Wieś jak malowana
Opublikowano:
17 października 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Jeszcze przez kilka dni w Muzeum Narodowym Rolnictwa w Szreniawie można oglądać wystawę malarstwa z muzealnych zbiorów.
To jedyna taka okazja, by zobaczyć 55 obrazów ze zbieranej przez ponad pół wieku kolekcji, liczącej około tysiąca skrywanych w magazynach dzieł sztuki, a także by dowiedzieć się, czy to bezcenna kolekcja, czy przypadkowa zbieranina obrazów lepszych i gorszych, które łączy tylko wiejska tematyka.
Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego chwali się swoimi zbiorami artystycznymi głównie na stronie internetowej. A jest tu wszystko: malarstwo, rysunki, grafiki, plakaty, rzeźby i tkanina artystyczna. Już same nazwiska autorów sugerują, że to coś wyjątkowego.
KOLEKCJA
Wymienianie można zacząć od rysunków Wojciecha Gersona i prac słynnych monachijczyków: Józefa Brandta, Juliana Fałata, Józefa Chełmońskiego i Leona Wyczółkowskiego. Są tu obrazy Władysława Jarockiego, Kazimierza Sichulskiego, Fryderyka Pautscha, Alfonsa Karpińskiego, Teodora Axentowicza, Włodzimierza Tetmajera i Stanisława Kamockiego. Błyszczą nazwiska Zofii Stryjeńskiej, Jana Stanisławskiego i Zbigniewa Pronaszki.
Powyższa lista to zapowiedź porządnego, tradycyjnego malarstwa. Polska awangarda artystyczna pozostała poza zainteresowaniami Muzeum.
Z dzisiejszego punktu widzenia zdawać by się mogło, że w kolekcji powinny znajdować się wiejskie pejzaże, sceny rodzajowe z ludowymi obrzędami i oczywiście swojskie zwierzaki wszelkiego rodzaju. Niestety przed przed pół wiekiem, w głębokim PRL–u stosowano inne, ideologiczne kryteria artystyczne. Intensywna walka proletariatu rolnego o socjalizm nie bardzo sprzyjała osiągnięciom artystycznym.
Coś trzeba było zrobić z niemodnymi już socrealistycznymi kiczami ukazującymi rajskie życie kołchoźników, a także komunistycznych działaczy skierowanych przez partię na „odcinek rolny”. Przekazano je więc do Muzeum. Podobnie jak obrazki dawnej wiejskiej nędzy i beznadziei.
Co ciekawe, źródłem pozyskiwania dzieł były też plenery artystyczne organizowane przez wielkopolskie Państwowe Gospodarstwa Rolne. Bo w Wielkopolsce wielkie, socjalistyczne gospodarstwa rolne bywały prawdziwymi mecenasami sztuki, ba, potrafiły nawet restaurować i utrzymywać w świetnym stanie posiadane zabytki. Inaczej niż na terenie Dolnego Śląska i Pomorza, gdzie komunistyczne molochy rolne prowadziły gospodarkę rabunkową.
Przez wiele lat Muzeum w Szreniawie dokonywało też przemyślanych zakupów dzieł sztuki o tematyce wiejskiej. Utrzymywało kontakty z Desą i antykwariatami, głównie w Krakowie, skąd konsekwentnie wyławiało interesujące obrazy. Były dobre chęci, czasami niezłe pieniądze na zakupy, choć jak pokazuje wystawa, z gustem mecenasa było już trochę gorzej.
WYSTAWA
Muzeum w Szreniawie regularnie organizuje wystawy współczesnego malarstwa czy fotografii artystycznej. W pięknych wnętrzach starego spichlerza, udającego formą zamkową wieżę, dzieła sztuki prezentują się świetnie. Ale w eklektycznej różnorodności szreniawskich ekspozycji niewiele było dotychczas miejsca na prezentacje własnych zbiorów artystycznych. Z tym większą ciekawością wybrałem się na trwającą właśnie wystawę czasową malarstwa z muzealnej kolekcji.
Ekspozycja zajęła dużą, wymalowaną na biało, prostokątną salę. Obrazy, zawieszone jeden obok drugiego, wypełniły gęsto wszystkie cztery ściany pomieszczenia. Powieszone wyżej, niżej, pojedynczo lub podwójnie, lepiej lub gorzej oświetlone – dyndają sobie na długich linkach.
W czasach starannie zaprojektowanych wystaw, operujących wyszukanym światłem i efektami scenograficznymi trochę to zaskakujące. Sądziłem, że czasy radosnego „zrób to sam” w polskim muzealnictwie mamy już za sobą, a tu spotkała mnie niespodzianka. Tym dziwniejsza, że wystawie towarzyszy porządny, solidnie opracowany katalog.
Autorka wystawy, na co dzień opiekunka zbiorów artystycznych Muzeum, Hanna Ignatowicz, dokonała subiektywnego wyboru obrazów według klucza tematycznego. Mamy tu więc przykłady malarstwa portretowego ludzi wsi. Te obrazy wyróżniają się w ekspozycji, prezentując cały przekrój konwencji artystycznych. Od zawsze modnych, „ślicznych” krakowianek Wincentego Wodzinowskiego po świetne obrazy Pronaszki, Tetmajera i mało znanego malarza krakowskiego Witolda Rzegocińskiego.
Obraz tego ostatniego, ucznia Akademii Krakowskiej i Paryskiej, to moje odkrycie malarskie na tej wystawie. Jego praca niedużego formatu pokazuje wnętrze wiejskiej chaty. Banalny, zdawałoby się, temat malarz pokazał w zaskakującym ujęciu. Połowę kompozycji po przekątnej zajmuje ciemny portret zamyślonej dziewczynki, a za nią otwiera się widok na zalaną słonecznym światłem izbę. Młoda kobieta z kołyską u boku pracuje w oddali, przy samym oknie, gdzie najjaśniej. Ciepłe światło przeszywa obraz na wskroś, ginąc w melancholijnym spojrzeniu dziecka na pierwszym planie. Można patrzeć i patrzeć…
Oczywiście są na wystawie nostalgiczne pejzaże. Od bukolicznych scen z wiatrakami, bezczelnie kiczowatych widoków z ulami pośród bocianich gniazd i polami pełnymi snopków, po nastrojowe mgły, śniegi i wieczorne ogniska.
Czasem nie działa tu czar wielkich nazwisk. Zachodzące słońce na obrazku Jana Stanisławskiego bardziej przypomina żółtko nieświeżego jaja niż astralne ciało niebieskie.
Są też sceny rodzajowe, obrazy wiejskiej pracy i zabawy. Wiadomo, przed wojną siano zwoziły konne wozy, a po wojnie terkotały na polach wesołe traktory. Wśród tych obrazów znalazł się skromny „Oracz” Alfreda Lenicy i „Odpust na Huculszczyźnie” Fryderyka Pautscha. Wystawa prezentuje wszystko – od infantylnej nieco (również malarsko) sielanki po wyszukane kolorystycznie sceny.
Nie mogło na wystawie zabraknąć polskiej specjalności w sztuce – obrazów animalistycznych. Najbardziej nowoczesnym są „Czerwone kury” Macieja Makarewicza. Wielkie konie Ludwika Maciąga lepiej wypadłyby na znaczkach pocztowych, wyraźnie przegrywają malarski pojedynek ze zwykłą krową z obrazu Kazimierza Lasockiego.
Wystawa jest eklektyczna. Oglądając ją, ma się nieodparte wrażenie, że jest tu wszystkiego po trochu: stylistyczne pomieszanie z poplątaniem, swoisty groch z kapustą.
Może naprawdę taka jest ta kolekcja? A może zamiast kryterium artystycznego autorka wystawy przyjęła kryterium czysto edukacyjne? Żeby dzieci zobaczyły, jak wyglądały snopki i chłopski wóz, a dorośli dostali w prezencie trochę cepelii i historii kolektywizacji w jednej ekspozycji. Prosty pomysł na prezentację malarstwa. Zastanawia mnie tylko, czy nie za prosty.
Trudno nazwać wystawę w szreniawskim Muzeum artystycznym odkryciem, choć są tu intrygujące obrazy. Niedosyt budzi też sam sposób prezentacji. Tak to bywa z wietrzeniem muzealnych magazynów. Ale mimo tych zastrzeżeń warto zobaczyć ten niewielki fragment skrywanej przez lata kolekcji. Pozostając w oczekiwaniu na więcej.
Wystawa czasowa „Poznaj nasze zbiory – wybrane obrazy z kolekcji artystycznej Muzeum w Szreniawie”. Wystawa czynna od: 25 sierpnia do 20 października 2019.
Scenariusz wystawy: Hanna Ignatowicz