Ptasie rozmowy
Opublikowano:
2 września 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Jak ptasi śpiew może na nas wpływać i jak to świadomie wykorzystać w życiu codziennym oraz różnych metodach terapii – o tym przekonuje współautor wydanej niedawno książki „Ornitologia terapeutyczna” prof. Piotr Tryjanowski.
Barbara Kowalewska: Co było inspiracją do napisania „Ornitologii terapeutycznej”? Czy były ku temu jakieś przesłanki historyczne?
Piotr Tryjanowski: W zasadzie myśl, że obserwacje ptaków wpływają na psychikę, tkwiła we mnie od dawna. Na początku to były takie bardziej socjologiczne, emocjonalne wycieczki, o czym pisałem w książce „Rozum z ptakami odlatuje”. W międzyczasie zupełnie przypadkiem (choć podobno nie ma przypadków, a są tylko znaki) poznałem dr. Sławomira Murawca i zaczęliśmy rozmowy o bardziej poważnym, medycznym charakterze.
Dr Murawiec zauważył podobieństwa pomiędzy obserwacjami ptaków a pracą lekarza psychiatry (dokładność obserwacji, interpretacja uzyskiwanych informacji, wyciąganie wniosków). Zaczęliśmy sobie podsyłać artykuły naukowe, sporo dyskutować, a wątek historyczny, o którym Pani wspomina, znaleźliśmy dopiero podczas tzw. researchu nad tematyką książki.
Wiedzieliśmy, że obserwacje ptaków cieszą oko i ucho, podejrzewaliśmy, że działają terapeutycznie, a potem zaczęliśmy poszukiwać twardych, naukowych dowodów, których efektem jest właśnie „Ornitologia terapeutyczna”.
BK: Kojący wpływ ptaków wykorzystywano już w Wielkiej Brytanii w czasie wojny. W jaki sposób?
PT: Oczywiście zawsze należy mieć świadomość wojennej propagandy, chociaż bardzo skutecznej i „przyrodniczej” (śmiech). Puszczanie głosów ptaków w stacji radiowej BBC miało podtrzymywać w żołnierzach tęsknotę za Anglią. Po latach przyznawali oni jednak, że to właśnie ptaki napełniały ich chęcią życia.
Warto tu zaznaczyć, że właśnie w Wielkiej Brytanii są żywe dwie tradycje: tęsknota za wiejskim krajobrazem oraz powszechna znajomość ptaków i birdwatching. Ma on wręcz charakter narodowego hobby.
BK: W jakim sensie ptaki mogą mieć na nas leczniczy wpływ? Czy daje się to udokumentować?
PT: Przede wszystkim wpływają na zdrowie psychiczne, samopoczucie, ośrodki pamięci. Ale – przez to, że najczęściej ptaki jednak obserwuje się podczas spacerów czy wyjazdów terenowych, to dzięki temu zauważalny jest wpływ na układ krążenia, kości i stawy, wydolność płuc, a nawet układ immunologiczny. Ktoś pewnie zapyta, czy nie wystarczą same spacery, po co w to wszystko mieszać ptaki? To odpowiadam: bo są ładne i stanowią dodatkowe, często najważniejsze, źródło motywacji do poruszania się.
Dowodów jest całkiem sporo. Od bardzo prostych ankiet, zapisków stanu emocjonalnego po spacerach, poprzez analizy hormonów we krwi i w ślinie, aż właśnie po te najnowsze zdobywane przy pomocy rezonansu magnetycznego i innych zaawansowanych badań mózgu. To jest zresztą niesamowite, jak ta dziedzina się dynamicznie rozwija.
Nie wiem, czy można nas nazwać światowymi prekursorami, bo przecież książka została opublikowana w języku polskim, ale zdecydowanie znaleźliśmy się na początku nowego globalnego trendu.
BK: W jakich obszarach życia / medycyny wyniki waszych badań są lub mogą być stosowane?
PT: Najszerzej oczywiście w psychiatrii i medycynie prewencyjnej. Ale po wyniki badań ornitologiczno-terapeutycznych sięga także gerontologia, gdzie z powodzeniem wykorzystuje się spacery ornitologiczne i rozmowy o ptakach jako sposób aktywacji seniorów.
Zapamiętywanie ptaków, ich nazw, głosów, czy sama zdolność wykrywania ich w przestrzeni to świetny trening pamięci i sprawdzian wrażliwości słuchowej.
We wspomnianej psychiatrii obserwacje ornitologiczne wykorzystuje się w programach wspomagania leczenia depresji, wspomina się już o tym, że i w chorobie Alzheimera mogą się przydać. Poznawanie ptasich cech diagnostycznych, przydatne choćby w rozpoznawaniu bardzo podobnych gatunków, potem jest bardzo pomocne w rozpoznawaniu różnych syndromów chorobowych, np. subtelnych przebarwień skóry wykorzystywanych w onkologii.
Jeśli już jesteśmy przy trudniejszych, wymagających hospitalizacji przypadkach, to warto zwrócić uwagę na położenie szpitali, zwłaszcza psychiatrycznych. Tradycyjnie lokowano je na peryferiach miast, wśród wspaniałych kompleksów zielonych. Nawet bez dostępnej naówczas wiedzy odczuwano kojący wpływ kontaktu z dziką przyrodą na pacjentów, lekarzy i personel medyczny.
BK: Książka ma dwóch autorów, to wynik badań interdyscyplinarnych?
PT: W zasadzie o wyłącznie naszych badaniach w książce jest mało informacji. Chcieliśmy, i mam nadzieję, że nam to się udało, spojrzeć na sprawę szerzej. Podjęliśmy próbę dotarcia do wszystkiego, co dotychczas na ten temat na świecie napisano. Zatem, jest to podejście interdyscyplinarne nie za sprawą dwóch autorów – dr Murawiec to lekarz psychiatra i ja – biolog – ornitolog, ale dlatego, że sięgamy po prace z medycyny, biologii, psychologii, filozofii, a nawet muzykologii!
BK: Jak się bada związek między słuchaniem śpiewu ptaków a dobrym samopoczuciem?
PT: Na kilka sposobów. Obserwując ludzi podczas spacerów, zadając pytania w ankietach, ale też patrząc na wybory konsumenckie, np. na wybór płyt z muzyką relaksacyjną czy nawet ceny nieruchomości. Można też – jak ostatnio zrobili badacze niemieccy – posłużyć się metodą połączenia danych ekonomicznych i tych dotyczących różnorodności ptasich dźwięków. Ptasie muzykowanie cieszy bardziej niż podwyżka wypłaty.
BK: Jak rozpoznawać głosy ptaków? Czy rzeczywiście ortolan (inni twierdzą, że trznadel) był inspiracją dla Beethovena? Czy to tylko skojarzenia?
PT: Skojarzenia są fantastyczne! Rzeczywiście ułatwiają diagnostykę i zapamiętywanie. Starzy mistrzowie, jak prof. Jan Sokołowski, prawie każdy głos potrafili oddać za pomocą porównań i skojarzeń. Ślady tego widzimy i u Tuwima w Ptasim radio. Najlepiej uczyć się od innych i samemu przyglądając się „śpiewakowi”.
Dziś w tym pomogą specjalne aplikacje na smartfona, choć sam wolę metody tradycyjne. Czasami bywa trudno, zresztą zapominanie ptasich głosów wykorzystuje się w badaniach nad pamięcią. Pocieszające jest, że wielu profesjonalnych ornitologów co roku, na początku wiosny musi przypominać sobie znane wcześniej głosy.
BK: W „Ornitologii terapeutycznej” pojawia się termin „zespół deficytu natury”. Cierpimy na to dzisiaj?
PT: Sporo osób zdecydowanie tak. No bo cóż pomyśleć o kimś co niemal wszystkie życiowe funkcje sprowadza do przebywania w sieci i korzystania z komputera?
To oderwanie od natury ma jednak spore konsekwencje, zwłaszcza dla zdrowia psychicznego jednostek. Nieznajomość praw natury prowadzi albo do kompletnej ignorancji, albo do skrajnego simplicyzmu – chęci rozwiązywania wszelkich problemów związanych z przyrodą i jej ochroną na zasadzie „czarne – białe” i koniec zmienności. Martwi mnie, że często tych niuansów nie dostrzegają osoby określające się mianem „ekologów”, a które ewidentnie mają zespół deficytu natury. Prawdziwej natury, a nie wyobrażeń o niej.
BK: Trzeci rozdział książki przynosi zaskoczenie. Mówicie tam o ojcach pustyni, o szpitalu na peryferiach (ale innym, niż ten serialowy), o smutku i radości tropików, o ptasich snach, o krukowatych w kontekście depresji i o Hitchcocku. Biologia i humanistyka są blisko?
PT: Bardzo blisko. Przecież spotykają się jednym umyśle, czy to badacza, czy lekarza, czy pacjenta. Kultury, nauki, sztuki, a nawet religii nie da się od siebie oddzielić. To są wzajemnie przenikające się sfery. Osobiście bardzo lubię te wszelkie odwołania kulturowe, a całkiem sporo prac naukowych – zwłaszcza tych najnowszych – pokazuje, że bez odwołania do kultury nie będzie ani zrozumienia nauki, ani ochrony przyrody.
BK: W waszej publikacji dokonujecie nowego „lotu nad kukułczym gniazdem”. Co widać „z lotu ptaka”, jeśli chodzi o związki ludzkiej psychiki i kultury?
PT: Że związki są często bardzo nieoczywiste, a nawet błędne. Ale to wcale nie jest źle, bo wtedy można coś spróbować wyjaśnić. Choćby to, że kukułka nie buduje własnego gniazda, bo jest pasożytem gniazdowym, czyli podrzuca jaja do gniazd innych gatunków. Związki ptaków z kulturą są niezwykłe, bardzo dawne i silne. Przecież ptaki pojawiały się już jako znaki herbowe i totemiczne, bohaterowie podań, legend, westchnień. Odwoływano się do nich w malarstwie, muzyce, poezji i prozie.
BK: Czego możemy się nauczyć od ojców pustyni?
PT: Spokoju ducha i nieprzywiązywania się specjalnie do trosk materialnych. To oczywiście wymaga przemyślenia własnego życia i pewnie nie dla każdego wybór pustyni jest dostępny. Jednak chwilowy kontakt z piaskiem pustyni, sen w ciszy pod gwiazdami bardzo pomaga na bolączki codzienności. Doświadczyłem tego i bardzo polecam!
BK: Co ptaki mają wspólnego z depresją?
PT: Niektóre ptaki mogą wywoływać depresyjne skojarzenia, a depresję nazywa się czasami damą w czerni, więc krukowate od razu wpisują się ten schemat. Zresztą dość ciekawy, bo właśnie krukowate i papugi to ptaki najbardziej inteligentne, długo żyjące i opisywano u nich syndromy depresyjne.
Próba powiązania obserwacji ptaków ze wspomaganiem leczenia depresji to ostatnio silnie rozwijany wątek badań, o czym szeroko piszemy w książce. W różnych podejściach terapeutycznych do leczenia depresji można znaleźć miejsce dla obserwacji ptaków. Regularne wstawanie, zmiana grupy społecznej i rówieśniczej, podbudowanie własnej wartości związanej z zobaczeniem nowego gatunku. Pomoc w przewartościowaniu podejścia do życia.
BK: Hitchcock jest dzisiaj nadal obecny?
PT: U wielu osób tak i nie można tego bagatelizować. O ile u zdecydowanej większości osób zalecany kontakt z ptakami ma pozytywny efekt terapeutyczny, to są wyjątki. To osoby panicznie bojące się ptaków, a lęk ten nazywamy awifobią (albo ornitofobią). Może wystąpić u tych, którzy w dzieciństwie doświadczyli sporej nieprzyjemności z ich strony.
BK: Łabędzi śpiew jest „łabędzim śpiewem”?
PT: Jeśli miałbym odpowiedzieć przekornie, to mam nadzieję, że jeszcze nie. Wręcz przeciwnie – nasza książka to raczej preludium i stymulacja do dalszych badań i refleksji. W żadnym przypadku to nie zakończona pieśń. Pewnie też to nie czarny łabędź, czyli rzecz zupełnie zaskakująca, bo trochę już było wiadomo o tym, że należy połączyć ptaki ze zdrowiem.
Interpretacje pozostawiam już każdemu z osobna i rzecz jasna zachęcam nie tylko do lektury, ale i podzielenia się z autorami własnymi spostrzeżeniami i uwagami. Na pewno nie pozostaną bez odpowiedzi.
Piotr Tryjanowski – prof. dr hab., kierownik Katedry Zoologii, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu. Od dziecka zainteresowany ptakami i ludźmi. Badając różne problemy stara się zrozumieć ich złożoność i wzajemne powiązania. Miłośnik koncepcji One Health łączącej podejście medyczne z weterynaryjnym i środowiskowym. Autor wielu publikacji – artykułów i książek – naukowych. Należy do grona najczęściej cytowanych polskich naukowców. Lubi wędrówki z lornetką, tradycyjne pasterstwo i wina środkowej Europy.