności i wielu prywatnym inicjatywom mieszkańców Kalisza, powstało sporo nowoczesnych zakładów pracy „żywiących” po wojnie miasto i jego mieszkańców.

Powstała wówczas nowoczesna architektura będąca językiem przemian modernizującego się społeczeństwa. Urzeczywistnieniem tych trendów, jest kilkadziesiąt modernistycznych willi i kamienic powstałych głównie na ówczesnych przedmieściach Kalisza. Tej samej klasy dobrem architektury międzywojennej jest bardzo nowoczesny jak na lata 30 ubiegłego wieku, budynek przy ulicy Bankowej 3.

Okno termometr

Budynek posiadał centralne ogrzewanie i wyposażenie o bardzo wysokim standardzie. Z kosztorysów wynika, że architekt (Albert Nestrypke – przyp. red.) wielką wagę przywiązywał do materiałów z jakich wykonywano podłogi, posadzki i inne elementy wykończenia:

 

„Podłogi z drewna sosnowego suchego, zdrowego odziomkowego (z dolnej najgrubszej części pnia – przyp. red.) grub. 36 mm, bez szkodliwych sęków; na metr kw. podłogi dopuszczalne jest tylko 3 – 5 sęków; szpuntowane, heblowane deski od spodu smołowane terebentem, z wierzchu pomalowane gorącym, czystym pokostem, przybite na kryte gwoździe, z przyściennymi listwami profilowanymi wys. 8 cm”. (Joanna Bruś „Albert Nestrypke, propagator architektury modernistycznej w Kaliszu”)

 

Klatka schodowa doświetlona została oknem typu „termometr”, stosowanym na zachodzie Europy już od lat 20 XX wieku. Mocnym akcentem w kubistycznej bryle budynku są wystające przed lico elewacji zaokrąglone balkony – jeden z bardziej powszechnych akcentów modernistycznej architektury w służbie mieszkaniówki. Budynki takie jak dom przy ulicy Bankowej w mniejszym lub w większym stopniu miały przypominać „zacumowane” przy ulicach luksusowe statki.

 

 

Z archiwum działalności KTW, lata 70. XX w., fot. kaliszczasemmalowany.pl

Z archiwum działalności przystani KTW, lata 70. XX w., fot. kaliszczasemmalowany.pl

Po tzw. „wyzwoleniu” w styczniu 1945 roku, w budynku stacjonowały wojska radzieckie. Czerwonoarmistów wprowadziła tutaj młoda władza ludowa, która miała obowiązek zapewnić dobre warunki pobytu w Kaliszu dla gierojów spod znaku czerwonej gwiazdy, do czasu ich powrotu do Związku Radzieckiego. Rzecz jasna, zajmowali oni najbardziej luksusowe mieszkania, które wkrótce zostały z części tego luksusu obdarte.

Późniejsi lokatorzy przedwojennych mieszkań „dla Państwa”, czyli amfiladowych salonów i gabinetów z oknami wychodzącymi na ulicę Bankową, nie przysporzyli tej nieruchomości lepszej sławy. Ulokowano tutaj bowiem siedzibę Urzędu Bezpieczeństwa; i z tą nazwą, budynek niestety najbardziej się zżył. Złą sławą, za sprawą UB, budynek cieszył się kilkanaście lat. W tym czasie mieszkały tutaj pierwsze nazwiska kaliskiego aparatu władzy komunistycznej i wysoko postawieni obywatele związani z wojskiem i milicją. W tym czasie budynek był twierdzą, niemożliwą do zdobycia dla zwykłego przechodnia. Wówczas też (rok 1956), wszystkie do tej pory ceglane elewacje, otynkowano w kolorze jasno-piaskowo-szarym, do której to kolorystyki powrócono przy okazji niedawno zakończonego remontu

Budynek jeszcze w drugiej połowie XX wieku, posiadał znaczą część z oryginalnego wyposażenia. W każdym z luksusowych mieszkań od strony ulicy Bankowej istniały kryształowe otwieralno – przesuwne drzwi między poszczególnymi doskonale doświetlonymi salonami. Wzmiankowane lokale, mające stokilkadziesiąt metrów kwadratowych powierzchni, posiadały pokoiki w których przed wojną zamieszkiwała służba, kuchnię, schowanka, garderoby i łazienki wykładane białymi kaflami z niklowaną armaturą. Salony i gabinety ogrzewały piece kaflowe o modernistycznych formach, tj. sześcianu osadzonego na czterech narożnych kulach.

Budynek po dziś dzień słynie z doskonałej izolacji piwnic, przed zalewaniem wodą gruntową. Zasługa to techniki posadowienia domu na drenach. Wielokrotnie bywało, że po obfitych kilkudniowych opadach deszczu, w piwnicy przy Bankowej 3, można było stąpać suchą stopą, podczas gdy kilkadziesiąt metrów dalej w alei Wolności, woda gruntowała podtapiała piwnice i sutereny znacznie powyżej stopy.

 

KTW, fot. udostępnione przez autora

Przystań KTW, fot. domena publiczna

Od końca PRL, zmieniło się znacznie otoczenie budynku. W latach 80. i 90 w związku z wzrostem liczby samochodów w mieście, zlikwidowano, istniejący od przedwojnia, ogród na tyłach nieruchomości. Miało to związek również z ulokowaniem w sąsiadującym bloku, przedszkola i w późniejszym czasie, budowie dla jego wychowanków placu zabaw. Przetrwały za to w doskonałym stanie klatki schodowe, zwłaszcza frontowa.

Wchodząc do budynku, szczęśliwie odkryjemy, że przetrwało wszystko z czego słynie ta architektura. Liczące 80 lat drobnoziarniste dwukolorowe lastriko na podłogach, drewniane pochwyty balustrad – warto dodać, bardzo wygodne i estetyczne oraz rzecz bezcenna w wystroju budynku – oryginalne drewniane drzwi do mieszkań. Szerokie dwudzielne i podwójne drzwi wykonane z sosny, bejcowane, posiadające wstawki z czeczotu (brzozowego, lub z klonu) oraz niezwykle kunsztownie wykonane kubistyczne klamki w formie aluminiowych kul. Wewnątrz, przestrzeń obszernych klatek schodowych świadczy o generalnej zasadzie modernizmu – by domy były funkcjonalne i estetyczne przy zastosowaniu nowatorskich materiałów i projektów i z zachowaniem czytelnej funkcji.

Atlantis is calling

Jeszcze jednym statkiem zacumowanym (tym razem bardziej dosłownie) w centrum Kalisza jest przystań Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. To reprezentant powojennego modernizmu (1960), choć przez wzgląd na ukształtowanie bryły i materiały bywa przypisywany często przedwojennej reprezentacji.

W budownictwie polskim po roku 1955 wygaszano socrealistyczne projekty. W 3 lata po śmierci Stalina architekci polscy ponownie zwrócili się w stronę modernizmu. Na opisywanym przykładzie, udało im się powrócić najlepszych tradycji gdyńskich. Tamtejszy modernizm, określany w środowiskach architektów i historyków jako „okrętowy”, zakładał projektowanie budynków o charakterze horyzontalnym, a więc o szerokich elewacjach i obszernych tarasach, także na dachach budynków, pełniących przede wszystkim funkcje rekreacyjne – zupełnie jak na najwyższych pokładach statków.

 

Detale wystroju przy ul. Bankowej 3:klamka - kula oraz okno - termometr, fot. udostępnione przez autora

Detale wystroju przy ul. Bankowej 3: klamka – kula oraz okno – termometr, fot. udostępnione przez autora

Przy gzymsach budynków pojawiały się więc proste, geometryczne balustrady, zabezpieczające przed wypadnięciem z „pokładu”. Nie inaczej postąpiono w Kaliszu. W roku 1960, w skutek przebudowy przystani, otrzymano rasowy przykład tegoż pływającego modernizmu. 

Początek PRL był swoistym renesansem dla towarzystw pływackich. Nigdy później Kalisz tak nisko nie pokłonił się nad lustrem Prosny. Zawody wioślarskie gromadziły wtedy dziś trudne do wyobrażenia tłumy. Patrząc na zdjęcia z tamtych regat, nietrudno pokojarzyć widoku przystani KTW z zacumowanym w porcie statkiem.

Najładniejszy widok oczywiście z tarasu na dachu budynku – tak samo jak z najwyższego pokładu luksusowych liniowców. Modernistyczna przebudowa gmachu przystani nad Prosną, dała nie tylko nowy stylistyczny wyraz dla sędziwego gmachu, ale ukonstytuowała modernizm także w funkcji budynku. Siłownie i inne budujące fizyczną tężyznę gabinety we wnętrzu przystani były cytatami przedwojennych haseł, by w zdrowym ciele, wzrastał zdrowy duch.

Wielu kwituje je słowem: „brzydkie”. Jednak grono ludzi zauważających i doceniających urodę modernistycznych budynków sprzed 1939 oraz z okresu PRL rośnie. Czy to kwestia fenomenu, czy raczej pewnej dziejowej prawidłowości, w której potrafimy docenić bardziej pracę naszych dziadków, niż rodziców, to świadomość tych obiektów wzrasta także w kategorii zabytków.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
4
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0