Ubój, czyli morderstwo?
Opublikowano:
28 kwietnia 2015
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Na scenie bohaterowie wielokrotnie przeistaczają się w katów i ofiary. Otwierają nową rzeźnię, by zostać w niej zamordowani. Gdy połacie mięsa zwisają z haków, nikt nie wyłącza linii produkcyjnej. Teatr Srebrna Góra pokazał na Scenie Roboczej swój „Folwark”.
Dyskusje na temat masowego mordowania zwierząt coraz częściej pojawiają się w mediach głównego nurtu, także artyści chcą nie tylko wyrazić na ten temat swoje zdanie, ale – może przede wszystkim – zmusić widza, by opowiedział się po jednej ze stron: zabijasz i jesz lub protestujesz. Nie ma miejsca na półśrodki.
„Folwark” wyreżyserowała Katarzyna Donner. Spektakl mówi o człowieku jako o egoiście i ignorancie, który zapomniał o tym, jak bardzo jego życie uzależnione jest od świata przyrody. Głęboko w nas zakorzenione jest przekonanie, że zwierzęta i natura istnieją tylko dla ludzkiej przyjemności – jako surowiec, przedmiot, rozrywka, pokarm. Jednak, jak mówi Katarzyna Donner: „«Folwark» nie daje ludziom recepty, jak mają postępować. Bardziej ma wskazać na istnienie problemu i próbę uwrażliwienia na niego odbiorcę. To od naszej wrażliwości zależy, jaką decyzję podejmiemy”. Ale czy na pewno możemy wyjść z teatru bez wyrzutów sumienia? Reżyserka komentuje: „Zabijanie zwierząt to zawsze zabijanie. Nie ma tutaj miejsca na jego zrozumienie, akceptację. Nie da się zabić w humanitarny sposób, to się wzajemnie wyklucza”.
Spektakl otwiera wykład Elizabeth Costello, tytułowej bohaterki powieści Johna Maxwella Coetzee`go, w którym zabijanie zwierząt na fermach, porównywane jest do mordów w obozach zagłady podczas II wojny światowej. Wyreżyserowane głosy sprzeciwu na tę analogię wypadają blado, a „Folwark” otrzymuje klucz interpretacyjny. Reżyserka tak komentuje inspirację tekstem Coetzee’go: „Używamy tego fragmentu, ponieważ dosłownie pokazuje podobieństwo tych dwóch systemów zabijania. Oba wymyślono bardzo precyzyjnie. O mordowaniu w obozach bardzo często mówi się w kontekście z góry zaplanowanej pracy w fabrykach”. Donner również odnajduje tę zależność, używa ją do opisania katowni na fermach: „Zabijanie to bardzo konkretne czynności, jak w fabryce: jest taśma i jeden śmiercionośny ruch. To bardzo masowy i szybki proces. Działania te wynikają z naszego myślenia o życiu zwierząt, jako mniej ważnym od życia człowieka. Stoi za tym przyzwolenie społeczne i prozaiczna niewiedza”.
Tytuł spektaklu intuicyjnie prowadzi do „Folwarku zwierzęcego”, w którym George Orwell, ostrzegał czytelnika przed wielkimi totalitaryzmami. Czy, idąc tym tropem, możemy określić powszechne zabijanie zwierząt, naszym totalitaryzmem lokalnym, domowym?
Autorka „Folwarku” mówi: „To kwestia pojęć, ale jeśli stawiamy człowieka na równi ze zwierzęciem, to musimy nazwać mordowanie na fermach totalitaryzmem, a jego działania porównywać do tych z II wojny światowej. Proces uśmiercania wygląda dokładnie tak samo”.
Donner wie, że temat jest trudny i budzi kontrowersje, ale zależy jej na uświadomieniu odbiorcy. Dlatego też tak ważna dla reżyserki wydaje się być, podczas przedstawienia, interakcja z publicznością, która na gorąco ma stanąć po jednej ze stron.
Nie ma miejsca na przemyślenie problemu, czego zapewne potrzebowałby nieuświadomiony odbiorca, dla którego bezpośrednie zaprezentowanie uboju zwierząt musi być szokujące. Donner odpowiada: „Szokujące są działania na fermach przemysłowych. Ciężko znaleźć środki artystycznie, nie mówiące wprost o interesującym nas problemie”.
Z pomocą artystce przychodzi zabieg uczłowieczania zwierząt. Gdy na scenie pojawia się, występujący w cyrku/zoo (to nie jest doprecyzowane), pół-zwierz, pół-człowiek, reżyserce udaje się rzecz ciekawa – widz nie tyle broni uczłowieczonego przed katorgą, ile uświadamia sobie, że wytresowane „mizdrzenie się” zwierząt do publiczności jest tak naprawdę nudne. Czy zatem za każdym razem – w cyrku, zoo, sklepie – powinniśmy odnaleźć w sobie „wewnętrznego zwierza”? Autorka konstatuje: „To z góry skazane na niepowodzenie. Zwierzę nie może powiedzieć, co czuje, nie może stać i krzyknąć, że cierpi, że jest szczęśliwe. Ten wachlarz emocji jest tak naprawdę niemy. Człowiek nie jest w stanie utożsamić się z losem zwierząt. Dlatego też w naszym spektaklu, przedstawiając tę identyfikację, jednocześnie wiemy, że jest ona niemożliwa”.
„Nie mogę wymagać od widza, by poczuł przesłanie spektaklu. Chcę jedynie zmusić go do refleksji” – zapewnia reżyserka w trakcie naszej rozmowy. Mam niestety zupełnie inne wrażenie. „Folwark” operuje bardzo prostym, wręcz propagandowym przekazem – jesteś z nami, albo przeciwko nam. Poruszając problem masowego uboju zwierząt i porównując go do Zagłady, umniejszamy wagę śmierci milionów ludzi w czasie II wojny światowej. Co więcej, nie pozostawiając miejsca na odmienne zdanie, na dialog, tworzymy połowicznych ignorantów, którzy poruszają się w zupełnie skrajnych galaktykach. Jednak, po obejrzeniu spektaklu, wydaje mi się, że nie ma innej możliwości, jak wybór jednej ze stron barykady.
Teatr Srebrna Góra, „Folwark”, reż. Katarzyna Donner, Centrum Rezydencji Teatralnej Scena Robocza (ul. Grunwaldzka 55), premiera 24 i 25 kwietnia.
Poniżej zdjęcia ze spektaklu.
CZYTAJ TAKŻE: Nieme kino pełne muzyki
CZYTAJ TAKŻE: Marketingowiec z powołania
CZYTAJ TAKŻE: W co wierzą artyści?