Ballarin w leszczyńskim ratuszu
Opublikowano:
13 czerwca 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
W naszych miastach nie mieszkamy dla ich wspaniałych obwodnic, rond czy galerii handlowych, tylko dla emocji, inspiracji i pasji, które w nas budzą. Myślę, że jednym z najlepszych sposobów rozbudzania takich emocji jest wspólny zachwyt nad sztuką.
Doskonałą ku temu okazją było niezwykłe wydarzenie, jakie odbyło się w drugiej połowie maja w Lesznie. „Ballariny z rodzinnego domu” to suplement do wystawy zorganizowanej przez Muzeum Okręgowe w Lesznie pt. „Lekcja malarstwa profesora Ballarina”. Jego pomysłodawcą był znany leszczyński antykwariusz Janusz Skrzypczak.
WILHELM BALLARIN
Kim był Wilhelm Ballarin? To urodzony w czeskim Hlučínie malarz pracujący w Lesznie od 1917 r.
Czy był zakochany w Lesznie? Po jego pracach wnioskuję, że miał dla miasta wiele miłości.
Brał też oddech i wskakiwał w inne rejony, np. inspirowane muzyką (portret Fryderyka Chopina został namalowany na zamówienie rodziny Perek i wisiał nad pianinem przy ulicy Łaziebnej w umuzykalnionej rodzinie ojca Janusza Skrzypczaka) czy martwą naturą. Malował także portrety oraz zrealizował cykl poświęcony cyrkowcom. Z pewnością podejmował uniwersalne próby zajmujące artystów w każdej dekadzie czy epoce. O samym artyście i muzealnej wystawie czasowej więcej można zobaczyć tutaj.
WERNISAŻ
Spieszyłem się, idąc na drugie piętro zabytkowego leszczyńskiego ratusza. Nie korzystam z wind, więc przeskakiwałem po dwa schodki.
Na miejscu spotkałem mnóstwo rozradowanych ludzi, podziwiających różnorodną i zaskakującą wystawę.
Obrazy prowokowały do rozmów, wymiany myśli i refleksji. A ja patrzę, chodzę, odczuwam, przystaję, dowiaduję się. Wernisaż odbył się 24 maja, a przez trzy kolejne dni organizator zapraszał na oprowadzanie kuratorskie. Z tej możliwości skorzystało spore grono osób.
ROZMOWA Z JANUSZEM SKRZYPCZAKIEM
Mateusz Gołembka: Skąd pomysł na wystawę?
Janusz Skrzypczak: Pomysł był bardzo prosty. Muzeum Okręgowe w Lesznie zorganizowało wystawę czasową pt. „Lekcja malarstwa profesora Ballarina”. Pomyślałem, że warto, aby obok obrazów ze zbiorów leszczyńskiego muzeum można było obejrzeć także te będące w moim posiadaniu.
Leszczyńskie Muzeum Okręgowe obecnie nie dysponuje wnętrzem, w którym można zaprezentować blisko setkę płócien, więc nie było możliwości pokazania ich w jednym miejscu.
Muzeum zaprezentowało poddane renowacji obrazy. Kustosz wystawy Grażyna Michalak przygotowała katalog, który pozwala zdobyć niesamowitą wiedzę o Wilhelmie Ballarinie. Dodatkowo w tym roku przypada 475. rocznica nadania praw miejskich Lesznu przez Zygmunta Starego. Występując do prezydenta Leszna, poprosiłem o możliwość zaprezentowania zbiorów na drugim piętrze leszczyńskiego ratusza. To sala, gdzie wystawy organizuje Miejskie Biuro Wystaw Artystycznych.
MG: O co chodzi z tym tytułem, ma coś podkreślać?
JS: W moim rodzinnym domu przy ulicy Łaziebnej 20 w Lesznie, od kiedy pamiętam, były obrazy Wilhelma Ballarina. Mój tata w gimnazjum był uczniem profesora i w pamiętniku, który dawniej uczniowie prowadzili, wpisał się Ballarin. Dzięki temu w domu były nie tylko obrazy, ale i wpis. Siostra mojej babci była matką chrzestną dwojga dzieci Ballarina: Bernarda i Aleksandry. Wiele z pokazanych obrazów to takie, które znam od dziecka. Ballarin to chyba pierwszy malarz, o którym usłyszałem.
MG: Ile czasu trwało przygotowanie wystawy i kto brał w tym udział?
JS: Przygotowania trwały około dwóch tygodni. Blisko dwieście razy wchodziłem i schodziłem z drabiny. Sam montaż wystawy rozpoczął się w poniedziałek, a we wtorek mieliśmy już wernisaż. Pomagała mi cała rodzina, a przede wszystkim żona i dzieci. Niezwykle pomocny był także mój przyjaciel i jednocześnie prezes fundacji TRES Wojciech Olejniczak.
MG: Kto odpowiadał za realizację plakatu i kogo na nim widzimy?
JS: To nierozpoznana modelka, którą nazwałem „Tajemnicza Nieznajoma”. To oczywiście jeden z obrazów Ballarina. Autorką plakatu jest moja synowa.
MG: Czy twórczość Ballarina może być inspirująca dla leszczyńskich artystów?
JS: Ballarin z pewnością wywarł duży wpływ na środowisko malarskie ówczesnego Leszna.
Wystarczy wspomnieć, że jego uczniem był m.in. Leon Rozpendowski.
Malarze działający w Lesznie lat 30. najczęściej byli uczniami Ballarina lub się nim inspirowali. Był on dyplomowanym malarzem, co nie było wówczas zbyt powszechne. Na temat samej inspiracji trudno mi się wypowiedzieć, interesuję się sztuką, ale sam nie maluję.
MG: W jaki sposób obrazy znalazły się w pańskiej kolekcji?
JS: Z domu rodzinnego pochodzi bodajże 12 obrazów. Pewnego dnia udało mi się zakupić teczkę 15 nieoprawionych obrazów. Pozostałe zdobyłem na przestrzeni 32 lat, od kiedy prowadzę antykwariat. Przez cały ten czas moje zainteresowanie Ballarinem rosło.
MG: Podczas wernisażu wspomniał pan, że Wilhelm Ballarin malował po obu stronach płótna. Jak pan myśli, wynikało to z fantazji czy z oszczędności?
JS: Mam dwie teorie związane z tą kwestią. Obrazy malowane obustronnie pochodzą głównie z czasów drugiej wojny światowej. Z pewnością nie było wówczas łatwo o materiały malarskie, płótna. A z drugiej strony, był Czechem, ale zamieszkał w Wielkopolsce. Może stał się oszczędny?
MG: Dzięki pańskiemu suplementowi do wystawy zorganizowanej przez muzeum mogliśmy obejrzeć blisko 100 obrazów jednego artysty…
JS: Na wystawie w Muzeum Okręgowym zaprezentowano 38 obrazów, a w ratuszu można ich zobaczyć 49. W zasobach muzeum w rodzinnej miejscowości artysty, czeskim Hlučínie, znajduje się tylko jeden obraz Ballarina. Podczas organizowania wystaw są one wypożyczane. Znajdują się w zbiorach prywatnych mieszkańców miasta i okolic.
Należy pamiętać, że Ballarin zarabiał, sprzedając obrazy, stąd mogą być rozproszone.
Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że obrazy z mojej kolekcji oryginalnie oprawione mogą ukrywać na drugiej stronie inne dzieła. Dlatego trudno podać dokładną liczbę. Niemniej obraz w oryginalnej formie ma większą wartość. Płótna z moich zbiorów zostały po raz pierwszy zaprezentowane jednocześnie. 15 z nich wisi na stałe w moim mieszkaniu, a te nieoprawione znajdują się w magazynie.
MG: Dlaczego wystawa trwała tak krótko?
JS: Wynajmując salę, muszę zapewnić opiekę nad zbiorami. Mając wiele zobowiązań, nie mogłem pozwolić sobie na dłuższy czas.