Klub tylko dla chłopców
Opublikowano:
12 września 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Paweł Koñjo Konnak znów to zrobił: napisał książkę o tym, co zwykle. A może nigdy nie przestał dokładać rozdziałów do tej samej opowieści? I tak do rąk czytelników trafia Metka z Glettkau, tom-kolaż, quasi-dziennik rozpisany na wersy, poprzetykany kolażami z uniwersum lat 80.
Twórczość Koñjo Konnaka jest dla tych, którzy swoje serce zostawili na muzycznym festiwalu, z nostalgią patrzą na brutalizm architektury z czasów ZSRR, tęsknią za tanimi winami popijanymi za garażami i wzdychają do punkowej młodości.
Roczniki 60. będą więc przeglądać kolejne książki artysty z ciepłym uśmiechem, może nawet przejrzą się w nich jak w lustrze, zwłaszcza, jeśli pochodzą z Trójmiasta. Całej reszcie pozostaje estetyka kampu – czy tego chcą, czy nie.
ameryka
jest
w mojej głowie
ludźmi obrazami zdarzeniami
jaskrawością
na głowie
pod postacią błękitnego szamponu
z poczciwego łolgrinsa na milłokach
na trzech piętrach hacjendy naszej
pląsająca
wzdłuż textylnych fetyszy
aktualnie
jestem czynny inaczej
ale kolego kodżak
bądź czujny
przybędę
to pewne
Jeszcze prywatne notatki czy już wiersz?
W utworach Konja nie trzeba silić się na oddzielanie doświadczeń autora od doświadczeń osoby mówiącej do czytelnika. Sprawa jest najzupełniej jasna: mówi do nas urodzony w 1966 roku Paweł (a nawet: pawełek): a to, że przybiera różne maski i odgrywa przed nami dziesiątki scen, to już inna sprawa.
w czerwcu roku 1966
pawełek miał już trzy miesiące
w tym samym czasie
w dalekiej jakże wtedy anglii
pink floyd przestali grać bluesa
jak mówili
zamiast tego experymentowaliśmy
tworząc dziwny hałas
pawełek czynił to dwadzieścia lat później
artyści wariaci anarchiści
gangrena
karnawał profuzji
nakład wyczerpany
moje książki
to moje dzieci
ludzie posiadają potomstwo
z r.żnych powod.w
najczęściej zapewne
chodzi o przekazanie gen.w
dna autora konika
żyje w jego literackich zlewniach
z sumieniem czystym niczym świeża koszula
posyłam je ku najodleglejszym galaktykom
i w odr.żnieniu od wielu zbyt wielu dzieci moich znajomych
wiem że papy pawełka nie zawiodą
Wiele wierszy pozbawiono tytułu lub te odnoszą się bezpośrednio do dat i miejsc.
Teksty następują po sobie, jak gdyby były dziesiątkami notatek w zeszycie; notatek pisanych tam, gdzie akurat otworzył się kajet. Właśnie z tego powodu Metka z Glettkau nie jest tylko i wyłącznie pamiętnikiem, mimo precyzyjnie wskazywanych dat. Nie idzie tu bowiem o chronologię: twórczość Konnaka to zapis przeobrażeń, dziennik trickstera, który za nic ma sobie konwencje.
I tyle w teorii, bo w praktyce nowa książka Koñjo Konnaka jest po prostu wtórna. Z wycinanych kolaży znów spogląda na nas a to twarz artysty z czasów młodości, a to portret Krzysztofa Skiby lub Tymona Tymańskiego.
Oprócz gdańskich realiów sporo również na kartach Metki postaci z popkultury, z którymi Koñjo prowadzi ożywione dyskusje o geniataliach:
odmówiłem stosunku płciowego w sobotę
gdyż przyjeżdża naukowiec z oddali
coby mnie wywiadować
w temacie muzealnych aktiviti konika
batman jest wstrząśnięty
wszyscy wiemy że od dwóch lat nie współżyjesz
nie można tylko pisać
te książki wpędzą cię w obłęd
spójrz na mnie ja się staram
teraz to już nie jest takie proste
ale wciąż walczę o wsadzanego
jak mogłeś odmówić penetracji
tak ludzie nie żyją
jeszcze możesz zawrócić z tego zatracenia
odłóż długopis
zwróć się ku różowościom dzyndzelka
puść światu przyjaznego ślimaka
Klub tylko dla chłopców
Trudno uniknąć wrażenia, że poetycka twórczość Konnaka ma ścisłą grupę odbiorców w postaci równolatków płci męskiej. Poza na „fajnego chłopaka” pociąga za sobą szereg konsekwencji: kobiece postaci ulegają stereotypizacji, gdy niemal 60-latkowie wciąż przedstawiają się jako reinkarnacje Piotrusia Pana.
kasi wycięto cipkę
doktorowi śledzionę
a mnie sen
plażowy festiwal fląder
czerwiec 2013
ja miałem jeszcze resztkę mózgu
a kasia cipkę
Nie chodzi bynajmniej o to, że poezja ma być tylko o sprawach poważnych i że nie ma w niej miejsca na metamorfozy bohaterów.
Świat Konja jest jednak wyjątkowo męskocentryczny i po prostu uproszczony: kobiety pojawiają się w kontekście cipek czy „kurewskich cyców”. Jako takim szacunkiem cieszy się tylko pani Ela, która „nakręca imperium gastronomiczne”, choć wygląda „jak janis joplin / która przeżyła”. Innych kobiet, mógłby powiedzieć autor Metki, nie pamiętam.
Tom artysty to przede wszystkim opowieść o sobie samym: jesteśmy więc świadkami personalnych wycieczek, które dość łatwo przypisać do konkretnych postaci z przeszłości (i teraźniejszości) Konnaka, co widać zwłaszcza w dwóch, wyjątkowo mało subtelnych utworach:
zdjęcie jest ładne
z maja 1987 roku
stoimy w monochromatycznym słońcu
piękni młodzi i przegrani
za trzy dekady
wyrosną z nas
naziol
schizol
i ankohlik
maćku
nie jestem tymonem
z jego ponadstandardowym ekumenizmem
dlatego ot tak i po prostu
nie wybaczam ci
najpierw musisz się postarać
i zrobić coś dobrego
dla kumpli i świata
a teraz idź na woronicza
budować swój narodowo-socjalistyczny raj
na biurku postaw
portrety twoich ojców duchowych
dmowskiego piaseckiego
gomułkę moczara i kaczyńskiego
Jednak wiersz
Najciekawiej poetycko u Koñjo Konnaka dzieje się wtedy, gdy – o ironio – zdejmuje maskę wiecznego chłopca. Podobnie jak w poprzedniej książce, Konkursie wiedzy o duszy, krzykliwy świat punkowej utopii rozbija śmierć.
Wiersze z Metki są jednak o wiele bardziej wprost: bez półcieni, budowania napięcia czy snucia opowieści jak w przypadku ciepłych i poruszających tekstów poświęconych zmarłemu ojcu. Tutaj za rogiem „śmierć czeka”, kolega „zaczyna starą nową śmierć”, a „w ciszy był jeszcze ktoś / śmierć”.
Metka z Glettkau w swojej końcowej partii utworów obsesyjnie wręcz skupia się na znikaniu kolejnych życiorysów. Przyjaciele z lat szkolnych odchodzą nagle, dotkliwie przypominając o upływającym czasie.
a ostatnio
koledzy
odchodzą tak szybko
że ciągle jeszcze żyją
na wyświetlaczu
w telefonie
Świat beztroskich chłopców wydaje się zawalać nagle, z dnia na dzień. Trwa jednak dalej, choć w coraz bardziej okaleczonej formie. Jak już kilkukrotnie udowadniał Paweł Koñjo Konnak, materiał na kampową opowieść nie chce się kończyć, a ostatnimi czasy dostarcza go nie tylko przeszłość, ale i teraźniejszość.
I takiej odsłony Konja-satyryka jestem najbardziej ciekawa: bez retroutopii i wzdychania do młodości, za to z żywym i bezkompromisowym starciem się z tym, co tu i teraz (bez, dodajmy, jedynie męskiej perspektywy rodem z odwróconej Seksmisji).