fot. domena publiczna

Pamięć w kolorze żółtym

Wśród wielobarwnego kwiecia „primavery”, jest żonkil – kwiat pamięci i szacunku. Wspomnienie Kaliszan w ruchu powstańczym w getcie warszawskim, to sprawa nas samych, dzisiejszego pokolenia i tego jak patrzymy na dzieje Polaków. Nie ma pamięci bez poznania najbliższej historii i ludzi tworzących tę historię.

Prawo do życia, prawo do śmierci

Żonkil stał się symbolem szacunku i pamięci o powstańcach żydowskich dzięki Markowi Edelmanowi, który co roku, w rocznicę zrywu w Warszawie składał pod pomnikiem Bohaterów Getta bukiet tych żółtych kwiatów. Dziś w rzeczy samej mówimy już o dorocznych akcjach „Żonkile” mających na celu propagowanie tego symbolu oraz szerzenie wiedzy na temat powstania w getcie warszawskim.

 

Wątki kaliskie w tej historii pomogła mi odkryć społeczność Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu – dzisiejszy spadkobierca kaliskiej diaspory żydowskiej.

Pozostaje jeszcze załączyć wytłumaczenie drugiej obok pamięci, metafory żonkila, tej mówiącej o szacunku. Otóż, wszystko, co stało się po 19 kwietnia 1943 r. a więc po wybuchu powstania, było konsekwencją tęsknoty za pięknym umieraniem. Tak mówił Marek Edelman w reportażu Hanny Krall „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Żydzi w getcie, którzy pozostali w nim, unikając uprzedniego wywiezienia – wiedzieli, że prawdziwie piękna śmierć to ta z fajerwerkiem w dłoni, z bronią, w walce, a przecież szanse w starciu z esesmanami były nikłe, prawie żadne.

Szacunek dla samego siebie tamtych ludzi, którym w decyzji o wybuchu powstania chodziło o wybór sposobu umierania i tym samym obronę własnej godności, kiedy wiedzieli że nie można wygrać walki z Niemcami, powinien przeistoczyć się w nasz szacunek dla nich.

Mijały kolejne dni powstania, a żółtych płatków padało coraz więcej.

 

Kaliszanie

Kaliscy Żydzi stanowili pokaźną grupę osób, które znalazły się podczas II wojny światowej w Warszawie w wyniku  zsyłek i deportowań. Według Instytutu Pamięci Narodowej, w 1940 r. w stolicy Polski, zamkniętych w getcie było 6.830 kaliszan.

 

W warszawskim gettcie żydowskim przy ul. Miłej 2. Zbiory Hili Marcinkowskiej

W warszawskim gettcie żydowskim przy ul. Miłej 2, fot. ze zbiorów Hili Marcinkowskiej

Pozbawieni majątku, własnych mieszkań i możliwości zarobkowania żyli w warunkach uwłaczających człowieczeństwu, co pokazują zdjęcia i o czym czytać można w listach. Staro-testamentowi kaliszanie na wojennym wygnaniu w Warszawie, umieszczani byli w budynkach synagog, szkół i ochronek znajdujących się przy ul. Gęsiej, Nowolipkach, Nalewkach, Elektoralnej czy Miłej.

Ci, którzy mieli tutaj w stolicy rodziny, zamieszkiwali u nich. Trzymali się razem, tworząc swoiste kaliskie enklawy na mapie dzielnicy żydowskiej. Wykonane na wiosnę 1940 r. fotografie z warszawskiego getta, które ujrzały światło dzienne w ostatnim czasie za sprawą udostępnienia przez instytut Yad Vashem, ilustrują marne żywoty także rodzin kaliskich, sportretowanych podczas codziennych pospolitych czynności.

Na zdjęciach udostępnionych przez Hilę Marcinkowską, spoglądamy na ludzi siedzących przy swych skromnych posłaniach i biednym dobytku. Widzimy kobiety, mężczyzn, dzieci unikających patrzenia w obiektyw, ze strachu przed zwróceniem na siebie uwagi. Historyczne fotografie przedstawiają codzienność z kromką chleba na stole i cienką zupą – rzeczami, które po 1942, a przed wybuchem powstania, będą miały wartość skarbu dającego siłę na przeżycie kolejnego dnia w niemieckiej kaźni, w nowożytnym cyrku Nerona – można rzec.

Z ponad 6.800 kaliskich Żydów stłoczonych w warszawskiej dzielnicy żydowskiej, w dacie wybuchu powstania, pozostało niewielu. Większość została uśmiercona w komorach gazowych Treblinki. Ci, którym udało się przetrwać włączyli się w walkę o Warszawę i tym samym o Polskę. Spośród wielu znanych życiorysów znad Prosny, których historia rzuciła do warszawskiego getta, warto wspomnieć o trzech nazwiskach – osobach który dopisały do historii Kalisza spory akapit.

Kapłan, Solnik i Zieliński

Jednym z nich był Josef Kapłan, urodzony w Kaliszu w 1913 r. Służył w wojsku polskim, a po ukończeniu służby był aktywistą centrali organizacji w Warszawie. We wrześniu i październiku 1939 r., organizował akcje przerzucania członków żydowskiej organizacji HaSzomer HaCair do Wilna. Gwoli wyjaśnienia, HaSzomer HaCair, to była młodzieżowa organizacja żydowska, ukształtowana w 1916 roku w Wiedniu, później rozwinięta w większości krajów europejskich w większe i mniejsze komórki zrzeszające aktywistów o charakterze skautowym.

Kapłan od grudnia 1940 r. działał w warszawskim getcie. Pracował w biurze Jontu, gdzie m. in. informował organizacje żydowskie za granicą o sytuacji społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W 1941 r. napisał książkę dokumentująca działalność HaSzomer HaCair, która ukazała się w 1942 r. w Palestynie.

 

Umschlagplatz Getto Warszawskie. Domena publiczna

Umschlagplatz, Getto Warszawskie, fot. domena publiczna

W warszawskim getcie mieszkał przy Nowolipkach 45. Jego mieszkanie było ważnym punktem kontaktowym organizacji. Josef Kapłan był współzałożycielem pierwszego oddziału bojowego w getcie warszawskim. 3 września 1942 r. został aresztowany przez gestapo w szopie Landaua. I został zamordowany na Pawiaku w dniu 11 września 1942 r, nie doczekawszy planowanego zrywu powstańczego.

Drugi z dzisiejszych portretów osób – Herman (Zevi) Solnik to był kaliski działacz społeczny, syjonista, dziennikarz, pisarz, przyszedł na świat w Błaszkach pod Kaliszem w 1869 r. W Kaliszu studiował w kolegium rabinackim. Od roku 1922 redagował „Kaliszer Blat” – Gazetę Kaliską, a od 1927 r. pełnił funkcję redaktora naczelnego „Kaliszer Leben” – Życie Kaliskie, drukując tam liczne opowiadania, wiersze, felietony i artykuły krytycznoliterackie. Herman Solnik był inicjatorem ruchu syjonistycznego na ziemi kaliskiej. W Stolicy, w getcie namawiał młodych, aby gromadzili broń i przystąpili do zbrojnego oporu. 

 

Solnik został zamordowany w 1943 r. podczas powstania. Zginął w gruzach Warszawy, a jego ostatnie dzieło, pisane w getcie – „Epopeja Getta” też zniknął w jego zgliszczach.

Również ważną, co poprzednie postaci, jest Henryk Zieliński (właściwie Henryk Solnik) syn wyżej opisanego Hermana Solnika, urodzony w Kaliszu w 1896 r. Solnik młodszy w międzywojniu był pułkownikiem wojska polskiego i radnym Miasta Kalisza. W ostatnich dniach sierpnia 1939 r., udał się do Warszawy, by tam dołączyć do macierzystej jednostki wojskowej. Po kapitulacji Warszawy, przebywał w stolicy na „aryjskich papierach” pod nazwiskiem Marian Henryk Zieliński.

Działał w podziemiu pod pseudonimem „Henryk”. Jego podwładni nie wiedzieli, że jest Żydem. Cały czas utrzymywał kontakt z ojcem Hermanem Solnikiem, przebywającym w warszawskim getcie. Jako Polak wchodził do getta i przez ojca nawiązywał kontakt z bojownikami. Organizował przerzuty broni i amunicji dla getta. Po wojnie powrócił do Kalisza, a następnie przeprowadził się do Gdyni gdzie pracował na Uniwersytecie w Gdańsku.

fot. domena publiczna

fot. domena publiczna

Zmarł 8 marca 1962 r., jego ostatnią wolą było, aby spocząć na żydowskim cmentarzu w Kaliszu.

To twarze nieistniejącego miasta, choć tak naprawdę, to czy tamto miasto przestanie istnieć zależy od nas. Prawa to postawa, gdy pamięć łączy, a nie wznosi mury nienawiści.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0