Koniostwory z Grand Prix Marszałka
Opublikowano:
4 listopada 2020
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
"Myślę, że to moje pełne radości malowanie tworzy niewidzialną osłonę, pozwalającą nawet w tak trudnych czasach patrzeć na świat przez różowe okulary." - mówi Grzegorz Skrzypek, artysta, malarz, którego praca została wyróżniona Grand Prix Marszałka Województwa Wielkopolskiego podczas tegorocznej XIX edycji Salonu Wielkopolskiego w Czarnkowie.
Olga Urban: Koniostwory, gravitostwory, kwarantannostwory… Kogo nie wymieniłam?
Grzegorz Skrzypek: Wszystko zaczęło się od jednego, zagubionego i samotnego koniostworka, choć jeszcze wtedy tak się nie nazywał.
Pierwszy jesienny, smutny w tonacji czerni, brązów i czerwieni nieśmiało wyszedł z szafy i bardzo mi się spodobał. To było prawie szesnaście lat temu. Poważny i samotny stał na sztaludze kilka dni, a mnie tak zrobiło się żal samotnika, że postanowiłem zmalować mu towarzysza.
Później już nie było odwrotu, przybywało przyjaciół, równie nieśmiałych, ale mniej samotnych. Pierwsze nazwane koniostwory zamknięte były w małych formatach i odkrywały swój świat w zawężonych tonacjach kolorystycznych, były milczące i w bezruchu pozowały zamknięte w srebrno-złotych ramkach. Z czasem formaty się powiększały, pojawiały się stadka odważnie prezentujące swoje wdzięki.
OU: To główni bohaterowie Pana prac. Jedzą banany, lentilki, świeci im mandarynkowe słońce. Proszę nam o nich więcej opowiedzieć.
GS: Ponieważ jestem niepoprawnym optymistą, z dużym dystansem do samego siebie, pozwoliłem tej gromadzie nabrać kolorów i rozbrykać się troszkę. A ponieważ w malarskim świecie nie obowiązują żadne granice, nie ma grawitacji i perspektywy tykającego czasu, kolorowym koniostworkom i gravitostworkom świeci mandarynkowe słońce, nie brakuje lentilek i zawsze mogą wnieść troszkę radości do naszego życia, wykonując bananowy show.
OU: Te fantastyczne stworzenia rodzą się w pańskiej pracowni, którą nazywa Pan pracownią pełną słońca? Czy zawsze jest ona pełna słońca? Nawet w tym trudnym dla nas wszystkich czasie?
GS: Moja pracownia rzeczywiście jest zawsze pełna słońca. Wszystko tu – moje dzieci, żona, pies, ściany, meble, ubrania – dosłownie przepełnione jest kolorami i bardzo pozytywną energią.
OU: Te prace cieszą odbiorcę, czy proces ich tworzenia jest również radosny?
GS: Myślę, że to moje pełne radości malowanie tworzy niewidzialną osłonę, pozwalającą nam nawet w tak trudnych czasach patrzeć przez różowe okulary na świat. Coś w tym jest.
Często osoby, które mają moje prace piszą, że w pewnym pozytywnym sensie zmieniło się ich życie, patrzenie na świat i że koniostworki przyniosły im szczęście. Super się z tym czuję, naprawdę.
OU: Kiedy pierwszy raz zobaczyłam koniostwory, moje myśli pobiegły od razu w stronę „Rzeźni numer pięć” Kurta Vonneguta i tej baśniowej sceny, w której po cudownym, ogrodzie pełnym gruszek spacerują żyrafy. Chciałam spytać o Pana inspiracje?
GS: Moje inspiracje? Tak się złożyło, że podczas moich studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie trafiłem do pracowni profesora Włodzimierza Kunza, gdzie uzyskałem dyplom z malarstwa sztalugowego.
Profesor był pogodnym, pełnym ciepła i wrażliwości człowiekiem, który zawsze mówił, iż sztuka nie zna granic, a dobry malarz powinien czerpać z tego, co dookoła.
Głęboko wziąłem sobie te słowa do serca i dlatego maluję, wykorzystując doświadczenia innych w tworzeniu własnego malarskiego świata.
OU: Praca pt. „Lentilkowe stado” otrzymała w tym roku Grand Prix Marszałka Województwa Wielkopolskiego podczas XIX edycji Salonu Wielkopolskiego organizowanego przez Miejskie Centrum Kultury w Czarnkowie. Jury było jednogłośne. Czy ta nagroda Pana ucieszyła?
GS: To moje pierwsze Grand Prix. Do tej pory nie wiedziałem jakie to uczucie gdy artysta takie wyróżnienie dostaje.
Teraz tego doświadczam i w chwilach, gdy sobie o tym przypomnę, czuję się tak jak dziecko, któremu w upalny słoneczny dzień ktoś podarował do własnej dyspozycji automat pełen wielosmakowych kremowych lodów.
Jest to dla mnie naprawdę ważne wyróżnienie.
OU: Jakie plany – a właściwie jakie stwory – na przyszłość? W jakie fantastyczne światy nas Pan jeszcze zabierze?
GS: Plany na przyszłość? Piękne jest to, że tak naprawdę kolejny mój obraz jest dla mnie kolejną niespodzianką. W związku z tym człowiek zawsze ma nadzieję i chęć do namalowania następnej i jeszcze następnej pracy.
To, co robię, sprawia mi szaloną radość, bo zawsze mogę odkryć coś nowego – nieodkrytego.
Mam nadzieję, że ta droga nie ma końca i powstaną nowe obrazy pełne kolorystycznych konstelacji, niespotykanych form i treści i – że nikt nie przejdzie obok nich obojętnie.
OU: Znalazłam informację, że koniostwory wspierają WOŚP. Czy w tym roku też możemy się ich spodziewać na aukcji?
GS: Moje prace od lat wspierają WOŚP, „Szlachetną Paczkę”, biorą udział w aukcjach charytatywnych, takich jak aukcja Fundacji Psychoonkologii i Promocji Zdrowia: „Ogród Sztuki Ziarno Nadziei”. Oczywiście i w tym roku koniostworki będą wspierać, występować i pomagać wszędzie tam, gdzie pomoc jest potrzebna.
Grzegorz Skrzypek – urodzony w Sosnowcu. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Dyplom z malarstwa sztalugowego w pracowni profesora Włodzimierza Kunza, aneks z rysunku w pracowni profesora Sławomira Karpowicza. Członek Związku Polskich Artystów Plastyków. Jeden z założycieli i członków grupy malarskiej „MESSAGE”. Nauczyciel rysunku i malarstwa w Zespole Szkół Plastycznych w Dąbrowie Górniczej. Uczestnik wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych. Tworzy malarskie i rysunkowe przedstawienia „KONIOSTWORÓW”. Wierzy, że sztuką można zmienić świat na bardziej pozytywny, szalony i przyjazny.