Baju, baju, baju nocą
Opublikowano:
13 kwietnia 2015
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Czas opowieści, to czas magiczny. Toczy się wolniej, w odmiennym rytmie. Pozwala nam się zanurzyć w świecie wyobraźni. „Opowiadanie historii jest spotkaniem, przestrzenią do bycia razem. Ludzie mają głód takiej formy spędzania czasu” – mówi Vampek Król z Grupy Baśnie Właśnie, która zorganizowała sobotnią noc baśni w Zamku.
Za oknami zapadł zmierzch, rozstawione na kamiennym parapecie świeczki rzucały migotliwe światło, a słuchacze, pogrążeni w niezwykłym świecie snutych powoli opowieści, nie zauważali upływu czasu. „Noc 1001 baśni”, która odbyła się już po raz piąty, 11 kwietnia w Holu Kolumnowym CK Zamek, toczyła się własnym rytmem do późnej nocy.
Sobotnie spotkanie zaczęło się o godz. 19.00, w czasie pierwszych godzin bajarze snuli opowieści dla dzieci, potem dla dorosłych. Na początku każdej z czterech części, na które podzielono noc baśni, występował „Baja Band”. Wojciech Tatarynowicz grał na średniowiecznym fińskim jouhikko, który nadawał muzyce tradycyjny, bliski atmosferze bajania charakter.
Idea „Nocy 1001 baśni”, którą organizuje poznańska Grupa Baśnie Właśnie, jest prosta – wszyscy, którzy mają na to ochotę, mogą się podczas niej podzielić swoją ulubioną baśnią.
„Każdy opowiada baśnie! Na początku nie było to tak duże wydarzenie, nie odbywało się w zamku, ale na scenie studenckiej. Zaprosiliśmy ludzi do opowiadania, zgłosili się, opowiedzieli i byli też ci, którzy chcieli słuchać. I tak się zaczęło. Teraz spotykamy się dwa razy w roku, by wspólnie posłuchać i wspólnie opowiadać historie” – tak o początkach „Nocy 1001 baśni” opowiada Martyna Rubinowska z Grupy Baśnie Właśnie.
Czas opowieści, to czas magiczny. Toczy się wolniej, w odmiennym rytmie. Pozwala nam się zanurzyć w świecie wyobraźni – niedopowiedzianym, symbolicznym, z którego wychodzimy inni. To świat, tworzony wspólnie przez opowiadającego i słuchaczy. Odzyskują w nim swoją wartość stare prawdy, a słowa – prawdziwe znaczenie. Spotykają się w nim dobro i zło, prawość i nikczemność, odwaga i strach, głupota i mądrość. To świat, w którym wszystko jest możliwe, w którym możemy przeżyć nasze marzenia i strachy, nasze pragnienia.
Opowieści są czymś więcej niż bajkami na dobranoc. Nadają naszym przeżyciom nowy porządek, pomagają odkryć inny, czasem głęboko ukryty sens.
Zanurzeni w codzienności przesyconej sentymentalnymi banałami, błyskotliwymi paradoksami i prostymi receptami na duchową przemianę możemy w nich odnaleźć na nowo bogactwo znaczeń, jakie niesie ze sobą życie i uniwersalność pewnych wartości.
Grupa Baśnie Właśnie, która organizuje „Noc 1001 baśni”, istnieje od stycznia 2013 r.
„Poszłam kiedyś na szkolenie ze storytellingu (opowiadania historii – przyp. red.) w Teatrze Nowym, prowadzone przez Aleksandra Machalicę. Właściwie chciałam pójść do teatru, ale kiedy spojrzałam na repertuar, pomyślałam: to już widziałam, a tego nie chcę zobaczyć. I wtedy wpadła mi w oko informacja o szkoleniu” – opowiada Rubinowska. „Na szkoleniu spotkałam Szymona Góralczyka. Kiedyś Szymon rzucił, żebyśmy opowiedzieli baśnie w Klubokawiarni „Głośna”. Tak się zaczęło. Nie było w tym żadnego planu, żeby zostać bajarzem, ale opowiadam historie do dzisiaj, ponad dwa lata i sprawia mi to dużą przyjemność” – dodaje.
„Kiedy Szymon zaczął opowiadać historie w Głośnej okazało się, że sporo osób było tym zainteresowanych. Na kolejnym spotkaniu ja też coś opowiedziałem. W pewnym momencie okazało się, że jest stała grupa opowiadających i zawiązaliśmy Baśnie Właśnie” – wspomina Vampek Król.
Obecnie grupę tworzy czterech bajarzy: Martyna Rubinowska, Bartek Woźniak, Marek Haremza i Vampek Król oraz czterech muzyków Baja Band: Julia Rauhut, Anna Kajdasz, Rafał Zgoda i Wojtek Tatarynowicz.
O czym opowiadali w sobotę bajarze? O miłości, która przezwycięża przemijanie, o darze, jakim jest piękno, o mądrości, która pozwala dostrzec w każdym jego talent, o poświęceniu, z jakim warto walczyć o swoje marzenia, o gotowości serca, by kochać… Przewijały się baśnie różnych narodów, a także autorskie opowieści. Każdy z opowiadaczy miał swój sposób na podtrzymanie napięcia – jedni pomysłowo ogrywali niełatwą przestrzeń Holu Kolumnowego, inni odgrywali swoich bohaterów i zdarzenia, jeszcze inni – mistrzowsko posługiwali się głosem. Ktoś użył jako rekwizytu kartki papieru, z której tworzył ilustrujące akcję origami.
„Kiedy poszłam do Teatru Nowego na casting, który poprzedzał szkolenie, opowiedziałam bajkę o Marcinie. Tak naprawdę opowiadałam biografię Martina Luthera Kinga.
Storytelling jest sposobem narracji, który pasuje do wielu historii i może pomóc w opowiedzeniu historii trudnych w taki sposób, że słuchacze chcą słuchać i chcą za nią podążać.
To forma narracji, która porywa. I jak widzimy na nocy baśni, porywa wiele osób!” – dodaje Rubinowska.
Najmłodsi, wygodnie leżący na wielkich pufach, rozłożonych w zamkowym holu, z wypiekami na twarzach słuchali kolejnych opowieści, żywo komentując akcję i chętnie włączając się w opowiadanie. Starsi – reagowali równie spontanicznie. Wśród słuchaczy byli głównie ludzie młodzi, ale też kilkanaście osób w starszym wieku. Opowieści trafiają do każdego – starsze małżeństwo, zaintrygowane, coraz bardziej wychylało się z krzeseł, uśmiechając się przy co celniejszych podsumowaniach bajarzy…
„Opowiadanie historii jest spotkaniem, przestrzenią do bycia razem. Ludzie mają głód takiej formy spędzania czasu” – mówi Vampek Król.
„Co dalej? Niech to będzie otwarte. Chodzi o to, żeby coś się działo, trwało. Tak jak kultura opowieści trwa od zarania ludzkości” – puentuje Rubinowska.
Sobotnia noc baśni była wydarzeniem charytatywnym. Jego współorganizatorem była Fundacja Lokalnego Wsparcia Kultury Aitwar.
Poniżej galeria zdjęć z Nocy 1001 baśni w CK ZAMEK w Poznaniu.
CZYTAJ TAKŻE: Wiara, nadzieja, teatr. Malta Festival Poznań 2018
CZYTAJ TAKŻE: Żar-Ptak: przypomnienie o Ginczance
CZYTAJ TAKŻE: Pochwała chaosu?