Chciałam spróbować swoich sił i opisać emocje
Opublikowano:
7 maja 2024
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Z Wiktorią Nowak, debiutującą pisarką młodego pokolenia z Gniezna, o pierwszej książce, towarzyszącym jej wydaniu przeżyciom, gatunku, w którym tworzy, związkach literatury z internetem, konstruktywnej krytyce, ulubionych autorkach i dalszych planach rozmawia Kamila Kasprzak-Bartkowiak.
Kamila Kasprzak-Bartkowiak: Jak to jest napisać książkę przed osiemnastką? To swoisty egzamin dojrzałości dla twoich dotychczasowych pomysłów literackich czy pierwszy krok w dorosłość?
Wiktoria Nowak: Napisanie książki przed osiemnastymi urodzinami było moim cichym marzeniem, o którym gdzieś tam sobie skrycie myślałam, ale z początku nikomu o tym nie wspominałam. Dopiero postanowiłam podzielić się swoim nowym zainteresowaniem z moją kuzynką i wtedy poczułam, że pisanie jest dla mnie czymś ważnym.
Postawienie tej ostatniej kropki wywołało u mnie wiele emocji, ale myślę, że nie był to szczególny krok w dorosłość, lecz solidny egzamin dla moich umiejętności literackich. Mimo że pisać zaczęłam jako nieletnia osoba, to teraz będąc już pełnoletnia, czuję, że mój warsztat się rozwija i coraz lepiej wychodzi mi pisemne opowiadanie historii.
K.K.-B.: Twoja powieść „When I met you” to bardzo popularny obecnie gatunek Young Adult. Dlaczego akurat ten nurt i czym on się wyróżnia?
W.N.: Young Adult stało się jednym z najpopularniejszych gatunków literackich ostatnich dwóch lat. Jest to kategoria utworów literatury młodzieżowej, najczęściej kierowanej do osób w wieku 12–18 lat. Porusza tematy doświadczeń, z którymi młodzi ludzie muszą się zmagać na co dzień.
Postanowiłam zagłębić się w ten typ literatury, ponieważ kiedy pisałam ,,When I met you”, sama byłam na etapie dojrzewania i rozmyślań na tematy przyszłościowe.
Lubię czytać YA, więc chciałam spróbować swoich sił i opisać trochę emocje, które sama czułam głęboko w sobie. Chciałam przekazać swoim rówieśnikom, że jeśli zmagają się z jakimiś problemami, to nie są sami, a na świecie istnieją inni, którym udało się pozbyć tego ciężaru.
K.K.-B.: Jak ważna w tym wszystkim była rola internetowej platformy społecznościowej Wattpad, gdzie pisałaś swoją książkę w odcinkach, które mogły komentować czytające ją osoby? To była dodatkowa motywacja do tworzenia?
W.N.: Wattpad to świetna alternatywa dla początkujących twórców, którym marzy się pisanie własnych historii i zdobywanie pierwszych czytelników. Tak właśnie było w moim przypadku, kiedy poczułam, że nadszedł czas, aby wyjść z pisaniem do ludzi. Była to najlepsza z możliwych decyzji i wciąż korzystam z tej platformy.
K.K.-B.: Publikowanie w sieci ma też swoje ciemne strony… Czy wystawiając się na ocenę innych, nie bałaś się pochopnej i niesprawiedliwej krytyki, która mogłaby zniechęcić cię do pisania?
W.N.: Oczywiście, że byłam i nadal jestem świadoma tego, jak działa internet. Decydując się na tak poważny krok, wyczułam w sobie gotowość na wszystko. Krytyka była i zawsze będzie, gdyż nie jest możliwe dopasowanie się do wszystkich. Mnie ona nie odpycha, nie zniechęca do pisania. A konstruktywna krytyka jest bardzo ważna dla mojego rozwoju. Hejt to zupełnie inna sprawa, jego zdecydowania nie popieram, ale sama uważam się za odporną osobę na tego typu kwestie.
K.K.-B.: A kiedy w ogóle zaczęłaś pisać i jak narodził się pomysł na „When I met you”?
W.N.: Zaczęłam pisać w 2020 roku, podczas kwarantanny, ale na poważnie zabrałam się do tego dopiero dwa lata później, gdy zaczęły powstawać pierwsze szkice „When I met you”. Pomysł na tę książkę narodził się w mojej głowie zupełnie niespodziewanie, początkowo w całkiem innej odsłonie. Zależało mi na tym, aby napisać książkę o dwójce młodych ludzi, których poróżniło coś tak dobrze znanego, jak miłość.
Takie uczucia, zwłaszcza w bardzo młodym wieku, są zmienne, niezrozumiałe i często nie jesteśmy w stanie rozróżnić, gdzie przebiega granica między zwykłym młodzieńczym zauroczeniem a silniejszym uczuciem.
Moja historia opowiada o Hope Valtor, która po ciężkich dwóch latach przebywania na terapii wraca do rodzinnego miasta, ciesząc się z ponownego spotkania z bliskimi i znajomymi. Pragnie rozpocząć nowy etap w swoim życiu, jednak na drodze do realizacji planów pojawia się pewien problem… Daniel Parks niegdyś był dla Hope wsparciem, lecz stał się oprawcą, którego spojrzenie przypomina jej o traumatycznych chwilach.
Zbuntowany, wiecznie łamiący zasady chłopak bierze udział w nielegalnych wyścigach samochodowych. Zdaje się, że bijącego od niego chłodu nie da się ocieplić, lecz Hope – pomimo traumy – chce pokazać mu, że jego serce nie jest z kamienia.
Historia zawiera w sobie mój ulubiony motyw, czyli „enemies to lovers”.
K.K.-B.: W relacji po spotkaniu z tobą w Bibliotece Publicznej Miasta Gniezna, możemy między innymi przeczytać, że „pisanie to nie oczekiwanie na zryw weny, ale codzienna praca, konsekwencja, systematyczność i koncentracja na celu”. Czy właśnie tak postrzegasz to zajęcie, bez tej całej romantycznej aury natchnionego artysty?
W.N.: Dla mnie pisanie to nie tylko oczekiwanie na wenę. Fakt, potrzebujemy jej do tworzenia, lecz najważniejsza w tym wszystkim jest konsekwencja i systematyczność pracy. Warto ustalić sobie samemu limit słów, które chce się napisać danego dnia – mogę więcej, ale nigdy nie mniej. Oczywiście jeżeli zupełnie nie będzie tej chęci, nie powinniśmy się zmuszać, bo to też może zadziałać w złą stronę. Myślę, że ta cała aura, tak zwanego natchnionego artysty, schodzi na o wiele dalszy plan.
K.K.-B.: Przejdźmy do etapu wydania książki, który w dzisiejszych czasach twórczego nadmiaru bywa trudniejszy niż samo jej napisanie. Do ilu i jakich wydawnictw wysłałaś swoje dzieło, jak długo czekałaś na odpowiedź i co jeszcze musiałaś zrobić, żeby doszło do druku?
W.N.: Wydawanie książek wiąże się z wieloma ciężkimi sprawami. Najważniejszym krokiem początkowym jest wysłanie maili do kilku wydawnictw, które wydają tradycyjnie i gdzie autor nie pokrywa żadnych kosztów. Próbowałam bardzo długo, wysyłałam do wszystkich większych miejsc jak Helion, Niezwykłe czy Jaguar. Jednak spróbowałam w jeszcze jedno miejsce i się udało. Odpowiedź dostałam po kilku dniach. Proces samego przygotowania tekstu do druku był intensywny i bardzo ciężki, ale ostatecznie pojawił się oczekiwany efekt końcowy.
K.K.-B.: Dlaczego papierowa forma powieści była dla ciebie ważna? Przecież w dobie internetu mogła ona być promowana i czytana w sieci. Czy jako przedstawicielka najmłodszego pokolenia uważasz, że książka w papierze nadal ma swoją wartość?
W.N.: Myślę, że książki papierowe ponownie wróciły na rynek i teraz zyskują jeszcze większą popularność. Trzymanie w dłoniach egzemplarza książki, którą się samemu napisało, uderza inaczej i to w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Social media, nazywane bookmediami, bardzo pomagają w promocji i zachęcają do kupienia, choćby przez nagranie relacji czy udostępnienie postu na Instagramie oraz zamieszczenie filmików na TikToku.
K.K.-B.: A kto z pisarek lub pisarzy ciebie inspiruje i jaką literaturę czytasz?
W.N.: Moją największą inspiracją od samego początku jest Joanna Balicka, Katarzyna Barlińska oraz Natalia Fromuth. Wszystkie trzy są dla mnie dowodem na to, że można bardzo dużo. Od niedawna do tego zacnego grona dołączyła, prywatnie też moja przyjaciółka, Jessica Foks. Książki ich autorstwa służą mi jako motywacja.
Joannę Balicką cenię przede wszystkim za dokładne sprawdzenie informacji i przygotowanie się do pisania danej pozycji, gdzie zawsze wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
Natalię Fromuth lubię za przyjemny styl pisania i interesujący przekaz wartości dla młodych ludzi, a Katarzynę Barlińską za ciekawe pomysły i świetną kreację bohaterów.
Natomiast Jessica Foks, z którą przyjaźnię się już od prawie roku, jest dla mnie inspiracją i zawsze mogę na nią liczyć. Ponadto pisze książki w mroczniejszym klimacie, więc idealnie się w tym zgrywamy.
K.K.-B.: Co dalej, bo ponoć pracujesz nad czymś w klimacie kryminalnym? I czy swoją przyszłość zamierzasz związać z pisaniem?
W.N.: Tak, zgadza się. Obecnie pracuję nad dylogią DARKSIDE, która jest pisana w klimacie „dark romance”. Lubię takie mroczne klimaty i uważam, że świetnie się w tym odnajduję. Mam swoje trzy typy książek, które kocham najbardziej, zarówno jako pisarka, jak i czytelniczka. Romanse i „dark romance” oraz literatura YA z motywami „enemies to lovers” bądź „hate love”. Chciałabym więc swoją przyszłość móc związać z pisaniem.