Serial o niehetero zawładnął widownią
Opublikowano:
7 stycznia 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Kontrola” nie skupia się na coming outach, homofobii i inności, tylko na codzienności. Reżyserka maluje bohaterki i bohaterów przez pryzmat zakochań i przyjaźni, a także rzeczy błahych.
W Polsce, której rząd nie uważa nieheteronormatywnych za pełnoprawnych obywateli_ki, gdzie nakłania się do nagonki na osoby LGBTQ, pary jednopłciowe nie mają żadnych praw, co popycha tęczowe dzieciaki do samobójstw, odrobina oddechu jest na wagę złota.
Mimo to w rodzimych produkcjach dominuje obraz geja umęczonego homofobią dnia codziennego lub skupionego na sobie hedonisty.
Lesbijki pojawiają się rzadko, jeśli już, to albo jako chłopczyca, trzymająca sztamę z facetami, bezkompromisowa i w za dużych ciuchach, albo jako obiekt męskiego pożądania. Innych orientacji i tożsamości płciowych ze świecą szukać.
Nagła popularność
Pewnie dlatego, kiedy w 2018 roku, na YouTube zadebiutował pierwszy, dwuminutowy odcinek „Kontroli” w reżyserii Nataszy Parzymies, zaczęto mówić o fenomenie. Popularność na skalę światową wiązała się ze sporym zaskoczeniem – produkcja, opowiadająca o byłych kochankach, które spotykają się podczas tytułowej kontroli na lotnisku, powstała jako studencka etiuda na zaliczenie. Zachęcona pozytywnymi głosami reżyserka rozwinęła dwuminutówkę w ośmioodcinkowy sezon, który mówił o romantycznych wzlotach i upadkach Majki (Ewelina Pankowska) i Natalii (Adrianna Chlebicka). Nie miał spektakularnej fabuły – ta pierwsza zdradziła tę drugą i co prawda związek dobiegł końca, lecz coś ciągle dziewczyny do siebie ciągnęło; jednak albo żadna nie odważyła się zrobić kolejnego kroku, albo spotykały się w niewłaściwym momencie, kiedy życie jednej z nich zaczynało w końcu nabierać jakichś kształtów.
W tle młodzieżowa (sic!), tętniąca imprezowym życiem Warszawa, przyjaciele_ółki w hipsterskich ciuszkach oraz sercowe rozkminy i problemy osób ledwie po dwudziestce.
Pierwszy sezon „Kontroli” powstał dzięki uprzejmości fanów_ek i znajomych reżyserki, którzy dorzucili się do hobbistycznego projektu. Mimo że niemal całkowity brak budżetu widać w produkcji (zwłaszcza w porównaniu z drugim sezonem), serial wyróżniał się naturalnymi dialogami, bardzo dobrą obsadą (świetna jest zwłaszcza Adrianna Chlebicka) i bezpretensjonalnym podejściem do tematu (o czym za chwilę). Jak niegdyś Lena Dunham opowiadała w „Dziewczynach” o swoim pokoleniu, tak Parzymies mówiła o swoich równieśniczkach_kach.
Drugi sezon
Opowieść o Majce i Natalii w drugim sezonie nabiera innego koloru. I to dosłownie. Kontynuacja powstała już dla platformy Player.pl, na której można zobaczyć nowe osiem odcinków. Większe pieniądze widać w teledyskowych zdjęciach, wykorzystanej muzyce czy powiększonej obsadzie (w epizodycznych rolach pojawiają się m.in.: Magdalena Boczarska, Adrianna Biedrzyńska, Dorota Segda, Dorota Stalińska czy Cezary Żak).
Jednak najważniejsze, że powiększony budżet nie przesłania tematyki „Kontroli”, a więc romansu dwóch dwudziestoparoletnich dziewczyn w blasku neonów Warszawy.
Natasza Parzymies w jednym z wywiadów podkreśla wartość tego, że serial nie jest już oddolną inicjatywą, tylko stoi za nim większy gracz, dający szansę na powiększenie widzialności osób nieheteronormatywnych. Bo to w dużej mierze o nich jest ta produkcja. Jednak, co rewolucyjne w Polsce, reżyserka nie skupia się na coming outach, homofobii i inności, tylko na codzienności. Maluje swoje bohaterki i swoich bohaterów przez pryzmat zakochań i przyjaźni, a także rzeczy błahych, jak zakupy czy przeholowanie z piwem na imprezie. Niemal każdy, bez względu na orientację, może się w tych historiach odnaleźć.
Reprezentacja
Pojawiają się głosy oburzenia – w kraju, którego drugie imię to homofobia, powinno walczyć się i pokazywać, jak trudno jest żyć LGBT-om. Zgoda. Jednak z drugiej strony reprezentacja ma znaczenie (na plakacie reklamującym widać – niemal – całujące się ze sobą bohaterki – co zresztą podkreśla Parzymies), a nieheteronormatywne dzieciaki mogą zobaczyć, że nie są same.
Co ważne, orientacja nie jest tutaj przezroczysta – nieznajomi myślą, że Majka i Natalia się tylko kumplują, na niefortunnym spotkaniu ta pierwsza przedstawia tę drugą swojemu chłopakowi jako byłą „współlokatorkę”.
Równie istotne jest pojawienie się w drugim sezonie postaci transchłopaka Franka (Anu Czerwiński), do którego rodzice ciągle zwracają się deadname’mem (imieniem zakazanym, nadanym przy urodzeniu). Ten pełnoprawny bohater jest rewolucją w rodzimej produkcji – nie tylko transpłciowa osoba została obdarzona psychologiczną głębią, ale również gra ją osoba trans.
Na zakończenie
„Kontrola” jest przede wszystkim o miłości. To też w dużej mierze bajka, ale które romantyczne seriale takie nie są? Zwłaszcza drugi sezon, potraktowany jako pełnowartościowa produkcja z budżetem, przynosi większą przyjemność z oglądania.
Łatwo się zatopić w banalnej historii, wśród bohaterek_ów, którzy nie są widzom_kom obojętni.
Oczywiście nie oznacza to, że mamy zapomnieć o homofobii i transfobii patroszącej polskie społeczeństwo. Potrzebujemy również tych historii, aby nieustannie przypominać o krzywdzie, która działa się i dzieje mniejszościom. Jednak odrobina lukru w walce o równouprawnienie także jest potrzebna. Niehetero będą mogli odetchnąć, a pozostała część społeczeństwa może wreszcie stwierdzi – oni są tacy jak my.