Emmy vs COVID-19
Opublikowano:
3 sierpnia 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Rok 2020 faktycznie jest niezwykły dla produkcji telewizyjnych i filmowych. W Stanach Zjednoczonych chyba bardziej niż u nas. Hollywood stoi, podobnie jak stacje naziemne i streamingowe, które wypuszczają to, co do tej pory udało im się wyprodukować. Natomiast wszystkie programy nadawane na żywo – między innymi ultrapopularne „The Late Night Shows” czy kultowy program „Saturday Night Live” – nadawane są z domowego, kwarantannowego zacisza.
Historyczne Grammy
Amerykańska telewizja żyje też nagrodami, które – w często bardzo dyskusyjny sposób – wyróżniają najlepsze seriale, filmy i programy. Ostatnio odbyły się nominacje do 72. nagród Emmy. Hiperoptymistyczna Leslie Jones (niegdyś związana ze wspominanym „SNL-em”) wraz z aktorkami Laverne Cox i Tatianą Maslany oraz aktorem Joshem Gadem wyjawili, jakie telewizyjne produkcje odznaczyły się najbardziej.
Warto dodać, że tylko Jones znajdowała się w studio. Pozostali prezenterzy łączyli się przez FaceTime. Natomiast sama gala rozdania nagród Emmy, którą 20 września poprowadzi Jimmy Kimmel, zostanie przeprowadzona… na Zoomie!
Zawsze w przypadku nominacji wybuchają dyskusje na temat aktorów, aktorek i seriali pominiętych na rzecz innych, być może gorszych produkcji. I faktycznie również w tym roku można byłoby pokusić się o taką listę (chociażby Bob Odenkirk i Rhea Seehorn z „Better Call Saul” na pewno by się na niej znaleźli), ale postaram się nie narzekać. Poniżej przybliżę wam niektóre i niektórych z nominowanych w głównych kategoriach. Podpowiem, na co zwrócić uwagę. Bo jakkolwiek by na to patrzeć, czy zgadzamy się z nominacjami, czy nie, tegoroczne Emmy są historyczne.
Wśród wyróżnionych seriali dramatycznych obyło się bez większych niespodzianek. No, może oprócz „The Mandalorian” (łącznie 15 nominacji), czyli serialu osadzonego w świecie Star Wars od świeżutkiej platformy Disney Plus.
Kosmiczna produkcja ma bardzo silną konkurencję. O statuetkę walczy między innymi z „The Crown”, „Stranger Things” czy „Zadzwoń do Saula” („Better Call Saul”). Zaskakuje nominacja dla trzeciego sezonu „Obsesji Eve” („Killing Eve”), który zdecydowanie był NAJSŁABSZĄ i OKROPNIE NUDNĄ kontynuacją. Sam najbardziej kibicuję ukochanej „Sukcesji” („Succession”). W minionym roku drugi sezon opowieści o bajecznie bogatej rodzinie Royów zupełnie mnie urzekł.
Postulaty Wojtaszczyka
Mam apel: DAJCIE NAM WRESZCIE „Schitt’s Creek”, który kolejny raz nominowany jest jako najlepszy serial komediowy (to już jego ostatni sezon!), a którego w Polsce nie można legalnie zobaczyć.
Ta hitowa produkcja ma również rewelacyjną konkurencję, np. „Niepewne” („Insecure”, czwarty sezon) czy „Już nie żyjesz” („Dead to Me”, o którego dwóch sezonach już tutaj pisałem).
Dla mnie zdecydowanym hitem jest „Co robimy w ukryciu” („What We Do in the Shadows”), czyli bardzo zabawna opowieść o wampirach mieszkających na Staten Island. Wielka szkoda, że Natasia Demetriou ani żaden z towarzyszących jej aktorów (Kayvan Novak, Matt Berry, Mark Proksch i Harvey Guillen) nie doczekali się nominacji.
Kolejny apel: PRZESTAŃCIE NOMINOWAĆ marne seriale, za którymi stoi Reese Witherspoon. Inaczej nazwać „Małych ognisk” („Little Fires Everywhere”) nie można. Podobnie, jak „The Morning Show”, które co prawda nie jest nominowane, ale aktorzy (Steve Carell, Billy Crudup i Mark Duplass) już tak (no dobra, wyróżnienie dla Jennifer Aniston jest wytłumaczalne).
Ta ekranizacja powieści o tym samym tytule konkuruje z samym złotem wśród seriali limitowanych. Mamy zatem genialne „Mrs. America” i „Niewiarygodne” i dobre „Unorthodox”. I jest jeszcze „Watchmen” (łącznie zdobył aż 26! nominacji), czyli bardzo ekscytująca ekranizacja komiksów Alana Moore’a. Niby jest o superbohaterach, a jednak o rasizmie w Ameryce. Majstersztyk, który pokazał, że seriale o postaciach z nadprzyrodzonymi mocami mogą konkurować z ważnymi produkcjami na temat chociażby drugiej fali feminizmu czy opresji kobiet we współczesnym świecie. Bardzo cieszą również pozostałe nominacje dla obrazu „Watchmen”, między innymi dla królowej Reginy King (aktorka pierwszoplanowa w serialu limitowanym lub filmie) i jej ekranowego partnera, wspaniałego Yahya Abdula-Mateena II (aktor drugoplanowy w serialu limitowanym lub filmie).
Nominacje
Najlepszy aktor w serialu dramatycznym. Dla mnie jest ich dwóch. Jeremy Strong i Brian Cox – ekranowi syn i ojciec we wspomnianej „Sukcesji”. Obaj wzbijają się na wyżyny aktorstwa. Zresztą długo by mówić o tym serialu HBO i jego obsadzie.
Nic dziwnego, że produkcja zgarnęła aż 18 nominacji, też w drugoplanowych aktorskich kategoriach dla Sarah Snook, Matthew Macfadyena, Kierana Culkina i Nicholasa Brauna (Kuzyn Greg!!). Dotychczas to artystki i artyści z „Gry o tron” („Game of Thrones”, również HBO) zbierali taki poklask dla. Po finałowym sezonie przyszedł czas na zmianę.
„Euforia” („Euphoria”) to wyborny serial o nastolatkach w nieschematycznym entourage’u. To nie sweetaśnie przedstawione dojrzewanie w amerykańskiej high school, ale realne zmagania dzieciaków, walka z uzależnieniem, hejtem, buzującymi hormonami i nieheteronormatywnością. Wszystko utrzymane w świeżym, teledyskowym klimacie. Co prawda „Euforia” nie jest nominowana do Emmy, ale ma godną reprezentantkę — Zendayę, która wciela się w główną postać, Rue. Aktorka udowadnia, że z powodzeniem potrafi ponieść serial i nie jest tylko jedną z wielu gwiazdek Disneya. Bardzo jej kibicuję, tym bardziej że w kategorii aktorka pierwszoplanowa w serialu dramatycznym konkuruje z równie świetnymi: Olivią Colman („The Crown”), Laurą Linney („Ozark”), Sandrą Oh i Jodie Comer (obie z „Killing Eve”) i wspominaną Jenny Aniston.
Wiecie, jaki serial jeszcze nie jest nominowany? „Ramy”, czyli komediodramatyczna opowieść o milenialsie muzułmaninie, który próbuje odnaleźć się w świecie religii, imprez, pracy, rodziny, no i w Ameryce, gdzie biali biorą cię głównie za terrorystę. Fantastyczne dwa sezony w Polsce możecie dopiero (lepiej późno niż wcale) zobaczyć na HBO, do czego bardzo, bardzo zachęcam.
Na szczęście Ramy Youssef (grający tytułowego bohatera) zgarnął piękną nominację. Zagrozić może mu m.in. Eugene Levy („Schitt’s Creek” – powtarzam: dajcie dam ten serial!) i Don Cheadle z „Czarnego poniedziałku” („Black Monday”) czy Anthony Anderson z „Czarno to widzę” („Black-ish”).
Które aktorki są najśmieszniejsze według sieci uprawionych do nominowania do nagród Emmy? Zdecydowanie artystyczny powerhouse – Issa Rae („Niepewne”). Tej świetnej i niezwykle zabawnej artystce zagrozić mogą m.in. olśniewająca Catherine O’Hara („Schitt’s Creek”) oraz Christina Applegate i Linda Cardellini (obie z „Dead to Me”).
Z kolei Paul Mescal niespodziewanie wdarł się do grona najlepszych głównych aktorów serialu limitowanego lub filmu. Został doceniony za irlandzkie „Normal People”, w którym wciela się w superseksownego, wewnętrznie rozdartego Connella. Wraz z Jeremy Pope’em („Hollywood”) konkurują z hollywoodzkimi weteranami: Jeremym Ironsem („Watchmen”), Hugh Jackmanem („Zła edukacja”) i Markiem Ruffalo („To wiem na pewno”).
Wspominana Regina King stanie w szranki z Cate Blanchett („Mrs. America”), Shirą Haas („Unorthodox”) i Octavią Spencer („Własnymi rękoma”).
Ach, jest też Kerry Washington, która jest rewelacyjną aktorką, ale nominowanie jej za „Little Fires Everywhere” jest po prostu niesprawiedliwe.
W tym roku nominowano więcej osób czarnoskórych. Niektóre kategorie historycznie zostały zdominowane przez mniejszości. Pięciu z ośmiu nominowanych w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy w serialu komediowym – Mahershala Ali („Ramy”), Andre Braugher („Brooklyn 9-9”), Sterling K. Brown („Wspaniała pani Maisel”), William Jackson Harper („Dobre miejsce”) i Kenan Thompson („Saturday Night Live”) – jest czarnych. Także sieć osób głosujących została poszerzona i stała się bardziej inkluzywna. Dzięki temu możemy trochę rozszerzyć spektrum tego, co dostajemy na małym ekranie. Zachęcam do prześledzenia całości nominacji w internecie, bo mimo pewnej dozy przewidywalności będzie to historyczna gala.