fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

Nie tylko dla nieletnich

Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! obchodzi w tym roku 60. rocznicę istnienia. To jeden z ważniejszych festiwali filmowych w tej kategorii w Europie. Wyselekcjonowane produkcje światowego kina skierowane są do dzieci, młodzieży i dorosłych.

 

 

Barbara Kowalewska: W tym roku mamy 41. edycję festiwalu, ale 60-lecie istnienia, skąd ta rozbieżność?

Jerzy Moszkowicz: Wynika to stąd, że festiwal, zorganizowany po raz pierwszy w 1963 roku, odbywał się przez pewien czas w cyklu dwuletnim. Kiedy na początku lat 90. objąłem dyrekcję festiwalu (razem z dyrekcją ówczesnego Ogólnopolskiego Ośrodka Sztuki dla Dzieci i Młodzieży, dzisiaj Centrum Sztuki Dziecka), byłem przekonany, że jednak powinien się on odbywać corocznie, tak jak większość festiwali filmowych na świecie. Ten powrót do cyklu rocznego odbył się bodajże w 1996 roku, jednak numeracja, od numeru pierwszego, nadanego festiwalowi w 1963 roku, pozostała, stąd owa rozbieżność. Jubileusz związany jest więc z urodzinami, a nie liczbą festiwali.

 

BK: Czas na podsumowanie: jak się zmieniał festiwal na przestrzeni lat?

JM: Koniec lat 50. i początek 60. XX wieku w Polsce był czasem znakomitej animacji, także tej dla dzieci. Zapewne stąd wziął się zamysł zorganizowania w 1963 roku przez Filmos i redakcję „Expressu Poznańskiego” Przeglądu Filmów Animowanych, którego program składał się w dużej mierze z obrazów dla widzów najmłodszych.

 

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

Przez następne lata przegląd pięknie się rozwijał, pojawił się w nim także konkurs, w którym nagrodami były, a jakże, Koziołki. W 1969 roku zmienił swoją nazwę, ale i rangę – był to już Ogólnopolski Festiwal Filmów dla Dzieci i Młodzieży. W latach 70. połączył się na pewien czas z Biennale Sztuki dla Dziecka, które wtedy stanowiło „parasol” dla różnych dużych wydarzeń artystycznych dla najmłodszych w Poznaniu. Kolejny przełom przypadł na lata 90., kiedy to, idąc oczywiście z duchem przemian zachodzących w Polsce, postanowiliśmy otworzyć wydarzenie na świat, umiędzynarodowić.

Jeszcze przez jakiś czas festiwal obejmował dwa konkursy, polski i zagraniczny, ale gdzieś na początku XX wieku sekcja polska zatraciła sens: był to czas bardzo niedobry dla polskiego kina dziecięcego i praktycznie nie miał kto z kim konkurować. Ponadto już wtedy wydawało nam się, że dobre polskie filmy powinny swobodnie mierzyć się z produkcjami zagranicznymi, a nie zamykać w lokalnej bańce. Od tamtego czasu zasadniczo struktura festiwalu się nie zmieniła.

 

BK: Wyzwaniem była oczywiście pandemia, ale podjęliście to wyzwanie i zmieniliście formułę, organizując festiwal w internecie. Pozwolę sobie na osobistą uwagę: byłam pod wrażeniem profesjonalizmu, z jakim funkcjonowały pokazy filmów na serwerze, i staranności, z jaką odtworzyliście wszystkie wcześniejsze elementy imprezy, łącznie z wydarzeniami dodatkowymi. Co ta zmiana wniosła w wasze funkcjonowanie?

JM: Lockdown przyniósł ze sobą ryzyko, że festiwal się w ogóle nie odbędzie, bo przez dwa lata na początku grudnia kina były w zasadzie zamknięte. Opanowaliśmy jednak umiejętność zorganizowania festiwalu w internecie, a że była to zupełnie nowa forma, musieliśmy się w pewnym sensie nauczyć wszystkiego od początku. Włożyliśmy w to wiele serca, pracy, a także pieniędzy, bowiem wbrew niektórym obiegowym przekonaniom, przeprowadzenie tak dużej imprezy online wcale nie okazało się tańsze od wydarzenia „w realu”. Po zniesieniu lockdownu chcieliśmy utrzymać wersję internetową i działać dwutorowo, bo część online przyciągała wiele publiczności spoza Poznania.

 

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

To jednak się nie udało, głównie z przyczyn organizacyjnych i finansowych: po pandemii dystrybutorzy wycofali się ze zgód na seanse online lub też żądali za nie niebotycznych kwot. W tym roku nie będzie więc festiwalu w internecie, w takiej formie jak w latach 2020 i 2021 i w pewnej mierze w 2023. W sieci mamy jednak ciekawy projekt „Ale Kino! z klasą” z filmami krótkometrażowymi z poprzednich lat i materiałami edukacyjnymi.

 

BK: Jakie były główne założenia i cele organizowania festiwalu?

JM: Generalnie są one od lat niezmienne. Najważniejsze są wartościowe filmy w repertuarze i trafienie z nimi do młodego odbiorcy. Mamy obszerny program, obejmujący grubo ponad sto filmów i przygotowane miejsca w kinach dla kilkunastu tysięcy widzów. Szczycimy się także spotkaniami widzów z przyjeżdżającymi do Poznania twórcami filmowymi. Zwłaszcza cieszy nas obecność najmłodszych aktorów i sesje pytań i odpowiedzi z ich udziałem po poszczególnych seansach.

Uważamy ponadto, że festiwal to nie tylko prezentacja filmów, ale też szerokie forum wymiany myśli i doświadczeń, w którym uczestniczą osoby szczególnie zainteresowane kinem dziecięco-młodzieżowym: przedstawiciele branży filmowej, nauczyciele, edukatorzy czy badacze kultury. Taką platformę prowadzimy od lat, obecnie pod nazwą Ale Kino! Pro.

 

BK: Co nowego pojawi się na festiwalu w tym roku?

JM: W tym roku w ramach Ale Kino! Pro wchodzimy na nową płaszczyznę: spotkania w znaczącej mierze będą dotyczyły refleksji na temat krytyki filmu dla dzieci. W debacie będziemy szukać między innymi odpowiedzi na pytania, jak podchodzić do krytycznego wypowiadania się o kinie dla dzieci, a także zastanawiać się, czy pisanie o filmach dla młodych widzów to byt odrębny, czy też rządzi się tymi samymi prawami co krytyka filmów dla dorosłych. Natomiast repertuar festiwalu to prawie same gorące nowości: tworzą go przede wszystkim filmy powstałe w dwóch ostatnich latach.

 

BK: Jak wygląda kuchnia przygotowań do takiej imprezy? Dużo podróżujecie, żeby wybierać filmy i spotykać ludzi kina?

JM: Sporo się w tej kuchni zmieniło w ostatnich latach. Żeby znaleźć ciekawe filmy jeszcze jakiś czas temu trzeba było dużo jeździć po innych festiwalach. Dzisiaj to nie jest główne źródło wiedzy o nowościach.

 

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

Selekcja odbywa się w dużej mierze przy pomocy internetu. Poszukujemy filmów na różnych branżowych stronach, a dystrybutorzy przysyłają nam linki do nich; oglądanie „selekcyjne” odbywa się na także na zamkniętych dla publiczności, wyspecjalizowanych portalach. Jednak obecność na festiwalach nie przestała być ważna.

Chodzi bowiem o nawiązywanie osobistych relacji, o spotkania z ludźmi z branży – zarówno twórcami, jak i organizatorami innych festiwali, z którymi wymieniamy się wiedzą, opiniami i doświadczeniami. Taki żywy kontakt znakomicie służy także budowaniu zaufania pomiędzy stronami zaangażowanymi w proces tworzenia repertuaru czy listy gości festiwalu.

 

BK: Warto zaznaczyć, że Ale Kino! ma w swojej ofercie filmy dla różnych grup wiekowych, również dla starszej młodzieży i dorosłych.

JM: Mamy część dziecięcą oraz tę dla młodzieży i dorosłych. Trzeba na to zwracać uwagę przy wyborze filmów dla siebie czy dla dzieci. Każdy film ma wyraźnie oznaczoną kategorię wiekową, nadawaną przez organizatorów. Na Ale Kino! są filmy dla bardzo małych dzieci, ale także i dla młodych dorosłych, szesnastoletnich i starszych. Na te drugie z pewnością nie powinni trafić najmłodsi. Jak co roku znaczna część filmów festiwalowych staje w konkursowe szranki, a główne nagrody stanowią oczywiście mające blisko sześćdziesięcioletnią tradycję Złote Koziołki.

Natomiast Platynowe Koziołki, najważniejsza nagroda organizatorów, przypadną w tym roku, za całokształt twórczości dla najmłodszych, dwu wybitnym polskim filmowcom: Jerzemu Łukaszewiczowi, twórcy kultowego już dzisiaj obrazu na podstawie książki Kornela Makuszyńskiego „Przyjaciel wesołego diabła”, ale także innych, pamiętnych filmów i seriali telewizyjnych oraz Krzysztofowi Kiwerskiemu, wybitnemu, często eksperymentującemu, twórcy filmów animowanych. Filmy tego drugiego na przełomie lat 70. i 80. zostały wyróżnione dwukrotnie Złotymi i raz Srebrnymi Koziołkami na naszym festiwalu.

 

BK: Jakie najważniejsze produkcje znajdą się w tegorocznym programie?

JM: Wybór był w tym roku bardzo trudny – wiele filmów prezentowało tak wysoki poziom, że można by z nich ułożyć program na dwa, a może nawet trzy festiwale. No, ale repertuar wydarzenia nie jest z gumy i z wielu obrazów musieliśmy z bólem serca rezygnować. Pozostaje mieć nadzieję, że również one trafią, jeżeli nie na ekrany kinowe, to przynajmniej na dostępne w kraju portale filmowe.

W tegorocznym programie napotykamy na wielość tematów, filmy festiwalowe jak w zwierciadle odbijają wizerunek naszych trudnych i niezwykłych czasów, ale także opowiadają historie uniwersalne, zrozumiałe zapewne w każdym zakamarku globu. Przynoszą fascynujące portrety młodych ludzi, często zmagających się z otaczającym światem, walczących o swoją godność, wolność, o prawo do kochania i bycia kochanym, o dobrą rodzinę, przyjazną szkołę. Przedstawiają zarówno sprawy dramatycznie trudne, wielkie problemy, jak i radosne strony życia, niosą nadzieję.

 

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

fot. P. Bedliński dla Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu

Wyróżniony jedną z głównych nagród na tegorocznym festiwalu w Annecy, który jest odpowiednikiem Cannes dla kina animowanego, francuski „Kurczak dla Lindy!” opowiada o traumie po śmierci taty, ale czyni to w niezwykły i zabawny sposób. To także arcydzieło animacji, podobnie jak czeski „Tonda, Slavka i magiczne światło” czy europejska antywojenna koprodukcja, nakręcona przez reżyserkę z Iranu, „Syrena”, aż po jeszcze wspanialsze po cyfrowej rekonstrukcji „Proszę słonia” Witolda Giersza. Ciekawostką jest fakt, że aż trzy tegoroczne filmy pochodzą z Argentyny, wszystkie stanowią kino bardzo kameralne, psychologiczne i pełne dobrych uczuć.

A kiedy mowa o dziecięcych bohaterach, to jako przykład warto wskazać na brytyjski film „Georgie ma się dobrze”, który stanowi opowieść o dwunastoletniej dziewczynce ukrywającej się przed opieką społeczną.

Dziecięca aktorka grająca bohaterkę jest fenomenalna – niezwykle dojrzała, wywołuje na widowni zarówno śmiech, jak i łzy. Notabene: obserwujemy ciekawe zjawisko – jeszcze jakiś czas temu na ekranach stanowczo więcej było bohaterów chłopięcych, a teraz są to dziewczyny. Zarówno te jeszcze bardzo małe, jak w słowackim „Mimi”, gdzie kilkulatka błąka się po podmiejskim lesie, który jest dla niej całym światem, jak i te wkraczające w dorosłość, jak bohaterka malezyjsko-tajwańskiego horroru „Tygrysica”, opartego na lokalnych wierzeniach, której zmiany fizyczne i psychiczne, związane z dojrzewaniem, symbolicznie przedstawia przemiana w tygrysicę.

Już z tych kilku przykładów widać, że Festiwal Ale Kino! to różne gatunki filmowe i bardzo zróżnicowana, także wiekowo, widownia. Tak naprawdę zapraszamy wszystkich miłośników kina, bez względu na wiek, bo, czego jestem pewien, każdy dla siebie, dla swojej rodziny czy dla swoich uczniów coś atrakcyjnego, ważnego i wciągającego znajdzie.

 

Jerzy Moszkowicz – dyrektor artystyczny festiwalu

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0