fot. Mike Urbaniak/archiwum prywatne

Inny Poznań: miasto oczami osób LGBTQ+

W „Innym Poznaniu” Mike Urbaniak rozmawia z kilkunastoma osobami LGBTQ+. „W książce są opowieści o odrzuceniu przez rodzinę, przyjaciół, o wykluczeniu przez Kościół, czy o homofobii i transfobii. Nie przedstawiam queerowej nirwany. Pokazuję jednak, jak fajne miejsce, mimo wszystkiego, co negatywne, udało się w Poznaniu stworzyć” – mówi dziennikarz.

Jakub Wojtaszczyk: Czy książka „Inny Poznań”, w której rozmawiasz z osobami LGBTQ+ ze stolicy Wielkopolski, miała być laurką dla tęczowego oblicza miasta?

Mike Urbaniak: Nie myślałem o laurce, bo pisanie takiej wydaje mi się nieciekawe. Natomiast bez wątpienia i ja, i poznańska społeczność LGBT+ czuliśmy, że już czas na opowiedzenie o queerowych osobach w sposób, w jaki do tej pory się w Polsce nie opowiadało, czyli w formie success story.

 

W naszym kraju lubimy czytać o tym, co straszne i złe. Czas opowiedzieć o tym, co się udało.

Tragedii nam już wystarczy, chociaż oczywiście w „Innym Poznaniu” są opowieści o odrzuceniu przez rodzinę, przyjaciół, o wykluczeniu przez Kościół, czy o homofobii i transfobii. Nie przedstawiam queerowej nirwany. Pokazuję jednak, jak fajne miejsce, mimo wszystkiego, co negatywne, udało się w Poznaniu stworzyć.

 

okładka książki: Wydawnictwo Miejskie Posnania

JW: Może te historie to plaster na homofobię i transfobię w kraju? Twoje osoby bohaterskie pokazują, że mimo wszystko można iść pod prąd…

MU: W kraju, dodajmy, który kolejny rok z rzędu został przez ILGA-Europe [Międzynarodowe Stowarzyszenie Lesbijek i Gejów – przyp. red.] uznany za najbardziej homofobiczny w Unii Europejskiej i któremu pod względem praw osób LGBT+ bliżej jest do Rosji i Turcji niż do zachodniej Europy. Tymczasem opowieści „Innego Poznania” pokazują, że można, w ramach tak charakterystycznych dla Wielkopolski samoorganizacji i pracy organicznej, stworzyć świat, będący o wiele bardziej przyjazny niż ten poza Poznaniem.

 

JW: Czy zaskoczył cię obraz miasta i społeczności LGBTQ+, który wyłonił się w trakcie rozmów?

MU: Nie, bo jestem w tej materii weteranem i aktywnie, przez ponad 20 lat, na różnych frontach zajmuję się queerowym światem i opowiadam o nim. Natomiast ucieszył mnie ten obraz, bo myślałem, że pojawi się więcej tragicznych opowieści.

 

Kacper Nowicki, fot. Łukasz Łukasiewicz

One oczywiście są, ale zostają dość szybko przez osoby bohaterskie przekute w coś pozytywnego.

Kiedy Kacper Nowicki, kiedyś przewodniczący Młodzieżowej Rady Miasta, a dzisiaj prezes Fundacji Varia Posnania, zrywa kontakt ze swoimi homofobicznie przemocowymi rodzicami, natychmiast tworzy rodzinę z wyboru, w której jest szczęśliwy i niezależny. Podobnie Dominika i Monika Pucek, para lesbijek i pielęgniarek, kiedy słyszą od religijnych przyjaciół, że nie będą utrzymywać z nimi kontaktu, bo „nie dostąpią królestwa niebieskiego”, zaczynają sobie tworzyć nowy świat, otwarty i przyjazny. Dzisiaj takie i podobne historie są w Poznaniu na porządku dziennym.

 

JW: Kiedy ty przeprowadziłeś się do miasta?

MU: Zacząłem częściej przyjeżdżać do Poznania, kiedy w 2015 roku Maciej Nowak został dyrektorem artystycznym Teatru Polskiego. Podczas kolejnych premier właśnie przez Maćka poznawałem coraz więcej osób z Grupy Stonewall.

 

Maciej Nowak, fot. Łukasz Łukasiewicz

Zobaczyłem wtedy miasto z zupełnie innej strony.

Wcześniej kojarzyło mi się z bezbrzeżną mieszczańską nudą. Tymczasem okazało się, że nic bardziej mylnego, że buzuje w Poznaniu wspaniałe queerowe życie. A że lubię zmiany, bo nieustająco się przeprowadzam, krzyknąłem w 2018 roku: „Ahoj, przygodo!”, po dziesięciu latach zostawiłem Warszawę i przyjechałem na poznańskie Jeżyce. Pierwotnie miałem posiedzieć tu trzy lata, ale zrobiło się z nich już pięć. (śmiech)

 

JW: Czy poznańska społeczność LGBTQ+ to „dzieło” skończone?

MU: Nie, „Inny Poznań” to work in progress, ciągle mamy dużo pracy do zrobienia i to w rozmaitych kwestiach. Pokazuje to choćby niedawna decyzja rektora Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, prof. Krzysztofa Szoszkiewicza, który wydał rozporządzenie o deklarowanej płci, mające ułatwić funkcjonowanie osobom niebinarnym i transpłciowym. Niestety, pan rektor wycofał się ze swojego zarządzenia po interwencji ministra Czarnka. To jeden z przykładów pokazujących, że nadal są sprawy, które trzeba popychać do przodu. Czasami się to udaje, czasami nie i trzeba przeczekać. Dlatego mówimy o nieustannym zmienianiu się miasta.

 

JW: W „Innym Poznaniu” sporo jest aktywizmu. Zaczynasz książkę od rozmowy z Arkiem Klukiem, prezesem Grupy Stonewall…

MU: Nie da się opowiedzieć o queerowym Poznaniu bez Grupy Stonewall. To organizacja, która w sposób najbardziej spektakularny przyczyniła się do zmiany miasta. Aczkolwiek nie jest tak, że tylko ona działa na rzecz lokalnej tęczowej społeczności, choć niewątpliwie gra pierwsze skrzypce w tej orkiestrze. Dlatego w książce znajdują się historie osób z tej organizacji, m.in. Sue Bartel, Pawła Skrodzkiego czy wspomnianego Arka Kluka.

 

Arek Kluk, fot. Łukasz Łukasiewicz

Arek to fenomen, jest charyzmatycznym liderem queerowej społeczności. To coś, czego nie nauczysz się w żadnej szkole, ani też nie dostaniesz z urzędu.

To naturalny dar, który Arek posiada i wykorzystuje. Nawet kiedy przez jedną kadencję formalnie nie prezesował Grupie Stonewall, i tak był uważany za lidera. Przewodzi społeczności niezwykle skutecznie i pozostaje nam się tylko z tego cieszyć, bo z doświadczenia wiem, że bardzo wiele inicjatyw rozpadało się, kiedy znikała osoba liderska.

 

JW: Stonewall promuje kolektywne działanie. Wspomniałeś o Sue i Pawle, osobach, które również prężnie działają.

MU: Tak, bo przecież Arek, choć bardzo pracowity, tego wszystkiego nie robi sam. W Stonewall działa mnóstwo osób wykonujących fantastyczną robotę. Paweł Skrodzki ogarnia sprawy prawne oraz niezliczone ilości papierologii i wniosków grantowych. Sue Bartel zarządza Hostelem Stonewall i mieszkaniem interwencyjnym. Paweł Ziemba to niezmordowany propagator profilaktyki zdrowotnej. I mógłbym tak jeszcze długo wymieniać. Jest to więc dzieło kolektywne, także osób i inicjatyw, które są poza Grupą.

 

JW: To też dzieło miasta.

Sue Bartel, fot. Łukasz Łukasiewicz

MU: Nie można Jackowi Jaśkowiakowi zabrać tego, że był w awangardzie, kiedy jako pierwszy prezydent miasta w Polsce objął patronatem Marsz Równości i wziął w nim udział. Za nim poszli inni prezydenci i prezydentki. Ale jeszcze ważniejsze niż sam udział w marszu jest zielone światło, które prezydent dał miastu, dzięki czemu urzędy, agendy i instytucje Poznania otworzyły się na queerowe inicjatywy.

 

Trzeba to docenić, tym bardziej że prezydent Jaśkowiak nie jest żadnym „tęczowym Jackiem”, jak go nazwała prawica.

To nie jest wcale szalony sojusznik LGBTQ+. Natomiast widzi, że świat się zmienia. Widzi, że queerowa społeczność to ważna część miasta i Poznań tylko na tym korzysta, także wizerunkowo, co pokazały ostatnio publikacje o „Innym Poznaniu” w ogólnopolskich mediach.

 

JW: Duża tęczowa społeczność to siła wyborcza, siła napędowa turystyki, ale też bezpieczna bańka dla osób niehetero przyjeżdżających tu na studia. Miasto musi się z tym liczyć…

MU: Właśnie nie musi, na co mamy wiele przykładów w Polsce. Przecież prezydenci Białegostoku czy Lublina nie wspierają queerowych społeczności. W Poznaniu szczęśliwie jest odwrotnie, dlatego jeszcze bardziej warto miasto w tej materii docenić. Osoby LGBTQ+ tutaj przyjeżdżają, bo wiedzą, że jest tu fajnie, bezpiecznie. Niedawno prezydent Jaśkowiak powiedział w wywiadzie, że rozmawiał z dużym inwestorem, który docenił tę otwartość na queerową społeczność. Dla wielu międzynarodowych korporacji to bardzo ważna kwestia.

 

JW: Poznań to konglomerat działający na rzecz społeczności LGBTQ+, prawda?

Paweł Ziemba, fot. Łukasz Łukasiewicz

MU: Dokładnie tak. W książce rozmawiam z Joanną Śmiecińską z Fundacji Tęczowe Rodziny, która wraz z Jowitą Wycisk prowadzi bardziej konserwatywną linię LGBT-owego aktywizmu, i bardzo dobrze. Taka różnorodność strategii jest ważna, bo dzięki temu dociera się do różnych grup. Fantastycznie działa Stowarzyszenie Społeczności LGBT+ UAM, które ma oficjalną domenę uniwersytetu i uniwersytecki adres, co nie jest wcale takie oczywiste w Polsce.

 

Cudownie kwitnie pozqueer, rozwijając queerową kulturę. Absolutnie fenomenalnie rozwija się Klub Sportowy Orion, skupiający queerowe osoby uprawiające różne dyscypliny sportowe i rywalizujące w zawodach.

Mamy wspaniałe queerowe biznesy, choćby Tongariro i outfilm.pl Jakuba Mroza i Leszka Masłowskiego oraz mnóstwo indywidualnych osób, które dokładają swoją cegiełkę do naszego tęczowego imperium – sam jesteś jedną z nich. Nie dalej jak rok temu rozmawialiśmy o twojej książce „Cudowne przegięcie. Reportaż o polskim dragu”. A jeśli dodać do tego niezwykle otwarte na społeczność LGBT+ miejskie instytucje kultury, jak Centrum Kultury Zamek, Teatr Polski, Galeria Arsenał czy Estrada Poznańska, tworzy nam się wtedy pełny obraz naprawdę innego Poznania.

 

Dominika i Monika Pucek, fot. Łukasz Łukasiewicz

JW: Czy to, że „Inny Poznań” wychodzi w Wydawnictwie Miejskim Posnania, ma znaczenie?

MU: Oczywiście, w końcu to również miejska instytucja, której głównym zadaniem jest opowiadanie o naszym mieście. Co ciekawe, pomysł, by wydać w nim pierwszą książkę o tematyce LGBT+, rzucił wiceprezydent Jędrzej Solarski, który lubi powtarzać, że Poznań jest dla wszystkich.

 

JW: Jedna inicjatywa napędza drugą…

MU: Tak, ale to nie jest konkurencja. Arek Kluk wielokrotnie mówił, że jeżeli ktoś nie chce działać w Grupie Stonewall albo potrzebuje innej energii, to świetnie. Takie wzajemne napędzanie się najróżniejszych inicjatyw, organizacji czy osób działa tylko na korzyść społeczności. Myślę, że tych wydarzeń i miejsc będzie coraz więcej. Tak zmieniamy miasto.

 

JW: Ty sam od aktywizmu nie stronisz. Czy „Inny Poznań” jest jego przejawem?

MU: Nie uważam się za aktywistę sensu scricto, bo przede wszystkim jestem dziennikarzem. Ale całe moje dorosłe życie rzeczywiście byłem zaangażowany w rozmaite queerowe inicjatywy. To taka sinusoida – miałem okres większego zaangażowania, później mniejszego i znowu większego. Bez wątpienia Poznań znowu wzmógł we mnie tę aktywistyczną energię. Maczałem palce w powstaniu Księgarni Stonewall, współtworzyłem Uniwersytet Stonewall, przygotowując kilkadziesiąt wykładów o kulturze i historii LGBTQ+, prowadzę Podcasty Stonewall o queerowej literaturze. „Inny Poznań” też jest przejawem tej aktywności. Aczkolwiek w tych rozmowach trzymam się dziennikarskiego warsztatu, to nie jest projekt PR-owy.

 

Paweł Skrodzki, fot. Łukasz Łukasiewicz

JW: Dajesz osobom platformę do opowiedzenia swojej historii. Dla mnie jest to aktywistyczne działanie…

MU: „Inny Poznań” mógłby być nową, queerową „Kroniką Miasta Poznania”. Pierwotnie wywiadów miało być dwanaście. Finalnie jest ich piętnaście. Dodawałem kolejne rozmowy, bo wiedziałem, że świetnie dopełnią obraz miasta, ale nadal mam poczcie, że wielu rozmów w książce brakuje, dlatego myślę, że „Inny Poznań” to projekt niekończący się. Mamy zresztą z Grupą Stonewall pewien pomysł na to, by go kontynuować, ale więcej na razie nie powiem.

 

Mike Urbaniak – dziennikarz kulturalny weekendowego magazynu Gazeta.pl, „Wysokich Obcasów” i polskiej edycji „Vogue”, gdzie prowadzi także swój queerowy podcast Open Mike.

 

„Inny Poznań. Rozmowy z osobami LGBT+”, Mike Urbaniak, Wydawnictwo Miejskie Posnania, 2023.

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
1
Świetne
Świetne
2
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0