fot. Mariusz Hertmann

Melodie ze strychów i szuflad

„Ważne jest uchwycenie tych historii jeszcze teraz, dopóki w pamięci potomków moich artystów nadal tlą się wspomnienia” – o żywej tradycji muzyki ludowej podkaliskich wsi opowiada Anna Gałczyńska.

Barbara Kowalewska: Zajmuje się pani animacją kulturalną w regionie, prowadzi pani działalność na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego. Jakie wydarzenia wpłynęły na wybór takiej ścieżki zawodowej? I jak pani widzi swoją rolę w lokalnej wspólnocie?

Anna Gałczyńska: Pracą związaną z kulturą ludową zajęłam się przez przypadek. Z zawodu jestem historyczką, choć o specjalności historia kultury. To była moja pasja od lat: poszukiwania przodków, poznawanie życia ludzi z przeszłości. Zawsze jednak interesowałam się kulturą i starałam się uczestniczyć w koncertach, warsztatach. Słuchałam muzyki, także etnicznej, a to pewnie wpłynęło na łatwość, z jaką wtopiłam się w pracę podjętą w Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu. Kilkanaście lat temu, kiedy zaczynałam swoją zawodową ścieżkę oraz współpracę ze środowiskiem folklorystycznym w Kaliskiem, mogłam połączyć zainteresowanie kulturą oraz działania skierowane na jej promowanie. Wtedy dopiero poznałam z bliska ludzi zajmujących się dziedzictwem kultury wiejskiej. Poznanie i zrozumienie środowiska ludowego zajęło mi trochę czasu.

BK: W ramach stypendium Marszałka planuje pani zebranie materiałów o muzykach ludowych podkaliskich wsi. Co miało wpływ na decyzję, by się tym zająć? Czy oddolna potrzeba w środowisku wiejskim, czy świadomość, że konieczne jest archiwizowanie ginących praktyk?

AG: Zbieraniem tych materiałów zajmuję się już jakiś czas. Po latach pracy w kulturze ludowej zauważyłam potrzebę zebrania materiałów o ludziach.

 

fot. M. Hertmann

fot. M. Hertmann

Zajmując się współpracą z zespołami i twórcami ludowymi, wysłuchałam wielu historii, w których przeplatały się elementy regionalnego dziedzictwa, opowieści o muzykantach i śpiewakach z rodziny lub sąsiadach, od których można było zaczerpnąć „takie piękne śpiewki”, słyszane w dzieciństwie podczas rodzinnych spotkań, wspólnych uroczystości itd.

Wsłuchiwałam się w głosy społeczności. Podejmowałam próby zbierania tych historii o ludziach, których zdążył zarejestrować Lisakowski, a których ślad jest zapisany i leży w archiwach. Dzięki pracy nad dwiema płytami „Melodie stamtąd”, wydanymi przez Instytut Sztuki PAN w Warszawie i CKiS w Kaliszu w 2015 i 2017 roku, zebrałam kilka biogramów kaliskich śpiewaków. Wszystko to przez lata uświadomiło mi, jak ważne jest uchwycenie tych historii jeszcze teraz, dopóki w pamięci potomków moich artystów nadal tlą się wspomnienia, a na strychach i w szufladach leżą przykurzone pamiątki po nich.

BK: Jak pani wspomniała, muzyków, których będzie dotyczyła kwerenda, nagrywał etnomuzykolog Jarosław Lisakowski. Tym, którzy tego nie wiedzą, przybliżmy, na czym polega praca etnomuzykologa i tzw. badania terenowe.

AG: Etnomuzykolog zajmuje się badaniem pieśni i muzyki tradycyjnej, ich wykonaniami i kontekstami. Rejestruje i zapisuje utwory muzyczne, a także bada ich strukturę i lokalne cechy. W każdej społeczności wiejskiej istniała kiedyś kultura muzyczna, obecna w obrzędowości, zwyczajach, w zabawach i w życiu codziennym. Ich pozostałości w danym regionie, w konkretnej społeczności lokalnej, w zapisach nutowych czy w rejestracjach muzycznych eksploruje właśnie etnomuzykolog. Najsłynniejszy badacz Oskar Kolberg zapewnił następnym pokoleniom ogromną spuściznę kultury tradycyjnej z różnych regionów obecnej Polski – właśnie dzięki swoim badaniom, transkrypcjom nutowym i opisom zachowanym w rękopisach i wydanym w „Dziełach wszystkich”.

 

 

BK: Co się znalazło na nagraniach Lisakowskiego i jakie znaczenie mają zbiory muzykologa?

AG: Badania Lisakowskiego mają znaczenie fundamentalne dla regionu Kaliskie. Etnomuzykolog podjął się tu badań w latach 50. XX wieku, widząc na tych terenach białą plamę w zakresie zapisów ludowych. Od 1950 roku pracował w Instytucie Sztuki PAN w Poznaniu, gdzie już przed II wojną światową zbierano nagrania wiejskich muzykantów i śpiewaków z Wielkopolski, a zbiory były bardzo bogate. Archiwum Folkloru było w latach powojennych budowane na nowo pod kierunkiem wybitnych badaczy Jadwigi i Mariana Sobieskich. Nagrywano artystów ludowych m.in. w ogólnopolskiej Akcji Zbierania Folkloru. Lisakowski zajmował się badaniem folkloru muzycznego w całej Polsce, a wkrótce trafił do Kalisza, gdzie dzięki pomocy miejscowych działaczy, m.in. Zofii Śliwińskiej, w 1956 roku rozpoczął wstępne poszukiwania artystów ludowych.

 

fot. M. Hertmann

fot. M. Hertmann

Wraz z grupą współpracowników, w tym swojej żony Ireny Lisakowskiej, powrócił w 1959 roku do miejscowości położonych wokół Kalisza, wzdłuż i po obu stronach rzeki Prosny, m.in. do Zagorzyna, Dębniałek, Kościelnej Wsi, Woli Droszewskiej czy Ołoboku. Od kwietnia do listopada 1959 roku ekipa Lisakowskiego nagrała kilkudziesięciu wykonawców, śpiewaczki i śpiewaków wiejskich, muzykantów tworzących jeszcze kapele wiejskie, skrzypków, klarnecistów, basistów i bębnistów. Było to ponad dwa tysiące unikatowych nagrań pieśni i melodii ludowych, opowieści o zwyczajach i obrzędach.

Dokonali rejestracji na taśmach szpulowych dziedzictwa kultury wiejskiej w jej ostatnich żywych porywach. Lisakowski odkrył także zapomniane już instrumenty kaliskie, basy i bębny osznurowane. Zbadał i zapisał wszystkie odkryte egzemplarze i przeprowadził wywiady z ich budowniczymi. Te ludowe instrumenty powstawały w pracowniach wiejskich muzykantów. Zebrane wówczas materiały stanowią trzon archiwum folkloru kaliskiego. Lisakowski na ich podstawie publikował artykuły i popularyzował kulturę muzyczną regionu. Wydał dwa śpiewniki: „Pieśni kaliskie” i „Pieśni ludowe znad Prosny” z zapisem nutowym i tekstami blisko tysiąca pieśni i śpiewek ludowych, które uporządkował według ich funkcji obrzędowej czy zwyczajowej. Poznański badacz współpracował w kolejnych latach z zespołami, które powstały w efekcie prowadzonych badań. Wracał jeszcze w Kaliskie i utrzymywał kontakty z artystami ludowymi. Dzięki swoim poszukiwaniom i badaniom terenowym Jarosław Lisakowski zapisał świadectwa mieszkańców regionu urodzonych jeszcze w XIX wieku, uzupełnił mało znane dziedzictwo kultury wiejskiej.

BK: Ilu z tych twórców albo ich praktykujących potomków jeszcze żyje? Jak wygląda kontynuacja lokalnych tradycji muzycznych w kolejnych generacjach?

AG: Bezpośredni związek między dawnymi wiejskimi artystami, w tym badanymi przeze mnie postaciami, a współczesnymi wykonawcami ludowymi jest niewielki. Członkowie zespołów ludowych w Wielkopolsce Południowej to blisko tysięczna grupa ludzi, wywodzących się z różnych środowisk, ale mieszkających głównie na wsiach. W większości nie mają wśród swoich przodków znanych nam z zapisów muzycznych artystów. Ale jeśli dowiedzą się, czy przypomną sobie, że w rodzinie był świetny śpiewak czy skrzypek, a prababcia haftowała czepce, to chcą dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat. Łączą wtedy swoje hobby ludowe z tradycjami rodzinnymi. Zyskują poczucie przynależności i motywację do dalszych działań w dziedzinie kultury ludowej. Przykładem choćby młody tancerz z podostrowskiego zespołu pieśni i tańca, który odszukał pokrewieństwo ze skrzypkiem i śpiewakiem z Bałdonia Józefem Przybyłem. I sam zapragnął uczyć się gry i wykonywać te melodie na skrzypcach. A w powiecie pleszewskim młody skrzypek gra tematy ludowe wyśpiewywane kiedyś przez swojego pradziadka, znanego w okolicy śpiewaka, nagrywanego przez Jadwigę Sobieską. Z kolei śpiewaczka z zespołu jarocińskiego odkryła, jak ważny dla społeczności lokalnej był jej dziad dudziarz.

W moich badaniach stypendialnych zajęłam się wybranymi dwudziestoma artystami, śpiewaczkami i śpiewakami, muzykami tworzącymi kapele, mieszkającymi kiedyś we wsiach wokół Kalisza: w Pruszkowie, w Dębniałkach, w Wolicy, w Lisie, w Bałdoniu, w Kościelnej Wsi i niżej nad Prosną w Woli Droszewskiej – Józefą Nawrocką czy w Sławinie – Józefą Piaskowską.

 

fot. M. Hertmann

fot. M. Hertmann

Doktor Lisakowski zarejestrował ich śpiewy i muzykę w 1959 roku. Wielu z tych artystów wkrótce umarło, a dzięki nagraniom udało się zachować część kaliskiej spuścizny ludowej wśród ludzi urodzonych jeszcze w XIX wieku, w rozkwicie kultury wiejskiej. Losy tych osób układały się często tragicznie. Żyły przecież w czasie dwóch wojen światowych. Pamiętały zabory i brak państwowości. A jednak uczestniczyły w życiu swojej społeczności, przekazując tradycję w formie oralnej następnym członkom rodziny. Jak Eleonora Bogacz – swoim dzieciom Franciszkowi Bogaczowi i Annie Bukwie. Potomkowie tych nieżyjących już artystów wiejskich często już nie wiedzą, jak ważną rolę dla kultury lokalnej odegrała babcia czy dziadek.

Czasem jednak pobrzmiewa w opowieściach rodzinnych legenda o badaczu poznańskim, który przyjeżdżał do wsi i nagrywał, pisał później listy i przesyłał fotografie. Muzyczne i śpiewacze tradycje Kaliskiego – z terenów powiatów jarocińskiego, kaliskiego, krotoszyńskiego, ostrowskiego, ostrzeszowskiego czy pleszewskiego – powracają pod strzechy właśnie dzięki powiązaniu ich ze społecznością lokalną.

BK: Ważną część pani pracy zajmuje organizacja i prowadzenie warsztatów, seminariów i szkoleń folklorystycznych. Kto uczestniczy w takich wydarzeniach, jaka jest ich recepcja i znaczenie dla rozwoju wspólnoty lokalnej?

AG: Warsztaty folklorystyczne organizuję od kilkunastu lat. Prowadzę także działania popularyzatorskie w zakresie naszego dziedzictwa. Uczestniczą w nich członkowie zespołów śpiewaczych i tanecznych z Kaliskiego. To bardzo duża społeczność pasjonatów i znawców tematu, która tworzy współczesny folklor. W południowej części Wielkopolski działa ponad trzydzieści takich grup ludowych, dzięki którym pieśni miłosne czy ballady śpiewane na polach przy pracy albo w chatach wiejskich są dalej wykonywane, choć w innych warunkach, ale przez potomków dawnych wykonawców. Tańce regionalne czy melodie wygrywane na autentycznych instrumentach ludowych istnieją dalej. Kultura ludowa funkcjonuje w nowej rzeczywistości, popularyzowana i upowszechniana przez następne pokolenia artystów wiejskich, dając poczucie tożsamości i związku z regionem Kaliskie. Spotkania warsztatowe czy seminaria pozwalają uporządkować i poszerzyć wiedzę na temat tej kultury. Dzięki tym działaniom i współpracy z gronem wielkopolskich badaczy i folklorystów udaje się utrzymać wysoki poziom naszej kultury. Warsztaty pozwalają przygotować się m.in. do występów w regionalnym przeglądzie Biesiada Folkloru Ziemi Kaliskiej, do własnych poszukiwań i odkryć, do tworzenia nowych publikacji, a także edukacji osób spoza środowiska folklorystycznego, dzieci czy nauczycieli. Warsztaty z mistrzyniami tradycji przyczyniły się na przykład do przekazania i nauki regionalnego rękodzieła, jak haft nasnuwany czy wyszywanie czepców ludowych, następnym pokoleniom twórczyń ludowych. Wszyscy się wciąż uczymy i dzięki nam kultura tradycyjna i ludowa nie zaginie.

 

 

Anna Gałczyńska – absolwentka historii na UAM, managerka kultury ludowej w Kaliskiem, organizatorka koncertów, warsztatów, seminariów i szkoleń folklorystycznych, od kilkunastu lat pracuje w CKiS w Kaliszu; zajmuje się dziedzictwem kulturowym oraz animacją i organizacją działań kulturalnych. Posiada doświadczenie w badaniach terenowych. Upowszechnia kulturę ludową.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
2
Świetne
Świetne
1
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0