fot. materiały prasowe

Nie przeprasza, nie żałuje

W swojej „Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich” Wydawnictwo Poznańskie opublikowało kolejną znakomitą książkę. „Powiedziała, że nie żałuje” to powieść fińskiego pisarza Tommi Kinnunena mająca za tło mało znane kulisy drugiej wojny światowej na północy Europy: sojusz Finlandii z Niemcami, a później zmianę frontu.

Te okoliczności opisane w autorskim wstępie, tworzące kontekst dla właściwej opowieści, dają obraz rzeczywistości, która nie poddaje się łatwym ocenom. Niejednoznacznej i wymykającej się prostym podziałom.

 

Zaangażowanie Finlandii po stronie Trzeciej Rzeszy było spowodowane ustawicznymi próbami ograniczenia suwerenności młodego państwa przez ZSRR. Wojny zimowa i kontynuacyjna wpychały Finów w ramiona wrogów ich wrogów.

Czy w innym przypadku to przymierze doszłoby do skutku? Pytanie nie może być rozstrzygnięte, ale eksponuje wyraźnie kłopot ferowania naprędce ocen, bez poznania okoliczności zdarzeń. To wszystko jednak stanowi tło dla wydarzeń powieściowych. Istotne, bo wpływające na los wszystkich, nie tylko czterech głównych, postaci książki.

Paradoks winy

Od kiedy Swietłana Aleksijewcz opublikowała swój reportaż „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, temat doświadczenia wojny z perspektywy kobiet był podejmowany niejednokrotnie. Ostatnio, znowu w reporterskiej konwencji, podjęła go Olga Wiechnik w książce „Platerówki? Boże broń!”, opisując członkinie kobiecego oddziału im. Emilii Plater.

 

W każdym przypadku takiego wglądu ulega nadwerężeniu nie tylko bohaterski mit wojny, ale jasno też widać, że uprzedmiotowienie kobiet to nie jedynie wojenne gwałty stanowiące część arsenału środków wojennych.

Tommi Kinnunen włącza się w dyskusję na ten temat poprzez formę powieści, by osiągnąć perspektywę uogólnioną, dać ogląd jednego z wymiarów wojennego losu kobiet. W istocie jednak sytuacje, postawy, problemy pojawiające się w tej książce przekraczają ramy wojny i jej skutków.

Irene, tak jak wiele fińskich kobiet, pracowała dla Niemców. Potrzebowali pielęgniarek, kelnerek, pracownic do wszelkich robót, którym mogły sprostać, gdy mężczyźni byli na froncie albo leczyli się z ran. Kiedy wojna dobiegała końca, a Niemcy ewakuowali się, pracownice pozostawiali na miejscu, już niepotrzebne. Czas spędzony na pracy dla wczorajszego sojusznika, a dzisiejszego przegranego, stał się ich piętnem.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

 

Główna bohaterka, której oczami oglądamy świat, podobnie jak wiele innych kobiet związała się z niemieckim żołnierzem. Niektóre zostawały żonami, inne kochankami. Rodziły się z tych związków dzieci. Te włączone przez małżeństwo czy urodzenie dzieci do grona obywatelek Rzeszy odpływały z oddziałami do kraju ich mężczyzn. Pozostałe trafiały do obozów internowania, gdzie traktowano je jak zdrajczynie.

Ten paradoksalny zwrot zastanawia Irene: jak to możliwe, że gdy Niemcy byli sojusznikami Finów bądź Norwegów, to wszyscy – mężczyźni i kobiety – zgodnie z nimi współpracowali, a po ich klęsce tylko kobiety zostały obdarzone mianem kolaborantek? W obozach, w których je umieszczano, były upokarzane, bite. Goląc do łysa, naznaczano je piętnem zdrajczyń. Oczekiwano, że będą się kajać i błagać o wybaczenie.

W drodze

Ten paradoks to punkt wyjścia dla opowieści, która jest w istocie opowieścią drogi. Irene, wraz z kilkoma innymi kobietami, które spotkały się przypadkowo z racji wspólnego losu, wyrusza w kilkusetkilometrową pieszą wędrówkę do domu. Cztery kobiety w różnym wieku, różnego pochodzenia. Odmienne w swoich postawach, przekonaniach i aspiracjach. Łączy je to, że zdecydowały się pracować dla Niemców i są z tego powodu naznaczone. W innych okolicznościach trudno sobie wyobrazić ich spotkanie.

W tym, co jest drogą, w przestrzeni pomiędzy różnymi fazami ich życia, doświadczają możliwości spojrzenia na siebie z dystansu. Nie muszą nikogo obsługiwać, nikomu nadskakiwać, nikomu być posłuszne. Budzący się z zimowego skostnienia krajobraz współgra z pracą pamięci – ona podsuwa obrazy przeszłości i pozwala spojrzeć na nie jak na klatki filmu, które da się montować i zestawiać w różne ciągi zdarzeń.

 

To, co widać przez te refleksy wspomnień, to męska władza, której musiały się podporządkować, której się bały. Przemierzając kraj, przekonują się, że ich ucieczka – a praca dla Niemców tym właśnie była: ucieczką, próbą wyrwania się spod władzy najbliższych mężczyzn – była daremna.

Czeka je los „niemieckich dziwek”, obrzucanych przez tłum kamieniami, lżonych i opluwanych. Wiedzą, że staną się najłatwiejszymi, najbardziej oczywistymi do przerzucenia na nie powszechnego poczucia wstydu i winy obiektami. Katri i Veera szukają sposobu przechytrzenia wszystkich. Chcą żyć – nawet w świecie rządzonym przez mężczyzn, uznając nieuchronność ich władzy, pragnąc jedynie uniknąć cierpienia.

Nie!

Zdanie, które kończy książkę i stanowi jej tytuł: „Powiedziała, że nie żałuje”, jest dobitnym wyrazem wyboru Irene. Manifestem jej niezgody na podporządkowanie się regułom męskiego świata, ich oczekiwaniom. Ona jedna radykalnie zakwestionowała swoją rolę, narzucone sobie powinności. Podważyła oczywistość męskiej władzy. Nie ucieka, ale i nie godzi się na przyjęcie na siebie winy wszystkich. Nie zamierza być ofiarą. Odrzucając cały porządek, uznaje tego konsekwencje – marginalizację, podejrzenia co do swojej równowagi psychicznej. Odmawia przeprosin za coś, czego nie żałuje. Trudno żałować, że wybrało się wolność, nawet trudną.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
3
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0