Opera w stodole
Opublikowano:
4 listopada 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Wydarzenia kulturalne można organizować wszędzie. Ewa Biały - z wykształcenia flecistka, animatorka i propagatorka muzyki, założycielka Ogólnopolskiego Stowarzyszenia "Z muzyką do ludzi" - wpadła na szalony pomysł wystawienia opery w stodole.
„To nasz najlepszy pomysł – mówi Ewa Biały – ideą jest łączenie najwyższych wartości artystycznych z aktywowaniem lokalnych środowisk. W naszych przedstawieniach oprócz profesjonalnych artystów, występują mieszkańcy gminy Książ i powiatu śremskiego. Od 2017 roku spotykamy się na parę dni w Ceglarni w Jarosławkach i robimy operę. Graliśmy już 'Pimpinone’ Telemanna, 'Eneasza i Dydonę’ Purcella, 'Halkę’ Moniuszki i polską anonimową krotochwilę 'Heca, czyli polowanie na zająca'”
Damy i Huzary
W tym roku przyszła pora na „Damy i Huzary” Łucjana Kamieńskiego na podstawie komedii Aleksandra Fredry.
O ile „Damy i Huzary” Fredry doczekały się wielu inscenizacji, z których nie wypada nie wspomnieć bodaj najlepszej, w reżyserii Olgi Lipińskiej z gwiazdorską obsadą, o tyle postać Łucjana Kamieńskiego jest nadal właściwie nieznana.
To postać tajemnicza i niezwykła. Profesor Uniwersytetu w Berlinie z ukończonymi kilkoma fakultetami. Tłumacz pieśni polskich robotników na język niemiecki. Zniszczony przez czasy w których tworzył. Większość jego dzieł zaginęła.
Przywracanie pamięci o Kamieńskim rozpoczęła Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu, dzięki której odnaleziona został partytura „Dam i Huzarów”.
I to właśnie odnaleziona partytura stała się pretekstem do kolejnego artystycznego wydarzenia organizowanego przez Ewę Biały. W tym roku wpadła ona na pomysł zaproszenia do udziału w przedsięwzięciu Amatorskiej Kompanii Teatralnej – działającego od 20 lat w Śremie amatorskiego teatru, tworzonego przez grupę przyjaciół, miłośników teatru.
Pomysł oryginalny chociaż nieco karkołomny. Bo jak połączyć nagrane wcześniej arie operowe z komedią Fredry. Jak ustawić grę aktorów? Co wybrać? Jak z tego wszystkiego stworzyć spójną i zrozumiałą dla widzów całość?
A jednak się udało. Pasja aktorów – amatorów, przemyślane zabiegi reżyserki Małgorzaty Bukowy z Amatorskiej Kompanii Teatralnej, scenograficzne pomysły Tomasza Buchwalda połączone z mistrzowsko zaśpiewanymi przez profesjonalistów ariami, nagranymi w gościnnym dworze Gogolewo – wszystko to złożyło się na to niezwykłe wydarzenie.
I tak, 20 października 2021 roku, odbyło się kolejne przedsięwzięcie z cyklu „Opera w Jarosławkach”, realizowanego przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie „Z muzyką do ludzi” wspólnie z Centrum Kultury Książ Wielkopolski.
Scena w Ceglarni
W przepięknej Ceglarni w Jarosławkach centralnie umieszczono scenę, na której aktorzy z Amatorskiej Kompanii Teatralnej przedstawili kilka scen komedii, łączących się z nagranymi i wyświetlanymi na dwóch ścianach projekcjami arii, zaśpiewanych po mistrzowsku przez Katarzynę Hołysz, Annę Budzyńską, Tomasza Ogórkiewicza i Tomasza Raczkiewicza. Partie fortepianowe opracował i zagrał Jan Barański.
Akcja opery rozgrywa się w wiejskim domu Majora, pomiędzy kampaniami 1809 i 1812 roku, w którym gospodarz gości pułkowych kolegów. Domowy spokój zostaje zakłócony nagłą wizytą jego sióstr, z których „jedna starsza i grubsza od drugiej” i ich służących, Józi, Zuzi i Fruzi, z całym mnóstwem bagaży, koszyków z ulubionymi zwierzątkami i klatek z ptakami.
Celem wizyty jest podjęta przez jedną z sióstr próba wyswatania 18-letniej córki Zofii, podstarzałemu, ale majętnemu bratu.
Historia kończy się jednak małżeństwem Zofii z młodym Porucznikiem, któremu Major zapisuje majątek.
Skrzący się dowcipem tekst Fredry świetnie odegrali aktorzy z AKT, a tercet rozhisteryzowanych sióstr majora w które wcieliły się Bernadeta Kasztelan–Świetlik, Elżbieta Piasecka i Beata Sarnowska–Czajka rozbawił widzów do łez. Zresztą reszta aktorów również.
Przezabawny był również, nieco zdezorientowany kobiecą nawałnicą, która wdarła się w spokojny i uporządkowany męski świat, Major – zagrany brawurowo przez Bogdana Włodarczaka.
To był kolejny magiczny wieczór w Ceglarni. Przybyli goście, przed rozpoczęciem teatralno-operowego spektaklu, mogli uczestniczyć w spotkaniu z jego pomysłodawcami i artystami uczestniczącymi w przedsięwzięciu.
Mariola Kaźmierczak – dyrektorka Centrum Kultury Książ i Ewa Biały – autorka pomysłu, opowiedziały gościom o historii projektu, o perypetiach podczas przygotowań do spektakli, o upartym zającu, który długo zastanawiał się, zanim zagrał czterosekundową rolę w „Hecy, czyli polowaniu na zająca”. O tym jak przewożono dymiący, suchy lód potrzebny do „Dydony i Eneasza’. I o tym jak w nocy powstała papierowa suknia głównej bohaterki „Pimpinone”.
Podczas uchylania kulis produkcji i reżyserii wyszło też na jaw, że sopranistka Anna Budzyńska jest prapraprawnuczką Aleksandra Fredry.