Wszystkie drogi prowadzą do Muchos
Opublikowano:
5 grudnia 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Próbując opisać naszych gości, zawsze dochodzimy do wniosku, że to po prostu ciekawi, wyjątkowi ludzie, kochający muzykę i dobre emocje. U nas nie ma złych ani dziwnych – tacy zawsze czują się tu obco (śmiech)” – mówi Piotr Kończal, twórca i współwłaściciel poznańskiego klubu Muchos, który w tym roku ma już 25 lat!
Sebastian Gabryel: O ile dobrze liczę, Muchos właśnie kończy 25 lat. W życiu człowieka to wiek, kiedy często najwięcej się imprezuje! Jak wyglądały pierwsze imprezy w tym klubie?
Piotr Kończal: Tak, ćwierć wieku to poważny wynik. Klub Muchos od początku był miejscem, w którym dużo się działo, przede wszystkim muzycznie. Łączyliśmy muzykę latino – wtedy jeszcze egzotyczną w naszym mieście i w ogóle w kraju – z naszą pasją do jazzu i około-jazzowej muzyki pop.
Były koncerty, tańce, rozmowy do białego rana…
W zasadzie codziennie można było spotkać kogoś z muzycznego środowiska. Z czasem nawet utarło się, że muzycy, wracając z koncertów czy całonocnych grań, przyjeżdżali nad ranem do Muchos. Sidemani, soliści, artyści z pierwszych stron gazet, na koniec lądowali u nas.
SG: W Poznaniu klubów muzycznych nie brakuje. Jedne przychodzą, inne odchodzą, tymczasem Muchos cały czas dzielnie się trzyma. Co waszym zdaniem jest największą tego zasługą? I co jest najważniejsze w prowadzeniu klubu w takim mieście jak Poznań? Wiem, że to może brzmieć banalnie, ale biorąc pod uwagę staż Muchos, pytanie wydaje się całkiem uzasadnione.
PK: Myślę, a nawet to wiem, i powtarzam to od lat, że Muchos nadal istnieje, ponieważ nigdy nie był dla nas biznesem! Ten klub powstał z pasji, z chęci stworzenia miejsca dla nas, naszych przyjaciół i muzycznego środowiska.
Nigdy nie patrzyliśmy – i zresztą nadal nie patrzymy – na niego przez pryzmat ekonomiczny.
Często dokładaliśmy do tej działalności, ale zawsze było warto. I wiem, że to miejsce jest wyjątkowe nie tylko dla nas, ale też stanowi ważną część historii wielu osób.
SG: No właśnie, 25 lat to wystarczający czas, by klub zyskał stałych bywalców, którzy wręcz nie wyobrażają sobie, by choć raz w miesiącu nie wpaść do swojego ulubionego miejsca i nieco się zabawić. Gdybyście mieli ich opisać, to co powiedzielibyście przede wszystkim?
PK: 25 lat to naprawdę kawał czasu, również patrząc na to, że to więcej lat, niż mają nasi aktualni pracownicy. W Muchos powstało wiele szczęśliwych związków, a dzieci naszych pierwszych stałych klientów też przychodzą do nas – ba, grają u nas koncerty! (śmiech) Środowisko nieustannie i płynnie się zmienia – to naturalny, ewolucyjny proces. Próbując opisać naszych gości, zawsze dochodzimy do wniosku, że to po prostu ciekawi, wyjątkowi ludzie, kochający muzykę i dobre emocje. U nas nie ma złych ani dziwnych – tacy zawsze czują się tu obco (śmiech).
SG: A zaglądając do Muchos od kuchni – mając na uwadze, że każde miejsce tworzą ludzie – to kto tworzy wasze? I jakiego rodzaju teamem jesteście?
PK: Muchos to rodzina. Wiem, to brzmi banalnie, ale tak właśnie jest. Oczywiście nasz skład się zmienia, ludzie przychodzą i odchodzą, ale mamy stałą, wyjątkową grupę najbliższych osób, które niezmiennie z nami tworzą to miejsce.
SG: 25 lat Muchos to historia wielu niezapomnianych imprez. Których z nich na pewno nie zapomnicie? I jakie momenty z życia tego klubu ocenilibyście jako najważniejsze?
PK: Nie ma tyle czasu, by wymienić choć część (śmiech). Jednak zawsze wspominamy wydarzenia z samych początków, pierwszych miesięcy istnienia Muchos – to wyjątkowe, spontaniczne jam session z muzykami Buena Vista Social Club w noc przed ich pierwszym koncertem w Polsce na festiwalu Malta. Dla mnie niezapomniane są też dziesiątki koncertów z Kwartetem Tymczasowym, z którym uczyliśmy się jazzu, grając prawie tydzień w tydzień przez kilka lat na muchosowej mikroscence. Ostatecznie nie zdecyduję się na gradację wspomnień – bo nie ma lepszych i gorszych. Każde jest wyjątkowe, a co najważniejsze, kolejne przed nami!
SG: A co będzie się działo w Muchos w najbliższych tygodniach? Wiem, że już niedługo zawitają do was choćby wariaci z Rat Kru!
PK: Tak! To już kolejna ich wizyta. Generalnie wracamy do źródeł – do żywego grania i różnorodnych koncertów. Jako muzycy staramy się zadbać o jak najlepsze warunki do dzielenia się swoim talentem i emocjami. Koncertów i wydarzeń jest mnóstwo! Trzeba do nas regularnie zaglądać i sprawdzać. Informacje można znaleźć też na naszych social mediach oraz stronie internetowej.
SG: Jesteście też częścią nowego projektu „MUzyka na NOWO”. Na czym polega jego istota i dlaczego warto się nim zainteresować?
PK: To wyjątkowa inicjatywa, zwłaszcza dla mnie. Jestem szczęśliwy, że możemy ją realizować dzięki wsparciu miasta – bo #poznanwspiera! W Poznaniu mamy wiele zespołów i muzyków, a w dzisiejszych czasach tworzenie i nagrywanie jest prostsze niż kiedyś. Można wiele zrobić w warunkach domowych, na odległość. Mnogość dostępnych rozwiązań, oprogramowania i aplikacji sprawia, że bardzo łatwo stworzyć coś, co w miarę dobrze lub nawet wspaniale brzmi, jest świetnie wyprodukowane.
Ale często problemem jest możliwość grania na żywo. Obserwując przez ostatnie lata wiele wykonań, widzę, że młodzi muzycy – stając nagle na scenie, konfrontując się z żywym graniem, techniką sceniczną czy przede wszystkim publicznością – nie są na to gotowi.
Jak mówiłem wcześniej, my już dawno temu ogrywaliśmy się na dziesiątkach koncertów i występów, zanim poczuliśmy, że rozumiemy scenę, że czujemy publiczność. Dzisiaj jest trudniej. „MUzyka na NOWO” to wyjście naprzeciw tym potrzebom. Zespoły zaproszone do projektu mają możliwość zagrania próby w klubie, w warunkach koncertowych, z udziałem doświadczonych tutorów – producenta, realizatora audio i wideo. Całość jest nagrywana i wspólnie analizowana, co pomaga w bardziej komfortowy sposób zmierzyć się z samym koncertem, który również jest rejestrowany. Ten cykl jest powtarzany, dzięki czemu zespół ma gwarantowane co najmniej dwa występy koncertowe. Jesteśmy już po pierwszej turze z zespołem Typowa Kowalska i efekty są fantastyczne!
Motywacja i radość tych muzyków, ich postępy, otwartość na sugestie, zmiana zachowania podczas występów, rosnąca interakcja z publicznością, pewność siebie na scenie – to niesamowite, jak talent i wrażliwość rozkwitają, gdy daje się możliwość prawdziwego, spokojnego przygotowania do występu.
Kiedy zespół na scenie może emanować sobą i swoją muzyką, bo dyskomfort związany z przyziemnymi aspektami, jak nagłośnienie, okablowanie, ergonomia ustawienia czy słyszalność, zostaje wyeliminowany – zostają osobowość i muzyka. Uwielbiam to!
SG: A teraz zamknij oczy i powiedz… jakie będzie Muchos za 25 lat?
PK: Wypełnione muzyką i dobrymi, wartościowymi ludźmi – jestem tego pewien!
Klub Muchos – jeden z najbardziej rozpoznawalnych i najstarszych lokali w Poznaniu, znajdujący się przy ulicy Feliksa Nowowiejskiego 13/15. W tym roku świętuje swoje 25-lecie. Mieszczący się w centralnej części miasta klub przyciąga gości nie tylko muzyką (zwłaszcza latynoską), ale także hiszpańską kuchnią, kameralnymi występami i unikalną atmosferą. Muchos to miejsce, w którym rozbrzmiewają różnorodne gatunki muzyczne – od latino i jazzu po pop i gotyk. Klub słynie także z wydarzeń takich jak nauka salsy, wieczory bachaty czy integracje taneczne.