Leszno: od pomysłu do przemysłu
Opublikowano:
1 czerwca 2021
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Jeśli chcemy widzieć świat w idealnych barwach, mamy dwie możliwości. Możemy pomalować wszystko dookoła na różowo. To jednak będzie czasochłonne i kosztowne. Zdecydowanie łatwiej jest założyć różowe okulary.
Być może, to właśnie optymizm i pomysłowość sprawiają, że niektórym osobom udaje się zrealizować niesamowite inwestycje i nie tracą wiary ani wytrwałości? Historia, także ta nieodległa, pokazuje nam setki fantastycznych realizacji, które możemy nazwać: „od pomysłu do przemysłu”.
Nawet dalekowzroczni inwestorzy z przełomu XIX i XX wieku, mimo swojego wizjonerstwa, nie mogli przewidzieć jednak, że ich budynki w przyszłości będą służyć mieszkańcom w zupełnie innej formie.
Odprzemysłowienie
Metoda na funkcjonowanie „nowego w starym” przez przebudowę i dostosowanie do współczesnych potrzeb, na terenie Polski sięga lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. W ten sposób drugie życie uzyskały choćby hale fabryczne zakładów radiotechnicznych przy Kasprzaka służące jako siedziby Kredyt Banku i Banku Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.
W Wielkopolsce najwięcej takich przykładów znajdziemy w Poznaniu, a do najbardziej rozpoznawalnych z pewnością należy Stary Browar. Stolica województwa nie jest jednak jedynym miastem, gdzie dawne obiekty zyskują zupełnie nowe przeznaczenie.
Także w mniejszych miejscowościach możemy dostrzec imponujące realizacje, np. Młyn Żytni w Szamotułach. Budynek z roku 1905 od kilku lat pełni funkcje mieszkaniowe i usługowe.
Czasem pamięć po dawnym przeznaczeniu zachowana zostaje w nazwie, takie plany ma inwestor realizujący osiedle „Cukrovnia” w Koninie. W Lesznie obecnie przekształceniu podlega kilka takich obiektów.
Młyn Schneider i Zimmer
Przełom XIX i XX wieku to czas, w którym Wielkopolska ze swym rolnictwem wkraczała do czołówki europejskiej. W 1894 r. w Lesznie powstała spółka Schneider i Zimmer, na której zlecenie rozpoczęto budowę kompleksu przy obecnej ulicy Przemysłowej. Przy stawianiu budynków, jak pisała lokalna prasa „zatrudnione są setki rąk”. Zakład uruchomiony został w 1900 r. Zatrudnieni mieli spędzać w pracy 15 godzin na dobę.
Budowa silosu w 1917 r. spotkała się z protestem ówczesnej straży ogniowej, ponieważ jego wysokość przewyższała możliwości tejże straży. Ostatecznie zrealizowano plan i żelbetowy silos do dziś góruje nad miastem, pełniąc funkcję dobrej nawigacji.
Okres międzywojenny cechował się ekonomicznymi wahaniami. Przedsiębiorstwo odczuło wielki kryzys z roku 1929. W czasie okupacji produkcja dalej się odbywała, a współwłaściciel młyna Martin Schneider został pierwszym hitlerowskim burmistrzem Leszna. Młyn w stosunkowo niezłym stanie przetrwał drugą wojnę światową. Wskutek wysadzenia kolejowej wieży ciśnień wypadły szyby z okien. W czasie walk o miasto został unieruchomiony na pięć dni. Z okresu powojennego warto odnotować, że w roku 1967 opracowano metodę odciągania zanieczyszczeń ferromagnetycznych rozpowszechnioną na terenie całego kraju.
Wyłączenie z eksploatacji i drugie życie
Po blisko 105 latach działalności większość załogi młyna otrzymała wypowiedzenia z pracy w ramach grupowych zwolnień, kiedy to zaprzestano produkcji mąki pszennej. Najdłużej pracowali pracownicy administracyjni oraz elewator, w którym przerabiano jęczmień browarny na potrzeby słodowni w Poznaniu należącej do francuskiego potentata i ostatniego właściciela młyna, grupy Soufflet.
Od 22 maja 2006 r. kompleks zażywa sławy jako zabytek.
Udało mi się porozmawiać z kilkoma byłymi pracownikami. Bez względu na zajmowane stanowisko wspominali z ogromnym sentymentem swoją przygodę z młynem. W opowieściach najczęściej pojawiała się „trzęsąca” podłoga pod wpływem działających maszyn oraz fantastyczny widok z najwyższego silosu.
Zakończenie produkcji nie oznacza, że w obiekcie hulał jedynie wiatr. Wydarzenia, jakie miały miejsce w październiku 2014 r. dowiodły, że stary budynek ma młode serce.
Wtedy w obiekcie odbył się multimedialny pokaz Lightskin, będący performatywną rewitalizacją przestrzeni miejskiej. Frekwencja była tak duża, że nie wszystkim udało obejrzeć się świetlne tańce.
Obok pokazu wielką atrakcją dla przybyłych było wnętrze nieczynnego młyna. W następnych latach obiekt nie bywał udostępniony, co nie oznacza, że był niedostępny.
W sieci jest mnóstwo filmów oraz zdjęć wykonanych przez osoby, które odwiedzały industrialną katedrę Leszna. Urban exploration nazywana eksploracją miejsc niedostępnych to ciągle dyskusyjny temat. Ufając „urbexowym” założeniom, eksploratorzy niczego nie niszczą i zabierają ze sobą jedynie wspomnienia.
Wraz z upływem czasu kompleks stawał się coraz łatwiej dostępny i większość wyposażenia, które w znacznej większości znajdowało się od początku istnienia, bezpowrotnie zniknęła. Warto przytoczyć tutaj fragment średniowiecznego kodeksu Środy Śląskiej, który tak samo ocenia morderstwo i napad rabunkowy na młyn:
„Ci, którzy kradną pług i kradną w młynach lub kościołach… oraz zdrajcy, podpalacze czy mordercy – tych należy poddać karze łamania kołem”.
W ubiegłym roku rozpoczęły się prace remontowe. Ulica Przemysłowa podobnie jak dawniej zapełnia się traktorami. Dawniej wiozły one zboże, a dziś wywożą gruz i dostarczają piasek oraz cement. Rewitalizację obiektu możemy określić mianem mixed-use (rozwój mieszany). Dawny młyn ma docelowo spełniać funkcje mieszkaniowe, handlowe i usługowe. Pozostaje ufać, że ta inwestycja będzie wodą na młyn w tej części miasta.
Fabryka odzieżowa
Żydowski kupiec i handlarz suknem i konfekcją Abraham Goldschmidt w 1841 r. założył Fabrykę Odzieży Męskiej i Dziecięcej: „Skład Sukna i Towarów Tekstylowych”. Nie zdołałem ustalić miejsca pierwszej fabryki i obrotów jakie osiągała. Z czasem jednak popyt na produkty Goldschmidta musiał być ogromny.
W latach 80. zakupił kamienicę nr 33 na leszczyńskim rynku. Po jego śmierci (ta nastąpiła w 1895 r.) majątek przejęli synowie Zygmunt i Aleksander. Dekadę później zbyli nieruchomość.
Na początku wieku przy obecnej ulicy Skarbowej Towarzystwo Budowlane Lolat-Żelbet Sp. z o. o. z Głogowa słynące z nowatorskich konstrukcji budowlanych stawiało budynek dla Goldschmidtów. Budynek wyróżniał się także centralnym ogrzewaniem, instalacja sanitarną czy nowatorskimi tynkami hydraulicznymi i był określany szczytem możliwości technicznej swoich czasów, a jego finansowanie najczęściej przypisuje się Abrahamowi, który najprawdopodobniej już nie żył. Przedsiębiorstwo działało pod nazwą A. W. Goldschmidt. Taki szyld można dostrzec na dawnych fotografiach fabryki. Być może potomkowie sprzedali rynkową kamienicę by postawić fabrykę?
Fabryka od okupacji do czasów współczesnych
Zaskakująca jest funkcja obiektu w pierwszych latach niemieckiej okupacji. Produkowane tutaj miały być cukierki przez Josefa Kriechela. Przygotowania do funkcji militarnych obiektu rozpoczęto w 1944 r. Pierwsze lata powojenne przyniosły budynkowi funkcje magazynowe. Z kolei od 1958 r. gospodarzem obiektu były Leszneńskie (!) Zakłady Przemysłu Terenowego.
Nazwa wzbudza niezwykłe emocje. Podejrzewam, że każdy mieszkaniec Leszna użyłby słowa Leszczyńskie. Do dziś na różnych forach moi krajanie upominają piszących Lesznianie, czy Lesznieńskie.
Nazwa zakładu zmieniała się jeszcze wielokrotnie, lecz nie zmieniała się działalność w sektorze przemysłu odzieżowego. Najczęściej obiekt określa się mianem Intermody. Przez wiele lat działał tutaj Oddział Zakładów z Wrocławia. Od 2002 do końca działalności zakład funkcjonował pod nazwą Andante. Zamknięciu zakładu towarzyszyła uroczystość, która odbyła się w murach fabryki.
Można usłyszeć różne opinie o tym wydarzeniu. Jedni twierdzą, że był skromny poczęstunek, a inni wspominają huczną imprezę. Całkiem możliwe, że i jedni i drudzy mają rację, mamy przecież różne upodobania. Obiekt obecnie jest modernizowany. Parter przeznaczony będzie na funkcje handlowe natomiast wyższe kondygnację staną się dla kogoś miejscem na ziemi. Zamieszkanie w gabinecie dyrektora chyba może dodać prestiżu?
Inne przedsięwzięcia
Młyn i Fabryka Odzieży to nie jedyne realizacje mające miejsce obecnie w Lesznie. Funkcję mieszkaniową otrzymuje także dawna Fabryka Pomp. Z kolei w sąsiedztwie garnizonu Leszno na gruntach magazynu mundurowego budowane jest osiedle Nova Wozownia. Na swoje nowe funkcje oczekuje zabudowa dawnej Fabryki Octu. Pod uwagę brane jest ulokowanie w nim siedziby Muzeum Okręgowego. Octownia to bardzo piękny, niezwykle imponujący, ale i wymagający obiekt.
A ja używając nieograniczonej wyobraźni, zastanawiam się jakie funkcje w przyszłości otrzymają budynki, które obecnie stawiane są w mieście. Czy uzyskają status zabytków? A może ulegną buldożerom?