Magia hinduskiej ragi
Opublikowano:
13 czerwca 2017
Od:
Do:
Początek:
Koniec:
Jubileuszowa edycja Ethno Portu przeszła już do historii. Ostatni dzień festiwalu rozpoczął się spotkaniem wyjątkowych artystów z dwóch różnych światów: Debashisha Bhattacharyi, hinduskiego wirtuoza gitary slide i młodziutkiego polskiego skrzypka, Kacpra Malisza. Polak utwory hinduskiego mistrza, zagrał z nim ręka w rękę, przy wielkim entuzjazmie publiczności.
Jak wiele wspólnego mają ze sobą muzyka hinduska i europejska? Na pierwszy rzut oka – a raczej ucha – raczej niewiele. Największą przeszkodą wydaje się być sama podstawa indyjskich kompozycji, o ile w przypadku muzyki hinduskiej w ogóle można o nich mówić. Tą podstawą jest raga – pełne tajemnic i niuansów wzory melodyczne, składające się z pięciu lub więcej nut. Na dodatek budowa skal hinduskich bazuje na interwałach śrutis, znacznie mniejszych od znanych nam półtonów.
Dla statystycznego melomana z Europy, niewątpliwie wszystko to stanowi niemałe utrapienie. Dla muzyków niewychowanych w duchu ragi, jest ona wyzwaniem, wymagającym potu, łez, a przede wszystkim wielu godzin spędzonych na jej nauce.
O trudnościach w ich właściwym rozumieniu wspominał choćby poznański klarnecista Wacław Zimpel, współpracujący z hinduskimi artystami w ramach projektu Saagara.
„Do Indii przyjeżdża z zachodu bardzo wielu muzyków, żeby studiować tę piękną tradycję, ale mało kto jest wytrwały. Ten system jest tak odległy od zachodniego, że trzeba bardzo dużo samozaparcia, żeby nie porzucić praktyki już we wczesnym stadium” – przyznał laureat Paszportu „Polityki” w wywiadzie opublikowanym na naszym portalu.
Fakt, że tamtejsza muzyka nie posiada notacji dźwięków, powoduje, iż właściwie każdy koncert jest całkowitą improwizacją. Nic dziwnego, że również taką formę przybrał niedzielny występ Debashisha Bhattacharyi w Sali Wielkiej CK Zamek.
Sama forma ragi niesie ze sobą wiele emocji, najbardziej wyjątkowa jest koncepcja, w myśl której zachowany jest balans pomiędzy skalą a melodią. Cała reszta jest uzależniona wyłącznie od wrażliwości i pomysłowości artysty. Ba, to właśnie na nie położony jest największy nacisk. Nie bez powodu ragi klasyfikuje się według… wskazówek zegara. Na przykład sugeruje się, żeby bhairavię grać o świcie, zaś hindolę w nocy. Poszczególne wzory są poniekąd muzycznym przedstawieniem ludzkich uczuć: radości, spokoju, smutku, miłości i wielu innych. Głównym zadaniem ragi jest utrzymanie odpowiedniego nastroju. Było to wyraźnie słychać właśnie podczas koncertu Bhattacharyi, który już na jego początku zaprezentował dwie piętnastominutowe suity o porannym brzasku i świetle księżyca.
Bhattacharya nie od dziś jest największym współczesnym wirtuozem hinduskiej gitary slide. W młodości uczył się pod okiem legend, Brija Bhushana Kabry i Pandita Ajoya Chakrabarty. Podczas występu na Ethno Port zaprezentował zbiór nieskrępowanych, wyjątkowo melodyjnych improwizacji, głównie na chaturangui. Instrument, którego jest konstruktorem, posiada aż 24 struny: pierwszy ich tuzin jest szarpany przez wykonawcę, zaś pozostałe rezonują zgodnie z ich drganiem.
Warto zauważyć, jak mocno technika slide zakorzeniła się we współczesnej muzyce hinduskiej. Jak systemy rag są skomplikowane i – z uwagi na wciąż dominujący przekaz ustny – nietransparentne, tak pod względem budowania melodii dość łatwo można sprowadzić je do wspólnego mianownika. Jest nim właśnie technika glissando, a raczej indyjski meend, według którego artysta płynnie przechodzi z jednej wysokości dźwięku do drugiej. U odbiorcy wywołuje to przyjemny, choć synkretyczny dreszcz. Bo twórczość Bhattacharyi to muzyka wiecznych kontrastów.
Brzmienia charakterystyczne dla Półwyspu Indyjskiego mają swoją unikalną specyfikę, do której artysta podchodzi z niekłamanym szacunkiem i powagą. To jednak wcale nie oznacza, że ucieka od prób łączenia ich z „naszą” muzyką. W ramach festiwalu Ethno Port, w drugiej części koncertu, zjednoczył siły z Kacprem Maliszem – młodym skrzypkiem z Podkarpacia, którego po udanym debiucie w rodzinnej Kapeli Maliszów, uznaje się za odkrycie polskiej sceny muzyki archaicznej, ludowej i folkowej. Dla 54-letniego mistrza gitary, który wykształcił już ponad tysiąc muzyków, 18-letni Malisz jest jak syn. Słowa Bhattacharyi o ich muzycznej więzi, nie były tylko kurtuazją mistrza. Mimo młodego wieku, polski skrzypek poznał podłoże kulturowe muzyki indyjskiej, co w przypadku skal orientalnych jest wiedzą fundamentalną.
„Niektórym wydaje się, że jak się zagra w miarę poprawnie indyjską skalę na skrzypkach, to już jest raga. A istota polega nie na tych dźwiękach, ale na tym, co jest pomiędzy nimi” – powiedział przed wieloma laty lider zespołu Voo Voo, Wojciech Waglewski.
Tymczasem ten bagaż ćwierćtonów i trudno wychwytywanych detali, Malisz uniósł z dziecinną łatwością. Nowe, jeszcze nienazwane, utwory hinduskiego mistrza, zagrał z nim ręka w rękę, przy wielkim entuzjazmie publiczności.
Koncert Debashish Bhattacharya & Kacper Malisz w ramach dziesiątej edycji festiwalu Ethno Port Poznań odbył się w niedzielę 11 czerwca o godz. 16 w Sali Wielkiej Centrum Kultury Zamek (ul. Święty Marcin 80/82).