Gobeliny z Lascaux w Muzeum Śremskim
Opublikowano:
17 maja 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Minął ponad rok „rządów” pandemii. Pokrzyżowała ona plany działalności muzeom, galeriom i innym instytucjom kultury. Pokrzyżowała to mało powiedziane. Ona zabrała im właściwie możliwość działania.
Muzeum Śremskie również musiało diametralnie zmienić plany i dostosować swoje funkcjonowanie do nowych warunków. Kolejne obostrzenia zmusiły nas do wypracowania takiego sposobu prezentowania wystaw, aby były one dostępne z zewnątrz. Ale w marcu wpasowaliśmy się w okienko luzowanych obostrzeń i otworzyliśmy wystawę z prawdziwym wernisażem z udziałem gości.
Oczywiście z zachowaniem odpowiednich zasad. To było święto dla wszystkich.
Tym bardziej, że wystawa, którą prezentowaliśmy była niezwykła. Pokazaliśmy gobeliny Marii Gostylli-Pachuckiej, inspirowane naskalnymi malowidłami w jaskiniach Lascaux.
Kim jest artystka?
Jak pisze wnuczka Marii Gostylli-Pachuckiej – Marta Mazurek na facebookowej stronie, jest ona:
„genialnym plastykiem o bujnej wyobraźni i świetnej technice. Maluje wszystko, co jest bliskie jej sercu i to co zrodzi się w jej duszy”.
Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Tematyka jej prac jest bardzo szeroka. Zajmuje się tkaniną artystyczną, maluje akwarele, obrazy olejne, szkicuje. W latach 1972-1990 należała do wrocławskiej grupy tkackiej „10 x tak”. Od 1990 r. należy do artystycznej grupy tkaczek francuskich „Fil en Main”. Ma w swoim dorobku ponad 200 wystaw w kraju i za granicą. Jej kolekcja gobelinów, o różnej tematyce, liczy już ponad 250 egzemplarzy. Stosuje różne techniki tkackie, wykorzystuje różne rodzaje splotów, co daje niezwykłe efekty.
Fascynacja
Słynnymi naskalnymi malowidłami Maria Gostylla – Pachucka zafascynowała się ponad 30 lat temu, podczas pobytu we Francji. Wtedy miała możliwość obejrzenia malowideł – oczywiście nie oryginałów – bo słynne jaskinie zamknięto dla zwiedzających w 1963 roku. Zamknięcie jaskiń spowodowane było troską i obawą o zmiany w naturalnym środowisku wewnątrz jaskiń, powodowane zwiększonym poziomem dwutlenku węgla wydychanego przez turystów.
Umożliwiono oglądanie dokładnych kopii, niecałe 200 metrów dalej, w otwartej w 1983 roku jaskini Lascaux II.
Zachwyt artystki zaowocował cyklem ponad 30 różnej wielkości tkanin, inspirowanych malowidłami. Prace powstawały przez wiele lat i w efekcie stworzyły przepiękną, zamkniętą kolekcję, którą artystka nieczęsto pokazuje na wystawach. Rzadko pokazywane – zawsze wzbudzają zachwyt.
Zwracają uwagę wysmakowanym przedstawieniem wizerunków zwierząt, ciepłymi barwami stwarzającymi niezwykły nastrój, a także zastosowanymi technikami, węzłami i splotami.
„Starałam się nie interpretować, tylko odtwarzać. To jest pewnego rodzaju artystyczny dokument posługujący się pierwotnym wzorcem” – mówiła artystka na wernisażu.
Tylko odtwarzać? To i tak zadanie niezwykle trudne. Jak „utkać” tamten nastrój? Jak oddać magię? A jednak udało się.
„Z pietyzmem i respektem traktując malarskie decyzje prehistorycznego artysty, szanując magiczny, animalistyczny watek jego przedstawień – przełożyła wiele wizerunków sylwetek zwierząt z Lascaux na warsztat tkacki, smakując ich piękno i analizując przekaz tradycji kulturowej” – pisała przed laty, po wystawie w Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu, jej kuratorka Teresa Piasecka.
Malowidła z Lascaux
Przypadkowego odkrycia jaskiń w Lascaux i bezcennych naskalnych malowideł dokonała w 1940 roku, podczas zabawy, grupa chłopców. Badania, które przeprowadzono jeszcze w czasie II wojny światowej, potwierdziły niezwykłość i wartość tego odkrycia.
Stwierdzono, że są to naskalne malowidła z wczesnego okresu kultury magdaleńskiej, które liczą sobie ponad 17 tysięcy lat.
Wykonano je za pomocą naturalnych barwników pędzlami z włosia. Łącznie na 150 metrach ścian jaskini odkryto 150 malowideł i ponad 15 tysięcy skalnych rytów. Przedstawiają one głównie zwierzęta roślinożerne – byki, koziorożce, jelenie, dzikie konie czy tury.
Pięknie pisał o nich Zbigniew Herbert:
„Kolory: czerń, brąz, ochra, czerwień cynobrowa, karmazynowa, malwa i biel wapiennych skał. Są tak żywe i świeże, jak na żadnym z renesansowych fresków. Kolory ziemi, krwi i sadzy. Wizerunki zwierząt widziane przeważnie z profilu, uchwycone są w ruchu i rysowane z ogromnym rozmachem, a jednocześnie z czułością, niczym ciepłe kobiety Modiglianiego. Całość z pozoru bezładna, jakby to wszystko malowane było w pośpiechu przez szalonego geniusza. Prehistorycy są zgodni co do tego, że grota w Lascaux nie była grotą mieszkalną ale sanktuarium. Podziemną Kaplicą Sykstyńską naszych praojców”.