Katalog aktywności fotograficznej
Opublikowano:
31 października 2018
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Co by się stało, gdyby na amatorską twórczość fotograficzną spojrzeć jak na osobną rzeczywistość? Napędzany takim pomysłem Festiwal im. Ireneusza Zjeżdżałki stara się tworzyć katalog aktualnych działań fotograficznych w Wielkopolsce.
W ogromnej liczbie wydarzeń, składających się na kalejdoskopowy przegląd twórczości fotograficznej w Wielkopolsce, niełatwo jest znaleźć wspólny mianownik. Prawie setka imprez tworzy październikowy maraton wernisaży, prezentując przekrój fotograficznych działań pasjonatów, amatorów, grup fotograficznych, domów kultury, uczelni artystycznych, profesjonalnych twórców. Powstaje w ten sposób katalog działań fotograficznych ilustrowany ekspozycjami rozsianymi po terenie całego województwa.
OSOBNE ŚWIATY FOTOGRAFII
Można się z taką klęską urodzaju mierzyć po prostu, wybierając subiektywnie najciekawsze propozycje. Archiwum prasowych zdjęć Stanisława Wiktora eksponowane w poznańskim Zamku byłoby mocnym kandydatem – wystawa pełna absurdów egzotycznej rzeczywistości lat 70. i 80. w Polsce.
Można też jednak próbować skomentować niejednolity zbiór fotograficznych strategii, próbować znaleźć w nim jakiś sens. Najzgrabniej ten wątek rozwinęła wystawa w Galerii u Jezuitów, inaugurująca festiwal.
Nie znajdziemy tu manifestów twórczych, tylko pojedyncze, różne, trudne do zdefiniowania osobiste fascynacje, jakie przekładają się na fotografie.
Michał Bugalski zebrał w wystawie „Powtarzam to i wzmacniam” prace absolwentów UAP, obsesyjnie skupiające się na ulotnych elementach obrazu. Każdy z autorów konsekwentnie i przekonująco buduje osobny fotograficzny świat.
Chyba po to właśnie wystawa absolwentów UAP została zestawiona z przeglądem twórczości wielkopolskich grup fotograficznych. Co by się stało, gdyby na tę amatorską twórczość spojrzeć w podobny sposób? Gdyby potraktować każdy lokalny przejaw działalności fotograficznej jak osobną rzeczywistość?
Napędzany takim pomysłem Festiwal im. Ireneusza Zjeżdżałki stara się tworzyć katalog aktualnych działań fotograficznych w Wielkopolsce.
O założeniach festiwalu, pozwalającego na jednej płaszczyźnie prezentować tak skrajnie różnorodne fotograficzne narracje, opowiedział jego pomysłodawca, Władysław Nielipiński.
MICHAŁ SITA: Czy Festiwal im. Ireneusza Zjeżdżałki to przegląd aktualnych działań fotograficznych? Może to inwentaryzacja instytucji i twórców albo forum pozwalające na wymianę myśli, punktów widzenia między organizacjami związanymi z fotografią? Jaka jest jego funkcja?
WŁADYSŁAW NIELIPIŃSKI: Najlepiej będzie, jeśli się tego nie doprecyzuje. Zwykle uciekam od istoty zagadnienia, odpowiadając, że głównym celem festiwalu jest dokumentowanie aktywności kulturalnej Wielkopolan. Tym między innymi zajmuje się Wielkopolska Biblioteka Publiczna – a ja w jej ramach.
Szukając sposobu, by zyskać w miarę pełny wgląd w to, co się w Wielkopolsce dzieje w obszarze fotografii, wymyśliłem otwartą formułę festiwalu. To inwentaryzacja stanu posiadania. W tym roku składa się z 96 różnych imprez rozrzuconych po 36 miejscowościach.
Nie mając lepszego słowa, nazwaliśmy to wydarzenie festiwalem, mimo że taki termin nie jest w pełni adekwatny. Na pewno jest to impreza dalece różna od fotograficznych festiwali, jakie znamy, gdzie istnieje spójny program oparty na przewodniej idei, prezentowani twórcy wpisują się w określone z góry założenia, a kuratorzy decydują, co pasuje do ogólnej koncepcji, a co nie. Tu jest inaczej.
U nas istnieje pełna dowolność treści. Wysuwamy jedynie sugestię, by ośrodki prowadzące jakiegoś rodzaju aktywność fotograficzną przygotowały w drugiej połowie października prezentację najbardziej charakterystycznych i typowych dla siebie działań. Decyzje, co będzie prezentowane, należą do miejscowych organizatorów, działaczy, twórców. W ten sposób powstaje obraz tego, jak różnorodna i wieloraka jest wielkopolska aktywność fotograficzna. Kumulując w ciągu dwóch tygodni wypadkową całorocznej pracy różnych ośrodków, ułatwiamy sobie zadanie katalogowania fotograficznych inicjatyw – realizujemy możliwy do ogarnięcia szereg wydarzeń.
Z jednej strony mamy więc przegląd twórców, którzy w danych miejscowościach uprawiają tę sztukę amatorsko, z drugiej – przegląd klubów fotograficznych programowo zajmujących się fotografią, a na końcu – galerie, ośrodki i instytucje, których celem jest prezentowanie fotografii, niekoniecznie tylko tej związanej z Wielkopolską.
Czy po czterech edycjach festiwalu jesteś już w stanie scharakteryzować środowisko, które bierze w nim udział. Masz do dyspozycji katalog twórców i instytucji działających w Wielkopolsce. Jakie one są?
To dość płynna struktura. Część z nich to ośrodki konsekwentnie realizujące swoje zadania w obszarze fotografii, czy to poprzez klub działający w danym miejscu, czy stowarzyszenie prowadzące zajęcia edukacyjne – takie grupy entuzjastów zajmują się fotografią programowo.
Bywa też tak, że w danej miejscowości pojawia się autonomiczny twórca, który potrzebuje płaszczyzny do prezentowania swojej fotografii lub szuka pokrewnych sobie dusz, z którymi mógłby wspólnie tworzyć na jeszcze wyższym poziomie. Taki ambitny człowiek najczęściej znajduje odzew w tej czy innej instytucji kultury i z jej pomocy korzysta. Po jakimś czasie entuzjazm się jednak wypala, ambitna działalność po dwóch, trzech latach słabnie. Przychodzi proza życia, zmieniają się priorytety, fotografia schodzi na dalszy plan.
Zauważyłem taką prawidłowość: za jakiś czas w tym samym miejscu zaczyna działać ktoś inny. Nie przejmuje jednak pałeczki, nie kontynuuje wcześniejszej inicjatywy. Zaczyna od nowa, z innymi założeniami. Dość często w ten sposób zmieniają się treści, inicjatywy i postacie.
Tworzymy, pracujemy, więc wydaje się, że to, co robimy, jest ważne. Po wernisażu zdjęcia wędrują jednak do szuflady, po dwóch miesiącach niewielu o nich nie pamięta, a po trzech latach trudno sobie przypomnieć, że wystawa miała w ogóle miejsce. Dlatego zdecydowaliśmy się sukcesywnie realizować dokument w postaci katalogu informującego o tym, jakie aktywności fotograficzne podejmowane są na terenie naszego województwa. Ich ostoją są ośrodki kultury i biblioteki dysponujące przestrzenią i kompetentną kadrą. Na tym bazujemy. To właśnie domy kultury, biblioteki i kluby proponują wydarzenia festiwalowe stanowiące przekrój przez aktualną aktywność fotograficzną.
Festiwal jest rozległy, nie da się uczestniczyć w 96 wydarzeniach w 36 miejscowościach. Wydaje się, że publikowany w ramach festiwalu katalog to jedyny sposób komunikacji między odizolowanymi od siebie twórcami wystaw i publicznością. Bez niego wystawa ze Środy Wielkopolskiej miałaby małe szanse dotrzeć do odbiorców z Gniezna.
Tak. Dzięki katalogowi ślad po wystawie dotrze do nowych miejsc. Katalog jest jednak tylko materialnym bytem, ma ograniczony nakład, trafia na półkę i tam zostaje. Natomiast całość informacji okołofestiwalowych funkcjonuje w sieci. I to jest ważny kontekst, jeżeli chodzi o upowszechnianie wiedzy o działalności fotograficznej Wielkopolan. Tu, w internecie, odbywa się najważniejsza część naszych działań.
Katalogowanie ma tę właściwość, że rejestruje wszystko, nie poddaje ocenie. Jednak od porównań nie da się uciec, mając do czynienia z tak szerokim zestawieniem. Jakie wartościowe inicjatywy wyłowiłeś w tym roku w swoim badaniu wielkopolskiej aktywności fotograficznej?
Sam zaangażowałem się w gnieźnieńską wystawę fotografii Czesława Maćkowiaka, zdjęć sprzed stu lat, przechowywanych dotąd w formie szklanych negatywów i płaskich błon przez jego syna, Henryka. Heniu był fotografem w Gnieźnie od wielu lat, ale nigdy wcześniej nie pochwalił się, że ma coś takiego w piwnicy. Festiwal był katalizatorem, stanowił impuls do zajęcia się tą kolekcją. Przejrzeliśmy wszystko, wstępnie wybraliśmy 200 negatywów, a ostatecznie na wystawie pokazaliśmy około 50 zdjęć – Bogusław Biegowski wykonał odbitki klasyczną techniką, na oryginalnych papierach przechowywanych w tej samej piwnicy. Mimo że jakość przeterminowanych materiałów nie jest idealna, zdecydowaliśmy się ich użyć, eksponując stare zdjęcia na papierze z epoki.
Wystawa, która odbije się echem, to prezentacja wielkopolskich klubów fotograficznych w konfrontacji z pracami absolwentów Uniwersytetu Artystycznego. Prace amatorów zestawione z profesjonalistami. Istotna była rola kuratorów w ułożeniu spójnego zestawu. Tytus Szabelski we współpracy z Mateuszem Kiszką zestawili prace grup fotograficznych, a ze strony uniwersyteckiej za koncepcję wystawy odpowiadał Michał Bugalski.
W Środzie Wielkopolskiej prezentowana jest mała, ale ciekawa ekspozycja o bagnach – enklawie naturalnego środowiska w pobliżu miasta, sukcesywnie zawłaszczanej przez człowieka.
Ekspozycja w Kole, prezentująca fotografie Tadeusza Cypriana z okresu I wojny światowej, może okazać się sensacyjna dla badaczy. W latach 70. XX wieku te nieznane szerzej negatywy przekazała Kolskiemu Klubowi Fotograficznemu córka Cypriana, Ewa. Od lat 80. leżały w szufladzie i również w związku z festiwalem podjęto wysiłek, by tą kolekcję zdigitalizować.
Rozmowę przeprowadzono przy okazji wernisaży festiwalowych w Gnieźnie (18.10.2018).
Program 4. Wielkopolskiego Festiwalu Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki oraz katalog w formie cyfrowej dostępne są na stronach Wielkopolskiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.
Poniżej galeria zdjęć z otwarcia wystawy Stanisława Wiktora w ramach Wielkopolskiego Festiwalu Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki.
Poniżej galeria zdjęć z otwarcia wystaw fotografii w Gnieźnie.
CZYTAJ TAKŻE: Na innych rejestrach. Rozmowa z Filipem Springerem
CZYTAJ TAKŻE: Władysław Nielipiński: Fotografia powinna nas łączyć
CZYTAJ TAKŻE: Moja Wielkopolska 2018: Imigranci, tradycje i codzienność