fot. Dawid Tatarkiewicz, Niewiele brakowało, by woda zaczęła wylewać się z koryta...

Z lornetką i aparatem: Warta i Cybina w Poznaniu

Tym razem pogoda mi dopisała. Marcowy dzień zaczął się co prawda przymrozkiem, ale za to w zasadzie cały dzień świeciło słońce.

Nad Wartą

Około 11:30 zszedłem nad Wartę w okolicy mostu Przemysła I. Poziom wody był dość wysoki i wcale niewiele brakowało, by zaczęła wylewać się z koryta. Zacząłem ostrożnie: od zapytania napotkanych policjantów, czy mogę chodzić po brzegu nie ryzykując otrzymania mandatu. Okazało się, że mogę. Ruszyłem więc w kierunku północnym, idąc wschodnim brzegiem rzeki – tym bez asfaltu.

Po minięciu pierwszych czterech par kaczek krzyżówek, sięgnąłem po lornetkę i przeczesałem teren przed sobą. Naliczyłem z grubsza szesnaście par tych ptaków w polu widzenia.

Mijałem też całkiem sporo wron siwych, które od pewnego czasu zdają się w Poznaniu dominować nad gawronami. Drzewiej bywało raczej odwrotnie. Tym razem spotkałem po drodze jednego, słownie – jednego – gawrona. To już więcej było kawek, ale te pojawiły się dopiero za kolejnym mostem.

 

Jedna wrona zajęta była opróżnianiem skorupy orzecha włoskiego, fot. Dawid Tatarkiewicz

Jedna wrona zajęta była opróżnianiem skorupy orzecha włoskiego, fot. Dawid Tatarkiewicz

Wrony żerowały spokojnie i raczej niespecjalnie się mną przejmowały. Jedna zajęta była opróżnianiem skorupy orzecha włoskiego, inna wyłowiła z wody prawdopodobnie jakieś rozmoczone pieczywo, zanurzając przy tym dziób głęboko w rzece.

Przemieszczałem się raczej powoli, za to systematycznie, mijając przy okazji pierwsze mewy śmieszki. Póki co, dominowała jeszcze wśród nich szata zimowa, osobników z godowo czarniejącymi głowami było jak na lekarstwo: naliczyłem co najmniej dwa takie ptaki (może było ich niewiele więcej) na około pięćdziesiąt mijanych śmieszek. Dokazywały nad wodą, siedząc w trzech grupach i przelatując to tu, to tam, krzycząc przy tym w swoim języku.

 

W pewnym momencie usłyszałem gdzieś od strony niedaleko usytuowanych drzew „chichot” dzięcioła zielonego. Na drugim brzegu kąpała się sroka. Gołębie miejskie gruchały zawzięcie, a już wczoraj usłyszałem pierwszego godowo odzywającego się grzywacza. Z góry natomiast dobiegł do moich uszu znajomy głos przelatującego wzdłuż koryta rzeki, wracającego z „zimowych wakacji” skowronka.

„Nad rzeczką, opodal krzaczka…”

Między mostami Królowej Jadwigi a Świętego Rocha natknąłem się na ornitologiczną „rewelację”. Spotkałem otóż (jak lubił pisać Jerzy Iwaszkiewicz w felietonach dla pewnego czasopisma) kaczkę piżmową. Najwyraźniej czmychnęła komuś z hodowli, gdyż dystansu ucieczki względem ludzi w zasadzie nie wykazywała.

 

'Boję się tylko, czy ta nadmierna ufność względem ludzi nie będzie jej drogo kosztować…, fot. Dawid Tatarkiewicz

'Boję się tylko, czy ta nadmierna ufność względem ludzi nie będzie jej drogo kosztować…, fot. Dawid Tatarkiewicz

Jedynie wówczas, gdy w pobliżu przechodził pies, niespiesznie, z pewną gracją, ale bez zbędnej zwłoki, dreptała w kierunku wody, aby w razie potrzeby jednym susem ewakuować się, unikając ataku.

Można by nawet stwierdzić, że kaczka ta chciała się ze mną zaprzyjaźnić. W każdym razie bardzo chętnie pozowała do zdjęć. Boję się tylko, czy ta nadmierna ufność względem ludzi nie będzie jej drogo kosztować…

Nad Cybiną

Po godzinie trzynastej doszedłem do rozwidlenia Warty, a idąc prawym brzegiem tej rzeki musiałem się z nią na pewien czas pożegnać: teraz wędrowałem wzdłuż Cybiny. Malowniczy to fragment, chwilowo brzeg obfitował tu w zeszłoroczne szuwary, ale już niebawem pojawią się tegoroczne rośliny. Widać tu obecność bobrów – gdzieniegdzie na brzegu wystawały kikuty świeżo ściętych drzewek, przywodząc na myśl świeżo zatemperowane olbrzymie ołówki.

Właściwie, poza śladami bytności bobrów, nie dostrzegłem tu żadnych zwierząt. Za to u wylotu odnogi Cybiny do Jeziora Maltańskiego zaczaił się wędkarz. Kolor tego cieku wodnego nie budził skojarzeń z górskimi potokami, miał nawet niewiele wspólnego z nizinnymi rzekami, które przecież czystością nie grzeszą…

 

„Jeśli coś złowi, chyba tego nie zje?” – pomyślałem o wędkarzu, gdzieś od strony Malty odezwał się godowo drugi dziś dzięcioł zielony.

 

Ciekawe miejsce do życia sobie wybrała kokoszka wodna, chyba lubi Ostrów Tumski i Śródkę, fot. Dawid Tatarkiewicz

Ciekawe miejsce do życia sobie wybrała kokoszka wodna, chyba lubi Ostrów Tumski i Śródkę, fot. Dawid Tatarkiewicz

Między mostem Mieszka I a mostem Biskupa Jordana dostrzegłem kokoszkę wodną. Ciekawe miejsce do życia sobie wybrała, chyba lubi Ostrów Tumski i Śródkę.

W słońcu zrobiło się na tyle ciepło, że pojawiły się owady, w tym, co ciekawe, jakiś gatunek jętki! Obok ważek i widelnic to owady zaliczane do Amphibiotica. Ich łacińska nazwa nie przez przypadek „zahacza” o bardziej znane słowo: amfibia. Przypomnę: to pojazd poruszający się w dwóch środowiskach: wodnym i lądowym. Jak wehikuł Pana Samochodzika z kultowej powieści Zbigniewa Nienackiego. Amphibiotica więc to dwuśrodowiskowe zwierzęta, w przypadku których postaci larwalne przebywają w środowisku wodnym, a dorosłe – w lądowym.

Z miejsca, w którym przed chwilą dostrzegłem kokoszkę, doszedł do moich uszu nowy głos. Spojrzałem tam szybko i zobaczyłem na wodzie dwie korpulentne, ale niewielkie sylwetki. Klasyka: zdążyłem już schować lornetkę. Nie pozostało mi więc nic innego, jak wyjąć ją ponownie. I znowu klasyka: przyłożyłem ją do oczu, ale kuleczek już nie dostrzegłem. Wyparowały, a ściślej: zanurkowały, po czym schowały się gdzieś w szuwarach i tyle je widziałem. Mogę więc tylko domniemać, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że były to perkozki.

Swoje dzisiejsze obserwacje zakończyłem na moście biskupa Jordana, wśród licznych kłódek zostawionych tu przez zakochane pary. I pomyśleć, że przez trzydzieści lat – do 2007 roku – nie istniała przeprawa między Ostrowem a Śródką. A przecież przeprawa ta obecna tu była od czasów średniowiecza, w różnych wariantach inżynieryjno-konstrukcyjnych, stanowiąc jednocześnie najstarszą i długo jedyną drogę z Poznania w kierunku Kalisza czy Warszawy. Na szczęście ptaki mają skrzydła i dla nich te trzydzieści długich lat nie miało aż takiego znaczenia.

 

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
1
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
1
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0