Prawy sierpniowy
Opublikowano:
3 września 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Sierpień. Wydawałoby się - już prawie po lecie i nagle: łup! Upał. W tym roku: tygodniowa fala upałów. Następnie przerwa na złapanie oddechu i znowu upalny dzień.
Ale już w przeddzień rzeczonego gorącego dnia było całkiem ciepło i to wówczas wybrałem się na przechadzkę, by zdać Państwu sprawę z tego, co aktualnie piszczy w przyrodzie. Uściślając, rzecz działa się w ostatniej dekadzie sierpnia.
Na dobry początek
Chciałem poobserwować ważki, ale niełatwo tu o wodę. To znaczy, woda może by się jeszcze i znalazła, w zasadzie jest jej nad Rusałką całkiem sporo, ale trudniej tu o dobre miejsce do obserwacji. Dużo naokół ludzi i prędzej oni obserwowaliby obserwatora niż obserwator ważki. Idąc i myśląc, gdzie by tu skierować swoje kroki, trafiłem na rozległą polanę. To na niej dałem upust emocjom fotograficznym, dokumentując między innymi żmijowca (to roślina), ostrożenie oraz motyle na nich i innych roślinach łąkowych. Był też całkiem pospolity krwawnik o niepospolitej urodzie i inne jeszcze łąkowe cuda.
Wśród motyli dominowały w tym miejscu rusałki pawiki, które wcale nie były tak skore do pozowania. Owszem, zawsze miałem jakiegoś osobnika na widoku, ale mam wrażenie, że i one mnie, gdyż zwykle przebywały na kwiatach w bezpiecznym oddaleniu.
W takiej sytuacji warto było poczekać, aż któryś zdecyduje się podlecieć, a nie gonić je – co zazwyczaj jest bezskuteczne lub wręcz przeciwskuteczne. Cierpliwość popłaciła i w końcu motyl znalazł się w kadrze.
Chwilę później udało mi się również przyuważyć modraszka, który jest co prawda wyraźnie mniejszy, ale jego kolor sam wołał: zobacz, tu jestem! Dopiero trzecia fotografia tego motyla wyszła należycie ostro i to ją załączyłem do tekstu.
Sympetrum i September
Przeszedłem dalej, w kierunku Woli. Jako się rzekło, był to jeszcze sierpień, ale angielska nazwa września (September) skojarzyła mi się dziś z łacińską nazwą ważek z rodzaju szablak (Sympetrum). Istnieje tu jakieś zewnętrzne podobieństwo, prawda? W każdym razie, szablaki są ważkami charakterystycznymi dla dojrzałego i późnego lata: pojawiają się w środowisku około lipca i zaczynają stopniowo dominować w terenie.
Także i dziś zaobserwowałem kilka osobników. To ważki terytorialne, a więc takie, które mają w zwyczaju pilnować swojego terytorium. Siadają w tym celu na z góry upatrzonej pozycji – choć wcale często na ziemi lub w pobliżu.
Przynajmniej obiekt moich dzisiejszych obserwacji, ważka z gatunku szablak krwisty, tak się zachowywała. Gdy tylko jakiś intruz zbliżał się – był błyskawicznie odganiany. Kiedy podszedłem bliżej, mogłem docenić przepiękny, żywoczerwony kolor odwłoka u tego samca.
Nagle, ważka rzuciła się niczym czerwona strzała w kierunku sobie tylko znanym. Wzrok posiadają ważki świetny, można powiedzieć, że mają oczy wokół głowy. Ale ściślej rzecz biorąc, ich głowa składa się w przeważającej części z wielkich oczu, oczu złożonych, które z kolei składają się z gęsto ułożonych fasetek. Ważka ma więc szerokie pole widzenia i jest wrażliwa na najmniejszy ruch. Jeśli ktoś chce się o tym przekonać, niech spróbuje do takiej ważki podejść i nie spłoszyć jej.
Jeśli wykona choć ćwierć ruchu za szybko, ważka błyskawicznie odleci. Za to ten, kto zna ważkie zwyczaje wie, że nie należy się tym zbytnio zniechęcać, bo zwykle spłoszony owad wraca na miejsce lub w pobliże miejsca, z którego odleciał. Co odważniejsi mogą popróbować wystawić palec w sąsiedztwie poprzedniego lokum ważki i – przy odrobinie szczęścia – owad może wybrać ów palec jako nowe stanowisko obserwacyjne (jeśli oczywiście palec spełniał będzie wygórowane oczekiwania względem takiego miejsca) – życzę powodzenia!
No dobrze, ale co spowodowało ów gwałtowny ruch tego konkretnego osobnika? Otóż, dostrzegł on przelatującą nieopodal samicę, z którą albo jemu, albo samcowi z sąsiedztwa (w tej kotłowaninie nie sposób było stwierdzić), udało się stworzyć tandem. Tandem to połączenie dwóch ważek: prowadzi samiec, który specjalnym, dopasowanym jak klucz do zamka tworem, chwyta przedplecze samicy. W ten sposób latały przez pewien czas oba owady, trwało to pewnie przynajmniej kilkanaście sekund, aż wreszcie samica zdecydowała, że ten właśnie osobnik będzie odpowiednim dla niej partnerem rozrodczym.
Romantycznie rzecz ujmując, stworzyły kształt serca i, tym samym, samiec mógł mieć nadzieję, że zostanie ojcem przyszłego potomstwa. Nie jest to jednak u ważek takie oczywiste – zawiłości zachowań rozrodczych tych owadów zostawmy do rozstrzygnięcia specjalistom. A ci, w przypadku ważek, noszą miano odonatologów. Co ciekawe, opisane zachowania miały miejsce w pewnym oddaleniu od wody, stąd nie musiałem już martwić się o dogodne miejsce obserwacyjne.
Na koniec
Chodząc za szablakami, miałem okazję spotkać kilka młodych jaszczurek zwinek. Gdy pozostawały nieruchomo, niełatwo było je dostrzec w tym otoczeniu.
Z kolei, gdy zbliżyłem się do wody, wśród ewolucyjnych następców gadów, czyli wśród ptaków, ucieszyły mnie swą obecnością muchołówki szare. Były całkiem aktywne wokalnie. Obok, to po jednym pniu, to po drugim, wędrował też pełzacz, który zazwyczaj jest jednym z najwcześniej śpiewających ptaków w tej okolicy (to znaczy: śpiewa już na przedwiośniu), a i teraz, choć milcząco, to jednak dał o sobie znać.
W cieniu, uszu nadstawiła wiewiórka. Byłem około pięćdziesiąt metrów od niej, ale i tak odnotowała moją obecność.
Reasumując, miałem dziś do czynienia ze skondensowaną mocą doznań przyrodniczych, która w tej dawce mogłaby powalić. Tym bardziej, że szablaki podziwiałem w okolicy rozgrzanej słońcem. Byłby to taki całkiem przyjemny prawy sierpniowy.
Ale, ale… Na horyzoncie, gdzieś tam, hen!, w oddali, lecz nie aż tak daleko – o czym potrafią przypomnieć coraz chłodniejsze noce i żółcące się tu i ówdzie liście – tak więc tam, hen!, daleko, zbliża się już prawdziwy nokaut. Nokaut lata. Na szczęście i jesień potrafi być piękna. A nawet zima! I tego – by, jako miłośnik lata, nie paść do tyłu – tego bym się trzymał!