Czy można wyobrazić sobie nagrodę literacką, która nie stara się za wszelką cenę przekazać gustu gremium jurorskiego wszystkim zainteresowanym lub po prostu tym, którzy zechcą słuchać? A co, gdyby zacząć od drugiej strony – czyli od tego, co rzeczywiście czytamy? Dla przyjemności, emocji czy jakości artystycznej?