Dożynkowy wiadukt
Opublikowano:
30 sierpnia 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
35 lat temu, 7 września 1986 roku w Szamotułach odbyły się dożynki centralne z udziałem ówczesnego Przewodniczącego Rady Państwa Pierwszego Sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej generała Wojciecha Jaruzelskiego.
Co ciekawe to jedna z nielicznych uroczystości, gdzie występował on w stroju cywilnym, a nie w mundurze. Towarzyszyli mu m.in. Roman Malinowski – marszałek sejmu, Zbigniew Messner – prezes rady ministrów i Stanisław Zięba – minister rolnictwa oraz przedstawiciele władz województwa poznańskiego – Bronisław Stęplowski wojewoda oraz generał brygady Edward Łukasik – I sekretarz KW PZPR w Poznaniu.
Miłe wspomnienia
Szamotulanie wspominają tamte wydarzenia tym chętniej, że w czasach PRL- u były postrzegane jako wyróżnienie dla miasta. Powstało kilka kronik dokumentujących dożynki i ich oprawę, a przez niemalże dwa miesiące wielkopolskie i ogólnopolskie gazety rozpisywały się o naszym regionie i głównych bohaterach uroczystości.
Jedna z dziennikarek odnotowała w sierpniu 1986 roku:
„Byłam w Szamotułach – w samym mieście i we wsiach ruch ogromny […] na ulicach miasta co i rusz można spotkać wielki spychacz czy walec. Poprawiana jest nawierzchnia niektórych ulic, łatane są ostatnie dziury w jezdni”.
Express Poznański informował, że w mieście wszystko zostało odnowione, a szamotulskie ulice lśnią, zaś tereny zielone wyglądają idealnie. Pisano o staraniach Szamotulan i zaangażowaniu ówczesnego Naczelnika Miasta i Gminy Jerzego Bukowskiego.
Dlaczego w Szamotułach?
W 1986 roku zorganizowanie obchodów centralnych rozważano w Szamotułach, Środzie i Wrześni. Uzasadniając wybór tych pierwszych na miejsce uroczystości dożynkowych podkreślano, że województwo poznańskie przoduje w rolnictwie w kraju, zaś sama gmina Szamotuły ma nie tylko bogate tradycje rolnicze i prężne zakłady z branży rolno-spożywczej (cukrownia i olejarnia), ale i świetne wyniki w produkcji rolnej (żniwa pomyślnie zakończone w trzy tygodnie, wysokie plony).
Wskazywano na pracowitość i aktywność rolników. Nie bez znaczenia były też bogate tradycje miejscowego folkloru, z których Szamotuły były znane i w kraju i za granicą.
Na gospodarza dożynek wybrano Henryka Słowińskiego – rolnika prowadzącego dwudziestohektarowe gospodarstwo we wsi Witoldzin. Starościną została Urszula Szała – wiceprzewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Otorowie, która razem z mężem posiadała 15 ha ziemi.
Jej asystentka Grażyna Maćkowiak również pochodziła z Otorowa, (należała do KGW i wspólnie z mężem prowadziła gospodarstwo). Funkcję starosty powierzono Janowi Kaźmierczakowi – kierownikowi Zakładu Rolnego w kombinacie PGR Gałowo, a jego asystentem został Andrzej Frąckowiak prezes Spółdzielni Produkcyjnej w Baborowie.
Dożynkom towarzyszyła wystawa rolnicza, gdzie zaprezentowano sprzęt rolniczy do uprawy i zbioru zbóż oraz buraków cukrowych i ziemniaków.
Zainteresowanie oglądających skupiało się nie tylko na nowych kombajnach, ciągnikach czy siewnikach, ale i samochodzie „Tarpan” z silnikiem Diesla (auto produkowane w Poznaniu). Ustawiono ponadto osiem namiotów foliowych, w których m.in. pokazano nowe odmiany roślin, pasze oraz warzywa i owoce.
Osobny pawilon „Kuchnia kobiety wiejskiej” przeznaczono na przedstawienie działalności kół gospodyń wiejskich z gminy Szamotuły i województwa poznańskiego.
W kolejnych popularyzowano tematykę rzemiosła, pszczelarstwa i łowiectwa. W innym wyeksponowano dorobek wielkopolskich zakładów rolno-spożywczych – m.in. „Amino”, „Goplana”, „Herbapol”, Browar Poznański, Wytwórnia Wyrobów Tytoniowych i wreszcie szamotulska cukrownia oraz olejarnia.
Akredytację na relacjonowanie imprezy otrzymało stu dziennikarzy z całej Polski.
Wraz z obsługą urządzeń radia i telewizji do miasta zjechała niemalże dwustuosobowa ekipa. Co ciekawe wśród sprawozdawców znaleźli się też przedstawiciele telewizji amerykańskiej.
Wielkie imprezowanie…
Dożynki centralne zazwyczaj organizowano na stadionach. W Szamotułach przy ulicy Sportowej przygotowano około pięć tysięcy miejsc siedzących. Dla przyjezdnych wyznaczono parkingi wokół stadionu oraz rezerwowe przy ulicach Marchlewskiego (obecnie Lipowa), Wojska Polskiego, Staszica, Łąkowej, Młyńskiej.
Uroczystościom dożynkowym zazwyczaj towarzyszył bogaty program artystyczny. Nie inaczej było w Szamotułach.
Główne dwugodzinne widowisko dożynkowe zatytułowane „Z tego gniazda naród nasz stał” rozpoczynali wjeżdżając konno Lech, Czech i Rus. Po pożegnaniu braci zostawał Lech, aby snuć opowieść o dziejach Polski. Kostiumowy spektakl muzyczno-taneczny wyreżyserował Ignacy Wachowiak, a wzięło w nim udział 1200 wykonawców.
Od rana do późnego wieczora odbywały się też koncerty prezentujące folklor z różnych regionów Polski i wystawiane przy ul. Findera (obecnie Kolarska). Imponująco prezentował się barwny korowód wieńców żniwnych, wśród którego wyróżniała się zwłaszcza grupa szamotulska w strojach regionalnych z kunsztownie wykonanym wieńcem.
Główne uroczystości rozpoczęły się na stadionie o godzinie trzynastej.
Po zakończeniu widowiska nastąpiło przekazanie chleba przedstawicielom klasy robotniczej oraz składanie darów i plonów na symbolicznym stole. Po czym głos zabrali minister rolnictwa i generał Jaruzelski. Odśpiewaniem „Międzynarodówki” i „Gdy naród do boju…” zakończono część oficjalną.
i zakupy
Dla szamotulan niemniej atrakcyjne od uroczystości dożynkowych była możliwość zakupu różnych towarów.
Wzdłuż ulicy Sportowej ustawiono 120 stoisk kiermaszowych oferujących artykuły spożywcze, słodycze, kosmetyki, obuwie, upominki, książki itp.
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że była to nie lada okazja do nabycia niezwykle deficytowych produktów. Wielu mieszkańców miasta do dziś z rozrzewnieniem wspomina, co udało im się wtedy kupić. Jedna z osób pamięta, że nabyła wtedy książkę „Kultura Polski średniowiecznej”, ktoś inny mówił: „obkupiliśmy się” mając na myśli ubrania i słodkości.
Ponadto uruchomiono liczne stoiska gastronomiczne.
W sobotę i niedzielę (6 i 7 września) wydłużono też godziny działalności miejscowych sklepów od 9 do 19, restauracji i kawiarni (niektórych nawet do 23.00), oraz punktów usługowych (np. warsztatów samochodowych do godziny 20).
Wiadukt dla pierwszego sekretarza
Jednak tym, co najbardziej doceniali szamotulanie i co zyskali dzięki dożynkom był wiadukt. Problemy komunikacyjne w Szamotułach były w tamtym czasie (podobnie jest dziś) zmorą kierowców.
Najbardziej uciążliwe dla mieszkańców były i są przejazdy przez tory kolejowe, które biegną przez miasto.
W latach osiemdziesiątych w sezonie jesiennym, kiedy obok kursujących, średnio co 20 minut pociągów, dochodziło jeszcze przetaczanie ładunków towarowych dla Cukrowni i Wielkopolskich Zakładów Przemysłu Tłuszczowego, kolejki samochodów przed szlabanem kolejowym wydłużały się do dwóch kilometrów.
Nierozwiązanym problemem komunikacyjnym pozostawało skrzyżowanie magistrali kolejowej Poznań – Krzyż z szosą Szamotuły – Pniewy.
„Tylko fatalny przejazd kolejowy w mieście nie doczeka się przebudowy nawet na taką okazję. Jest on zmorą mieszkańców Szamotuł – przejeżdża tędy wiele pociągów. Obliczono, że przez 17 godzin na dobę zapory są zamknięte! Budowa wiaduktu nad torami przewidziana jest w planach inwestycyjnych, ale na jej realizację trzeba jeszcze poczekać” – to jedna z wielu tego typu informacji z ówczesnej prasy (Gromada Rolnik polski nr 102 z dnia 26 sierpnia 1986)
Skoro jednak do miasta przyjeżdżał wyjątkowy gość – pierwszy człowiek w państwie, nie można było sobie pozwolić na blamaż. Potrzeba było rozwiązania, które usprawniłoby ruch.
Postawiono więc wiadukt na linii Piaskowo – Kępa i ułożono 1400 m asfaltu, włączając go do układu ulic miejskich.
Gazeta Poznańska pisała, że stanął on dzięki Dyrekcji Okręgowej Dróg Publicznych w Poznaniu. Najpierw przygotowano teren, wykonując betonowe podstawy i układając rury do odwodnienia podmokłego terenu. Za montaż, który trwał osiem dni, odpowiadały ekipy z Szamotuł, Środy i Rogoźna, a kierował nimi Wojciech Stelmaszyk.
Już wtedy zastrzegano, że jest to konstrukcja tymczasowa, która w niewielkim stopniu rozwiązuje problemy komunikacyjne Szamotuł. Tymczasem wiadukt służył Szamotulanom kilkanaście lat.
Dziś niedogodności, o których rozpisywano się 35 lat temu, niestety nie straciły na aktualności, a wręcz przeciwnie – wzrosło natężenie ruchu drogowego i brak odpowiednich rozwiązań stał się jeszcze bardziej dotkliwy.