Czy da się kochać design?
Opublikowano:
5 grudnia 2019
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Jestem zwolennikiem przestrzeni niedookreślonej, bo funkcjonowanie danego miejsca może się zmieniać” – o nowych potrzebach miast i odpowiedzialnym projektowaniu mówi Paweł Grobelny, designer, laureat wielu nagród, w tym nagrody Marszałka Województwa Wielkopolskiego i Nagrody Artystycznej Miasta Poznania.
BARBARA KOWALEWSKA: Słowo „design” jest dzisiaj modne. Ale co ono właściwie znaczy? Kiedy mamy jeszcze do czynienia z produkcją przemysłową, a kiedy z dziełem artystycznym?
PAWEŁ GROBELNY: Niektórzy uważają, że design i wzornictwo to synonim, ale dzisiaj design jest jedną z bardziej zmieniających i poszerzających się dziedzin zawodowych. W wielu krajach europejskich to słowo ma szersze znaczenie: to projektowanie nie tylko przedmiotów, obiektów, ale też usług, strategii, przestrzeni. W zasadzie wszystko, co podlega zaprojektowaniu, jest designem. Nie musi to być drogie i ekskluzywne, jak niektórzy myślą.
Mamy projektowanie przemysłowe, spekulatywne, konceptualne, artystyczne, społecznie zaangażowane. Mnie interesuje tworzenie na pograniczu sztuki i designu oraz designu i architektury. Jestem zwolennikiem zacierania granic. Pomiędzy dziedzinami dzieją się rzeczy najświeższe. A najciekawsze projekty powstają we współpracy ze specjalistami z innych dziedzin, niekoniecznie artystycznych czy projektowych.
W takim razie na pograniczu jakich dziedzin może pracować designer?
Ostatnio projektowałem z architektem Maciejem Siudą przestrzenie wspólne dla dużego kompleksu przedszkolno-szkolnego w Warszawie. Były to dziedzińce, ogrody, meble zewnętrzne. Każdy z dziedzińców jest przeznaczony dla dzieci z innej grupy wiekowej. Przed projektowaniem zleciliśmy badania psychologom, czego dzieci w danym wieku potrzebują, a z czego należy zrezygnować. W trakcie realizacji również konsultowaliśmy się z ekspertami zewnętrznymi. Można było pracować bez tego, ale powstaje pytanie, jak ta przestrzeń spełniłaby potem swoją funkcję i czy dzieci znalazłyby w niej dla siebie coś interesującego.
A wydawałoby się, że można projektować w kącie, w samotności.
Właśnie tak się nie da. Za każdym razem trzeba poszukiwać osób, które w danym projekcie mogą nas wesprzeć. Projektant musi mieć szeroką wiedzę projektową i humanistyczną, ale na wszystkim nie może się znać. Powinien natomiast być otwarty na kontakty z innymi ludźmi, inaczej jego projekty będą mniej udane.
Nie odpowiedzą wówczas dobrze na ludzkie potrzeby?
To szczególnie istotne przy projektowaniu przestrzeni publicznej, gdzie ważny jest kontekst. Projektujemy dla konkretnego miejsca pod względem czysto wizualnym, ale też dla konkretnych ludzi, którzy tam mieszkają. Inaczej będziemy działać dla dzielnicy biznesowej La Défense, a inaczej dla wewnętrznego dziedzińca na osiedlu mieszkaniowym czy przestrzeni ogólnodostępnej. Brałem to pod uwagę przy projektowaniu przestrzeni wspólnej na Chwaliszewie: to propozycja „tarasu przydomowego”, ale w wersji publicznej, miejsce niedookreślone, wielofunkcyjne. Można na tej platformie przysiąść, położyć się, zorganizować piknik.
Które ze swoich projektów ceni pan najbardziej?
Najlepszy projekt dla mnie to zawsze ten kolejny, który jest w trakcie realizacji albo w trakcie projektowania. Rozpocząłem współpracę z deweloperem na ulicy Saperskiej w Poznaniu, w Słupcy przy aranżowaniu przestrzeni nad jeziorem, a w Katowicach – działania akupunkturowe dla miejskich parków. Przede mną dwa przedsięwzięcia nad polskim morzem i jedno w Paryżu. Natomiast z przeszłych realizacji największą satysfakcję dała mi wyjątkowa współpraca z La Défense. Ten projekt najlepiej się przyjął i dał mi dużo informacji zwrotnych.
Zleceniodawca wiedział, że w dzielnicy jest za mało przestrzeni wspólnej. Jako etap procesu wybrano sześć projektów, wyprodukowano i zamontowano kilka egzemplarzy mebli miejskich do testowania w ciągu roku przez mieszkańców dzielnicy, potem zebrano od nich informacje zwrotne. Zdemontowano te konstrukcje, które się nie sprawdziły. Zostały platformy mojego pomysłu i zespołu ze Szwajcarii. Podstawowym zleceniodawcą byli więc sami użytkownicy dzielnicy.
Otrzymał pan mnóstwo nagród, doceniono pana jako designera. Co pana szczególnie cieszy?
Bardzo spodobały mi się słowa uzasadnienia przy okazji wręczenia Nagrody Artystycznej Miasta Poznania: „za wybitne osiągnięcia w dziedzinie designu ze szczególnym uwzględnieniem humanistycznego myślenia o mieście jako miejscu otwartym i wspólnym, będącym architektonicznym oraz społecznym kosmopolis, a nie klaustropolis”. Myślenie o mieście jako miejscu otwartym i wspólnym jest mi bowiem bardzo bliskie.
Ten rok obfitował w nagrody, otrzymałem m.in. nagrodę artystyczną Marszałka Województwa Wielkopolskiego i nagrodę jury „Polska Architektura XXL 2019”. Dla projektanta to ważna informacja zwrotna. Dodatkowo projekt skweru na poznańskim Chwaliszewie został nominowany do kolejnej nagrody jako jedna z najlepiej zaprojektowanych przestrzeni publicznych w Polsce w duchu zrównoważonego rozwoju.
Pana projekty są minimalistyczne i uważa pan, że dobry efekt można osiągnąć, nie komplikując. Czy jest to kierunek, w którym podążał pan od początku?
Tak. Minimalizm jest mi bliski pod względem formalnym, wizualnym. To rozwiązania, które „nie krzyczą” w przestrzeni publicznej, ale są też najczęściej proste w założeniu i w realizacji – mają być łatwiejsze w utrzymaniu i tańsze w produkcji, a jednocześnie wykonane ze szlachetniejszych i trwalszych materiałów.
Dwa lata temu realizowałem wystawę „Nowe scenariusze miast” o projektowaniu miast w procesie zrównoważonego rozwoju dla Poznań Design Festiwal oraz drugą – „Miejskie prototypy” – przygotowaną dla Tygodnia Designu w Budapeszcie, a w tym roku pokazaną także podczas Tygodnia Designu w Zagrzebiu.
Obie wystawy były zbiorem najlepszych rozwiązań z całego świata dla przestrzeni publicznej. Były to projekty najczęściej proste, „niekrzykliwe”, a wykonane z najlepszych materiałów. Ale „minimalistyczne” nie znaczy wcale łatwiejsze. Ekstrawagancki projekt często ukrywa bowiem różne niedoskonałości. Przy rozwiązaniach minimalistycznych większą uwagę skupia się na detalach: chociażby proporcjach i użytych materiałach.
Nawiążę do tytułu książki Marcina Wichy „Jak przestałem kochać design” i zapytam prowokacyjnie: czy pan kocha design?
Bardzo lubię tę książkę. Uważam, że powinien ją przeczytać każdy projektant i student designu. Wicha potrafi wytrącać projektantów z utartych ścieżek myślenia. Zwrócił uwagę na to, że designer często zapomina o użytkowniku docelowym.
Przeszedłem chyba podobną drogę co Wicha: cały czas projektuję, ale jestem też kuratorem wystaw i autorem tekstów popularyzatorskich. Mam potrzebę prowokowania szerszej dyskusji nad projektowaniem przestrzeni miejskiej. Moja działalność wystawowa ma przybliżyć specjalistom, urzędnikom i szerokiej publiczności, na czym polega projektowanie przestrzeni publicznej i co jest w nim ważne.
A co jest ważne?
Na pewno nie tylko „ozdabianie”. Jeśli myślimy o projektowaniu zrównoważonym przestrzeni, to musimy myśleć o trzech aspektach: ekonomicznym (żeby obiekty przyciągały mieszkańców i turystów, co się zwraca miastu finansowo), społecznym (tworzenie dla konkretnego użytkownika) i ekologicznym (żeby obiekty były zaprojektowane z materiałów przyjaznych człowiekowi i o długiej żywotności). To jest projektowanie odpowiedzialne.
Cele są różne i wszystko zależy od charakteru danego miejsca. Czasami zleceniodawcy zależy przede wszystkim na wypromowaniu miasta lub miejsca poprzez stworzenie atrakcyjnego obiektu wizerunkowego, który staje się „landmarkiem”, czyli znakiem szczególnym miasta, dzielnicy czy parku. Koszt takiej inwestycji często zwraca się, bo obiekt przyciąga turystów. Innym celem jest to, żeby w mieście żyło się lepiej, żeby ludzie nie uciekali na przedmieścia. Bardzo ważne, aby zamawiający wiedział, czemu ma służyć konkretna przestrzeń.
Jak pan w tym kontekście widzi mocne i słabe strony tkanki miejskiej Poznania?
Poznań ma idealną bazę, bo jest miastem zwartym, co nie jest częste. Brakuje mi tu jednak rozwiązań niestandardowych. Bazujemy na katalogach mebli miejskich, a w wielu atrakcyjnych dla mieszkańców miejscach powinny to być meble dedykowane danej przestrzeni. Zbyt często projektowanie obszarów miejskich rozumie się jako „rozrzucanie elementów”. Bierzemy rzut przestrzeni i wypełniamy ją gotowymi produktami. Drugi błąd to brak myślenia o projektowaniu relacji społecznych poprzez przestrzeń publiczną.
Może nie chcemy?
Nie, to raczej brak świadomości. Na studiach w Paryżu uczyłem się od psychologa przestrzeni, jak różne formy, kolorystyka, aranżacje wpływają na określone zachowania i czego należy unikać, a co wzmacniać w przestrzeni publicznej.
Jaka przestrzeń jest przyjazna?
Jestem zwolennikiem przestrzeni niedookreślonej, elastycznej, ponieważ funkcjonowanie danego miejsca na przestrzeni lat może się zmieniać. Zbyt często dookreśla się przestrzeń i potem trudno zmienić jej funkcję. Nie myśli się o tym zawczasu i mamy potem dzielnice, które są zrewitalizowane za ogromne pieniądze, ale nie działają dobrze. Czasami było to też bezrefleksyjne przenoszenie wzorów zachodnich, w nieświadomości, że dany projekt funkcjonuje wyłącznie w konkretnej przestrzeni.
Jest pan też pedagogiem. To cenne, gdy człowiek, który zdobył zawodową pozycję, potrafi dzielić się wiedzą z młodym pokoleniem. Jak widzi pan siebie w tej roli?
Łączę działalność pedagogiczną z popularyzatorską, chociaż kiedyś nie myślałem o uczeniu, ale okazało się, że dobrze się w tym odnajduję. Uczenie innych stymuluje do ciągłego rozwoju. Staram się patrzeć na każdego studenta indywidualnie. Myślę, że zadaniem pedagoga jest nie tylko przekazywanie wiedzy, ale też wydobywanie mocnych stron studentów, uzmysłowienie im, że nie muszą być dobrzy we wszystkim. Projektowanie jest tak szeroką dziedziną, że można się odnaleźć w różnych jej obszarach. A oprócz tego studenci chyba doceniają wiedzę wyniesioną przeze mnie z praktyki.
PAWEŁ GROBELNY – projektant, wykładowca ASP w Warszawie, ekspert w zakresie projektowania przestrzeni publicznych. Kształcił się w Paryżu, Madrycie, Lyonie i Poznaniu. Jego realizacje znajdują się w przestrzeniach publicznych takich miast jak Bruksela, Paryż, Budapeszt, Strasburg i Szanghaj. Strona internetowa projektanta: www.pawelgrobelny.com.
Tekst ukazał się 30 listopada w dodatku Kultury u Podstaw do „Głosu Wielkopolskiego”, który można pobrać w zakładce naczytnik.