Krytyczne przyglądanie się sobie i gotowość do zmian
Opublikowano:
27 września 2023
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Z Renatą Stolarską rozmawia Joanna Ostrowska.
Joanna Ostrowska: Renato, od roku jesteś nową dyrektor Teatru Ósmego Dnia. Jak się odnalazłaś w tej roli?
Renata Stolarska: Stało się to tak płynnie i bez specjalnych przygotowań, że nie zauważyłam jakiejś wyjątkowej zmiany w życiu. Biurko mam cały czas to samo, miejsce w pokoju dzielę z inną osobą z zespołu…
Pojawiły się po prostu nowe zadania (np. organizacja remontów i inwestycji), a ponieważ jestem osobą wielozadaniową z natury, to zabrałam się za nie i wypełniam. Nie czuję też, żeby jakoś zmieniły się moje relacje z koleżankami i kolegami z zespołu.
Przez lata byłam prezeską Stowarzyszenia Teatralnego Antrakt, produkowałam spektakle wielu artystów, pracowałam w teatrach jako sekretarka, księgowa i pracownik techniczny, szyłam kostiumy, tworzyłam scenariusze i materiały promocyjne… Z mojego punku widzenia wiele się nie zmieniło.
J.O.: Jednak stanęły przed tobą nowe zadania. Które z nich uważasz za najważniejsze?
R.S.: Niestety, te najmniej wdzięczne. Przede wszystkim troska o finanse, a raczej o ich uporczywy niedobór. Tak zwany kryzys energetyczny, przy niezmienionym budżecie, spowodował ogromny wzrost kosztów zwykłego utrzymania instytucji. Musimy angażować bardzo dużo energii, żeby pozyskiwać środki z dodatkowych źródeł. Ponieważ jesteśmy bardzo małym zespołem, musieliśmy to zadanie dodać do naszych, czasem zupełnie innych, obowiązków.
Drugie dość niewdzięczne zadanie, którego się nie spodziewałam, to konieczność udowadniania różnym osobom, np. niektórym radnym, że Teatr Ósmego Dnia istnieje, pracuje, rozwija się, tworzy, ma sens, jest ważną instytucją tego miasta.
Jest to dość żenujące odpowiadać kolejny raz na pytanie: „Ile Teatru Ósmego Dnia jest w Teatrze Ósmego Dnia?” (szczególnie jeśli pyta o to ktoś, kto do Teatru Ósmego Dnia nie przychodzi). Trudne jest zrozumienie, że „to nic osobistego”, to tylko polityka. Tego muszę się nauczyć.
J.O.: To może spróbuj raz na zawsze dać odpowiedź na pytanie „Ile jest Teatru Ósmego Dnia w Teatrze Ósmego Dnia”? Rozumiem, że to pytanie wynika z poszukiwania łączności między dawnym studencko-alternatywnym zespołem, konkretną grupą ludzi a instytucją miejską pod tą samą nazwą.
R.S.: Powyższe pytanie miało w ustach osoby je zadającej uzasadnienie:
„Bo kiedyś zespół sam pisał autorskie scenariusze, a teraz posługuje się literaturą” (chodziło o naszą premierę „Kafka: [tekst urywa się…]”).
W takim kontekście mogłam tylko zapytać, skąd osoba czerpie informacje i odesłać do historii naszego teatru oraz zaprosić na spektakl, którego osoba nie widziała.
To pytanie samo w sobie oczywiście ma sens i zadajemy je sobie jako zespół za każdym razem, decydując o planach repertuarowych i dalszych planach rozwoju teatru. Ja staram się pilnować, żebyśmy nie odchodzili od misji i idei, które mnie do tego teatru sprowadziły 22 lata temu.
Teatr uprawiający sztukę (nawet największą) dla sztuki, to nie dla nas. Teatr jako muzeum – to też nie dla nas. To, co ma sens w uprawianiu sztuki, dla mnie i jestem pewna, że również dla moich współpracowników, to krytyczne przyglądanie się światu i bezkompromisowe obnażanie zła, szukanie sposobów, jak to można zmienić. Pochylanie się nad krzywdzonymi i zagrożonymi wykluczeniami, ale też krytyczne przyglądanie się sobie i gotowość do zmian. Mamy miejsce i środki, mamy więc taki obowiązek.
Nieporządek świata ciągle wywołuje w nas wściekłość. To jedna z sił, które nas napędzają. A to, jak tworzone są scenariusze…
Literatura zawsze była dla naszych artystów inspiracją, bo taka jest jej rola. Nigdy nie była to literatura przypadkowa. Kafka to przecież też nie przypadek. Historia się powtarza. Co jakiś czas ludzie jako jej uczestnicy wracają do sytuacji, które już były, do błędów, które już popełniono.
Niektórzy twórcy, artyści mają tę szczególną zdolność odczuwania lub obserwacji, zauważania prawidłowości, dostrzegania konsekwencji, która sprawia, że z perspektywy czasu mówimy o nich, że byli doskonałymi diagnostami lub obwołujemy ich prorokami.
Kimś takim był Kafka. Utrwalił jako pisarz i rysownik straszny świat, a dziś coraz częściej odwołujemy się do jego postaci i jego literatury, by pojąć, albo chociaż nazwać, problem ze zrozumieniem zagmatwanych reguł współczesności. Kafka znów fascynuje badaczy, więc mamy nowy ogromny materiał, do którego twórcy mogą się odnieść. Twórczość Kafki to lustro i szkło powiększające w jednym.
J.O.: Nowa dyrekcja zwykle kojarzy się ze zmianami. Czy zamierzasz wprowadzić jakieś w teatrze?
R.S.: W Teatrze Ósmego Dnia jest życie, więc, oczywiście, są też zmiany. Przede wszystkim z naturalnych powodów zmienia się nasz zespół artystyczny. Są osoby, które podjęły decyzję, że chcą uczestniczyć w pracach teatru inaczej niż dotychczas, nie tak intensywnie i w trochę innych obszarach. Na przykład Ewa Wójciak wycofuje się z grania w spektaklach plenerowych, za to pisze książkę, która ma być subiektywną historią naszego teatru. W najbliższym czasie zobaczymy ją w czytaniu performatywnym „Niewidzialne kobiety” oraz w spektaklu „Paragraf 196 kk (ćwiczenia z terroru)”.
Planujemy także w przyszłym, jubileuszowym roku wznowić niektóre z legendarnych spektakli Teatru Ósmego Dnia.
Ewa również cały czas aktywnie i twórczo uczestniczy w planowaniu repertuaru zarówno Teatru, jak i Ośrodka i nie ma powodu, żeby miało się to zmienić. Bardzo cenię jej punkt widzenia – krytyczny i bezkompromisowy. Liczę na to, że taka też będzie jej książka o teatrze.
Do zespołu dołączyły nowe osoby, które wnoszą własne wizje, pomysły i energię. W 2020 roku członkowie zespołu artystycznego Ewa Wójciak i Jacek Chmaj postanowili oddać po połowie swoich etatów, żeby umożliwić zatrudnienie na umowę o pracę Janusza Stolarskiego. Janusz związany jest z Teatrem Ósmego Dnia od 1999 roku i pracy nad projektem „Po drugiej stronie” (Aarhus, Dania). Przez jakiś czas był już pracownikiem etatowym. Pracował przy różnych spektaklach i projektach, takich jak „Arka”, „Szczyt” (obecnie „Summit_2.0”), „A jednak się kręci”, „Dzieci Rewolucji”, „Portiernia (wersja druga)”, „Miasto”, „Ceglorz”, „Warsztaty z Rewolucji”. Wyreżyserował spektakl plenerowy „Pierwszy strzał”, czytanie performatywne „Niewidzialne kobiety”, jest pomysłodawcą i współreżyserem spektaklu „Kafka: [tekst urywa się]”. Realizował także w Teatrze Ósmego Dnia swoje monodramy – np. „Grabarza królów” czy „Orfeusza i Eurydykę”. Janusz miał ten przywilej, że pracował również z Lechem Raczakiem, którego poznał jako etatowy aktor Teatru Polskiego, kiedy Raczak został jego dyrektorem artystycznym w 1995 roku. Wtedy zaczęła się ich – aktora i reżysera – wieloletnia współpraca. Ale to zupełnie inna historia.
Naszym drugim „nowym” aktorem jest Marek Kościółek. To artysta młodszego pokolenia, współtwórca Teatru Krzyk z Maszewa. Marek związany jest z Teatrem Ósmego Dnia w trochę inny sposób, choć miejsce w zespole zrobili mu, podobnie jak w przypadku Janusza, nasi aktorzy: Marcin Kęszycki i Tadeusz Janiszewski, oddając po połowie swoich etatów. Cały zespół Teatru Krzyk jest nam bardzo bliski. Nie chodzi tylko o przyjaźnie, ale o rodzaj artystycznego i ideologicznego pokrewieństwa. Wielokrotnie mieliśmy przyjemność gościć ich spektakle na naszych deskach, spotykać na festiwalach, zapraszać do projektów, pomagać w realizacji premier, np. w ramach „Off: Premier” („Osad”, „The Great”, „To Face”, „Dobry wieczór winni czarodzieje”). Marek jest nie tylko świetnym aktorem i reżyserem, ale ma też ogromny talent pedagogiczny. Od dwóch lat prowadzi dwie stałe grupy warsztatowe: dorosłych oraz międzynarodową, integracyjną grupę młodzieżową. Ich świetne spektakle powarsztatowe prezentowaliśmy już kilkakrotnie na naszej scenie. Gra też w naszych spektaklach plenerowych: „Arce”, „Summit_2.0” i w zastępstwie za Tadeusza w „Pierwszym strzale”. W grudniu zobaczymy premierę, którą przygotowuje z Leną Witkowską (również aktorką Teatru Krzyk) i Kubą Kapralem.
Bardzo zintensyfikowaliśmy działalność edukacyjną. Stałe warsztaty teatralne zajmują nam trzy dni w tygodniu. Prowadzimy warsztaty dla dzieci, młodzieży i dorosłych, również z niepełnosprawnościami. Dodatkowo organizujemy warsztaty w czasie ferii zimowych czy „Lata w teatrze”. Niedługo powstanie grupa warsztatowa osób osadzonych w poznańskim areszcie śledczym.
J.O.: Mam nieodparte wrażenie, że Teatr Ósmego Dnia stał się bardziej męskim zespołem.
R.S.: Bardzo zależy mi na trwaniu tego miejsca. Dlatego chciałabym w niedalekiej przyszłości rozbudować nasz zespół. Zaproponowałam w przyszłorocznym budżecie środki na dodatkowe dwa etaty dla młodych artystów, ale po rozmowie z panem wiceprezydentem Solarskim wiem, że raczej się to jeszcze tym razem nie uda.
Czekam na możliwość (etat), żeby zatrudnić kobietę. Na razie zapraszamy kobiety do poszczególnych wydarzeń, np. na czytanie performatywne „Niewidzialne kobiety”. Biorą w nim udział same kobiety, a jest ich siedem.
Marharyta Pronchenko, Anastasiia Miedviedieva i Lena Witkowska prowadzą u nas stałe zajęcia warsztatowe w ramach projektu „Kawiarnio-warsztatownia RAMY MAMY”.
Od kiedy kieruję teatrem, warsztaty prowadziły głównie kobiety. W czasie ferii zimowych Monika Wińczyk, wczesną wiosną i w trakcie „Lata w teatrze” za zajęcia teatralne odpowiadały Aniela Kokosza i Paulina Giwer-Kowalewska. Lena Witkowska, Marharyta Pronchenko, Sylwia Marciniuk, Antonina i Felicja Stolarskie wzięły udział w naszej ostatniej premierze – spektaklu „Tlen 21” (obok nich wystąpili tylko dwaj panowie: Oleh Nesterov i Janusz Stolarski), a także w naszej ostatniej premierze salowej „Kafka: [tekst urywa się]”. Ja widzę w Teatrze Ósmego Dnia wiele aktorek.
Bardzo sobie też cenię mój maleńki, młody zespół działający w administracji i dziale programowym. Są to osoby, które pomagają nam nadążać za zmianami i wnoszą wiele świeżości w nasze spojrzenie na świat.
Zmienił się zespół techniczny. Jest on nieco mniejszy, ale do poszczególnych projektów zatrudniamy bardzo twórcze osoby z zewnątrz. Nie mogę nie wspomnieć o przeorganizowaniu działu księgowego. Mamy wspaniałą główną księgową – wreszcie na cały etat. Zmieniamy również przestrzeń teatru. Przede wszystkim tę przeznaczoną dla artystów. Powstał pokój pracy twórczej, dodatkowa mała sala prób, nowa garderoba, pokój nagrań audio. Prace nad modernizacją to, niestety, te najbardziej wyczerpujące. Ale efekty są piękne.