fot. Mariusz Forecki

Jamowanie zamiast plażowania

Interdyscyplinarny charakter Powidz Jam Festiwal oraz jego umiejscowienie nad najczystszym jeziorem w Wielkopolsce, sprawia, że przyjeżdża tu coraz większa publiczność i coraz ciekawsi artyści. Można się było o tym przekonać w piątek wieczorem pod sceną w Parku Łazienkowskim. Widownię rozkręciła mieszanka rocka w stylu lat 70., metalowych riffów i folkowych brzmień.

„Zalejemy miasteczko muzyką!” – pod takim hasłem przebiegały wydarzenia w ramach tegorocznego Powidz Jam Festiwal. Impreza stała się ważnym punktem na festiwalowej mapie Polski i stanowi ciekawą alternatywę dla plażowania w pobliskim Skorzęcinie. W ciągu czterech dni, na pięciu scenach, wystąpiło łącznie 30 zespołów i ponad 150 muzyków!

Oprócz kilkudziesięciu koncertów, organizatorzy zapewnili wiele atrakcji związanych ze sportem i sztuką – kino letnie, targi śniadaniowe, regaty festiwalowe, loty paralotnią, zlot food trucków i lokalnych browarów, warsztaty z tworzenia murali, powojenną wystawę fotografii Powidza, prezentacje artystów ulicznych, a nawet lekcje zumby przy blasku wschodzącego słońca. Jednym z najważniejszych wydarzeń towarzyszących był Powidz Jam Run – tradycyjny bieg z muzyką w tle, którego trasa została wyznaczona po malowniczej okolicy. Uczestnicy biegu pokonali dziesięciokilometrowy dystans (z pięknymi widokami na jezioro), przy dźwiękach muzyki granej na żywo. Nie zabrakło też spontanicznego jam session do białego rana na zabytkowej kolei wąskotorowej.

Interdyscyplinarny charakter Powidz Jam Festiwal, a także jego umiejscowienie nad najczystszym jeziorem w regionie, sprawia, że przyciąga coraz większą publiczność w różnym wieku i coraz ciekawszych artystów. Przekonać się o tym można było choćby w piątkowy wieczór, pod sceną główną w Parku Łazienkowskim.

Jak zwykle organizatorzy postawili na młode i niezależne zespoły. Na pierwszy ogień poszedł zespół Disco Pogo, kierowany przez włoskiego wokalistę Vincenzo Corsiniego. Kapela rozkręciła widownię energetyczną mieszanką melodyjnego rocka w stylu lat 70., metalowych riffów i folkowych brzmień. Miłośnikom psychodelicznego jazzu i poezji śpiewanej z pewnością przypadł do gustu występ pięcioosobowej grupy Sza! Jej nastrojowe, choć często bardzo eksperymentalne ballady, w których na pierwszy plan wysuwają się flet i instrumenty elektroniczne, przypomniały o dokonaniach takich brytyjskich gwiazd jak King Crimson czy Portishead.

Nie obyło się bez soulu i bluesa w nowoczesnej odsłonie. Zaprezentowała go młoda piosenkarka Natalia Hoffman. Wspólnie z zespołem Naliah, wykonała autorskie utwory z debiutanckiego albumu „Long way out”. Po nich przyszedł czas na koncert nietypowego duetu Qlhead/Fleszar, będącego efektem współpracy producenta Tomasza Kuldo i wokalisty Gabriela Fleszara. Duet zaproponował dość wyszukane brzmienia z rejonów klubowej muzyki elektronicznej – minimal, house i IDM, doprawione męskim wokalem oraz atmosferycznymi dźwiękami gitary.

Warto odnotować również występ Big Up – zespołu roots reggae, tworzonego przez muzyków z całej Wielkopolski. Największe oczekiwania publiczności wiązały się jednak z koncertem braci Waglewskich, czyli Fisza i Emade. Synowie założyciela zespołu Voo Voo przedstawili głównie piosenki ze swojej ostatniej płyty pt. „Drony”. Udowodnili nimi, że polski hip hop to nie tylko wulgarne rymowanki o życiu na ulicy, ale poetyckie teksty, rockowa energia, żywe instrumenty i klimat w stylu angielskiego downtempo.

 

Czwarta edycja Powidz Jam Festiwal odbyła się w dniach od 20 do 23 lipca w Powidzu (Park Łazienkowski, Dzika Plaża, Jabłona, Park Powstańców Wielkopolskich) oraz Przybrodzinie (Plaża Wojskowa).

Podziel się kulturą!
What’s your Reaction?
Ciekawe
Ciekawe
0
Świetne
Świetne
0
Smutne
Smutne
0
Komiczne
Komiczne
0
Oburzające
Oburzające
0
Dziwne
Dziwne
0