Pamięć o Żydach z Szamotuł
Opublikowano:
5 listopada 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
"Żydzi szamotulscy budowali to miasto, żyli tym miastem, pracowali dla tego miasta i z wyznawcami innych religii współtworzyli dziedzictwo, które dzisiaj posiadamy” – to słowa Alicji Kobus, przewodniczącej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Poznaniu, które wybrzmiały we wtorek 19 października w Szamotułach przy ulicy Zamkowej na cmentarzu żydowskim, gdzie odbyła się uroczystość oznakowania tego miejsca.
Stanął tu kamień z tablicą w kształcie macewy, który ma przypominać o żydowskich mieszkańcach Szamotuł.
Jeśli spojrzymy na historię miasta, przekonamy się, że w przytoczonych słowach Alicji Kobus nie ma przesady. Szamotulscy Żydzi przed 1919 rokiem rzeczywiście napędzali rozwój tego miejsca – wystarczy przywołać choćby przykład Moritza Nathana, który założył olejarnię, Braci Koerpel właścicieli meblarni i młyna, czy Maxa Krügera wydawcy gazety „Samtersche Kreiss Blatt”.
Szamotulscy Żydzi
Najstarsze wzmianki dotyczące obecności Żydów w Szamotułach pochodzą z XV wieku. W zachowanych dokumentach odnajdujemy zapisy, iż w 1402 roku Szymon Żyd z Szamotuł toczył procesy z Mikołajem Pniewskim i Mrokotą z Wróblewa o należne mu kwoty wraz z odsetkami. Półtora wieku później w zachowanej księdze ławniczej z lat 1567-79 wymieniono licznych Żydów zamieszkujących nasze miasto – m.in. starszego gminy Izaaka Mazura, Łazarza Doktora i Esterę Doktorową.
Znajdujemy tam też zapisy o ulicy Żydowskiej i stojącej przy niej synagodze.
W 1634 roku w Szamotułach miał miejsce ogromny pożar, który strawił znaczną cześć miasta. Wtedy też wielu Żydów wyjechało stąd. Ponownie gminę żydowską reaktywowano w 1714 roku. Ówczesny dziedzic miasta Jan Korzbok Łącki, kasztelan kaliski, odnowił stare przywileje, gwarantując Żydom swobodę wyznania.
„Gdy plagi surowe Boga Wszechmogącego przez morowe powietrze, wojny i coroczne prawie pożary, miasteczko Szamotuły w ruinę wprowadziły. Żydom moim szamotulskim w roku 1714, kilkadziesiąt domów, które od pradziadów, dziadów uznane i nabyte mieli, pogorzało. Aby miasteczko do ostatniej nie przyszło ruiny i aby mieszkańcy mieli ulgę w nieszczęściach, stosując się do praw i zwyczajów w innych miastach praktykowanych, takie im wiecznymi czasy nadaję przywileje. Przed bóżnicą swoją przed lat kilkadziesiąt zbudowanej i w domostwach ich własnych, z dawna na ulicach żydowskich stojących, mieszkać bez wszelkiej przeszkody mają. Uroczystości szabasów, świąt, tak w bóżnicy jak i na kirkucie chowanie zmarłych, jako dawno odprawiali tak i teraz wolno im będzie. Bicie bydeł rogatych i handle wszelakie jako to, owiec skupowanie i koni, mięsa wołowego, soli, śledzi, jako i innych towarów wszelkich z miast sprowadzania, pozwala się im prowadzić. Prawo to i w nim opisane warunki dla Żydów szamotulskich przestrzegać obiecuję i dla pewności własną podpisałem ręką.”
Z zapisów tych dowiadujemy się, że głównym źródłem utrzymania Żydów w Szamotułach były: ubój bydła, skup owiec i koni, handel śledziami oraz towarami sprowadzanymi z innych miast. Znalazły się tu też wzmianki o synagodze i cmentarzu.
Przy ulicy Szerokiej
O tym, jak liczna była społeczność żydowska w Szamotułach po 1714 roku mówią dostępne dane statystyczne. Pod koniec XVIII wieku miasto miało 979 mieszkańców, z czego 326 Żydów. W 1843 roku było 2451 mieszkańców, w tym 865 Żydów (927 Polaków i 657 Niemców). Istotne zmiany w strukturze narodowościowej zaszły w drugiej połowie XIX wieku po 1870 roku, kiedy to do miasta napłynęło wielu niemieckich osadników. Odtąd liczba społeczności żydowskiej stale malała. W efekcie pod koniec XIX wieku w 1890 roku Szamotuły zamieszkiwało 4185 osób – w tym 2204 Polaków, 1130 Niemców i 851 Żydów (nieco ponad 20% ogółu).
Szamotulscy Żydzi mieszkali głównie przy ulicy Szerokiej gdzie mieściła się synagoga.
Według Heppnera i Herzberga 16 grudnia 1851 roku budynek spłonął, a wraz z nim 36 zwojów Tory. Jednak dzięki ofiarności członków już dwa lata później 29 grudnia 1853 roku poświęcono nową synagogę. Po nieco ponad dwudziestu latach (1876) została ona gruntownie odnowiona. W 1939 roku Niemcy podpalili ją i rozebrali.
Szamotulanka Helena Kurkiewicz wspominała:
„Na ul. Szerokiej znajdowała się żydowska bożnica. Niemcy bożnicę podpalili. Ojciec chciał zobaczyć, co się stało, bo zauważył dym i blask ognia oraz huk. Mieszkaliśmy tuż obok przy ul. Garncarskiej. Wyszedł z domu. Było już ciemno. Jakiś Niemiec w mundurze, na którego natknął się na ulicy, spytał go co tu robi. Ojciec powiedział, że zobaczył ogień i dym i chciał zorientować się, co się stało. Niemiec kazał mu wracać do siebie, nie wychodzić i zgasić lampę. Powiedział też, że bożnicę podpalili sami Żydzi. W czasie pożaru straż pożarna nie gasiła płonącego obiektu, ale polewała wodą domy przy ul. Garncarskiej, aby ochronić je przed przeniesieniem ognia”.
Przed 1919 rokiem ulicę Szeroką (przemianowaną w 1956 roku na Braci Czeskich) zamieszkiwali między innymi Kiwi Ball handlujący bydłem, krawcy Lipmann Moses i Isidor Berg, kupiec Hermann Hamerschmidt, piekarz Goldbarth Moritz czy rzeźnik Salomon Moddel. Mieszkał tu też rzezak Oscher (osoba odpowiedzialna za ubój rytualny). Na narożniku ulic Garncarskiej i Wronieckiej zaś znajdował się dom będący własnością gminy żydowskiej, w którym było mieszkanie dla rabina. Na ulicy Wronieckiej mieściła się piekarnia prowadzona przez Michaelisa Lewinsohna.
Wiele kamienic na Rynku było własnością rodzin żydowskich – wymienić można rodzinę Hollaenderów: Josepha i Samuela, którzy posiadali kilka posesji (na Rynku i na ulicy Poznańskiej), Nathanów, Posnerów (z nich pochodził rabin i uczony Baruch Akiwa Posner urodzony w 1890 roku), Ballów czy Mamelsdorfów – prowadzili Hotel de Gilde (obecnie siedziba Biblioteki MiG).
Po 1919 roku zdecydowana większość szamotulan pochodzenia żydowskiego opuściła miasto sprzedając swoje nieruchomości i przedsiębiorstwa Polakom. Wielu z nich wyemigrowało do Niemiec oraz Ameryki, część przeniosła się do Polski centralnej.
Zostali nieliczni – np. rodziny Krakauer, Gersmann, Berg, Koerpel. W efekcie w 1939 roku na 9197 mieszkańców przypadała grupa około 100 Żydów.
Po wybuchu II wojny światowej zostali oni wywiezieni z Szamotuł do Generalnej Guberni, a stamtąd do obozów zagłady. W czasie II wojny światowej w mieście powstał obóz Samter-Schloss, w którym wykorzystywano Żydów do pracy przymusowej w dawnym majątku Szamotuły -Zamek.
Po wojnie…
Po wojnie jedynym zachowanym obiektem, który zaświadczał o dawnej obecności Żydów w Szamotułach był dom przedpogrzebowy usytuowany na ulicy Powstańców Wielkopolskich. Cmentarz żydowski, który zniszczyli okupanci zniknął całkowicie z mapy miasta, gdy w latach 50. pobudowano internat Technikum Rolniczego i Szkołę Podstawową nr 3 oraz wytyczono ulicę Zamkową.
Część nagrobków została użyta przez Niemców i w czasach PRL-u jako materiał budowlany – obecnie fragmenty odzyskanych macew znajdują się w niewielkim lapidarium stworzonym na terenie Muzeum Zamek Górków.
Po 1989 roku wydawało się, że przywrócenie pamięci o tym miejscu będzie naturalnym procesem. Muzeum oraz miejscowe szkoły wdrażały programy edukacyjne poruszające tematykę żydowską. W 2015 roku gościliśmy „muzeum na kółkach”, do miasta przyjechał też naczelny rabin Michael Schudrich.
Ponieważ na części cmentarza żydowskiego znajduje się Zespół Szkół nr 2 im. Staszica – jego dyrektor Zygmunt Sługocki był jednym z inicjatorów upamiętnienia tego miejsca. W tych działaniach wspierał go dyrektor Muzeum Zamek Górków Michał Kruszona. Zwieńczeniem tych starań była ceremonia upamiętnienia cmentarza.
W ramach programu „Oznakowanie cmentarzy żydowskich w Rzeczypospolitej Polskiej” realizowanego przez Narodowy Instytut Dziedzictwa ze środków Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu wraz z muzeum Historii Żydów Polskich POLIN zorganizowano uroczystość. Uczestniczyli w niej między innymi dyrektor Zygmunt Stępiński (POLIN), Anna Czerwińska – Walczak zastępca dyrektora NID, Starosta Powiatu Szamotulskiego Beata Hanyżak oraz przedstawiciele Wojewody Wielkopolskiego i Marszałka Województwa Wielkopolskiego, młodzież z Zespołu Szkół nr 2 i Szkoły Podstawowej nr 3.
Modlitwę odmówił rabin Icchak Rapoport. Uczestnicy ceremonii złożyli na oznakowanym kamieniu kamyki na znak pamięci o zmarłych i zapalili znicze.
Mamy nadzieję, że kamień, który stanął na cmentarzu żydowskim, nie pozwoli zapomnieć o szamotulanach wyznania mojżeszowego, którzy przez pięć wieków byli obecni w naszym mieście, żyli tu, pracowali i wzbogacali tę przestrzeń.