Dęciacy na rowerach
Opublikowano:
16 czerwca 2017
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
„Miasto jest przestrzenią dialogu, wydaje mi się być symbolem wspólnoty. To współistnienie, bycie razem, uważam za bardzo ważne. To zresztą było największą ideą tej orkiestry” – mówi raper Łukasz „L.U.C” Rostkowski o swoim projekcie Parada Bike Bands Opening, który dziś na Placu Adama Mickiewicza zainauguruje tegoroczną edycję Malta Festival Poznań.
SEBASTIAN GABRYEL: Stu muzyków z różnych orkiestr, wspólnie z wielkopolskimi rowerzystami, przejedzie ulicami Poznania w ramach otwarcia tegorocznej edycji Malta Festival Poznań. Parada Bike Bands Opening to twój autorski projekt. Skąd pomysł na takie widowisko? Czy muzyka ma w ogóle coś wspólnego ze sportem?
ŁUKASZ „L.U.C” ROSTKOWSKI: Ten projekt jest ściśle związany z koncepcją międzynarodowej orkiestry orkiestr dętych Rebel Babel. Założyłem ją wspólnie z kompozytorem Janem Featem. Zawierając sojusz, od początku chcieliśmy, by – przynajmniej po części – była to orkiestra rowerowa. Platforma spotkań muzyków, która nie dość, że jest niczym nieograniczona i ma wiele różnych oddziałów, na dodatek współpracuje wciąż z nowymi ludźmi, między innymi właśnie z rowerzystami. Rowery mają dzwonki, mają trąbki… Zauważ, że zarówno rowery, jak i instrumenty dęte, są ożywiane siłą ludzkich mięśni.
Czyli jakby nie patrzeć, mają wspólny mianownik.
Tak, jest nim człowiek, który „zasila” je swoją siłą.
Projekt zapowiadacie jako zderzenie wielu stylistyk i nastrojów, barwną i żywiołową afirmację miejskości. Co twoim zdaniem jest jej największym walorem? Dziś ucieczka na wieś, z dala od wielkomiejskiego zgiełku, staje się prawdziwą modą.
Wiesz, ja też często uciekam gdzieś na prowincję, by odetchnąć. Niemniej jednak uważam, że to właśnie miasto jest przestrzenią dialogu. Przestrzenią mieszania się kultur, gatunków i stylistyk. I to jest jego największą wartością. Miasto to zawsze był taki specyficzny teren, na którym ludzie uczyli się współżyć ze sobą. Koegzystując, żyło im się łatwiej. Zyskiwali dostęp do ciepłej wody, ogrzewania, towarów… Miasto wydaje mi się być symbolem wspólnoty. To współistnienie, bycie razem, a co za tym idzie, umiejętność rozwiązywania problemów za pomocą dialogu, uważam za bardzo ważne. To zresztą było największą ideą tej orkiestry.
Bike Bands Opening będzie paradą muzykalnych rowerzystów. Jednak w codziennym życiu łączenie tych pasji wydaje się dosyć trudne. Ze słuchawkami na uszach łatwo wpaść pod samochód, a montowanie głośników w rowerze raczej nie jest dobrym rozwiązaniem [śmiech].
Osobiście uwielbiam jeździć ze słuchawkami na uszach. Częściej jednak w lasach i górach niż na ulicach. Jeśli jednak już mi się to zdarza, to staram się to robić z głową. Rzeczywiście, w tym przypadku muzyka może wiązać się z jakimś niebezpieczeństwem, ale z drugiej strony – od czego mamy zdrowy rozsądek?
Przynajmniej od kilku lat obserwujemy w Polsce rowerowy renesans. Jedni stawiają na rekreację, drudzy na wyczynowość, jeszcze inni szukają adrenaliny lub przyjemnego środka lokomocji. Cele mamy różne, ale w każdym przypadku chodzi o aktywność. Czym dla ciebie jest rower?
Nauczył mnie filozofii teraźniejszości, afirmacji tego, co „tu i teraz”. Podróżowanie nim jest dla mnie przygodą dość filozoficzną, co w połączeniu z towarzysząca adrenaliną i eksploracją terenów, stanowi coś absolutnie wyjątkowego. Lubię też tempo, z jakim przemierza się świat rowerem. Samolotem jest trochę za szybko, pieszo trochę za wolno… A rowerem? Idealnie.
Mógłbyś powiedzieć o sobie, że jesteś zapalonym rowerzystą?
Takim „od a do z”, to na pewno nie. Choć muszę przyznać, że w pewnym trudnym okresie, rower był dla mnie rodzajem terapii. Wyciągnął mnie z dołka, pomógł przywrócić psychiczny balans.
Twoja rowerowa parada zakończy się koncertem na Placu Adama Mickiewicza. Wystąpisz wspólnie z Rebel Babel Ensemble. Przyznajesz, że to najtrudniejszy projekt, jaki kiedykolwiek zrobiłeś.
A jakim on może być, jeśli jego ideą jest „nieograniczona orkiestra”? [śmiech]. Rebel Babel bardzo często gra z lokalnymi orkiestrami, rozsianymi po całej Polsce, więc często znajdującymi się daleko od naszego wrocławskiego centrum. Wspólne przyuczanie się, a później wielogodzinne próby – nie z małym zespołem znającym się jak łyse konie, ale z bardzo wieloma osobami – to wszystko sprawia, że do każdego występu w ramach projektu Rebel Babel musimy podchodzić bardzo indywidualnie. Jest on o tyle specyficzny, że zapraszamy do niego raperów, tekściarzy i kompozytorów z całej Europy.
Grali już z nami nie tylko wokalistka Mela Koteluk czy polscy raperzy, tacy jak Bisz, Grubson czy Rahim, ale również zagraniczni MC’s: Promoe ze Szwecji czy Rapsusklei z Hiszpanii. A z tym wiązała się cała przeklęta logistyka: organizowanie przelotów, zgrywanie terminów. Ani się nie obejrzeliśmy, a Rebel Babel stało się naprawdę dużą instytucją. Tak to się rozrosło, że w pewnym momencie aż nas przygniotło [śmiech].
Ilu artystów gra już z Rebel Babel?
Projekt produkowany jest w niewielkiej grupie, jednak sam kolektyw liczy sobie już parę tysięcy osób. Kilka dni temu graliśmy koncert w Bydgoszczy na jedenaście orkiestr, a więc łącznie wystąpiło z nami około czterystu muzyków. Zresztą, występujemy nie tylko w Polsce – współpracowaliśmy z orkiestrą praską, barcelońską, lizbońską, madrycką. Można by długo wymieniać, bo nasza „siatka” cały czas się powiększa.
Szarą eminencją projektu Rebel Babel jest wspomniany przez ciebie Jan Feat. Widziałem go na wielu zdjęciach: z Barackiem Obamą, Robertem Lewandowskim, Tomaszem Kotem… [śmiech] Kim on tak naprawdę jest?
Przecież już kiedyś ci o nim opowiadałem [śmiech]. Jan Feat to duński kompozytor i performer polskiego pochodzenia. Dorastał we Wrocławiu, ale mieszkał też w Portugalii, Holandii i Wielkiej Brytanii. Koncertował na ulicach wielu europejskich miast, podłączał się z talerzami marszowymi do orkiestr i ulicznych zespołów. Od kilku lat, wspólnie z grupami ornitologicznymi, prowadzi serię prospołecznych instalacji terapeutycznych, udźwiękawiając zimą milczące parki północnych miast Europy śpiewem egzotycznych ptaków. Poznałem go podczas podróży pociągiem. To kompletny wariat, zupełnie nieobliczalny człowiek. Moja bratnia dusza.
A może twoje alter ego? [śmiech]
Jak mógłby nim być, skoro niejednokrotnie widywali nas razem? Nie umiem się przeistaczać, a tym bardziej rozdwoić! Zresztą, na otwarciu Malty również będzie można nas zobaczyć. Obu [śmiech].
W zeszłym roku ukazała się pierwsza część „Dialogu”. Podejrzewam, że drugi album Rebel Babel jest wyłącznie kwestią czasu. A kiedy doczekamy się Twojej solowej płyty? Od premiery ostatniej mijają już trzy lata – to chyba najdłuższa przerwa w Twojej działalności jako L.U.C.
Myślę, że moja nowa solówka to kwestia najbliższego roku, już zbieram na nią pomysły. Jednak na razie to Rebel Babel jest priorytetem. Nie jestem pewien, czy drugi „Dialog” w ogóle powstanie. Ten projekt okazał się tak pracochłonny, tak abstrakcyjny, że chyba nawet nie może funkcjonować w formie płyt [śmiech].
Projekt „Bike Bands Opening” z udziałem L.U.C-a i orkiestr Rebel Babel odbędzie się w piątek 16 czerwca o godz. 19 na Placu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wydarzenie otwiera tegoroczną edycję Malta Festival Poznań, która potrwa od 16 do 25 czerwca.
ŁUKASZ „L.U.C” ROSTKOWSKI – raper, kompozytor, autor tekstów, wokalista, performer, reżyser wideoklipów i koncertów. Autor wielu konceptualnych albumów i projektów. Założyciel, frontman i współproducent projektu muzycznego Kanał Audytywny. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Komponował i nagrywał z wieloma wybitnymi instrumentalistami i wokalistami, m.in. Urszulą Dudziak, Zbigniewem Namysłowskim, Michałem Urbaniakiem i Leszkiem Możdżerem. Zdobył wiele nagród i nominacji do najważniejszych polskich nagród kulturalnych, m.in. Paszport Polityki, Yach, Mateusze Trójki, Warto, Wrocławska Nagroda Muzyczna, Ale Sztuka!, Gwarancje TVP Kultury i Fryderyki.