fot. Grażyna Wyszomirska, spektakl "Halka"

List do A.

„Choć niewątpliwie wielką siłą teatru jest anegdota i opowieść, i mimo że Kawecka jest bohaterką wielu takich historii, to w jej życiorysie imponują mi bardzo «nudne» cechy: konsekwencja i jasno określony cel” – mówi Renata Borowska-Juszczyńska, dyrektorka Teatru Wielkiego w Poznaniu, w rozmowie o koncercie „Antonina Kawecka. W setną rocznicę urodzin”

Sebastian Gabryel: 16 stycznia 2023 roku przypada setna rocznica urodzin Antoniny Kaweckiej. Zapamiętana została jako wielka primadonna Teatru Wielkiego w Poznaniu, jednak z pewnością warto powiedzieć o niej coś więcej – co pani zdaniem przede wszystkim?

Renata Borowska-Juszczyńska*: Temat kobiet w operze ogranicza się zazwyczaj do dwóch utrwalanych stereotypów: śpiewaczki żyjącej poza rzeczywistym czasem oraz bohaterki, która nie waha się postawić na szali swojego życia, aby ocalić ukochanego. Cóż… z perspektywy osoby zarządzającej największą instytucją kultury w Wielkopolsce mogę powiedzieć, że to nienajlepsze wzory do naśladowania.

 

Tymczasem z pomocą przychodzi mi właśnie Antonina Kawecka.

Antonina Kawecka. W setną rocznicę urodzin, fot. materiały prasowe

Choć niewątpliwie wielką siłą teatru jest anegdota i opowieść, i mimo że Kawecka jest bohaterką wielu takich historii, to w jej życiorysie imponują mi bardzo „nudne” cechy: konsekwencja i jasno określony cel. Odeszła ze sceny w blasku, na swoich warunkach, bo chciała być zapamiętana w doskonałej formie wokalnej. Jak to trafnie ujęła, wolała, aby pytali ją: „dlaczego już nie śpiewa” niż „dlaczego jeszcze śpiewa”.

 

SG: Warto podkreślić, że Kawecka niemal przez całą karierę pozostawała wierna właśnie gmachowi pod Pegazem. Co w pani opinii mogło mieć na to największy wpływ?
W końcu miała wszystko, by mogło należeć do niej również wiele innych scen…

RB-J: …ale żyła w czasach, w których paszport nie leżał w szufladzie. Zagraniczne wyjazdy były utrudnione, choć możliwe. Jej talent wokalny, podparty sceniczną charyzmą, był biletem na wiele scen. Serca warszawiaków podbiła oczywiście Toscą, śpiewała Lady Billows w operze Brittena we Wrocławiu, jeździła na tournée z zespołem teatru. Występowała m.in. w Niemczech, Rumunii, Bułgarii, Włoszech, dawnej Czechosłowacji i na Węgrzech.

 

Niewątpliwie jej najbardziej znanym osiągnięciem są występy za oceanem.

Aida fot. Grażyna Wyszomirska

W 1961 roku zaśpiewała Aidę w New York City Opera. Wykonanie zostało bardzo dobrze przyjęte i otrzymała propozycję kolejnych spektakli. W wielu wywiadach podkreślała, że była poznanianką z wyboru. Podobał jej się wielkopolski styl, trzymała ją też specyfika poznańskiej sceny operowej, bo od zawsze był to teatr, który nie bał się wyzwań.

 

SG: „Otwarta, spontaniczna, bezpośrednia – czasami aż do bólu. A przy tym bywa patetyczna i wzniosła, ale też i drwiąca, ironiczna” – napisał o niej Wacław Panek. Czy właśnie to było jej największą siłą – talent, ale i ogromna charyzma?

RB-J: Talent – tak, charyzma – niewątpliwie, ale przede wszystkim codzienna praca. Aby tak chwalona w jej postaciach naturalność była widoczna ze sceny, musiała odbyć wiele prób. W „Carmen” miała opracowany układ choreograficzny, do „Halki” przygotowywała się w Zakopanem, podczas rodzinnego wyjazdu.

 

SG: Tosca była jedną z ukochanych ról Kaweckiej, ale przecież znana była również jako Halka, Aida, Desdemona, Izolda… Jednak zapewne są w jej karierze jeszcze inne role, o których warto pamiętać.

RB-J: A tu pana zaskoczę – Tosca była ukochaną partią wielbicieli Antoniny Kaweckiej, którzy stawiali znak równości między artystką a sceniczną bohaterką. Dla widzów Kawecka była Toscą, a Tosca – Kawecką. Artystka na scenie poznańskiej opery zaśpiewała tę partię przeszło 100 razy. Natomiast ulubioną jej rolą była Marta w „Nizinach” d’Alberta.

 

Kawecka zaśpiewała Martę w latach pięćdziesiątych.

Carmen fot. Grażyna Wyszomirska

Była już po wielkim sukcesie Halki. Z Halką, podobnie jak z Toscą, ją utożsamiano, a jednak wybrała Martę. Drugą ulubioną partią, o której wspominała w wywiadach, była Magda Sorel w „Konsulu” Menottiego – znowu rzadziej prezentowane dzieło i postać stworzona bardzo oszczędnie. Magdę Sorel w jej wykonaniu bardzo chciałabym usłyszeć na żywo.

 

SG: Dla wielu poznańskich melomanów „Tośka” była kimś więcej niż tylko genialną primadonną – była symbolem, prawdziwą artystką. I w tym miejscu pojawia się pytanie – czy nie odnosi pani wrażenia, że wciąż pozostaje trochę niedoceniana? Chwalimy się Komedą, Barańczakiem, istnieją w powszechnej świadomości, tymczasem Kawecka jakby trochę mniej…

RB-J: (śmiech) Hmm… Może to ja powinnam zadać to pytanie? Zapraszam do kantyny znajdującej się w podziemiach teatru, która nazywa się „Tośka” na cześć naszej bohaterki, tam możemy dokończyć naszą rozmowę. Aby do niej dojść, musi pan minąć skwer Antoniny Kaweckiej. „Trochę” dla Tośki robimy, ale nie chcemy oczywiście osiąść na laurach. Opera jest chyba nadal postrzegana jako miejsce, w którym się bywa, ale za którym się nie szaleje. Mam nadzieję, że z moimi współpracownikami robimy wszystko, aby opera stała się miejscem otwartym, gdzie wspaniała historia przeplata się z nowoczesnymi ideami.

 

SG: W dzień urodzin Antoniny Kaweckiej zaplanowany jest koncert poświęcony jej pamięci. Jak duże będzie to wydarzenie i czego możemy się na nim spodziewać?

RB-J: Do koncertu przygotowujemy się już długo i starannie. To najważniejsze wydarzenie tego sezonu artystycznego. Patronat honorowy nad koncertem objął prezydent Andrzej Duda. W Auli Uniwersyteckiej spodziewamy się wielu ważnych gości, nie tylko z Poznania, ale z kraju i za granicy.

 

Otello fot. Grażyna Wyszomirska

Koncert poświęcony naszej primadonnie daje nam możliwość zaproszenia różnorodnej publiczności.

Trwająca obecnie modernizacja sceny sprzyja niestety podziałowi widzów, do Auli Artis chodzą miłośnicy baletu, Aulę UAM odwiedzają melomani preferujący koncertowe wykonania oper. Natomiast dzięki jubileuszowej gali spotkają się ci, którzy Antoninę Kawecką pamiętali i ci, którzy chcą ją poznać, poczuć nie tylko nutkę nostalgii, ale także usłyszeć wiodących solistów naszej sceny: dwie wspaniałe sopranistki Iwonę Sobotkę i Magdalenę Nowacką, Dominika Sutowicza i Goshę Kowalinską, która – mogę już oficjalnie podać tę wiadomość – postanowiła dołączyć do grona artystów Teatru Wielkiego w Poznaniu.

 

SG: Podejrzewam, że koncert to nie będzie jedyny sposób upamiętnienia „Tośki”– czy oprócz nadchodzącego wydarzenia możemy spodziewać się czegoś jeszcze?

RB-J: Zdradzę tylko to, co mogę. Zamierzamy zaprosić naszych widzów do złożenia symbolicznych życzeń jubilatce i podzielenia się z nami wspomnieniami dotyczącymi Antoniny Kaweckiej. Kartkę urodzinową mogą napisać zarówno ci, którzy ją znali, jak i ci, którzy nie mieli okazji poznać tej charyzmatycznej śpiewaczki, ale chcieliby w ten niecodzienny sposób zapisać się w historii tego wydarzenia. Mam nadzieję, że pan też napisze swój list do A.

 

Renata Borowska-Juszczyńska fot. Bartek Barczyk

*Renata Borowska-Juszczyńska – od 2012 roku dyrektorka Teatru Wielkiego im. St. Moniuszki w Poznaniu, a poprzednio zastępca dyrektora ds. artystycznych tej instytucji. Od 2016 roku członek zarządu Stowarzyszenia Opera Europa, zrzeszającego ponad 180 teatrów operowych w Europie. Jako aktywny członek stowarzyszenia doprowadziła m.in. do udziału poznańskiej opery w projekcie Opera Vision i współpracy z najważniejszymi instytucjami w Europie, m.in. La Monnaie, Welsh National Opera czy Operą Narodową w Warszawie. Od 2017 roku jest tutorem w trakcie odbywających się corocznie prestiżowych kursów: Opera Management Course. Założyciel i wieloletni prezes zarządu Fundacji Nuova, która zajmowała się organizacją wydarzeń artystycznych, m.in. Festiwalu Wiosny i Poznań Live Festival. W latach 1997–2003 związana z Towarzystwem Muzycznym im. H. Wieniawskiego w Poznaniu.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
1
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0