Ławeczkowy patriotyzm
Opublikowano:
13 grudnia 2022
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Patriotyczne ławeczki były przedmiotem wielu kpin, kiedy się pojawiły w przestrzeni licznych polskich miast. Ale szybko znikły z nagłówków, bo wyparł je kolejny news.
W świecie wciąż głodnym nowości ich swoisty wdzięk szybko przebrzmiał, pokryty kolejnymi mniej lub bardziej ważnymi sprawami. Przestrzeń tworzy ramę naszych działań, emocji i przekonań.
Materialna obecność ławeczek więc, to konkretne przekonania i plany. Nie są newsem, są projektem i świadectwem pewnego rozumienia patriotyzmu.
Dlatego warto przypatrzeć im się uważniej – co znaczą, co oferują, co zapowiadają?
A co to jest patriotyzm?
Słownikowa definicja patriotyzmu jest dość lakoniczna: sprowadza się do uznania, że jego wyznacznikiem jest miłość do ojczyzny. Samo pojęcie ojczyzny jest nader szerokie, może oznaczać ulicę, na której się mieszka, miasto, region, na kraju zamieszkania i urodzenia kończąc. Jest to w ostateczności zbiór zawierający mniejsze, bardziej lokalnie określone podzbiory.
Miłość jest jednak bardzo problematycznym składnikiem definicji, jego sednem i pułapką.
Jako uczucie nie poddaje się ścisłemu określeniu. Uczniowie wciąż piszą rozprawki na temat „miłość niejedno ma imię” i każdy w swoim życiu przekonuje się o tym niejeden raz. To, co dla jednych jest kwintesencją miłości, dla innych jest ledwie jej nieznaczącym uzupełnieniem. Wprawdzie istnieją ogólnie przyjęte sposoby jej wyrażania, jednak faktycznie w każdej relacji tworzy się specyficzny miłosny kod, uczucie przybiera własny i niepowtarzalny kształt.
Przy tym miłość, mając niezliczoną liczbę imion, wyraża się na wiele sposobów. Obok tego wszystkiego jest jeszcze jedna okoliczność – miłość może być otwarta na świat, wychodzić poza siebie i ogarniać coraz większy obszar; może też być samolubna, nastawiona, by zagarniać dla siebie jak najwięcej, zamykać się w sobie, wykluczać.
W każdym przypadku nie cierpi rutyny w gestach ani słowach. Gdy zbyt długo się powtarzają, mają skłonność, by tracić moc, zamieniają się w figury zaklinające rzeczywistość i maskujące pustkę. Zamknięcie w formie jest nieuchronne, a jednocześnie towarzyszy mu chęć uwolnienia się od gombrowiczowskiej „gęby”, by móc świeżo i po swojemu dawać ekspresję uczuć.
Państwowy model patriotyzmu
To wszystko dobrze pasuje do patriotyzmu manifestującego się w ławeczkach. Regulamin korzystania z nich to jednocześnie państwowy model patriotyzmu. Obywateli ustawiający w roli biernych, odgrywających narzucone role realizatorów odgórnych zarządzeń.
Wystarczy spojrzeć na kilka punktów: punkt pierwszy „nie wolno”, punkt drugi „należy” itp. Wachlarz sposobów korzystania z ławeczki jest jasno określony, sprowadzony do kilku możliwości.Co jest słuszne i patriotyczne – z góry wiadomo. Jasne jest też, że wszelkie przekroczenia regulaminu to manifestacja braku patriotyzmu.
Brzmi absurdalnie? To efekt myślenia w kategoriach jednowymiarowej rzeczywistości, do której posiada się uprzywilejowany dostęp. Takie pozbawione jakichkolwiek niuansów, wykluczające ujmowanie patriotyzmu charakterystyczne jest dla naszej dzisiejszej codzienności.
Władza, co niejednokrotnie można było usłyszeć i przeczytać, dzieli wszystkich Polaków na lepszy i gorszy sort, tych, którzy są bardziej i mniej bystrzy. W istocie więc części – poważnej części – obywateli, którzy nie głosowali na rządzącą partię, odmawia prawa do nazywania się Polakami. Uznaje siebie za jedyną siłę odpowiednio rozpoznającą i realizującą interes Polski.
Wszyscy mający odmienne wizje przeszłości i/lub przyszłości są na usługach wrogich ojczyźnie sił. W ten sposób ławeczkowy patriotyzm musi nasuwać skojarzenia z ławkowym gettem, znaną z międzywojnia praktyką segregowania studentów ze względu na ich pochodzenie. Promotorami tego rozwiązania byli ludzie mieniący się jedynymi prawdziwymi patriotami.
Spektakl władzy
Nie dyskutując nawet w tym momencie tego, co w konsekwencji takiego rozumienia patriotyzmu dzieje się ze wspólnotą, można zrekonstruować model myślenia rzutujący daleko rozleglej i wpływający na podejmowane decyzje.
Mówienie o patriotyzmie i praktykowanie go jako spektaklu władzy pełne jest schematów, pustych form i słów odsyłających do niegdysiejszych idei, mało pasujących do obecnych czasów.
Przebija przez nie hierarchiczny model relacji: są ci, którzy wiedzą – zawsze i o wszystkim – więcej i ci, którzy mają się tej wiedzy i władzy podporządkować. Brak jest możliwości dyskusji, bo dla będących na górze hierarchii zgoda na rozmowę równoznaczna jest ze słabością. Roszczenie zajmujących niższe piętra do uwzględnienia ich głosu oznacza dla władzy bunt i nieposłuszeństwo.
To widać w polskim systemie oświaty, w zwykłych relacjach zawodowych, w myśleniu o polityce. Jednocześnie ten model zakotwiczony w przeszłości, przywołujący nieistniejące już społeczne rzeczywistości, utrudnia sformułowanie nowego rozumienia i ojczyzny, i patriotyzmu.
Realizowane przez władzę myślenie nie pozostawia miejsca na inne niż opisane wyżej strategie kreowania sytuacji społecznej: kto nie jest z nami, nie podziela naszej perspektywy, musi być przeciw nam.
Zakotwiczając rozumienie Polski w przeszłości, patrząc na nasze wspólne dzisiaj przez pryzmat tego, co było, łatwo przeoczyć zarówno to, że pewne sprawy już nie są aktualne bądź ich znaczenie się zmieniło w bieżących okolicznościach, jak i to, że świat współczesny to też rzeczy i problemy, które wcześniej nie istniały, a mają znaczenie, wagę nie tylko dla każdej jednostki, ale i wspólnoty – ojczyzny.
Samo pojęcie ojczyzny w tym kontekście zyskuje często nowy wymiar. Nie sposób ograniczyć go do małego skrawka ziemi – rozszerza się na całość globu zamieszkiwanego przez wszystkich ludzi i nieludzi, wszystkie żywe istoty.
A co ze śmieciami?
Czy obojętne jest – jeśli celebrujemy flagę, hymn i żołnierzy wyklętych – co robimy ze śmieciami? Jak pracujemy? Jaki mamy stosunek do obiektów i instytucji powszechnej użyteczności? Do przepisów regulujących życie społeczne? Te pytania nie są nowe. Debata na temat patriotyzmu w jego wymiarze bezpośrednio związanym z codziennymi praktykami ma długą tradycję.
Dzisiaj jednak zamiast zastanowić się nad tym, czy i na ile kwestia klimatu należy do tematów patriotycznych, uznaje się na szczeblu władz państwowych, że to temat podrzucony przez obce ideologicznie siły.
Zamiast choćby dostrzec potrzebę i rozpocząć poważną dyskusję dotyczącą przemian społecznych Śląska w tym kontekście, poważnie potraktować mieszkających tam obywateli Polski, łatwiej jest orzec, że węgla starczy na dwieście lat. A później, blokując wpierw dodatkowo rozwój energetyki wiatrowej, zacząć go sprowadzać z całego świata.
W tym kontekście patriotyczne ławeczki mogą wzbudzać rozbawienie infantylnością, ale są jak powodujący dreszcz chichot historii.
Przywołują z przeszłości jałowe i niczemu niesłużące manifestacje patriotyzmu, z których jedynym pożytkiem było dobre samopoczucie napawających się swą miłością do Polski i późniejszy żal – że znowu nie mamy tego, na co zasługujemy. Święto Niepodległości po raz kolejny było okazją do tego rodzaju wystąpień.
Wszak należą nam się reparacje wojenne od Niemiec. Cóż, że moglibyśmy dawno już wydawać unijne środki z programu odbudowy – miłość do ojczyzny nie ma ceny i nie zna kompromisów.
Same ławeczki są już przeszłością. Drewniane elementy konstrukcji tej ustawionej nad poznańską Maltą po deszczu wypaczyły się, farba pokrywająca ławeczkę zaczęła schodzić. Wreszcie pod koniec listopada znikła. Skończyła się umowa na jej ekspozycję. Podobnież także ustawiona została bez wymaganego zezwolenia.
Okazała się jak nadęty balonik, z którego uchodzące powietrze wionie smrodkiem.