Tak się zastanawiam, czy to wyłącznie nasza „specjalność”: uwielbienie dla przeciętności, czyli „filozofia żywopłotu”, jak to nazywam? Czy to tylko my tak reagujemy na wszystko, co wyrasta „ponad”, co się jakoś wyróżnia – szarpaniem za nogawki, podgryzaniem kostek, ściąganiem każdego i wszystkiego do poziomu bruku? Hejt bardzo nam „przypasował”, jakby powstał z myślą o nas – pływamy w nim swobodnie, czujemy się w jego odmętach jak ryby w wodzie…